Tęskniąc za Ikarem. Niezwykła fotograficzna pasja Stanisława Blonkowskiego
2020-07-04 10:00:00(ost. akt: 2021-03-06 07:16:38)
Ludzi od zarania dziejów fascynowały ptaki a właściwie ich nieosiągalna dla człowieka zdolność do podniebnych wędrówek. Już mity greckie opisują lot Dedala i jego syna Ikara. Tu imperatywem stworzenia skrzydeł z piór sklejonych woskiem było umiłowanie wolności, jako że Dedal, niezwykle zdolny artysta i architekt, miał zakaz opuszczania dworu króla Krety, Minosa.
Sam będąc Ateńczykiem, tęsknił za swoją ojczyzną i stąd pomysł stworzenia skrzydeł i ucieczki drogą powietrzną. Ikar, pomimo przestróg ojca, zafascynowany lotem wzniósł się zbyt wysoko ku słońcu, co spowodowało rozpuszczenie wosku, utratę piór i w konsekwencji utonięcie w morzu, które obecnie zwie się Morzem Ikaryjskim. Mit ten ma i dzisiaj aktualne przesłanie: lepiej nie zbliżać się zanadto do lokalnego „słoneczka”, bo można przypalić sobie piórka i spaść nawet z dość wysoka.
Tyle mit, natomiast marzenia człowieka spełniły się dopiero w 1782 roku, kiedy to pierwszy aparat cięższy od powietrza skonstruowany przez braci Montgolfier wzniósł się w powietrze a pierwszy „lot załogowy” balonem na uwięzi odbył się 15 października 1783 roku. Fascynacja ptakami ma się nadal znakomicie. W niektórych krajach zachodniej Europy stała się swoistym sportem, polegającym na zaobserwowaniu jak największej liczby poszczególnych gatunków. Powstają doskonałe ptasie albumy, przewodniki do rozpoznawania ptaków, sprzęt optyczny do ich podglądania i fotografowania.
Z literatury przedmiotu osobiście wyróżniłbym niemiecki, bogato ilustrowany przewodnik „Was fliegt denn da?” (Co tu lata?), ukazujący 346 europejskich gatunków ptaków. Niewątpliwą zaletą tej, o kieszonkowych wymiarach, książeczki jest możliwość odsłuchania za pomocą załączonego czytnika głosów poszczególnych gatunków ptaków. Niektóre z nich są zewnętrznie tak do siebie podobne, że tylko wsłuchując się w ich śpiew, można je rozróżnić.
Nasz region pod względem występowania rzadkich ptaków jest szczególnie obdarzony przez naturę. Nadleśnictwo Susz obejmujące swym zasięgiem znaczną część powiatu iławskiego (fragmenty gmin Iława, Kisielice, Zalewo, Susz), jest absolutnym krajowym rekordzistą pod względem występowania gniazd ptaków chronionych strefowo.
Ochrona strefowa obejmuje obszar o promieniu do 500 metrów od gniazda, gdzie działalność gospodarcza jest znacznie ograniczona. Przy występowaniu około 100 gniazd bielika, bociana czarnego, kani czarnej i rudej, orlika krzykliwego i rybołowa daje to obszar niemalże 12% całej powierzchni nadleśnictwa, gdzie status ochronny jest zbliżony do ochrony rezerwatowej. Jeśli w pewnym fragmencie lasu zobaczycie skupisko suchych lub połamanych drzew, to widomy znak, że jesteście w strefie ochronnej gniazda któregoś z rzadkich ptaków. Ten „bałagan” jest tylko pozorny, tam po prostu nie można wykonywać żadnych czynności gospodarczych. Swoją drogą można to wprowadzić tylko w lasach własności państwowej.
Trudno mi sobie wyobrazić, żeby prywatny właściciel lasu bezinteresownie zrezygnował z pobierania pożytków z tak dużej powierzchni. A przecież te rzadkie i bez wątpienia piękne ptaki nie zakładają swoich gniazd w uprawach i młodnikach, lecz w najstarszych, więc najcenniejszych fragmentach lasu. Kiedy opowiadałem wizytującym nasze lasy Francuzom, że widziałem w jednym miejscu, co prawda zimą i na nęcisku 25 bielików, moi goście słuchali tych opowieści jak nie z tego świata. Tam po prostu nie ma ani jednego bielika. Polska, po Norwegii, ma największą w Europie i stale rosnącą populację bielika.
Moja fascynacja ptakami też ma swoje początki od zarania moich oczywiście dziejów. Dawne dziecięce i młodzieńcze zamiłowanie podbudowałem akademickim wykształceniem przyrodniczym, jako że z wykształcenia i uprawianego przez 45 lat zawodu jestem leśnikiem. Obecnie obserwacjom i fotografowaniu ptaków mogę poświęcić znacznie więcej czasu. Oczywiście to nie jest tak, jak niektórzy mogą sądzić, że jako człowiek znający niemalże wszystkie leśne tajemnice mogę bez najmniejszego problemu, niemalże jak w ogrodzie zoologicznym, fotografować najrzadsze i najbardziej płochliwe ptaki, kiedy tylko zachcę. Niektóre „bezkrwawe łowy” wymagają szczególnie pieczołowitych przygotowań, zwłaszcza, że oprócz wielu zasad dotyczących podglądania ptaków, najważniejszą jest zapewnienie im spokoju.
Na ogół nie lubimy bagien. Zazwyczaj traktujemy je jako nieprzydatny gospodarczo nieużytek. Irytują nas tym bardziej, że nie można się po nich swobodnie poruszać, co uniemożliwia zaspokojenie wrodzonej nam ludziom ciekawości. Stąd powszechna niegdyś dążność do ich osuszania. Na szczęście w ostatnich latach takie podejście diametralnie się zmieniło. Są bowiem bagna i moczary wielkim i różnorodnym przyrodniczym bogactwem.
Kilka lat temu na rowie płynącym przez nieużytkowaną, śródleśną łąkę bobry zbudowały tamę. Miejsce to stało się jesiennym noclegowiskiem setek żurawi. Bytują tu również łabędzie, czaple, czajki, bekasy, błotniaki, dzierzby, perkozy, wiele gatunków kaczek i niezwykle rzadkie, o skrytym trybie życia wodniki. Z wysokiej sosny teren obserwują bieliki. W otaczających rozlewisko lasach spotkać można łosie, jelenie, sarny, dziki. Nie jest już rzadkością wilk, ostatnio pojawiła się norka amerykańska i szop pracz. Wiosną wszystko tonie w ogłuszającym koncercie żab, przez który przebija godowy trel słowika. Raj dla oczu i uszu i mnóstwo okazji do fotografowania. Doskonałe miejsce do zbudowania czatowni.
Z początku był to prowizoryczny szałas z gałęzi, później na żerdziowej, prostej konstrukcji rozpiąłem wojskową, maskującą siatkę, a obecnie jest tu maleńka, lecz zapewniająca nawet możliwość noclegu drewniana czatownia. Możliwość noclegu jest bardzo ważna, ponieważ żurawie są niesłychanie płochliwe i nie da się ich rano podejść na dogodną, fotograficzną odległość. Zimą, gdy rozlewisko zamarznie, na wyłożonym nęcisku, którym są często potrącone przez samochody sarny lub dziki, żerują bieliki, myszołowy, jastrzębie i lisy. Do zawieszonej, niesolonej słoniny przylatują sikory, sójki i dzięcioły. Obrazy przed oknami czatowni zmieniają się jak w kalejdoskopie, nie ma tu miejsca na nudę. Nie ma tu również zasięgu telefonia komórkowa, pozostaję więc przez wiele godzin w absolutnej izolacji.
Żuraw, obok bielika, jest moim najbardziej ulubionym tematem fotograficznym i wcale mi nie przeszkadza, że mam kilka tysięcy zdjęć z żurawiami w roli głównej, bo przed kolejną wyprawą mam nadzieję, że czeka mnie znów emocjonujące spotkanie.
Stanisław Blonkowski
źródło: Życie Powiatu Iławskiego
Stanisław Blonkowski
źródło: Życie Powiatu Iławskiego
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
BOLKO #2943755 | 176.221.*.* 4 lip 2020 14:00
Rzadki z Pana egzemplarz i tez należy się Panu ochrona jak tego bielika
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz