#OcalićGospodarkę: Gdzie są pieniądze dla firm?
2020-05-18 15:57:18(ost. akt: 2020-05-18 14:17:01)
To pytanie zadaje sobie wielu przedsiębiorców. Jedni już dostali pieniądze, inni wciąż czekają. Nie wiedzą, czy im coś przysługuje. Dotyczy to zarówno postojowego, jak i pożyczki w wysokości 5 tys. zł. ZUS i urzędy pracy uspokajają.
Zacznijmy od postojowego, czyli świadczenia, które zostaje wypłacane z powodu przestoju w działalności zakładu pracy. Przysługuje pracownikom zatrudnionym na umowę o pracę, ale dzięki zapisom tarczy antykryzysowej, także prowadzącym działalność gospodarczą.
W przypadku firm mówimy o przestoju ekonomicznym. Tę definicję wprowadziła specustawa covidowa. Wszystkim prowadzącym działalność gospodarczą przysługuje, gdy stracili dochody w związku z epidemią. W tym przypadku postojowe może wynieść 2080 zł lub 1300 zł. Przysługuje nawet tym, którzy korzystają z „Ulgi na start” czy „Małego ZUS plus”
Postojowe w wysokości 2080 zł przedsiębiorca otrzyma, jeśli rozpoczął działalność przed 1 lutego 2020 roku i jej nie zawiesił. Jest też inny warunek — przychód z miesiąca poprzedzającego miesiąc przed miesiącem, w którym złożył wniosek o świadczenie postojowe, musi być o co najmniej 15 proc. niższy od przychodu, który przedsiębiorca uzyskał w miesiącu poprzedzającym.
Ważne jest też to, że przedsiębiorca nie może mieć innego tytułu do ubezpieczeń społecznych.
Natomiast postojowe w wysokości 1300 zł otrzyma miedzy innymi wtedy, kiedy rozlicza podatek kartą podatkową albo jest zwolniony z VAT i nie ma innego tytułu do ubezpieczeń społecznych. Wnioski o świadczenie postojowe mogą być złożone do ZUS najpóźniej 3 miesiące od miesiąca, w którym został zniesiony ogłoszony stan epidemii.
Tyle teorii. A praktyka?
— Przed chwilą wróciłam z ZUS-u. Chciałam się dowiedzieć, ile dni ZUS ma na rozpatrywanie wniosku o postojowe i wypłatę świadczenia. Okazuje się, że nie mają żadnych, ale to żadnych terminów — pisze do nas pani Alicja, która prowadzi w Olsztynie salon kosmetyczny. — Na dodatek wypłata kolejnego postojowego jest uzależniona od wypłaty pierwszego, bo wniosek na drugie można złożyć dopiero 30 dni po przelewie. Ma być jakiś termin co do tego, kiedy będzie można ten wniosek złożyć, ale w kwestii rozpatrywania i wypłaty terminu nie ma. Czyli wniosek w kwietniu może być rozpatrzony nawet za rok albo 10 lat — dodaje.
— Przed chwilą wróciłam z ZUS-u. Chciałam się dowiedzieć, ile dni ZUS ma na rozpatrywanie wniosku o postojowe i wypłatę świadczenia. Okazuje się, że nie mają żadnych, ale to żadnych terminów — pisze do nas pani Alicja, która prowadzi w Olsztynie salon kosmetyczny. — Na dodatek wypłata kolejnego postojowego jest uzależniona od wypłaty pierwszego, bo wniosek na drugie można złożyć dopiero 30 dni po przelewie. Ma być jakiś termin co do tego, kiedy będzie można ten wniosek złożyć, ale w kwestii rozpatrywania i wypłaty terminu nie ma. Czyli wniosek w kwietniu może być rozpatrzony nawet za rok albo 10 lat — dodaje.
Według ZUS jednak nie...
— Specustawa nie przewiduje terminu wypłaty. Nie ma możliwości rozpatrzenia czegoś za rok. Poza tym są błędy we wnioskach i prowadzimy postępowania wyjaśniające w tej sprawie. To też zabiera czas — przypomina Anna Ilukiewicz, regionalny rzecznik prasowy ZUS w województwie warmińsko-mazurskim. — W ostatnich dniach do ZUS napłynęło wiele zapytań o termin wypłaty należnych świadczeń od świadczeniobiorców zaniepokojonych brakiem ich terminowej realizacji. Powodem opóźnień wypłaty świadczeń jest m.in. wielokrotny wzrost liczby wniosków o zasiłki. W marcu liczba spraw wzrosła o 46 proc. w stosunku do lutego, w kwietniu o 67,7 proc. w stosunku do marca i aż o 145 proc. w stosunku do lutego — podsumowuje Anna Ilukiewicz.
— Specustawa nie przewiduje terminu wypłaty. Nie ma możliwości rozpatrzenia czegoś za rok. Poza tym są błędy we wnioskach i prowadzimy postępowania wyjaśniające w tej sprawie. To też zabiera czas — przypomina Anna Ilukiewicz, regionalny rzecznik prasowy ZUS w województwie warmińsko-mazurskim. — W ostatnich dniach do ZUS napłynęło wiele zapytań o termin wypłaty należnych świadczeń od świadczeniobiorców zaniepokojonych brakiem ich terminowej realizacji. Powodem opóźnień wypłaty świadczeń jest m.in. wielokrotny wzrost liczby wniosków o zasiłki. W marcu liczba spraw wzrosła o 46 proc. w stosunku do lutego, w kwietniu o 67,7 proc. w stosunku do marca i aż o 145 proc. w stosunku do lutego — podsumowuje Anna Ilukiewicz.
I dodaje: — Wysoka liczba prowadzonych postępowań, ale także absencje pracowników ZUS związanych z COVID-19, powodują, że nie zawsze jest możliwa realizacja wniosków o zasiłki w ustawowym terminie. Opóźnienie wypłaty środków następuje po okresie 30 dni od dnia następującego po dniu wpływu do ZUS ostatniego dokumentu wymaganego do ustalenia prawa do zasiłku. Możliwość opóźnienia w wypłacie świadczeń w zaistniałej sytuacji zostały przewidziane przez ustawodawcę — podkreśla.
I precyzuje: — Odstępstwa od ustawowego terminu realizacji wypłat świadczeń w związku z sytuacją pandemii określa Ustawa o zwalczaniu COVID-19. Zgodnie z tą ustawą bieg terminów procesowych nie rozpoczyna się, a rozpoczęty ulega zawieszeniu na okres stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii. Ponadto w okresie stanu epidemii nie stosuje się przepisu, na podstawie którego organ prowadzący postępowanie ma obowiązek powiadamiania strony lub uczestnika postępowania o niezałatwieniu sprawy w terminie — wyjaśnia Anna Ilukiewicz. — Nie mają także zastosowania przepisy o bezczynności organów, nie można też stosować środków prawnych dotyczących bezczynności, przewlekłości lub naruszenia prawa strony do rozpoznania sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki.
Wspomniane przepisy Ustawy o COVID-19 nie zatrzymują prac ZUS i wypłat świadczeń.
— Wszelkie opóźnienia wynikają z dużej liczby złożonych wniosków o świadczenia. Zapewniam, że dokładamy wszelkich starań, aby wypłaty zasiłków odbywały się bez zbędnej zwłoki. Pomimo możliwych opóźnień wszystkie należne środki zostaną świadczeniobiorcom wypłacone. — podkreśla Anna Ilukiewicz.
Urzędy zalane wnioskami
Wielu z tych, którzy złożyło wnioski o pożyczkę w wysokości 5000 zł, nadal nie ma pieniędzy. Na początku wykluczono z tej formy pomocy samozatrudnionych, ale to się zmieniło. W teorii urzędy mają 32 dni na wypłatę — dyrektor urzędu pracy w imieniu starosty podpisuje umowę o pożyczkę z wnioskującym przedsiębiorcą. Ma na to 30 dni od wpłynięcia wniosku, a sama wypłata ma nastąpić niezwłocznie, ale nie później niż 2 dni od podpisania umowy. W całej Polsce urzędy przeżyły oblężenie, a niektóre stwierdziły nawet, że wypłacą pieniądze 7 dni po podpisaniu umowy. Nie wiadomo nawet, czy pieniędzy z Funduszu Pracy starczy dla wszystkich. Do tej pory urzędy pracy wypłaciły blisko 2 mld zł firmom ubiegającym się o 5 tys. zł pożyczki. Wsparcie trafiło do blisko 400 tys. osób, ale ponad połowa wnioskujących wciąż czeka na pieniądze.
Wielu z tych, którzy złożyło wnioski o pożyczkę w wysokości 5000 zł, nadal nie ma pieniędzy. Na początku wykluczono z tej formy pomocy samozatrudnionych, ale to się zmieniło. W teorii urzędy mają 32 dni na wypłatę — dyrektor urzędu pracy w imieniu starosty podpisuje umowę o pożyczkę z wnioskującym przedsiębiorcą. Ma na to 30 dni od wpłynięcia wniosku, a sama wypłata ma nastąpić niezwłocznie, ale nie później niż 2 dni od podpisania umowy. W całej Polsce urzędy przeżyły oblężenie, a niektóre stwierdziły nawet, że wypłacą pieniądze 7 dni po podpisaniu umowy. Nie wiadomo nawet, czy pieniędzy z Funduszu Pracy starczy dla wszystkich. Do tej pory urzędy pracy wypłaciły blisko 2 mld zł firmom ubiegającym się o 5 tys. zł pożyczki. Wsparcie trafiło do blisko 400 tys. osób, ale ponad połowa wnioskujących wciąż czeka na pieniądze.
Co na to Wojewódzki Urząd Pracy?
— Pieniędzy na wypłaty mikropożyczek nie powinno zabraknąć — uspokaja Zdzisław Szczepkowski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Olsztynie. — Wszystkie zapotrzebowania powiatowych urzędów pracy powinny spływać na bieżąco. Duże miasta są zalane wnioskami o mikropożyczki, bo praktycznie wszyscy mikroprzedsiębiorcy się do nich kwalifikują — podkreśla.
Według stanu na 11 maja w województwie warmińsko-mazurski wpłynęło 47 tys. 336 wniosków.
— Pieniędzy na wypłaty mikropożyczek nie powinno zabraknąć — uspokaja Zdzisław Szczepkowski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Olsztynie. — Wszystkie zapotrzebowania powiatowych urzędów pracy powinny spływać na bieżąco. Duże miasta są zalane wnioskami o mikropożyczki, bo praktycznie wszyscy mikroprzedsiębiorcy się do nich kwalifikują — podkreśla.
Według stanu na 11 maja w województwie warmińsko-mazurski wpłynęło 47 tys. 336 wniosków.
— Jeśli popatrzymy na sam Olsztyn, to mamy 9 tys. 122 wnioski, a do tego 4000 w powiecie olsztyńskim. W sumie ponad 13 tys. do rozpatrzenia. W Elblągu z kolei 5900 wniosków. Niektóre urzędy mają problem z szybkim przerobieniem tych wniosków, bo przecież to nie jest jedyne zajęcie urzędów — przypomina Szczepkowski. — Mamy wzmożoną rejestrację bezrobotnych, czy przyjmowanie wniosków z tarczy — precyzuje.
Pozytywnie rozpatrzono 24 tys. 695 wniosków dla 22 mikroprzedsiębiorców, którzy zatrudniają ponad 15 tys. osób. Wypłacono ponad 109 mln zł. Najwięcej w Elblągu — 12 mln zł. W Ełku niewiele mniej, bo 11,5 mln zł. Miejski i Powiatowy Urząd Pracy w Olsztynie — 10,3 mln zł. Inne miasta w regionie to też duże kwoty — w Szczytnie 6,3 mln zł, 5,5 mln zł w Piszu, 5,2 mln zł w Ostródzie. Sporo wypłacono też w Działdowie — 8,7 mln zł.
— Apelujemy o składanie wniosków w wersji elektronicznej. To znacznie przyspiesza ich rozpatrywanie — podkreśla Zdzisław Szczepkowski. — Wersja papierowa zawiera dużo błędów, a po drugie opóźnia rozpatrywanie wniosków, bo obowiązuje 48-godzinna kwarantanna na korespondencję papierową. Pracownik musi też wszystko wpisać do systemu elektronicznego.
Paweł Jaszczanin
— Apelujemy o składanie wniosków w wersji elektronicznej. To znacznie przyspiesza ich rozpatrywanie — podkreśla Zdzisław Szczepkowski. — Wersja papierowa zawiera dużo błędów, a po drugie opóźnia rozpatrywanie wniosków, bo obowiązuje 48-godzinna kwarantanna na korespondencję papierową. Pracownik musi też wszystko wpisać do systemu elektronicznego.
Paweł Jaszczanin
Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w czwartek i piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.
Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl
W poniedziałkowym (18 maja) wydaniu m.in.
Przepisy są ważniejsze od ludzi
Dramat 89-letniej Teresy Balcerzak z Olsztyna. Dwa miesiące temu zmarł jej maż. Kobieta z demencją i na wózku inwalidzkim musiała pojechać do banku, żeby jej syn mógł opłacać jej rachunki. Dlaczego? Bo, takie są przepisy.
Będą pozwy o odszkodowanie
Jest już pierwszy pozew o odszkodowanie od Skarbu Państwa za straty spowodowane w wyniku zamrożenia gospodarki. Coraz więcej przedsiębiorców rozważa taką drogę, bo wyniku obostrzeń rząd wpędził ich w tarapaty finansowe.
Zadawajcie nam mniej lekcji
Nie mamy na nic czasu, tylko lekcje - skarżą się uczniowie. Mają więcej pracy niż przed pandemią, dlatego przewodniczący młodzieżowych rad miast z całej Polski apelują o to, by mniej zadawać. Do apelu przyłączyła się rada z Iławy.
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
@@@@@@ #2922867 | 37.8.*.* 19 maj 2020 11:48
Gdzie pieniądze dla firm Ano proszę - 2 000 000 000 zdeponowane na propagandę w TV PiS , 5 000 000 Sasin wyPiSdolił na druk makulatury wyborczej, kolejne 5 000 000 Pinokio wybzykał na zakup maseczek bez atestów przydatnych tylko do wycierania du*y. I można by tak dalej i bez końca
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz
... #2922723 | 213.73.*.* 19 maj 2020 08:22
2 miesiące pandemii i już firmy albo się zamykają albo ledwo żyją. Wy naprawdę się nie nadajecie do biznesu, najbardziej śmieszą mnie ci co nawet pracowników nie zatrudniają, a pierwsi wystawiają łapę po pomoc. Durny rząd nie potrafi tak napisać prawa, by pomoc trafiała do potrzebujących, a nie wszystkich. Budowlańcy proszą o daninę mimo, że przez cały okres wirusa pracowali na pełnych obrotach. Co innego szewcy czy fryzjerzy, którzy bali się donosu więc nie otwierali się. Szkoda, że wirus nie potrwał dłużej bo wyeliminowałby z rynku słabe firmy.
odpowiedz na ten komentarz