Michalina i Borys vlogują i inspirują [VIDEO]

2020-05-17 14:12:00(ost. akt: 2020-05-15 16:44:47)

Autor zdjęcia: arch. prywatne

Łączy ich nie tylko młody wiek, ale i to, że mają prawdziwą pasję. Michalina udowadnia, że 10-latka w kuchni potrafi zdziałać cuda, a Borys ma apetyt... na książki, które wręcz połyka. I zachęca do tego innych. Przedstawiamy młodych vlogerów MOK.
Michalina Romulewicz i Borys Połoński odpowiedzieli na zaproszenie Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie, który szukał tzw. Młodych Tub. W swoich vlogach mają promować kulturę, która może zainteresować ich rówieśników. Żeby tego dokonać, młodzi zdolni wyciągnęli z kieszeni swoją największą broń: pasję. Tę broń naładowali nabojami z młodzieńczej szczerości i entuzjazmu pozbawionego pretensjonalności. I na strzelnicy zwanej internetem trafiają w dziesiątkę, rozprawiając się przy okazji z szeregiem stereotypów i z własną nieśmiałością. Oboje mają po 10 lat, ale swoją dojrzałością mogą zawstydzić niejedną sporo starszą osobę.

Z zamkniętymi oczami
Michasia Romulewicz w kuchni spędzała czas od najmłodszych lat. To zasługa jej mamy, której niestraszne były plamy i biała od mąki podłoga. Obie zgodnie podkreślają, że w gotowaniu chodzi przecież nie o to, żeby było sterylnie i idealnie, ale o radość i wspólnie spędzany czas. I właśnie tą radością Michalina dzieli się z internautami. Pomysłów na to, by zachęcić nas do gotowania, jej nie brakuje. W jednym z nagrań udostępnionych dzięki współpracy z MOK, przekonuje więc, że gotować można z zamkniętymi oczami. Dosłownie! Pancakes przygotowała, mając... opaskę na oczach. Wyszło świetnie, ale przyznaje, że potrzebowała kilku prób, by dojść do wprawy.


Michalina jest dość nieśmiałą osobą, dlatego trudno liczyć na to, żeby dokonała rozbudowanej prezentacji swoich zalet. Jest człowiekiem czynów, nie słów. I pewnie dlatego najlepiej czuje się wtedy, kiedy jest blisko natury. Jeszcze niedawno jej wielką pasją była jazda konna, ale teraz, jak żartobliwie mówi jej mama, Michasia trochę z nich wyrosła.

Nadal jednak lubi aktywnie spędzać czas, dlatego wspólnie z bliskimi ucieka z miasta przy każdej okazji. I nie w głowie są im egzotyczne wakacje w luksusowych hotelach. Wolą podróże kamperem po Polsce. W czasie majówki rodzina odwiedziła ulubione miejsce na Mazurach i to tam Michasia nie tylko spała w namiocie, zadając kłam tezom o tym, że dzisiejsze dzieci potrzebują wygód, ale i nagrała wideo z przepisem na campingowe hamburgery. Podzieli się nim z internautami już w najbliższy weekend.

Tym, co łączy wszystkie nagrania młodej vlogerki, jest fakt, że powstają one w ekstremalnych warunkach. A zaczęło się od pandemii, która sama w sobie jest przecież ekstremalnym doświadczeniem.

Dla tak skromnej dziewczyny stawanie przed kamerą może być trudnym wyzwaniem, ale okazuje się, że w imię pasji i dobrej zabawy Michalina gotowa jest przełamać swoje obawy. Wrażliwe serce na pewno nie jest czymś, co ułatwia życie, ale za to kontakty ze zwierzakami już tak. Czworonogów w domu Michasi nie brakuje. Jest więc kot Kaktus, pies Bigos i świnka morska Zuzia.

— Kaktus i Bigos już wystąpili w nagraniach, ale Zuzia nie miała okazji pokazać się jeszcze na vlogu — mówi Michasia i natychmiast postanawia, że to się zmieni.

Sprawiedliwości musi stać się zadość. Takie równe traktowanie zwierząt to dobry prognostyk dla jej przyszłych pacjentów, skoro Michasia chce zostać, jak mówi, „weterynarką”. Dziewczynka lubi też język polski, więc pewnie stąd ta gotowość do stosowania żeńskich form zawodów. Michalina sporo czyta, a dużo frajdy ma również podczas lekcji plastyki i informatyki, więc może wkrótce swoje filmy zacznie montować sama? Dotychczas robi to partner jej mamy.

Przepisy i instrukcje uczennicy SP 25 w Olsztynie powoli docierają do innych dzieci. — Moja koleżanka zainspirowała się i zrobiła pizzę — przyznaje młoda kucharka, która jednak nieszczególnie dba o to, by się promować wśród znajomych. To kolejny przejaw nieśmiałości, nad którą jednak pracuje.



Problemów nie ma za to z tym, by chwalić nie siebie, lecz bliskich. — Moja mama robi najlepszą pomidorówkę — zapewnia Michalina. I przyznaje, że jej wspomnienia pełne są gotowania i pieczenia: choćby pierników świątecznych, których przygotowanie jest domową tradycją.
— To zbliża, a przecież rodzina jest najważniejsza — tłumaczą mama i córka.

Głowa pełna książek
O ile Michalina jest oszczędna w słowach, o tyle Borys Połoński, 10-latek, który dla olsztyńskiego MOK vloguje ze Śląska, zostaje przez swoją mamę przedstawiony jako gaduła. Ale czego oczekiwać, skoro to człowiek, który karmi się słowami? Zresztą, można powiedzieć, że rodzice sami o to zadbali, bo, jak przyznaje chłopiec, książki były chlebem powszednim w tej rodzinie.
Co ciekawe, rodzice Michasi i Borysa, choć się przecież nie znają, mieli podobny pomysł na wychowanie. Obie rodziny ostrożnie dawkują swoim pociechom internet. Nasi nowi MOK-owi vlogerzy uprawiają też sport. Pasją Michasi jest pływanie, a Borys trenuje capoeirę. Chłopiec zadaje tym samy kłam stereotypom, że jak się jest książkowym molem, to trzeba mieć mięśnie jak pięty innego owada, czyli komara.

Chłopiec ma świadomość, że pasja czytelnicza jest czymś, co go wyróżnia. — Czułem się trochę inny niż moi koledzy — przyznaje. — Oni pewnie więcej czasu spędzali przed komputerami, ale nie uważam, żebym coś tracił, bo książki, tak jak gry, potrafią przenosić nas w inne światy.

Borys, który postawił sobie za cel popularyzowanie czytelnictwa, ma na swoim koncie mały, osobisty sukces. Swoją pasją zaraził już jedną znajomą osobę. Ale tak naprawdę takich osób może być już więcej. Chłopiec bowiem, zanim rozpoczął swoją współpracę z MOK w Olsztynie, publikował swoje nagrania w serwisie YouTube. Do nagrywania filmików przygotowuje się, ale nie uczy się tekstu na pamięć. Ma być spontanicznie i od serca. Bo mówi o tym, co mu sprawia przyjemność.


Jak przystało na książkofila, Borys kocha drukowane książki.
— Bardzo lubię ich zapach — tłumaczy.
I nic dziwnego, skoro niektóre z egzemplarzy kojarzą się z przyjemnościami.
— Mam na przykład w domu takie stare wydanie „Dzieci z Bullerbyn”, które pachnie czekoladą — zdradza.
Zapytany o wskazanie ulubionych książek, Borys nie ma problemu.

— To „Magnus Million i szmaragdowa mgła”, „Mówcie mi Bezprym” oraz seria „Baśniobór” — wylicza bez zastanowienia.
Chętnie sięga też po klasykę, czyli np. „Mikołajka”. I zapewnia, że książki o chłopcu z Francji się nie starzeją, bo opisują relacje między kolegami. A to sprawa uniwersalna, nawet jeśli, jak mówi sam Borys, rzeczywistość Mikołaja i jego kumpli różni się od tej, w której funkcjonują dzisiejsi uczniowie. A jak się różni?

— Obawiam się, że teraz mniej czasu spędza się poza domem — przyznaje vloger — odpowiada.
Borys, jak wielu innych młodych czytelników, nie zawsze jest przyjaźnie nastawiony do lektur.
— Nie lubię takich narzuconych książek — przyznaje.
Ale czyta. I zamiast narzucania, chętnie przyjmuje rekomendacje. Choćby od pani Basi, szkolnej bibliotekarki, którą uważa za skarbnicę wiedzy.


Zapytany o powód, dla którego ludzie nie czytają, Borys tłumaczy: — Ważna jest wprawa w czytaniu, dlatego najlepiej zachęcać do tego już małe dzieci. Tak jak mama mnie. Pamiętam, że czasem się na to wściekałem, ale to był dobry pomysł. Jak się nie umie dobrze czytać, to chęć do sięgania po książki zanika. A dorosłym jest trudniej tę wprawę nabrać, bo nie ma książek dla nich z krótkimi, pojedynczymi zdaniami na stronie.

Nagrania młodych vlogerów można oglądać na kanale MOK MOVIE w serwisie YouTube. Premierowe nagrania ukazują się w soboty i niedziele o godz. 10.

Daria Bruszewska-Przytuła



Czytaj e-wydanie


Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w czwartek i piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


W weekendowym (16-17 maja) wydaniu m.in.

Wszyscy rapujemy!
Koronawirus ma wpływ na nasze życie w absolutnie każdej jego odsłonie… Zasadniczo najbardziej nam wpływa na zdrowie, ale na pracę nam też wpływa, na plany wakacyjne i na spędzanie czasu wolnego… Na wszystko, bez krzty umiaru!

Danuta Chada w TogoNazwano ją matką chrzestną szkoły w Tchambie
Danuta Chada przez kilkanaście lat marzyła o tym, by zobaczyć Afrykę. W końcu udało jej się to marzenie spełnić... aż trzy razy. Przy okazji spełnia marzenia afrykańskich dzieci. — Są wspaniałe — mówi emerytowana dziś nauczycielka. — Jestem nimi zauroczona.

Mamy prawo do Warmii
Ktoś inny może szukać swoich korzeni w dokumentach. Moje dokumenty fruwają między gałęziami — mówi Łukasz Staniszewski. Olsztyński prozaik, dramaturg oraz autor słuchowisk wydał niedawno debiutancką książkę „Małe Grozy”.

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Czytelnik #2925144 | 188.112.*.* 25 maj 2020 09:14

    Co to znaczy vloger.Jeszcze kilka lat a młodzi Polacy zapomną języka polskiego.Katastrofa. Tak gwoli przypomnienia wszechobecnym analfabetom: A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.Kto to napisał.Oszczędzę leniom klikania.Mikołaj Rej.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. Koles #2921973 | 5.173.*.* 17 maj 2020 15:08

    Brawo dzieciaki. Prawdziwie żyją tylko ci co mają pasję.

    odpowiedz na ten komentarz

  3. ula #2921032 | 91.195.*.* 15 maj 2020 16:29

    Borys, jestem pod wrażeniem

    odpowiedz na ten komentarz