Iwona Łazicka-Pawlak: Pałac tęskni za młodzieżą [ROZMOWA]

2020-04-25 16:02:25(ost. akt: 2020-04-24 16:00:56)

Autor zdjęcia: Paweł Strzelec

Praca z młodzieżą to możliwość bycia partnerem, przyjacielem. Okazja, żeby podpowiedzieć młodym, może nie wprost, bo przy pomocy literatury, sztuki, jak ważne jest to, co robią — podkreśla Iwona Łazicka-Pawlak, dyrektor Pałacu Młodzieży w Olsztynie.
— Kiedy przyglądam się pani działalności na przestrzeni lat, to wyraźnie widać, że ma pani słabość do młodzieży. Skąd się bierze ta potrzeba współpracy?
— Kiedy czterdzieści lat temu zaczynałam pracę w Miejskim Ośrodku Kultury, pracowałam, w zasadzie, z rówieśnikami. Wszyscy byliśmy młodzieżą. Mieliśmy podobne zainteresowania i pasje. Podobne doświadczenia. Literatura, czy szerzej patrząc, kultura w ogóle, to był największy obszar wolności i jednocześnie normalności w tamtym czasie. Potrzeba opisania własnego świata, doświadczeń, szukanie możliwości rozmowy, konfrontacji z innymi, a także kontaktów z ludźmi o podobnej wrażliwości to były dla wielu z nas potrzeby elementarne. A młodość to ten czas w naszym życiu, kiedy jesteśmy najbardziej szczerzy. Kiedy świadomie zaczynamy konfrontować świat opowiedziany przez innych z naszym własnym doświadczeniem. I kiedy te dwie historie przestają być spójne, czasami bardzo wyraźnie się rozjeżdżają, rozwijając w nas myślenie krytyczne, sami zaczynamy intensywnie dostrzegać, oceniać i opisywać świat. Lata osiemdziesiąte to odległa i bardzo różniąca się od dzisiejszej rzeczywistość, ale ludzie nie zmieniają się tak szybko i aż tak bardzo. Nie nadążają za światem i może na szczęście.

Zaryzykowałabym nawet tezę, że w ogóle się nie zmieniają. Młodość nadal pozostaje tym najbardziej dociekliwym momentem w naszym życiu i moim zdaniem właśnie z tego powodu jest tak atrakcyjna. A praca z młodzieżą to możliwość bycia partnerem, przyjacielem. Okazja, żeby podpowiedzieć młodym, może nie wprost, bo przy pomocy literatury, sztuki, jak ważne jest to, co robią i wspólnie poszukiwać najlepszych rozwiązań i najciekawszych, bo ich własnych, opowieści. A dowodem na to, że i dziś powstają mądre i dobre teksty literackie jest twórczość młodych z Grupy Literackiej Pałacu Młodzieży prowadzonej przez Katarzynę Gagacką. To najmłodsza olsztyńska literatura na wysokim poziomie.

— Klub Literacki Młodych pojawia się w życiorysach wielu osób, które później związały się z literaturą, kulturą, mediami. A jak zapisał się on w pani pamięci?
— Zacznę od anegdoty, która dosyć dobrze opisuje naszą wspólną walkę z tekstem. Kiedy na jednym ze spotkań zapytałam młodego autora, co miał na myśli, pisząc wiersz, zadumał się mocno i odpowiedział, że kiedy go pisał, to jeszcze wiedział, o czym on jest. Dzisiaj ów autor jest dziennikarzem i „wyrósł” na bardzo dobrego poetę.

Idea powołania Klubu przy MOK-u była prosta i wyraźnie określona. Miało to być miejsce spotkań dla młodych poetów i pisarzy. Ale i miejsce wymiany doświadczeń, dające możliwość spotkań i rozmów z uznanymi twórcami, pomoc w publikacji utworów. Do MOK-u przychodzili młodzi autorzy i część z nich zostawała na dłużej. Nie było moim celem to, żeby wszyscy stali się pisarzami czy poetami. Chciałam, żeby lubili czytać i rozumieli czytane teksty. Szczególnie poetyckie, które dla mnie osobiście stanowią wyjątkowo prawdziwy opis świata, a literatura pozostaje tą dziedziną, która najpełniej odpowiada na najważniejsze i zawsze aktualne pytanie — kim jestem.

— A dla pani literatura była ważna od zawsze? Wyrosła pani w domu, w którym czytanie było konieczne?
— Być może w rozwijaniu literackiej pasji pomógł fakt, że często chorowałam na anginę. Miewałam więc sporo wolnego czasu, a w domu, po prostu, była biblioteka. Może nie jakaś przeogromna, bo to była jedna ściana półek z książkami, ale były tam cuda na każdy moment. Na przykład wszystkie baśnie Andersena. Czerwone opasłe tomiszcze z genialną zawartością. Jakaś anatomia i biologia. Spokojnie czekali na swoją kolej Sartre, Camus i Proust. Ten ostatni, wstyd się przyznać, czeka do dzisiaj. Wyposażona też była we wszystkie dzieła Prusa i dramaty: greckie i Słowackiego, ale i w znakomite pisma (jeżeli ktoś jeszcze pamięta), jak „Projekt” czy „Ameryka” oraz całe mnóstwo innych książek, których część mam do dzisiaj. Zawsze lubiłam czytać.

— Kiedy kilka lat temu usiadła pani w fotelu dyrektora Pałacu Młodzieży, miała pani jakiś pomysł na duże zmiany? Była rewolucja?
— Zaczynając pracę, chciałam przede wszystkim otworzyć Pałac i to, co się w nim dzieje, na Olsztyn. Nie na zasadzie rewolucji, bo ta potrafi bezpowrotnie zniszczyć cenne rzeczy, ale ewolucji, która osiąga cele, szanując wcześniejsze dokonania. Pędząc za zmianami, możemy znacznie więcej stracić. Przede wszystkim indywidualny charakter — wyjątkowość, a co za tym idzie, i oryginalność. Zawsze warto wszystkiemu dobrze się przyjrzeć. Jest jednak wiele nowych działań. Są nowe metody pracy. Ale idea jest ta sama. Pałac Młodzieży to przede wszystkim miejsce ważnego, być może najważniejszego, spotkania, jakim jest spotkanie mistrza z uczniem. I to się nie zmieniło. Nawet jeżeli jest to spotkanie zdalne. Dzisiaj działamy w centrum, na Zatorzu, na Turowskiego. Przygotowujemy się do większej aktywności na placu Pułaskiego, gdzie opiekujemy się Galerią „Pod chmurką”, zamierzamy organizować cykliczne koncerty. Coraz więcej nas jest i coraz częściej działamy w mediach społecznościowych.

— To widać szczególnie w ostatnim czasie, bo Pałac Młodzieży działa w zupełnie nowych warunkach. Jakie ma pani refleksje po tych pierwszych tygodniach pracy zdalnej?
— To jest trudna praca, bo czas jest trudny, więc do sprawdzonych działań i metod dodajemy nowe. Szczególnie teraz, kiedy wszyscy nauczyciele musieli, z dnia na dzień, zmienić podejście do swoich zadań. Ten czas to także okazja do wypróbowania całkiem nowych działań i już wiemy, że niektóre z nich na stałe wpiszą się w pracę Pałacu. Pani Judyta Mazur po raz pierwszy organizuje zdalny Przegląd Piosenki „Pozytywka” i jestem przekonana, że ten eksperyment się uda, bo udają się inne, takie jak prezentacje wokalistów z pracowni Ali Kucharzewskiej-Samko, zajęcia plastyczne Ewy Pohlke „Sztuka w domu” czy zajęcia fotograficzne Ewy Wieliczko, zdalne zajęcia taneczne Małgorzaty Szyłejko i Magdy Faszczy. Efekty pracy prezentujemy na bieżąco w mediach społecznościowych. Działamy. Wyjdziemy z tego czasu bogatsi, ale też z głęboką świadomością, że podstawą naszej pracy jest bezpośredni kontakt z wychowankami. On, siłą rzeczy, jest zaburzony i bardzo nam go brakuje. Tęsknimy wszyscy. Czekamy na naszych wychowanków. Przy okazji informujemy, że w połowie maja rusza nabór na przyszły rok szkolny. Serdecznie zapraszamy do Pałacu.

Daria Bruszewska-Przytuła


Czytaj e-wydanie


Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w czwartek i piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


W weekendowym (25-26 kwietnia) wydaniu m.in.

Romantyzmem w wirusa... rutyny
„Magdusia… Ty już wiesz co… Kocham Cię” — billboard z takim napisem pojawił się w Olsztynie. Nie wiemy, kto jest adresatką tych słów, kto nadawcą, nie wiemy nawet, czy nie jest to element jakiejś kampanii reklamowej. Ale można to traktować jako przypomnienie, że nawet w czasie kwarantanny romantyczne gesty się liczą.

Natalia DąbkowskaZdjęcie potrafi przenieść w czasie
Fotografia to pasja, uzależnienie, ten momentu „sekundę przed” i kiedy okazuje się, że wszystko układa się, tworząc piękny kadr. Obraz staje się prawdziwy. Czysta adrenalina. — Takiego uzależnienia życzę każdemu! — mówi Natalia Dąbkowska ze Szczytna.

Adrianna TrzepiotaKażdy z nas ma swojego anioła
Pisanie książek jest jej spełnieniem marzeń i życiową misją, a ostatnia "Zimowa Jutrzenka" podczas plebiscytu Książka Roku 2019 zajęła pierwsze miejsce.
— Zaczynać od nowa jest trudno, ale jeśli się podejmuje decyzje w zgodzie z sercem, to wychodzi się na prostą — przekonuje Adrianna Trzepiota.