Budujemy florę bakteryjną — naturalnie!

2020-04-24 10:23:02(ost. akt: 2020-04-24 13:09:21)   Artykuł sponsorowany
Sięgamy po nie głównie w czasie kuracji antybiotykowej. Ale pomagają nam też na zatrucia pokarmowe, grypę żołądkową, grzybicę układu pokarmowego oraz przy nawracających infekcjach powodowanych osłabieniem naturalnej odporności organizmu. Probiotyki, które wcale nie muszą pochodzić z apteki…!
Nasz układ pokarmowy zasiedlają całe kultury pożytecznych bakterii. Ich główne zadanie to skuteczne zwalczanie atakujących nas bezustannie drobnoustrojów oraz wytwarzanie składników wspomagających nasze zdrowie, jak np. witaminy. Nie bez przyczyny lekarze wciąż powtarzają, że zdrowie zaczyna się w jelitach, a wszelkie zaburzenia naturalnej flory bakteryjnej — to bardzo duże obciążenie dla naszego zdrowia i często przyczyna wielu chorób.

Z historii
Probiotyki, przede wszystkim te naturalne — to wcale nie jest odkrycie ostatnich lat. Wzmianki o naturalnym wsparciu naszej flory bakteryjnej, czyli przede wszystkim o fermentowanych produktach mlecznych i ich prozdrowotnym działaniu znajdziemy już w Biblii i pismach starożytnych kronikarzy. Są to choćby przepisy na napoje przyrządzane na bazie kwaśnego mleka, z dodatkiem miodu, owoców i przypraw. Co znaczy, że właściwości lecznicze w chorobach żołądka, jelit, czy wątroby, a także przy problemach z apetytem — przypisywano fermentowanym produktom mlecznym już kilka tysiącleci temu, i to nie tylko na ziemiach biblijnych lub w basenie Morza Śródziemnego. Stare hinduskie przysłowie też głosi: „Pij kwaśne mleko, a będziesz żył długo”.
Faktem jest jednak, że dokładny opis działania bakterii fermentacji mlekowej i ich dobroczynnego wpływu na zdrowie człowieka powstał dopiero na początku XX w. Dokonał go Ilia Miecznikow — naukowiec rosyjski, późniejszy laureat Nagrody Nobla. Miecznikow był też jednym z najzagorzalszych zwolenników probiotyków — promował i polecał je przez całe swoje naukowe życie.

PRObiotyk — czyli co?
Nazwa probiotyk pochodzi od greckich słów „pro” i „bios” — które można przetłumaczyć „dla życia”. A nasz organizm — dla życia — potrzebuje probiotyków dość często — przede wszystkim przy zaburzeniach naturalnej flory bakteryjnej, których przyczyną może być nie tylko terapia antybiotykowa. Także osoby, które regularnie sięgają po fast foody, żywność wysoko przetworzoną, których nawyki żywieniowe w ogóle pozostawiają wiele do życzenia, a mleko i produkty mleczne w ich diecie można mierzyć naparstkami — powinny sięgać po naturalne probiotyki. Ktokolwiek zmaga się z przewlekłym stresem, nadużywa alkoholu i pali papierosy — też powinien spożywać probiotyki. Poleca się je nawet kobietom, które stosują antykoncepcję.
Jednak probiotyk, który kupimy w aptece, to po prostu wyselekcjonowane kultury bakterii. Ich zadaniem jest zasiedlić układ pokarmowy i pomóc w odbudowie naszej flory bakteryjnej. Najczęściej stosuje się w tym celu bakterie kwasu mlekowego i niektóre kultury drożdży. Natychmiast pojawia się jednak dość poważne — ale. W tym bowiem szkopuł, że o probiotykach możemy mówić jedynie wówczas, gdy mamy do czynienia z żywymi kulturami bakterii. A niestety —kontrole żywności funkcjonalnej i dostępnych bez recepty probiotyków nader często ujawniają, że probiotyki w tabletkach zawierają zbyt mało żywych mikroorganizmów, a zdarza się, że nie zawierają ich wcale.
Jest na to rada — probiotyki naturalne. Naszą florę bakteryjną pomagają odbudować szybko, łagodnie, bez efektów ubocznych i generalnie zadbają o nasze zdrowie bardzo skutecznie. Dodatkowo, przyjmowane regularnie będą wystarczającym wsparciem naszego organizmu i zadziałają profilaktycznie.

Probiotyki — naturalnie!
Naturalne probiotyki, czyli po prostu produkty zawierające dobre bakterie, budują nie tylko florę bakteryjną. Zapobiegają też wzdęciom, poprawiają trawienie, zapobiegają zaparciom i podnoszą ogólną odporność organizmu. Ich lista nie jest zbyt długa, a — co pewnie dość ważne — w przeważającej większości są to produkty łatwo dostępne. Największe znaczenie ma ich jakość, przy czym obowiązuje zasada: im mniej przetworzone i im mniej w nich dodatkowych składników — tym lepiej. To po co sięgać konkretnie?

Naturalnym probiotykiem będzie z pewnością każda kiszonka: domowa kiszona kapusta i kiszone ogórki. Pod wpływem bakterii kwasu mlekowego Lactobacillus plantarum kapusta fermentuje. Kapusta kiszona jest lepiej przyswajana i przede wszystkim wzmacnia nasz organizm. Zawiera więcej niż świeża witaminy B12, B6 i PP, a poza tym jest skarbnicą witaminy C — czyli jest bardzo dobrym, naturalnym produktem, zapobiegającym przeziębieniom. By podziałała na nasze zdrowie — nie należy jej płukać, bo powstały z niej w czasie kiszenia sok jest napojem pełnym witamin, poprawia apetyt i trawienie, naturalnie dezynfekując układ trawienny. Znów mamy jednak ale. Sęk bowiem w tym, że tylko w kapuście kiszonej własnej roboty znajdą się pożądane bakterie — ta kupiona w warzywniaku jest najczęściej konserwowana sorbinianem sodu, przez co z działaniem probiotycznym ma niewiele wspólnego, a co więcej …

Domowe ogórki kiszone to kolejny naturalny probiotyk. Podczas kiszenia w ogórkach zwiększa się zawartość witamin B2, B3, B6, B12, PP, czym wzmacniają działanie naszego układu nerwowego i koncentrację. Namnażane w czasie kiszenia bakterie kwasu mlekowego poprawiają trawienie i likwidują toksyny. A chorym na wrzody żołądka dobre bakterie z kiszonych ogórków łagodzą dolegliwości i leczą stany zapalne. Ale znów: muszą być od początku do końca przygotowane i ukiszone w domu, bez dodatku substancji konserwujących.
Kolejna alternatywa to tradycyjny kwas chlebowy, produkowany na drożdżach i bakteriach kwasu mlekowego. Ma smak chleba razowego i dobrze gasi pragnienie. W Polsce trudno jednak kupić prawdziwy kwas chlebowy — w sklepach dostaniemy jedynie napój o smaku kwasu, który nie ma żadnych właściwości probiotycznych. Naturalnym probiotykiem jest tylko kwas chlebowy bez chemicznych dodatków.

Do kapusty potrzebna więc szatkownica, ogórki do kiszenia muszą pochodzić z naprawdę sprawdzonego źródła, pozbawionego chemicznych polepszaczy w czasie uprawy, a zdobyć prawdziwy kwas chlebowy — szkoda gadać…!
Z naturalnych probiotyków pozostają już zatem — tylko i aż…

Kefir — maślanka — jogurt!
Dobra wiadomość już na wstępie jest taka, że nie trzeba ich samodzielnie produkować w domu. Jak wspomniałam, smak i cenne właściwości tych mlecznych napojów fermentowanych znali i doceniali już starożytni, skutkiem czego na przestrzeni dziejów trafiały one na stoły niemal wszystkich krajów basenu Morza Śródziemnego. Można je spożywać osobne, same z siebie — ale każdy z nich stanowi doskonały dodatek do rozmaitych dań i jest wspaniałym uzupełnieniem naszego codziennego menu. Czym się różnią i jak je spożywać, by te cenne właściwości wykorzystać do maksimum?

Kefir
Jest jednym z najstarszych mlecznych napojów fermentowanych, a jego korzenie wywodzą się z Kaukazu. To górale kaukascy otrzymywali kefir z mleka krowiego lub koziego w wyniku procesu naturalnego ukwaszania go w skórzanych workach lub dębowych beczkach. Naturalny kefir ma kremową konsystencję, kwaskowaty smak i lekko drożdżowy zapach. Wszystko przez to, że ten napój powstaje na drodze fermentacji mlekowo-alkoholowej, przy udziale symbiotycznego zespołu mikroorganizmów, tzw. grzybków lub ziaren kefirowych. Te grzybki tworzą uporządkowaną strukturę, wewnątrz której w ścisłym centrum znajdują się komórki drożdżowe, zaś w warstwach zewnętrznych obecne są ziarniaki, paciorkowce oraz pałeczki bakterii mlekowych. Strukturę ziarna utrzymuje się dzięki obecności rozpuszczalnego w wodzie polisacharydu — kefiranu. Ze względu na obecność przyjaznych bakterii mlekowych kefir jest więc naturalnym, w dodatku bardzo smacznym probiotykiem. Pewnie dlatego sprawdza się jako środek pomocniczy w leczeniu nie tylko schorzeń przewodu pokarmowego, ale również chorób dieto-zależnych oraz alergii. Badania pokazują, że z powodu obecnych w kefirze substancji antybiotycznych — napój ma zdolność hamowania rozwoju bakterii chorobotwórczych w przewodzie pokarmowym. Kefir dostarcza organizmowi witamin, głównie z grupy B oraz witaminę K. Ponadto jest dobrym źródłem wapnia, magnezu i fosforu.

Maślanka
Podobnie jak kefir, kumys, mleko acidofilne czy jogurt — maślanka należy do grupy mlecznych napojów fermentowanych, które — przez zawarte w nich żywe kultury bakterii fermentacji mlekowej —mają działanie prozdrowotne na organizm człowieka. Ma ona łagodny, orzeźwiający, śmietankowo-orzechowy smak i doskonale gasi też pragnienie, dzięki czemu polecam ją szczególnie w letnie, dyszące upałem dni. Maślanka jest napojem o niskiej zawartości tłuszczu — zwykle ok. 1,5 do 2 proc. Technologicznie patrząc — jest produktem ubocznym uzyskiwanym podczas produkcji masła. Maślanka jest cennym źródłem wapnia: pierwiastka, który praktycznie na każdym etapie życia człowieka jest niezbędny w jego diecie. Szklanka maślanki w ok. 20 proc. pokrywa dzienne zapotrzebowanie na ten pierwiastek. Jest ona również bogatym źródłem fosfolipidów, które charakteryzują się prozdrowotnymi właściwościami, działają neuroprotekcyjnie: regulują pracę mózgu, poprawiają pamięć i odporność na stres, zmniejszają ryzyko depresji oraz choroby Alzheimera i Parkinsona.

Obrazek w tresci

Jogurt
Tradycyjnie otrzymujemy ten napój z mleka pasteryzowanego, a następnie ukwaszonego zakwasem czystych kultur bakterii fermentacji mlekowej. Jogurt, w porównaniu z surowym mlekiem, ma wyższą wartość odżywczą, bo zawiera znacznie więcej wapnia, aminokwasów i witamin z grupy B. Sam proces fermentacji i obecność bakterii mlekowych sprawiają, że jest lepiej przyswajalny — mogą go spożywać osoby cierpiące na nietolerancję laktozy. Jest poza tym lekkostrawny i niskokaloryczny: w 100 g jogurtu naturalnego jest 2 proc. tłuszczu i 60 kcal. Stąd jogurty są niezastąpione podczas antybiotykoterapii — to najcenniejsze źródło zniszczonej przez antybiotyki właściwej mikroflory przewodu pokarmowego. W kuchni jest znacznie zdrowszą alternatywą dla śmietany i można go używać do zagęszczania zup, sosów, chłodników oraz do deserów. Jogurty świetnie pasują do niektórych ciast: nadają im lekką, kremową konsystencję. Kupując jogurt, czytajmy jednak etykiety — zwracajmy uwagę na skład produktu, ilość przyjaznej mikroflory i nazwę szczepu, świeżość, datę przydatności do spożycia oraz stan opakowania. Unikajmy tych produktów, które zawierają barwniki i aromaty, bez względu na to, czy są one naturalne, czy sztuczne.

Da się!
Czyli jednak można — budować florę bakteryjną w całości naturalnie, a jednocześnie zapobiegać problemom jelitowym. I generalnie żyć zdrowo, aktywnie — dzięki przetworom mlecznym być fit na co dzień i od święta!
Magdalena Maria Bukowiecka

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. a.j. #2914141 | 31.182.*.* 30 kwi 2020 19:08

    Naturalne probiotyki bardzo lubię i wiele z nich jest w mojej codziennej diecie. jednak czasami muszę wesprzeć jelita debutirem z maślanem sodu, który odżywia ich nabłonek. Poprawia też perystaltykę i zwiększa wchłanianie wody i sodu w jelicie grubym.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz