Koronawirus wywrócił nasze życie do góry nogami

2020-04-18 09:00:00(ost. akt: 2020-04-17 23:30:37)
Wiesława Napiórkowska

Wiesława Napiórkowska

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Zdalna praca, nauka w domach, sztuka w sieci, zamknięte firmy, wymarłe ulice miast. Koronawirus w jednej chwili zmienił nasze życie. Wielu z nas zastanawia się, co będzie, jeśli pandemia potrwa dłużej? Wiemy jedno. Nieoczekiwane wydarzenia szybko weryfikują rzeczywistość. Jakie wnioski wyciągniemy z lekcji, która jeszcze trwa?
Marta Sotnik
— "Zatrzymał się człowiek i popatrzył wkoło. Zobaczył, że od dzisiaj nie będzie wesoło". Nagle ujrzeliśmy czas, który gdzieś po drodze zmarnowaliśmy. Zapragnęliśmy dotyku ludzkich dłoni i gestów, tak naprawdę przez nas niedocenianych. Wszyscy w obecnej sytuacji zmieniliśmy się w pewien sposób. Zaczęliśmy widzieć drobne "rzeczy", tak potrzebne do życia, lecz do tej pory jakby niewidzialne. Zwolniliśmy w tym ciągłym pędzie na kilka chwil. Spojrzeliśmy z innej perspektywy na otaczający nas świat. Zaczęliśmy się solidaryzować z pracownikami służb, które na co dzień pomagają innym, narażając swoje zdrowie i życie. Doceniliśmy sprzedawców dbających o nasze pełne lodówki oraz inne niezbędne do funkcjonowania codziennego rzeczy. "Pierwszy promień słońca nieśmiało wygląda. Budzi się miasto ze snu, przez okno spogląda". Obecna sytuacja jest niczym budzący się nowy dzień. Słońce zagląda przez okna do domów i mieszkań. Nieśmiało otula przez szyby nasze myśli skłębione, kojąc duszę zamkniętą w czterech ścianach. Ta chwila sprawia, że powracamy myślami do czasu beztroskiej swobody pośród drzew. Nagle stało się to odległe niczym planety gdzieś we wszechświecie. Lasy, jeziora i rzeki to bowiem chleb powszedni Mazur. Teraz stał się jak fatamorgana, oaza na pustyni. Zabrakło nam tlenu, oddechu ...zielonych płuc naszej magicznej krainy. Pora może zjednoczyć siły i razem zatroszczyć się o przyrodę, ona się zawsze odwdzięcza. Rozumiemy i doceniamy więcej. Myślę, że to dobra lekcja na przyszłość dla nas wszystkich. Teraz tylko trzeba wyciągnąć z niej wnioski.
Obrazek w tresci

Tomasz Łachacz
— Wirus diametralnie zmienił moje życie w ostatnich tygodniach, ponieważ nagle ograniczył bezpośredni kontakt z innymi ludźmi. Żyłem dosyć aktywnie i codziennie spotykałem się z wieloma osobami — na uczelni, w samorządzie, czy też angażując się społecznie. Z dnia na dzień zostało to „zawieszone do odwołania”, a znaczna część tych aktywności przeniosła się do sieci i wykonywana jest w ramach pracy zdalnej. Wirus „zatrzymał mnie w domu” i skłonił do ponownej refleksji nad funkcjonowaniem i wartościami współczesnego świat. Myślę, że ten „niezapowiedziany gość” pokazał wszystkim, że to, co kilka tygodni temu wydawało nam się bardzo ważne, dziś okazuje się sprawą drugorzędną. To, co było dla nas oczywiste i dostępne, dziś jest trudno osiągalne. Z kolei to, czego niedawno nie mogliśmy sobie wyobrazić, dziś musimy szybko zaakceptować w naszym życiu. Kryzys spowodowany wirusem utwierdził mnie w przekonaniu, że nie ma rzeczy niemożliwych, a wirtualna rzeczywistość nie zastąpi kontaktu z drugim człowiekiem. Bardzo ważna jest rodzina i bliscy, z którymi teraz możemy spędzić więcej czasu. Do naszych ambitnych planów powinniśmy podchodzić rozważnie i spokojnie, gdyż nieoczekiwane wydarzenia mogą je szybko zmienić. Epidemia jest wyzwaniem dla wszystkich i być może skłoni nas do głębszej refleksji jak przemodelować świat, zarówno ten, w którym funkcjonujemy na co dzień, jak również „ten duży”, bardziej skomplikowany.
Obrazek w tresci

Klaudiusz Woźniak
— Znajdujemy się w dobie szybkiego tempa życia, dużego rozwoju gospodarczego na wielu kontynentach – świat przyspiesza. Ten pęd ma niewątpliwie wpływ na życie lokalnych społeczności, jednostek ludzkich realizujących swoje plany zawodowe czy osobiste. Na drodze tych planów staje tragedia ludzka, która nas ogranicza i w znacznej mierze zagraża największym ziemskim wartościom, jakimi niewątpliwie jest nasze zdrowie i życie, nie mówiąc już o konieczności naszego stałego rozwoju. Sytuacja spowodowana pandemią koronawirusa, pochodzącego z dalekich i zarazem jak się okazuje w dzisiejszych czasach jednak bliskich Chin, zabiera wiele istnień ludzkich w nawet najbardziej rozwiniętych krajach Europy czy Ameryki Północnej. Pokazuje to pewną słabość nawet tego potężnego cywilizowanego świata, gdzie wydawać by się mogło, że współczesne systemy opieki zdrowotnej, służb sanitarnych w tych krajach są dobrze przygotowane do tego typu zagrożeń. Potwierdza to, że wiele zależy teraz od nas samych. Potrzebujemy w tym trudnym okresie zmian mentalnych pewnego spowolnienia, dużo spokoju, optymizmu, samodyscypliny i przestrzegania wszelkich zaleceń związanych z naszym bezpieczeństwem i wynikającą z tego zmianą sposobu życia. Bezpośredni kontakt międzyludzki (a dzisiejszy świat daje takie możliwości) zastąpić musi komunikowanie się przez wszelkiego rodzaju media, internet i ten nierozłączny osobisty gadżet (i tak nadużywany w dzisiejszych czasach), którym jest po prostu telefon komórkowy czy smartfon. Oczywiście ludzkość upora się z tą tragedią, bo przecież tak jak w przeszłości wszystkie tego typu klęski, zarazy czy wojny miały swój początek i koniec, po którym ludzkość musiała się jakoś dźwignąć i często czyniła to z dobrym efektem. Wszytko to wpłynie na nasze życie. Bardzo ważny wpływ będzie miała ta sytuacja na sferę mentalną wielu ludzi i oby te zmiany trwały jak najdłużej. Bo wiemy już z historii, również tej współczesnej, że mimo wielu tragedii, po których wybrzmiewały liczne deklaracje o potrzebie zmian w relacjach międzyludzkich czy np. w sposobie uprawiania polityki, niewiele dobrego z tych planów i zamierzeń pozostało. Mimo wszystko uważam, że po tej izolacji międzyludzkiej docenimy bardziej wszelkie relacje rodzinne czy przyjacielskie, nieskrepowaną możliwość realizacji własnych celów, swobodę przemieszczania się czy obcowania z przyrodą i wiele innych darów, które są częścią naszego życia i naszej aktywności.
Obrazek w tresci

Aneta Lenard
— Kiedy dotarło do mnie, że nie tylko Polska nie jest przygotowana na epidemię czy inną klęskę, poczułam o dziwo wewnętrzny spokój. Nie mam wpływu na rządzących, na tarczę antykryzysową, na brak opieki medycznej. Jedyne co mogę zrobić, to zadbać o rodzinę, pracowników i starać się uratować firmę. Żyjemy w obawie przed zachorowaniem. Ludzie mobilizują się i pomagają służbie zdrowia zapewnić środki ochrony, zbierają pieniądze na respiratory. To buduje, że jesteśmy dobrzy. I na co dzień takimi ludźmi staram się otaczać. Sytuacja zmusiła nas do pozostania w domach, do pracy zdalnej, chociaż większość z nas nie potrafiła tego robić dotychczas. Część z nas straci pracę lub firmę, dorobek swojego życia. Przed nami jeszcze trudniejszy okres. Czas przewartościowania. Co jest dla nas ważne, możliwe... Czas na wielkie zmiany. Ja od lat mam ustalone priorytety, więc żaden wirus nie musi mi pokazywać, co jest dla mnie ważne. Rodzina i zdrowie, to coś, o co muszę dbać. Nie męczę się w domu, bo to moja oaza spokoju, kocham moich najbliższych i lubię z nimi spędzać czas. Nie lubię za to zakupów w centrach handlowych, kina, czy kupowania rzeczy, bo nie są to dla mnie sprawy niezbędne. Takie tempo życia mi odpowiada i odpowiadało wcześniej. Jedyne czego mi brakuje, to ludzi. Ludzi i lasu.
Obrazek w tresci

Wiesława Napiórkowska
— Koronawirus zmienił w nas wiele, np. postrzeganie świata, ustalanie priorytetów. Poprzez wprowadzone ograniczenia doceniliśmy piękno naszego zwykłego życia. To, że można wyjść na spacer do lasu czy też jechać na przejażdżkę rowerową. To, że można jechać nad morze, spotkać się z przyjaciółmi czy siąść do stołu z całą rodziną. Wirus ten uświadomił nam o tym, że jesteśmy od siebie zależni, że musimy dbać o siebie nawzajem, a bezpieczeństwo nasze zależy również od odpowiedzialnego postępowania innych. Trafnie o tym pisze nasza noblistka Olga Tokarczuk w felietonie dla "Frankfurter Allgemeine Zeitung": "Że jesteśmy zależni od siebie i bez względu na to, z jak dalekich krajów pochodzimy, jakimi językami mówimy i jaki jest kolor naszej skóry, tak samo zapadamy na chorobę, tak samo boimy się i tak samo umieramy". Powstały przez koronawirusa kryzys, wyzwolił w ludziach chęć niesienia bezinteresownej z serca płynącej pomocy, w przeróżny sposób i na najróżniejszych płaszczyznach. To daje nadzieję na lepsze jutro, wiarę w moc sprawczą pojedynczych ludzi i poczucie wspólnoty.
Obrazek w tresci

ks. Norbert Bujanowski
— Epidemia koronawirusa, która dotknęła świat doprowadziła do zmian na wielu płaszczyznach: kondycji zdrowotnej, zatrzymała życie społeczne, gospodarcze, wywróciła do góry nogami systemy ekonomiczne. Można powiedzieć, że świat ludzkich priorytetów obrócił się i to bardzo mocno. Izolacja kwarantannowa pokazała jednocześnie dwa oblicza ludzkich zachowań – z jednej strony uwypuklać zaczęły się przepiękne postawy empatii, altruizmu, współodczuwania. Mimo izolacji poprzez media społecznościowe ujawnia się swoistego rodzaju zacieśnianie więzów wspólnotowych. Odnawianie relacji międzyludzkich. Spontanicznie wyrastają inicjatywy społeczne mające na celu organizowanie wzajemnej pomocy. To wszystko emanuje dobrem. To piękna strona zmian, która dokonuje się ludziach. Tylko na ile ona na trwałe wpisze się w nasze życie społeczne? Pamięcią wracam do obrazów po śmierci Jana Pawła II. Wówczas także zrodziło się wiele dobra i jak pokazał czas, to dobro pozostało w jednostkach – zryw minął, emocje opadły i wojna polsko–polska wróciła do swojego nurtu. Tak ta epidemia i pozytywne zachowania dają szansę na wewnętrzną przemianę, szansę na to, że staniemy się lepsi dla siebie. Druga twarz epidemii i związanych z nią zmian w nas – niestety nie jest już tak kolorowy w barwy dobra. Pandemia zrodziła lęk, który przeszedł w nieufność. Strach towarzyszący zatrzymaniu świata, obrazy śmierci, cierpienia zamyka ludzi na siebie. Czy po ustaniu epidemii będziemy wstanie zmierzyć się z ranami, które będą w naszych wnętrzach? Obawiam się, że będzie to długotrwała rekonwalescencja! To wszystko, co teraz się dzieje, jest swoistym znakiem czasu. Jeżeli dobrze go odczytamy, może wyrosnąć z tego piękne drzewo rodzące dojrzałe owoce. Od nas będzie zależało jak to poukładamy i jakie wnioski wyciągniemy z lekcji, która jeszcze trwa.
Obrazek w tresci

Wioletta Piasecka
— Koronawirus przewrócił moje życie do góry nogami. Przede wszystkim zmienił mi adres zamieszkania. Dosłownie. W dniu ogłoszenia pandemii wyprowadziliśmy się z Elbląga do leśniczówki pod Fromborkiem, bo mąż od stycznia objął tam leśnictwo. Początkowo dojeżdżał, ale gdy zawiesiłam działalność, nic właściwie już nas w mieście nie trzymało. Mieszkanie na Zawadzie wynajęłam w ciągu kilku minut. Dom w lesie w tej sytuacji przyjęliśmy jak dar od losu. W otoczeniu przyrody łatwiej jest znieść ten trudny czas beznadziei. Podobnie jak wielu ludziom koronawirus odebrał mi możliwość zarobkowania. Od marca do połowy czerwca miałam podpisane umowy na spotkania autorskie w bibliotekach, ale żadne ze spotkań się nie odbędzie. Zawiesiłam więc działalność i nie wiem nawet, do kiedy potrwa ten stan. Skończyłam pisać pierwszą w życiu powieść dla dorosłych, nad którą pracowałam ponad trzy lata i z nadzieją rozesłałam do wydawnictw, a tu się okazuje, że wydawnictwa wstrzymują premiery, plany. Ba, niektóre z wydawnictw walczą o przetrwanie. Odwołano Targi Książki, na które wydawnictwo Niko przygotowało sześć moich nowych książek, w tym biografię Karola Wojtyły zanim został papieżem.Tłumaczę sobie, że to siła wyższa, ale czasami przychodzą gorsze dni. W tych trudnych chwilach wspiera mnie mąż i podtrzymuje na duchu. Jest moim najlepszym przyjacielem. Staram się nie poddawać, nie narzekać, choć nie jest łatwo, gdy się było tak aktywnym zawodowo. Ponieważ nie jeżdżę na spotkania, pierwszy raz od niepamiętnych czasów obserwuję budzącą się do życia przyrodę. Założyłam nawet fanpage „Leśniczówka-Baranówka”. Zamieszczam w nim ciekawostki z życia lasu. Jak zmieni się świat po pandemii? Na pewno będziemy ostrożniejsi w kontaktach międzyludzkich. Może zaczniemy bardziej o siebie dbać? Być może zaczniemy więcej oszczędzać na „czarną godzinę”? Być może docenimy drobne rzeczy, jak choćby spacer? Może postawimy na spotkania z rodziną i przyjaciółmi, zamiast wpatrywanie się w smartfon? Nie wiem, ale trzymam kciuki, by ten stan zawieszenie i niepewności jak najszybciej się skończył i byśmy znów mogli cieszyć się życiem.
Obrazek w tresci

Rafał Kiersikowski
— Koronawirus w jednej chwili dramatycznie zmienił nasze życie. Epidemia przemodelowuje naszą rzeczywistość. Światowy kryzys epidemiologiczny wymusił zmiany w naszym codziennym życiu. Jeśli coś jest dziś pewne, to tylko jedno: im dłużej potrwa pandemia, tym wywoła poważniejsze skutki. Koronawirus pozostawi trwały ślad w naszym życiu społecznym, skłaniając nas do zmiany przyzwyczajeń. Staniemy się jeszcze bardziej niż dotąd uzależnieni od technologii ze wszystkimi tego dobrymi, ale również i złymi konsekwencjami. W ciągu tych ostatnich kilku tygodni wiele się zmieniło, ale też pozwoliło mi dostrzec to, czego w codziennym pędzie nie zauważałem: jak mało czasu poświęcam rodzinie. Teraz spędzam go z bliskimi zdecydowanie więcej. Widzę to, co przegapiłem. Sytuacja nas zatrzymała, ale ma to też pozytywne skutki. Teraz doceniamy takie drobiazgi, które wcześniej nie miały znaczenia — jak pójście na spacer, wspólny posiłek, zabawa z dziećmi, rozmowa. Myślę, że to jest czas na przewartościowania. Czas na docenienie największych wartości jaką jest rodzina, zdrowie i bezpieczeństwo. To też czas na pomoc tym, którzy są starsi, samotni, schorowani czy potrzebujący. W tym momencie nie tylko nasze zdrowie i bezpieczeństwo się liczy, ale wszystkich ludzi.
Obrazek w tresci


Joanna Karzyńska


Komentarze (5) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. W KOLEJCE ,CHINY DAJO SZANSE #2908530 | 88.156.*.* 18 kwi 2020 21:38

    ZA KORONA WIRUS BEDA UCZYC ZYDKOW PŁYWAC , JAK BEDZIE WEJSCIE SMOKA , BY MOZE CZARNE PRZEPŁYNELI , , NIE MA SZANS BY WYSCHŁO

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

  2. 150km/h #2908319 | 31.0.*.* 18 kwi 2020 13:44

    PO mieście .

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

  3. Magda Ż #2908253 | 188.147.*.* 18 kwi 2020 12:13

    A my z mężem pracujemy. Dziecko jest pod opieką babci. Wszyscy paplają o kwarantannie. Ja bym chciała zdalnie pracować i siedzieć na tyłku ucząc córkę a nie mam takiej możliwości. Codziennie jadąc do pracy ryzykuje zdrowie swoje i rodziny.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  4. traper #2908208 | 88.156.*.* 18 kwi 2020 10:51

    Wirus zakończył wyścig szczurów i uświadomił wielu ludziom,jak niewiele potrzeba do życia,bez uganiania się za pierdołami,które nic pozytywnego nie wnoszą do codzienności!

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. wszystko chore #2908207 | 77.111.*.* 18 kwi 2020 10:50

      bo w maskach i pewnie to guwno noszą ,maska zatyka tlen do mózgu

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz