Z tarczą, czy na tarczy?

2020-04-01 12:00:00(ost. akt: 2020-04-07 12:39:40)
Termy Warmińskie

Termy Warmińskie

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Gospodarka || O ile kolejne restrykcje, które wprowadza rząd w związku z pandemią, mogą zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa, tak tarcza antykryzysowa nie ochroni firm i ludzi. To opinia wielu przedsiębiorców, którym widmo bankructwa zagląda w oczy.
Od dziś nad gospodarką ma unosić się tzw. tarcza antykryzysowa, czyli pakiet ustaw, mających pomóc firmom i ich pracownikom przetrwać skutki epidemii koronawirusa. Plan ratunkowy opiewa na kwotę 212 miliardów złotych — ok. 10 proc. PKB. Z jednej strony to dużo, z drugiej przedsiębiorcy są rozczarowani, bo to wsparcie jest za małe, nie obejmie wszystkich. I chcą już nowelizacji świeżo co uchwalonej specustawy.

Trudno się temu dziwić, skoro czeka nas trzęsienie ziemi w gospodarce. Recesja — a jak głęboka, tego nikt nie jest dziś w stanie dokładnie określić.

— Prognozowana recesja będzie nieporównywalna z czymkolwiek od przynajmniej 1929 roku — przyznał premier Mateusz Morawiecki.

Tym bardziej więc wszyscy chcieliby schronić się pod tarczą, którą na te ciężkie czasy jakie mamy, zaproponował rząd, a uchwalił parlament. Jednak pomoc w tarczy dotyczy głównie mikrofirm, tych zatrudniających do 9 pracowników, które mogą liczyć na umorzenie składek ZUS na trzy miesiące czy na 5 tys. zł pożyczki. Umorzenie ZUS dotyczy też samozatrudnienia.

Dlaczego akurat mikrofirmy znalazły się pod szczególnym nadzorem? Jedni tłumaczą to tym, że tworzą nieco ponad 30 proc. naszego PKB, inni, że im trudniej przetrwać w kryzysie, bo zanim duży schudnie, to mały już umrze. Owszem 96 proc. podmiotów gospodarczych na Warmii i Mazurach to firmy zatrudniające do 9 osób. Tak więc wzięcie ich pod państwowy klosz wydaje się być słuszne, choć inaczej wygląda to jak popatrzy się na zatrudnienie. Trzeba długo wertować statystki, żeby znaleźć dane dotyczące poziomu zatrudnienia w firmach. Najnowsze dotyczące firm zatrudniających do 9 pracowników są sprzed dwóch lat. I z danych GUS wynika, że w 2018 roku w Polsce było 2 mln 146 tys. mikroprzedsiębiorstw, w których pracowało 4 mln 173,2 tys. osób. Warto to odnieść do Warmii i Mazur. W 2018 roku w regionie liczba pracujących bez służb mundurowych, jak nam podał dyrektor WUP w Olsztynie, wynosiła 457 tys. osób. A z danych GUS wynika, że dwa lata temu w naszym regionie w 59,7 tys. firmach do 9 pracowników zatrudnionych było 115,4 tys. osób. Zatem tylko co czwarty zatrudniony pracował w mikrofirmie.
W tarczy małe i średnie przedsiębiorstwa mogą liczyć także na dofinansowanie płac pracowników. Tyle że wiele małych i średnich firm, które wskutek decyzji administracyjnych musiały przerwać pracę, nagle zostało bez dochodów.

— Zamknęliśmy Termy nie dlatego, że chcieliśmy, ale dlatego, że musieliśmy z uwagi na sytuację zagrożenia koronawirusem oraz w trosce i bezpieczeństwo pracowników, bo gości nie ma — mówi Elżbieta Lendo, Lendo Hotels Group, który zarządza Termami Warmińskimi — To sytuacja nadzwyczajna — nie ma gości, więc siłą rzeczy jesteśmy w stanie postoju.

Branża, w której funkcjonują Termy Warmińskie ponosi przez pandemię ogromne straty. Czy tarcza antykryzysowa spełnia oczekiwania administratorki lidzbarskiego zespołu basenów?

— Za dużo odroczeń, za mało umorzeń — uważa Elżbieta Lendo. — Ratujmy się, ale na kredyt — to żadne rozwiązanie. Ta tarcza nie wnosi niczego. Komunikowana na dziś forma pomocy jest nie tylko niewystarczająca ale, nie bójmy się tego powiedzieć, znikoma i z pewnością nie ocali przedsiębiorców oraz przede wszystkim nie gwarantuje bezpieczeństwa pracowników. Dotyczy małych przedsiębiorstw. Odraczanie płatności niewiele daje, bo przecież nie sprzedamy w lipcu podwójnie pokoi hotelowych, czy biletów. Oczekujemy raczej zwolnienia z płatności, a nie ich odroczenia. Najpilniejszym działaniem jest wsparcie płynności przedsiębiorstw. To, co w tej chwili proponuje rząd to nie jest wsparcie, to dla wielu firm tylko wydłużanie agonii.

Czarno widzą swoją przyszłość hotelarze na Warmii i Mazurach, bo hotele stoją puste.

— Sytuacja jest dramatyczna — mówi Małgorzata Jędrzejczyk, dyrektor hotelu Robert's Port koło Mikołajek, których zatrudnia 80 osób na umowach o pracę. — Nie ma gości, a rachunki rosną. Co z tego, że nam odroczą płatność ZUS, podatku, przecież za trzy miesiące będziemy musieli to zapłacić, a skąd wziąć pieniądze? Goście masowo odwołują rezerwacje i chcą zwrotu zaliczek, a firmy odwołały wszystkie konferencje. Nam najbardziej w tej chwili zależy na utrzymaniu miejsc pracy. Liczmy na to, że po trzech miesiącach już wszystko zacznie wracać do punktu wyjścia. Dlatego tak nam zależało, żeby„ tarcza ” zaczęła już obowiązywać, żebyśmy wiedzieli, co mamy robić, jakie dostaniemy dofinansowanie. A dzisiaj dalej nic nie wiemy.

Przypomnijmy tez, że od dziś hotele i inne miejsca noclegowe zostały przez rząd zamknięte.

Andrzej Mielnicki, lub