Koronawirus a ciąża. Czy jest się czego bać?

2020-03-27 21:25:40(ost. akt: 2020-03-27 16:10:25)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Okres ciąży jest dla wielu kobiet czasem nie tylko wielkiej radości, ale i stresu. Teraz, w obliczu pandemii koronawirusa, zdenerwowanie przyszłych mam jest na pewno jeszcze większe. Pod znakiem zapytania stoją przecież np. plany porodu rodzinnego.
Chyba każda kobieta, która spodziewa się dziecka, odczuwa, w mniejszym czy większym stopniu, lęk. Nie opuszcza on przyszłej mamy nawet wtedy, gdy ciąża przebiega w sposób podręcznikowy. Więcej nawet: ta odrobina obaw jest również czymś naturalnym. — Spodziewanie się dziecka wiąże się z narastającym niepokojem matki, czy poród przebiegnie prawidłowo, czy dziecko urodzi się zdrowe i będzie się dobrze wychowywało. I to jest zrozumiałe — tłumaczy prof. dr hab. n. med. Marcin Jóźwik z Katedry Ginekologii i Położnictwa UWM w Olsztynie.

Trudno jednak udawać, że lęk się nie nasila, kiedy do porodu zostaje coraz mniej dni, a słowem, które najczęściej się słyszy, jest „koronawirus”. Wiele planów staje pod znakiem zapytania. Chociażby taki poród rodzinny, którego wizja bywa dla wielu przyszłych mam czymś w rodzaju buforu bezpieczeństwa. Bo jednak poród przy wsparciu partnera czy innej bliskiej osoby to coś, co dla wielu kobiet było oczywistością. W związku z najnowszymi zaleceniami Ministerstwa Zdrowia, porody rodzinne przestały być możliwe. Wracamy więc, jak mówią niektórzy, do czasów, w których ojciec ma szansę zobaczyć swoje dziecko przez szpitalne okno, bo uniemożliwiony został wstęp do szpitali nawet odwiedzającym.

Część kobiet przygotowuje się do myśli, że być może będą zmuszone pogodzić się z faktem, że partner nie będzie uczestniczył w porodzie. Małgorzata Rozenek-Majdan, która jest w trzeciej ciąży, za kilka miesięcy ma urodzić trzecie dziecko. — Mam termin na początek czerwca, ale przygotowujemy się do ewentualności, że będziemy rozdzieleni w tym szczególnym dniu — przyznała ostatnio w rozmowie z Ewą Drzyzgą.

Taka sytuacja, jak się domyślamy, najbardziej dokucza tym kobietom, które debiutują w roli mam. — Bardzo się boję, bo nastawiłam się, że mąż będzie mnie wspierał, a po wszystkim będziemy razem cieszyć się naszym szczęściem — powiedziała nam 27-letnia Ola, której termin porodu wyznaczono na 7 kwietnia. — Teraz zamiast się cieszyć zbliżającym się terminem porodu, zamartwiam się, że na sali porodowej będę musiała liczyć wyłącznie na obcych ludzi. Wiem, że dobro dziecka jest najważniejsze, nie chcę wyjść na egoistkę i beksę, ale jest mi zwyczajnie przykro. Nie tak to sobie wymarzyłam...

Kobiety, które mają za sobą poród w nowych warunkach, przyznają, że faktycznie musiały zmienić swoje nastawienie i pogodzić się z tym, że nie wszystko będzie tak, jak planowały. Pojawiają się jednak i krzepiące głosy. Jedna z młodych mam zauważa na przykład, że czuje dumę, że przeszła przez poród sama, bo... do tej pory się trochę nad sobą rozczulała i oczekiwała od męża opieki. Inna pisze: „To było trudne, ale dodało mi pewności siebie”. Także brak wizyt w szpitalu da się, choć trochę, zastąpić częstymi rozmowami. Zresztą ten szpitalny czas, choć kluczowy w życiu każdej początkującej mamy, upływa dość szybko. I dopiero potem zaczyna się prawdziwa przygoda. Zresztą chyba każda kochająca mama powie, że najważniejsze jest zdrowie dziecka.

A skoro o zdrowiu mowa, to trzeba przyznać, że to kolejny poważny powód do zmartwień. Kobiety boją się zakażenia i ewentualnych konsekwencji, jaki mogłoby to mieć dla dziecka.

Żeby rozwiać wątpliwości, prześledźmy ten gorszy scenariusz: zaczyna rodzić kobieta, która może być zakażona koronawirusem.

Po pierwsze, czy taka kobieta może rodzić w „zwykłym” szpitalu?
— Jeśli podejrzewamy, że kobieta ma jakieś objawy wskazujące na infekcję albo spełnia inne kryteria pozwalające podejrzewać, że mogła zostać zakażona (bo np. była za granicą w ciągu ostatnich dwóch tygodni), to wówczas wykonujemy test na obecność koronawirusa i do czasu otrzymania wyniku, co zabiera do kilku godzin, stosujemy izolację, żeby nie narażać innych osób na oddziale. Jeśli okaże się, że kobieta jest zakażona koronawirusem, to jej poród powinien się odbyć w szpitalu dedykowanym, specjalistycznym — tłumaczy profesor Marcin Jóźwik. — Jeśli jest dosyć czasu, żeby rodzącą przewieźć bezpiecznie do Ostródy, to rodzi w Ostródzie. W sytuacjach nagłych poród odbywa się na specjalnie przygotowanej izolowanej sali porodowej, a po porodzie matka zostaje przewieziona do leczenia do szpitala w Ostródzie.

Czy zakażenie może przejść z matki na dziecko?
— Wydaje się w tej chwili, że koronawirus nie przechodzi przez łożysko, co oznacza, że nawet wówczas, kiedy ciężarna przechodzi zakażenie, dziecko jest zdrowe. Aby ograniczyć możliwość kontaktu noworodka z z chorą matką i zakażenia dziecka, często zaleca się zakończenie ciąży cięciem cesarskim. Kiedy mama wróci do zdrowia, będzie mogła się opiekować dzieckiem i je karmić — wyjaśnia ginekolog z UWM.

Profesor Jóźwik tłumaczy też, że choć będzie to na pewno trudne doświadczenie, noworodek, dla swojego dobra, powinien zostać na jakiś czas odizolowany od chorej mamy. — Jeśli dziecko ma być uchronione przed infekcją, to nie powinno mieć kontaktów z osobą, która rozsiewa wirusy. Na szczęście nie wszystkie kobiety, u których podejrzewa się zakażenie koronawirusem, faktycznie je przechodzą. Rozsądek i względy bezpieczeństwa każą nam jednak zachować wszystkie możliwe środki ostrożności. A to oznacza, że po wykonaniu niezbędnego testu podejrzana o infekcję ciężarna oczekuje na wynik w izolatce. Trwa to do kilku godzin.

Pewne jest zatem, że lekarze dołożą wszelkich starań, żeby okres separacji nie trwał dłużej niż to konieczne. A co z laktacją w tym czasie? O utratę pokarmu wcale nie jest aż tak trudno, a mama zakażona koronawirusem nie powinna karmić dziecka.
— Robimy wszystko, żeby utrzymać laktację, czyli należy ściągać pokarm, oczywiście pod warunkiem, że pozwala na to stan ogólny kobiety. Gdyby zachorowała ciężko, co u osoby młodej jest — podkreślmy — mało prawdopodobne, to wówczas faktycznie odciąganie pokarmu nie byłoby możliwe, a lekarze mogliby podać pacjentce leki hamujące wydzielanie pokarmu — wyjaśnia prof. Jóźwik.

Na szczęście, jak podkreśla ginekolog z UWM, większość młodych kobiet, a takie zwykle zostają mamami, ma na tyle dobrą odporność, że takie zakażenie przechodzą dość łagodnie. – Liczymy więc na to, że w ciągu około dwóch tygodni taka kobieta nie tylko powinna wrócić do zdrowia, ale i przestać rozsiewać wirusy. W takich sytuacjach mama może ściągać pokarm i podtrzymywać tym samym laktację, a potem, kiedy będzie już mogła osobiście opiekować się swoim dzieckiem, rozpocząć karmienie naturalne.

To była to gorsza wersja wydarzeń, dotycząca sytuacji, w której kobieta rodząca dziecko jest zakażona koronawirusem albo jest o to podejrzewana.
A co w przypadku osób, które podjęły decyzję o rozpoczęciu starań o dziecko? Czy to jest dobry moment? Konsultanci krajowi, którzy wydali nowe zalecenia dla oddziałów ginekologiczno-położniczych, zachęcają potencjalnych rodziców, żeby zaczekali na lepsze czasy.

Także prof. Marcin Jóźwik zaleca rozsądek, choć niczego nie przesądza.
— O nowym koronawirusie nie wiemy wszystkiego, więc trudno powiedzieć z całą pewnością, czy zakażenie nim w pierwszych tygodniach ciąży może powodować jakieś uszkodzenia płodu. Wiemy natomiast o wirusie grypy, że faktycznie może powodować zaburzenia w ciąży, więc w tym wypadku także zalecałbym ostrożność — podkreśla ginekolog z UWM. — Decyzję o macierzyństwie należy podejmować świadomie. Stan epidemii to czas szczególny, zalecamy ostrożność.

Daria Bruszewska-Przytuła



Czytaj e-wydanie


Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w czwartek i piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl



W dzisiejszym wydaniu m.in.

Pan Darek zanim jeszcze poddał się kwarantannieŻycie za zamkniętymi drzwiami
Prawie 2300 osób na Warmii i Mazurach nie może wychodzić z domu. Drzwi zamknęła im kwarantanna domowa. To na pewno czas próby. Jak go spędzać, żeby nie zwariować? Pan Darek żartuje i nagrywa filmiki dla znajomych. Pani Ewelina natomiast odchodzi od zmysłów.

Koronawirus to lekcja, którą szybko trzeba odrobić
Już w czasie debaty nad nowelizacją ustawy o inspekcji sanitarnej 22 stycznia, jako pierwszy użyłem określenia „koronawirus” w Sejmie. I pytałem, co by było, gdyby taka epidemia przyszła do nas, a my nie mielibyśmy sprawnego systemu inspekcji sanitarnej. Mało kto się wtedy moimi pytaniami przejął — mówi prof. Wojciech Maksymowicz, sekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Świat po pandemii...
Koronawirus kiedyś przeminie. Co będzie po nim? Świat chyba nie będzie już taki sam. Wiele branż odczuwa już skutki walki z pandemią, ale równie dużo liczy zyski z e-commerce. A obostrzenia? Jeszcze miesiąc temu nikt nie uwierzyłby, że będą aż tak duże.



Komentarze (8) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Jakub #2895231 | 176.221.*.* 28 mar 2020 12:28

    To nie pierwsza pandemia. Obawiam się, że na obecnej się nie skończy. Dobrym wyjściem jest możliwość korzystania z własnego środka transportu by nie dochodziło do masowych zakażeń ale w naszym mieście wiele trudu włożono by to jak najbardziej to utrudnić. Włodarze i FRO będą współwinni wielu niepotrzebnych zakażeń. Też jestem zwolennikiem zbiorkomu ale wszystko powinno mieć umiar. Stwarzanie celowych utrudnień to małpia złośliwość względem mieszkańców. O wyborze sposobu poruszania się po mieście powinien decydować świadomy wybór a nie komunistyczny przymus. Władza najwyraźniej nie chce pamiętać, że nie są królami życia a mają służyć społeczeństwu. Jak chce by ludzie korzystali z komunikacji publicznej to musi ją uczynić na tyle atrakcyjną by ten sposób przemieszczania się wybrali mieszkańcy.

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

  2. olsztyn #2895138 | 212.244.*.* 28 mar 2020 10:08

    ginekolog mówiła żeby nici i środki mieć w domu i pogadać ze znajomymi połoznymi bo w maku mogą nigdzie nie przyjąc do szpitala i trzeba w domu rodzić . ton jak to jest w koncu?

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. nO #2895063 | 37.47.*.* 28 mar 2020 08:03

    Kto teraz robi dzieci niebawem taka recesja i bieda nastanie że te pincet to na waciki do nosa jedynie wam starczy

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (5)

    1. Oczywiscie #2895061 | 37.47.*.* 28 mar 2020 08:00

      Jest się czego bać że cofna program 5oo +

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    2. moja jest w ciąży #2895044 | 77.111.*.* 28 mar 2020 07:02

      pali pije lata jak samolot dlatego zdrowa

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (8)