Ze stali czy tektury

2020-03-27 12:00:00(ost. akt: 2020-04-07 12:50:54)
SEJM

SEJM

Autor zdjęcia: wikipedia

Dziś Sejm ma zająć się tzw. tarczą antykyzysową, którą zaproponował rząd, aby ochronić polskie firmy i pracowników przed skutkami pandemii koronawirusa. Wszystkie zaproponowane rozwiązania mają wejść w życie 1 kwietnia. Już wczoraj posłowie zebrali się na nietypowym posiedzeniu, żeby zmienić regulamin Sejmu, który umożliwia obrady w kilku salach.
Stany Zjednoczone wyłożą 2 biliony dolarów na ratowanie swojej gospodarki przed skutkami pandemii koronawirusa. Rząd polski daje 212 mld zł, ale to aż niemal 10 proc. naszego PKB. Dziś pakietem antykryzysowym, który przygotował rząd mają zająć się posłowie. Ci już wczoraj zebrali się na nietypowym posiedzeniu, żeby zmienić regulamin Sejmu, który umożliwia obrady w kilku salach. Bo względu na zagrożenie posłowie muszą się „rozproszyć”, zostali też wyposażeni maski i rękawiczki. I oby dzisiejsze obrady przebiegły sprawnie, bo na tę pomoc państwa czekają firmy. Inaczej czeka nas fala bankructw i kilkuprocentowy skok bezrobocia .

Tarcza antykryzysowa ma osłonić, wesprzeć przedsiębiorców i pracowników, ale także znieść wiele mitręg biurokratycznych,
— Staraliśmy się, aby tarcza była jak najbardziej kompleksowa i nikogo nie pomijała — stwierdziła na konferencji Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju. I zapewniła, że rząd zrobił wszystko aby zaproponowane rozwiązania weszły w życie już 1 kwietnia.
— Zależy nam na tym, aby przedsiębiorcy dostali sygnał, że mają wsparcie i mogą liczyć na pomoc — podkreśliła minister rozwoju.
Jednak, czy tarcza ochroni polską gospodarkę. Na ile pozwoli przetrwać firmom trudne czasy? Co o tarczy sądzą przedsiębiorcy. Tu niestety nie ma tyle optymizmu, co po stronie rządowej. Jest wiele obaw, czy tarcza wytrzyma kryzys gospodarczy, którego jesteśmy świadkami. I są obawy, że rząd nie docenia skali problemu.

— Zapisy tarczy antykryzysowej wydają się być wyrazem kompilacji optymizmu rządu i troski o zachowanie jak największej ilości pieniędzy w skarbcu państwa —uważa Marek Goliszewski, prezes Business Centre Club.

Zdaniem prezesa BCC to dopiero początki recesji, która nie skończy się w Polsce w ciągu roku.
— Niezależnie jednak od wszystkiego, rządowe propozycje Tarczy są potrzebne — podkreśla prezes BCC. — Rząd deklaruje pokrycie składek na ZUS przez 3 miesiące dla małych firm. Ale 3 miesiące to za krótko. I deklaracja powinna objąć średnie i duże firmy. One będą generować największe straty i bezrobotnych. Dobrze, że zgodnie z projektem tarczy, podatnicy płacący CIT i PIT będą mogli odliczyć straty roku bieżącego od dochodu uzyskanego w 2019 roku. Ale ważniejsze, czego w propozycjach rządu nie ma, byłoby w najbliższym kwartale zwolnienie przedsiębiorców z danin CIT, PIT, PFRON i na Fundusz Pracy, w zależności od procenta utraconych dochodów — dodaje.

Z tarczy nie jest też zadowolony Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP. — Zabrakło dużej części rozwiązań, które postulowaliśmy, a miały poprawić płynność dużych firm. Na przykład maksymalna weryfikacja zwrotu podatku VAT do 14 dni, czy zawieszenia split payment — tłumaczy.

A sytuacja jest nadzwyczajna mówią prezesi 5 największych polskich firm branży meblarskiej, w tym Meble Wójcik i Grupy Meblowej Szynaka i apelują do rządu o radykalne działania. Jak już informowaliśmy zarówno Grupa Meblowa Szynaka, jak Meble Wójcik wstrzymały produkcję, bo przez walkę z epidemią sprzedaż mebli się załamała. W obu firmach pracuje ok. 5 tys. ludzi.

A w ciągu kilku najbliższych miesięcy większość polskich producentów mebli i sieci handlowych popadnie w gigantyczne kłopoty, a niektóre będą musiały ogłosić upadłość. Oznacza to nie tylko problemy dla gospodarki, w tym spadek PKB o minimum 2 proc., ale również trwałe pozbawienie pracy około 180 tys. pracowników.

Firmy meblarskie w swoim apelu przedstawiły propozycje konkretnych rozwiązań, które z powodzeniem sprawdzają się w krajach Europy Zachodniej i stanowią rzeczywiste wsparcie biznesu w nadchodzącym kryzysie. Należą do nich m.in.: odstąpienie od różnicowania pomocy dla firm w zależności od ich wielkości – wsparcia potrzebują nie tylko mikrofirmy, małe i średnie przedsiębiorstwa, ale również największe marki, mające bardzo znaczący wpływ na stan gospodarki. Przyjęcie zasady, zgodnie z którą w okresie przestoju firm pracownicy otrzymują finansowany przez państwo zasiłek. Jego wysokość powinna wynieść minimum 80 proc. minimalnego wynagrodzenia lub 40 proc. wysokości wynagrodzenia średniego, niezależnie od zajmowanego stanowiska. Zamiast odroczenia składek ZUS — brak obciążenia nimi przez 6 miesięcy. A także nieoprocentowane lub nisko oprocentowane kredyty zaciągane przez firmy na pokrycie zaległych należności gwarantowane przez państwo za pośrednictwem BGK. Obecnie „pakiet osłonowy” przewiduje jedynie dopłaty BGK do odsetek od kredytów w kwocie 500 mln zł dla sektora przedsiębiorstw.

W kryzysie są też inne branże, choćby runek nieruchomości. Najemcy, ale też właściciele nie zarabiają.

— W dramatycznej sytuacji znaleźli się nie tylko najemcy lokali w galeriach czy innych lokali użytkowych, ale też ich właściciele — mówi Rafał Szczepański, wiceprezes BBI Development, przedsiębiorca który inwestuje m.in. na Warmii. — Zaciągnęli kredyty, nie zarabiają i grozi im bankructwo . Dlatego rząd powinien zaniechać poboru podatku od nieruchomości komercyjnych od marca do września. Należy też umożliwić rozliczenie z zeznaniu rocznym CIT strat z pięciu lat do pełnej wysokości, a nie jak teraz 50 proc. Trzeba też zapewnić płynność finansową, krótkoterminową rynku deweloperskiego, który jest silnie powiązany z innymi branżami: budownictwem, wyposażeniem wnętrz. Kłopoty deweloperów dotkną także te branże. Potrzebne są więc krótkoterminowe pożyczki, które mógłby udzielać BGK czy PFR. I procedura ich uruchomienia powinna być uproszczona, szybka. Jeżeli się tego nie zrobi, to czeka nas lawina bankructw. Handel tradycyjny podupadnie, a nie wszystko uda się przenieść do internetu, choćby handlu artykułami spożywczymi. To będzie ogromne tąpnięcie dla polskiej gospodarki.
Andrzej Mielnicki