Odbudowaliśmy się dzięki dobrym ludziom
2020-01-22 19:10:37(ost. akt: 2020-01-23 13:22:59)
REGION || Pół roku temu dotknęło ich nieszczęście - w ich stodole doszło do zaprószenia ognia. Stodoła spłonęła do samych fundamentów, razem z dobytkiem. To cud, że Paweł, który próbował ratować zawartość budynku, sam nie zginął w płomieniach. Dziś już wiedzą, że ich mocą jest to, że mają siebie. I dobrych sąsiadów.
To, co się wydarzyło w zeszłym roku, mocno przeżyli. Do dziś na samo wspomnienie pożaru Katarzynie i Pawłowi Zakretom w oczach wzbierają łzy. O ile rany na ciele się goją, to obrazy w głowach - nadal są żywe.
Zresztą nie tylko oni nadal to przeżywają.
To było samo południe, upalny dzień, piątek, środek żniw. Rakowice w gminie Lubawa. Wszyscy przyszli na obiad, za pół godziny mieli wyjeżdżać z powrotem na pole. Pożar zauważył Kuba, starszy syn Zakretów. Zaprószony ogień strawił niemal całą zawartość stodoły: maszyny rolnicze, 400 bel słomy, 50 ton zboża, olej napędowy. Łączne straty to jakieś pół miliona złotych. Na szczęście dom się nie spalił, choć w oknach popękały szyby.
Stodoła spłonęła doszczętnie, zostały tylko fundamenty. Ocalał mały traktor i przyczepka. Rodzina straciła więc część dobytku i - na jakiś czas - męża, tatę i głównego pracownika gospodarstwa rolnego w jednej osobie. Paweł bowiem wbiegł do płonącego budynku i ratował dobytek. Usiadł nawet za kierownicą traktora i chciał go wyprowadzić ze stodoły. Nie zdołał. Doznał poparzeń 30% ciała w III, czyli najwyższym stopniu. Przez miesiąc był leczony w Zachodniopomorskim Szpitalu Specjalistycznym w Gryficach. Skóra na lewej ręce w okolicy łokcia i na lewej nodze pod kolanem do tej pory się goi.
Stodoła spłonęła doszczętnie, zostały tylko fundamenty. Ocalał mały traktor i przyczepka. Rodzina straciła więc część dobytku i - na jakiś czas - męża, tatę i głównego pracownika gospodarstwa rolnego w jednej osobie. Paweł bowiem wbiegł do płonącego budynku i ratował dobytek. Usiadł nawet za kierownicą traktora i chciał go wyprowadzić ze stodoły. Nie zdołał. Doznał poparzeń 30% ciała w III, czyli najwyższym stopniu. Przez miesiąc był leczony w Zachodniopomorskim Szpitalu Specjalistycznym w Gryficach. Skóra na lewej ręce w okolicy łokcia i na lewej nodze pod kolanem do tej pory się goi.
Sołtyska Rakowic Judyta Wierzbicka, mieszka ok. 1 kilometra dalej. — Wiadomość o pożarze ścięła mnie z nóg — mówi łamiącym się głosem. Kiedy tylko się zorientowała, że coś się dzieje, obdzwoniła rolników z sąsiedztwa: "Jedź do Pawła". Sama na miejsce przyjechała po chwili, gdy jej mąż już wrócił do domu i zajął się dziećmi. - Zgarnęłam Bartka, syna Kasi i Pawła, z podwórka. Stał i patrzył na pożar. Wzięłam do siebie dzieciaki, zrobiłam kanapki. To była 14:00 w piątek, pojechałyśmy z koleżanką z rady sołeckiej do urzędu gminy. Nie polecę przecież z widłami gasić, bo to nic nie pomoże. Niestety, na miejscu trafiłyśmy na brak jakichkolwiek zapewnień i konkretów.
Pieniędzy, które w końcu rodzina otrzymała z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, wystarczyło na wywóz odpadów. — Raz dostaliśmy 3, raz 4 tysiące — odzywa się Kasia zza ściany. - Aha, i tysiąc złotych na rehabilitację - dopowiada. Rehabilitacja (masaże, lasery, pole magnetyczne) nadal jest potrzebna, żeby przeszczep nie został odrzucony. Paweł i Kasia płacą za nią z własnej kieszeni.
— Zwykli mieszkańcy potrafili się bardziej zmobilizować — mówi sołtyska.
Ten szklany sufit, przez który pogorzelcy nie mogli się przebić, dotyczył i urzędników, i ubezpieczyciela. Do tej pory trwa batalia o wypłatę części odszkodowań.
Pieniędzy, które w końcu rodzina otrzymała z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, wystarczyło na wywóz odpadów. — Raz dostaliśmy 3, raz 4 tysiące — odzywa się Kasia zza ściany. - Aha, i tysiąc złotych na rehabilitację - dopowiada. Rehabilitacja (masaże, lasery, pole magnetyczne) nadal jest potrzebna, żeby przeszczep nie został odrzucony. Paweł i Kasia płacą za nią z własnej kieszeni.
— Zwykli mieszkańcy potrafili się bardziej zmobilizować — mówi sołtyska.
Ten szklany sufit, przez który pogorzelcy nie mogli się przebić, dotyczył i urzędników, i ubezpieczyciela. Do tej pory trwa batalia o wypłatę części odszkodowań.
— Wójt się do mnie odezwał po pół roku — mówi Paweł. — Dokładnie w zeszły piątek (17 stycznia 2020 r.) na zebraniu OSP Rakowice.
— Wprawdzie zaraz w sobotę po pożarze wójt do mnie dzwonił z urlopu — mówi Judyta. - Liczyłam, że coś w tym kierunku zadziała. Ale to było takie... A to ktoś z GOPS-u zajrzał na chwilę... Nikt z władz gminy się nie pofatygował — wyczuwam żal w głosie sołtyski. To był pożar o wielkości, jakiej gmina Lubawa nie widziała. — Mam wrażenie, że urzędnicy nie mogli sobie poradzić z taką sytuacją. Powinni chyba mieć zaplecze finansowe na takie sytuacje - dodaje Judyta.
— Wprawdzie zaraz w sobotę po pożarze wójt do mnie dzwonił z urlopu — mówi Judyta. - Liczyłam, że coś w tym kierunku zadziała. Ale to było takie... A to ktoś z GOPS-u zajrzał na chwilę... Nikt z władz gminy się nie pofatygował — wyczuwam żal w głosie sołtyski. To był pożar o wielkości, jakiej gmina Lubawa nie widziała. — Mam wrażenie, że urzędnicy nie mogli sobie poradzić z taką sytuacją. Powinni chyba mieć zaplecze finansowe na takie sytuacje - dodaje Judyta.
Zaraz po pożarze Kasia została sama na miesiąc. Pawła, po tym, jak wskoczył w ogień, zabrała karetka. Na szczęście zostali dwaj synowie: Jakub i Bartek, a obok mieszka rodzina - było do kogo usta otworzyć. Kasia starała się uprzątnąć pogorzelisko i jak najwięcej wyremontować, żeby tylko Paweł za wiele po powrocie nie zobaczył.
— Dziś już bym tam nie wbiegł — mówi Paweł. - Wszystkich bym trzymał z daleka i siebie też. To były sekundy...
Pytam Kasi, czy są już po poważnej rozmowie na ten temat, ale nie jest w stanie spokojnie odpowiedzieć. Paweł dodaje, że na ochrzan od żony jeszcze czeka. Ta rodzina po pół roku nadal nie "przetrawiła" tej tragedii.
Pytam Kasi, czy są już po poważnej rozmowie na ten temat, ale nie jest w stanie spokojnie odpowiedzieć. Paweł dodaje, że na ochrzan od żony jeszcze czeka. Ta rodzina po pół roku nadal nie "przetrawiła" tej tragedii.
— Najwięcej pomocy dostaliśmy od sąsiadów - podkreśla Paweł. Kasia i Paweł wcześniej nie zdawali sobie sprawy, w jakim otoczeniu żyją. Sąsiedzi, nie tylko strażacy z rakowickiej straży pożarnej, gasili pożar.
Judyta Wierzbicka zaraz po pożarze usiadła z dziećmi w piaskownicy i założyła zbiórkę pieniędzy na portalu zrzutka.pl: - Ta zrzutka powstała przez opieszałość gminy. Urzędnik wręcz odwodził mnie od pomysłu zakładania zbiórki. "A jeśli to nie trafi do nich? Nie zostanie wypłacone?". A ja do niego "Jak ja mam czekać na wasz krok... Jutro napisze o tym Gazeta Olsztyńska. Zależy nam na czasie". Tak mu mówiłam.
Od razu na niedzielę po pożarze zwołano zebranie wiejskie. Przyszli rolnicy, zaoferowali pomoc w polu, ale też pomoc finansową.
Uzbierano 30.510,84 zł. To była ogromna kropla w morzu potrzeb. Odbudowa stodoły od fundamentów, kupienie maszyn rolniczych, rehabilitacja...
Ochotniczy strażacy przy gaszeniu pożarów często nie widzą sąsiadów, ludzie chowają się w domach. Tu było zupełnie inaczej. Sąsiedzi pomogli w odbudowie. Zaglądali, interesowali się. Pomagali w dokończeniu żniw. A młoda sołtyska udowodniła, że nie wiek się liczy, a chęci. Raptem w kwietniu została wybrana na tę funkcję, dzień po śmierci mamy. - Skoro szabelkę podjęłam, to już z nią szłam - uśmiecha się i dodaje: - Młody sołtys nie oznacza, że puści wioskę z dymem.
Nomen omen. A Paweł Zakreta dodaje: - I to jej należą się wielkie dzięki za dobrą robotę.
Ochotniczy strażacy przy gaszeniu pożarów często nie widzą sąsiadów, ludzie chowają się w domach. Tu było zupełnie inaczej. Sąsiedzi pomogli w odbudowie. Zaglądali, interesowali się. Pomagali w dokończeniu żniw. A młoda sołtyska udowodniła, że nie wiek się liczy, a chęci. Raptem w kwietniu została wybrana na tę funkcję, dzień po śmierci mamy. - Skoro szabelkę podjęłam, to już z nią szłam - uśmiecha się i dodaje: - Młody sołtys nie oznacza, że puści wioskę z dymem.
Nomen omen. A Paweł Zakreta dodaje: - I to jej należą się wielkie dzięki za dobrą robotę.
Edyta Kocyła-Pawłowska
e.kocyla@gazetaolsztynska.pl
e.kocyla@gazetaolsztynska.pl
Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Roczna prenumerata e-wydania Gazety Olsztyńskiej i tygodnika lokalnego tylko 199 zł.
Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl
Komentarze (8) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Ola #2858013 | 78.11.*.* 28 sty 2020 15:24
Okazało się, ze Wójt nie jest taki wspaniały jak się promował przed wyborami. Zawiódł, a że się wydało, to jest afera. Brawa za odwagę dla Pani Sołtys i duże podziękowania dla sąsiadów, ludzi dobrej woli.
odpowiedz na ten komentarz
Ewa #2855552 | 5.173.*.* 24 sty 2020 13:35
Rozumiem tragedię pogorzelców-ale co robił ciągnik i olej napędowy w STODOLE??? Każdy ubezpieczyciel musi wziąć to pod uwagę. Pani Edyto, czy nie ma pani innych pomysłów na swoje pseudo dziennikarstwo?Szuka pani rozgłosu tam, gdzie nie trzeba...
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
. #2855067 | 5.184.*.* 24 sty 2020 01:29
Rozumiem i współczuję rodzinie, bo nikt by nie chciał sam tego doświadczyć. Ale Pani sołtys widać trochę wyolbrzymia i powinna się zastanowić co tak na prawdę podaje do artykułu...
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
Katia #2855029 | 5.173.*.* 23 sty 2020 22:25
Pani Kocyła...Słabe to pani dziennikarstwo...j
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
Obywatel #2855023 | 31.0.*.* 23 sty 2020 22:15
Z artykułu wynika, że rodzina dostała 8 tys. zł z OPS Gminy Lubawa. Czego Pani sołtys ooczekiwala, że gmina odbuduje ten budynek? Radzę się do uczyć na temat dysponowania środkami publicznymi. Takie argumenty i szkalowanie wszystkich urzędników jest poniżej godności sołtysa z wyższym wykształceniem
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)