PRZEWODNIK PO BIEGANIU|| Powięź — niewidzialna siatka wewnętrznej kontroli

2020-01-13 09:08:21(ost. akt: 2020-01-13 09:38:17)
Zdjęcie jest ilustracją do artykułu

Zdjęcie jest ilustracją do artykułu

Autor zdjęcia: pixabay.com

Powięź wcześniej uważana za stabilną osłonę stawów, wewnętrznych tkanek i narządów, na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat zaliczyła niesamowity awans w ocenie jej funkcji. Zaczyna się ją uznawać za wewnętrzny narząd zmysłu.
Fizjoterapeuci w swoich kształceniach zaczęli się spotykać z coraz większym jej znaczeniem w kinematyce ruchu. Ostatnie dziesięciolecie, to już prawdziwy ekspres doceniania jej funkcji.
U mnie było podobnie. Po raz kolejny przekonałem się, że zatrzymanie się w edukacji dotyczącej każdej dziedziny, to nie tylko krok w tył. To ograniczenie siebie w rozwoju. Świat straszliwie przyśpieszył, także w skomplikowanej materii biegowego rzemiosła.

Wiedza o powięziowym powiązaniu, na pewno jest pomocna w zrozumieniu całości biomechaniki człowieka. Wszystko co dotyczy biegania zepnie się klamrą. Klamrą, która zawsze gdzieś tam ma nowe luzy.

Powięź, delikatna pajęczyna poruszająca się jak elastyczny zderzak zbudowana z głównie włókien kolagenowych i elastynowych stanowi elastyczny kręgosłup organizmu. To kurczliwy twór reagujący i komunikujący o wszystkim, co się w nas dzieje. Przed jej czujkami nic się nie ukryje.
Zagęszczając się, tworzy przyczepy mięśniowe. Stanowi błonę okalającą najdrobniejsze struktury wewnętrzne, oddziela partie mięśniowe. To pierwsza linia biegowego frontu. Przyjmuje na siebie wszystkie obciążenia. Chroniąc - sama ulega urazom.

Powięź, otaczając każdy mięsień w jego najdrobniejszym podziale decyduje o jego zadaniu, przekazując polecenia podczas biegu. Rozmieszczone w niej miliony receptorów czucia głębokiego informują nas o pozycji i przestrzeni w której się znajdujemy. Wydając rozkazy, dokonują korekty.
Receptory kontrolują wszystko. A my w treningu odpływamy w prywatny świat mniejszego lub większego komfortu.

Urazy, to najczęściej odczucia stanów zapalnych na skutek mikro uszkodzeń naszego wnętrza, odczuwane na drugi dzień po startach lub treningowych nowinkach. Postarajmy się zrozumieć przyczyny i skutki tych informacji. Powięź ma niezwykłą zdolność przyciągania cząsteczek wody. Uwielbia ruch, to on ją regeneruje, uaktywnia i odżywia. Synchronizuje orkiestrę naszego organizmu i właśnie od niej zależy, że obserwujący nas mają wrażenie idealnej symfonii biegu.
Sprawność działania tej tkanki łącznej zależy od nawodnienia, zmian hormonalnych, stresu czy obciążeń mechanicznych.

Powięź najlepiej reaguje na ruch aktywny w urozmaiconej jego strukturze. Nie lubi jednostajności biegowego rytmu, tak uzależniającej biegaczy. Ogólna sprawność zawsze będzie przez nią doceniona. Rozciąganie statyczne po treningu - to nasz obowiązek i podobnie jak nawodnienie po nim, powinny stanowić element biegowego rzemiosła. Woda zajmuje pierwsze miejsce przed wszystkimi napojami.

Nawilżona powięź, to elastyczna powieź umożliwiająca ślizgnie się poszczególnych włókien i tkanek współpracujących w biegu. Kontrola poprzez reakcje powięziowe zapobiega wielu niebezpiecznym zdarzeniom nie tylko podczas biegu. Dlatego ważne jest, aby poprzez systematyczność doprowadzić do automatyzacji ruchu, która zadziała, zanim pomyślimy jak się obronić.


Żeby zrozumieć te szpiegowskie szyfry, musimy przebiec wiele tysięcy kilometrów. Doświadczeni w kilometrach mówią nawet o 15-20 tysiącach. Pierwsze zrozumienie powierzchniowe występuje po 10-15% tej ilości. Później najczęściej łapiemy kontuzje, która uczy nas pokory. Wychodzimy z niej mądrzejsi i po kilku latach zdobywamy następne biegowe sprawności.

Powięź lubi masaże i rolowanie po treningu. To one powodują, że może wrócić na swoje właściwe miejsce otaczając kołderką włókna mięśniowe. Efekt komfortu jest nagrodą, którą czujemy po nich.
Rozciąganie powięziowe jest trudniejszą sztuką potreningowych dodatków. Warto jednak zrobić sobie takie sesje z doświadczonym fizjoterapeutą, aby docenić jego znaczenie i nauczyć się samemu troszczyć o ten rodzaj terapii.

Spokojne konwersacyjne rozbieganie, które rozluźnia napięcia w różnych partiach naszego organizmu usuwając skutki przemian biochemicznych, pomaga usuwać popularne „zakwasy”.
Techniki manualne wykorzystujące plastyczność powięzi postawiły do pionu niejednego biegacza usuwając sklejenia i zakleszczenia włókien mięśniowych ograniczających ruchomość układu mięśniowego. Bolesny problem potrafi zniknąć nawet po jednej sesji.

Trening 13-19 stycznia. Może zimowy test Coopera.
Poniedziałek. Wolne.
Wtorek. Rozbieganie 30 min + 6 x 1min w tempie testu Coopera p. 2 min. -8-12km
Środa. Wybieganie z 5-10 x 100m lekko z górki i pod – 6-10 km
Czwartek. Rozbieganie + sprawność ogólna.
Piątek. Wolne
Sobota. Rozbieganie 5 km + TEST COOPERA -12 min.
Niedziela. marszobieg do 1 h.

Za tydzień: Babcie, mamy –50, 60, 70 plus – teraz to dziewczyny 30-40 plus.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. KUNA #2848430 | 176.221.*.* 13 sty 2020 10:39

    Tylko lekko biegać ale po trawie, co ważne. Starty naszych lekkoatletów - zawodniczek w Toruniu 12 stycznia nie należą wynikami nawet do średnich, ale dobrych jak na uprawiających dyscyplinę la, w kategorii rekreacji fizycznej.

    odpowiedz na ten komentarz