Tańce do rana albo... planszówki. Mieszkańcy Olsztyna wspominają zabawy noworoczne
2019-12-31 17:55:50(ost. akt: 2019-12-31 12:09:43)
Szalona impreza, elegancki bal, a może kameralna domówka? Albo sylwester we dwoje? O wspomnienia najbardziej wyjątkowych zabaw noworocznych poprosiliśmy mieszkańców Olsztyna.

Ale jak ma się osiemnaście lat... — Przygotowałam sobie taką kreację: suknia bez pleców, do kostek. I narzucony na plecy płaszczyk. I oczywiście buty na obcasach — śmieje się na samo wspomnienie artystka.
Tylko że wtedy nie było jej do śmiechu. Nie było ani jednej taksówki, a ona miała do dawnego WDK-u (obecnie CEiIK) kawał drogi. Jednak była zdeterminowana. — I w tej sukience z odkrytymi plecami i butach brodziłam przez ten śnieg. Postanowiłam sobie, że dotrę na zabawę. I dotarłam!
Tylko że wtedy nie było jej do śmiechu. Nie było ani jednej taksówki, a ona miała do dawnego WDK-u (obecnie CEiIK) kawał drogi. Jednak była zdeterminowana. — I w tej sukience z odkrytymi plecami i butach brodziłam przez ten śnieg. Postanowiłam sobie, że dotrę na zabawę. I dotarłam!
Ewa Cichocka wspomina, że wyglądała jak sopel lodu. — Jak już wypiłam coś ciepłego, jak się rozgrzałam, to zabawa była szalona — opowiada. — To był wspaniały sylwester!
Najbardziej zadziwia ją to, że lekki ubiór nie pozostawił za sobą żadnych konsekwencji w postaci choroby. — To chyba się nazywa młodość — śmieje się.
Potem wielokrotnie występowała w sylwestra z Czerwonym Tulipanem i umilała innym zabawę. Teraz spędza ostatni dzień roku u boku swojego 7-letniego ciotecznego wnuka. — Dekorujemy wtedy pokój i bawimy się. I oczywiście szalejemy! Jest cudownie — podkreśla.

Nowy rok Paweł Pszczółkowski rozpocznie intensywnym treningiem. I choć dba o sprawność fizyczną, nie pożałuje symbolicznej lampki szampana. Oczywiście jest też czas na dobrą zabawę: — Tańczymy i śpiewamy, ale w domu. Jednak nie do rana. Wszystko z głową. Gramy też w planszówki.


Dlatego na bal się nie wybiera. Spędzi ten dzień w domu, przy komputerze. Będzie pisał. Nie wzniesie nawet symbolicznego toastu, bo z powodów zdrowotnych nie może pić alkoholu. Z rozrzewnieniem jednak wspomina zabawy z lat 80. Wtedy sylwestry miały smak młodości i szaleństwa, a zdrowie dopisywało. — Choć byli tacy, którzy nie dali rady dotrwać do północy — uśmiecha się. — Ja jednak zawsze dawałem radę.

— Urodziły się w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Ale jako że były wcześniakami i musiały zostać w szpitalu, to sylwestra spędziłyśmy w szpitalu. I był najpiękniejszy! Z okien szpitala patrzyłam na fajerwerki na niebie — opowiada wzruszona.

Jakie najpiękniejsze sylwestrowe wspomnienie ma mistrz kierownicy? — To było siedem lat temu — opowiada Zbigniew Staniszewski. — Zabrałem wtedy ukochaną, a teraz już żonę do zamku w Rynie. Chciałem, żeby było inaczej, żeby miejsce było nietypowe. I jak wyszło? Po prostu przepięknie. Muzyka na żywo, rycerze, elegancja... Pyszne potrawy. Fantastyczne osoby. Do dziś mam niezwykłe wspomnienia z tamtego dnia.
Aleksandra Tchórzewska