Początek grudnia 1981 roku był mroźny...

2019-12-24 08:00:00(ost. akt: 2019-12-24 00:38:55)
13 grudnia m.in.: działacze dawnej Solidarności złożyli kwiaty pod tablicą upamiętniającą dawną siedzibę związku w kętrzyńskim Ratuszu

13 grudnia m.in.: działacze dawnej Solidarności złożyli kwiaty pod tablicą upamiętniającą dawną siedzibę związku w kętrzyńskim Ratuszu

Autor zdjęcia: Wojciech Caruk

13 grudnia 1981 to dla wielu osób data symboliczna. Stanu wojenny, jego charakter i przebieg pozostał w pamięci wielu ludzi, którym przyszło żyć w Polsce. Również mieszkańcy Kętrzyna doświadczyli wielu sytuacji związanych z tym okresem.
W związku z napiętą sytuacją polityczną w kraju władze państwowe już od dłuższego czasu przygotowywały scenariusz wprowadzenia stanu wyjątkowego. Już 16 sierpnia 1980 Ministerstwo spraw Wewnętrznych powołało Sztab MSW do kierowania operacją „Lato – 80”. Sztab wydał szereg dyrektyw dotyczących działalności jednostek MSW na wypadek zagrożenia bezpieczeństwa publicznego. W związku z przygotowaniami do wprowadzenia stanu wojennego 13 lipca 1981 zastępca komendanta wojewódzkiego MO ds. Służby Milicji w Olsztynie przesłał komendantom miejskim i kierownikom komisariatów szyfrogram rozkazujący rozpoczęcie czynności kadrowo – mobilizacyjnych. Przygotowania polegały też na powołaniu dowódców formowanych pododdziałów Rezerwowych Oddziałów Milicji Obywatelskiej ROMO. Podjęto też decyzje na temat rozmieszczenia żołnierzy rezerwowych w regionach alarmowych na terenie województwa. Na obszar objęty wówczas działaniem kętrzyńskiej komendy oddelegowano 59 żołnierzy.

Z punktu widzenia władz najważniejsze było przeprowadzenie akcji pod kryptonimem „Jodła”, aby pozbawić NSZZ „Solidarność” głównych sił. W ciągu jednej nocy z 12 na 13 grudnia w całym kraju aresztowano ok. 5000 osób. Do grudnia 1982 roku internowano ponad 10 tys. opozycjonistów. „Solidarność” działała również na terenie Kętrzyna. Jednym z organów było Koło NSZZ „Solidarność” Pracowników Oświaty i Wychowania, które powstało jeszcze 17 września 1980 roku w Liceum Ogólnokształcącym im. W. Kętrzyńskiego. We władzach Komisji Okręgowej znalazły się Hilda Kędzia oraz Joanna Skiba, która została wiceprzewodniczącą i członkiem Sekcji Regionalnej w Olsztynie. Działalność została przerwana wraz z wprowadzeniem stanu wojennego. Wszystkie dokumenty związkowe zostały skonfiskowane przez milicję i Służbę Bezpieczeństwa, a sama organizacja została zdelegalizowana. Dwóch nauczycieli z Zespołu Szkół Zawodowych zostało zwolnionych z pracy, jednak po kilku tygodniach odzyskali do niej prawo. Milicja i funkcjonariusze SB przetrzymywało i przesłuchiwało na kętrzyńskiej komendzie kilka osób, a w ich domach przeprowadzono rewizje. Represje dotknęły też ówczesnych uczniów LO. 17 grudnia 1981 aresztowano Jarosława Lipkę i Tomasza Kosiora za rozrzucanie ulotek „antypaństwowych”. Sąd Wojskowy w Olsztynie skazał ich na rok pozbawienia wolności. Karę odbywali w zakładach karnych w Bartoszycach i Olsztynie. W styczniu 1982 zatrzymano też i przesłuchiwano przez ok. 6 godzin absolwenta LO Artura Skuteckiego.

Tak tamten okres w książce „Ocalić od zapomnienia” wspomina Joanna Skiba: „Początek grudnia 1981 roku był mroźny, tak mroźny, że w sobotę (12) po pracy z wysoką temperaturą położyłam się do łóżka (…). O stanie wojennym dowiedziałam się od moich domowników, którzy wcześnie rano 13 grudnia poszli do kościoła. Stwierdzili, że w mieście dzieje się coś dziwnego, ale co, tego jeszcze nikt nie wiedział. Radio i TV milczały, dopiero rano, chyba o 10.00 w TV pojawili się mundurowi i generał Wojciech Jaruzelski obwieścił rodakom i światu stan wojenny. W poniedziałek, mimo choroby, poszłam do pracy, ale okazało się, że szkoły są pozamykane, więc uzyskawszy zwolnienie od lekarza, wróciłam do domu chorować. Następnego dnia rano dyrektor przez woźnego przysłał mi karteczkę z poleceniem natychmiastowego zameldowania się pod płaskim dachem, czyli na MO (Milicja Obywatelska – przyp. red.). Odpowiedziałam woźnemu, że mam wysoką temperaturę i nie mam zamiaru wychodzić z łóżka. Nie upłynęło pół godziny od wizyty woźnego, kiedy w moim domu pojawiło się dwóch smutnych panów z UB (właściwie SB – Służba Bezpieczeństwa – przyp. red.). Sprawdziwszy moje zwolnienie, lekarstwa, zaczęli szukać w moim mieszkaniu materiałów, które mogłyby zagrozić bezpieczeństwu państwa. Znaleźli trochę nielegalnej bibuły, na szczęście w pojedynczych egzemplarzach. Bałam się, by nie znaleźli flagi SOLIDARNOŚCI, ale nie znaleźli, a co znaleźli – pogroziwszy palcem – zabrali i przykazali, by natychmiast po wyzdrowieniu zameldować się na MO. (…) 27 grudnia wyszłam do miasta, by skontrolować swoje zdrowie i złożyć wizytę w wiadomym miejscu. (…). Było około godz. 12.00, kiedy zostałam wprowadzona do jakiejś sali narad, wręczono mi papier i długopis z poleceniem napisania wszystkiego, co wiem o Solidarności. Napisałam, owszem, co pożytecznego zrobiła Solidarność w mojej szkole i jak ją zakładałam. Chyba po dwóch godzinach pojawił się funkcjonariusz, a sprawdziwszy, co napisałam, zaczął wrzeszczeć, że są to bzdury, krzyczał: A gdzie kontakty, pseudonimy? Itp. Wykrzyczał też, że zlikwidowali nasze biuro, zabrali wszystkie dokumenty księgowo – kasowe, protokoły, deklaracje członkowskie. Podał też nazwiska kolegów z prezydium i kazał pisać jeszcze raz. W tym czasie wprowadzono do sali członka związku z innego zakładu pracy. Przetrzymywano go 24 godziny w areszcie. Był załamany. Zwierzył mi się, że chcą wydobyć z niego informacje o tym, gdzie ukryty został sztandar Solidarności. Utwierdziłam go w przekonaniu, że robi słusznie milcząc i że nie wolno mu zdradzić miejsca ukrycia sztandaru. Po jakimś czasie wyprowadzono go z sali, a ja zostałam sama. W kilka lat po tym dowiedziałam się, że tego związkowca zwolniono do domu i że nie zdradził. Zbliżała się godzina 18.00. siedziałam na komendzie już 6 godzin, więc zaczęłam szukać drzwi, za którymi ktokolwiek by mnie przyjął, przesłuchał. Znalazłam takie, ale mi powiedziano, że funkcjonariusze są bardzo zajęci, a ja mam czekać, aż mnie wezwą. Po jakiejś godzinie wezwano mnie, esbek wyraził mocne niezadowolenie z mojego wypracowania, a rozmowa był dziwna – najpierw mi schlebiano, potem straszono mnie, pomawiano o rożne rzeczy m.in.: że uczę religii, podżegam uczniów do działalności antypaństwowej. Wszystkie te rewelacje zbywałam milczeniem. Wypuszczono mnie do domu tuż przed godziną milicyjną.”.

Warto też dodać, że w tamtych czasach działała w Kętrzynie tajna biblioteka, dzięki której wielu związkowców uzupełniało swoją wiedzę historyczną i prawną. Zdobyte w zamian za wypożyczenie książek pieniądze przekazywano osobom poszkodowanym w stanie wojennym oraz ich rodzinom. To tylko kilka epizodów stanu wojennego. Historii jest tyle, ilu jest ludzi, którym nieobca była podziemna działalność z tamtego okresu. Do wielu z nich będziemy jeszcze powracać na łamach naszej gazety.

Wojciech Caruk


Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Gdyby #3023698 | 91.233.*.* 20 gru 2020 09:18

    Gdyby cofnięto czas i ten "lud roboczy" ponownie przeniesiono w tamte czasy z obecną wiedzą co im dała ta rzekoma "wolność" i zmiana ustroju to stan wojenny by nie nastąpił. Po prostu z zakładów pracy wywieziono by na taczkach działaczy i doradców panny S i to jeszcze z dobrym kopniakiem na drogę.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

  2. rrrr #2839542 | 89.228.*.* 24 gru 2019 13:38

    żeby można było cofnąć czas.......

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)