Władysław Katarzyński "Mój Olsztyn": Tamta ciemna, straszna noc grudniowa

2019-12-13 13:09:45(ost. akt: 2019-12-13 20:47:13)
Kartki na mleko z czasów stanu wojennego

Kartki na mleko z czasów stanu wojennego

Autor zdjęcia: Władysław Katarzyński

Był 12 grudnia 1980 r., kiedy my, literaci z Koła Młodych przy Związku Literatów Polskich, zgromadziliśmy się po południu na spotkaniu opłatkowym w Domu Środowisk Twórczych przy ul. Mickiewicza w Olsztynie. Rozmawialiśmy nie tylko o literaturze.
Rozmawialiśmy również o napiętej sytuacji w kraju, bo tym żyli wtedy wszyscy. W Polsce wybuchały strajki, przez miasta przechodziły marsze głodowe, w sklepach brakowało towarów. 4 lipca 1981 roku w Teatrze Jaracza jego dyrektor Krzysztof Rościszewski i Jacek Pacocha wyreżyserowali buntowniczą śpiewogrę „Pieśń o drodze” z tekstami Jerzego Ignaciuka i muzyką Stefana Brzozowskiego. Na rozkaz władz zdjęto ją po kilku przedstawieniach.

20-21 sierpnia w gdańskiej hali „Oliwia” odbył się I Przegląd Piosenki Prawdziwej, w którym udział wziął m.in.utworzony w styczniu 1981 roku przy Wyższej Szkole Pedagogicznej kabaret Trzeci Oddech Kaczuchy z Olsztyna w składzie Zbigniew Rojek, Andrzej Rojek i Majka Piwońska. Zaśpiewali dwie piosenki, „Wodza”, gdzie w opisywanej tam postaci doszukiwano się Edwarda Gierka, oraz „Kombajnistę”, ilustrującą postępujący chaos w kraju. Z tymi piosenkami zdobyli później Grand Prix na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.

Twórcy poczuli powiew wolności, poluzowano okowy cenzury. Stąd mogłem latem tamtego roku pod patronatem studenckiego klubu „Antałek” opublikować tomik swoich satyr. Nie brakło w nim tekstów, których jeszcze przed rokiem Urząd Kontroli Prasy i Widowisk Publicznych nie puściłby. Takich jak „Kameleony”. Oto jego treść: „Ktoś napisał kawałkiem kredy: długo byliśmy łatwowierni, tyle lat od ostatniej pobiedy, nie jesteście już tacy pancerni. Was żelazo, szkło oraz beton podnosiły cicho i wiernie, a tymczasem w wierszach poetom wypłowiały tak biel i czerwień. Nauczycie się jeden z drugim, jak zarabiać na chleb powszedni, a nie order, premia, zasługi, pięć linijek w encyklopedii. Nie widzicie, że wszystko skończone i że skrzypce na nowo stroimy, już za chwilę zagra polonez, odjedziecie na resztkach benzyny. Lecz choć dziś ustąpiliście pola i spuszczacie już mocno z tonu, kiedyś pewnie wstaniecie z kolan, macie stroje kameleonów”.
Były to potem, jak się okazało, słowa prorocze. Wiersz ten w postaci piosenki oraz inne moje utwory zaśpiewał kortowski kabaret Paragraf w sierpniu 1980 roku na strajku w Olsztyńskich Zakładach Graficznych, na siedzibie których pojawił się wielometrowej wielkości krzyż.

Ale wtedy, 12 grudnia 1981 roku, po zebraniu w DŚT, chociaż targały nami niewesołe myśli, rozeszliśmy się spokojnie do domów. Naszą uwagę zwróciło tylko kilka bud policyjnych, które zaparkowano na ulicach w sąsiedztwie budynku Solidarności. Nazajutrz rano chciałem się dodzwonić do jednego z kolegów, który brał udział w zebraniu i umówić na spotkanie w DŚT, żeby pokazać mu swój nowy wiersz z kilku, które miały wejść do antologii młodej poezji olsztyńskiej. Telefon jednak milczał, poszedłem więc sam.

W autobusie dowiedziałem się o wprowadzeniu stanu wojennego. Ale ogólnie ludzie milczeli, dręczyła ich niepewność jutra. Odwołano wszystkie imprezy. Jak opowiadał mi Andrzej Janeczko, 13 grudnia mieli zaplanowany koncert, w jednym z miast pod Łodzią, ale kiedy się pojawili przed domem kultury, drzwi zastali zamknięte. Nie zawiedli publiczności, koncert odbył się na zewnątrz. Zdarzały się też momenty niemal humorystyczne. W całym kraju, również w Olsztynie, wprowadzono zakaz sprzedaży alkoholu. Tylko w DŚT wódka lała się strumieniami. Jak utrzymywał jeden z kolegów, pozwolenie na sprzedaż alkoholu wydała bezpieka, aby mieć okazję do podsłuchiwania, jak też bywalcy klubu, w tym artyści i dziennikarze, skomentują wprowadzenie stanu wojennego. Potem zakaz sprzedaży alkoholu zniesiono, ale jak wszędzie w lokalach gastronomicznych ograniczono jego podawanie do 50 gramów na głowę.

Co mieli robić nieszczęśnicy, którzy obchodzili na przykład imieniny? Jeden z wiekowych bywalców klubu, który utrzymywał, że był osobistym adiutantem generała Świerczewskiego, wpadł na genialny pomysł. Do baru ustawiała się kolejka konsumentów po owe 50 gramów, by je za chwilę przelać do... termosu, który pomysłodawca miał pod rękę. Po wypełnieniu go po brzegi wracano do kolejki po nową pięćdziesiątkę.

Do spisu towarów reglamentowanych na kartki doszło mleko, czekolada, alkohol, benzyna. W punktach odbioru makulatury można było otrzymać pokwitowanie uprawniające do zakupu jednej rolki papieru toaletowego za kilogram makulatury. Jeżeli ktoś brał ślub, mógł wystąpić o dodatkowy przydział kartek na alkohol. Niezależnie od tego wróciła instytucja babci. Najbardziej znana z babć mieszkała w sąsiedztwie ul. Towarowej. Z jej oferty korzystali również milicjanci i wojskowi.
W tym czasie wprowadzono też w kraju podsłuch telefoniczny. Pamiętacie ten głos w słuchawce: „Rozmowa kontrolowana”, tak wykpiony w filmie Sylwestra Chęcińskiego „Rozmowy kontrolowane”? Wprowadzono też godzinę policyjną, należało wrócić do domu przed 22.

O tym, co stało się z działaczami „Solidarności” po wprowadzeniu stanu wojennego, napisano już wiele. Wspomnę tylko o represjach, jakie spotkały aktorkę Irenę Telesz, bardzo przez nas, literatów, lubianą. Została zwolniona z pracy.
— Co miałam robić, Władek? — pytała po latach. — Zaszyłam się w samotni u Jula Grodzińskiego (dziennikarz i literat) w Przykopie koło Butryn. Pomagałam mu hodować kury i świnie, dopóki znowu nie przyjęli mnie do teatru.

Jeśli chodzi o mój wydany w Kortowie tomik noszący tytuł „Wariacje na temat”, z którego zacytowałem tu wiersz „Kameleony”, to przed stanem wojennym dostałem do ręki tylko 10 sygnalnych egzemplarzy. Po pozostałe zgłosiłem do drukarni w Kortowie kilka dni po 13 grudnia. Niestety, była zamknięta, drzwi opieczętowano. Przyszedłem po tomiki miesiąc później, ale zostały gdzieś wywiezione. Do dzisiaj nie wiem, co się z nimi stało. I chociaż wtedy uzbierałem wierszy satyrycznych na nowy tomik, nikt mi ich nie chciał wydać. Może dlatego, że jeden z nich zaczynał się tak: „Nie pękaj, Polaku, nie pękaj, oglądaj misia z okienka. Miś więcej cię nie zaskoczy, bądź grzeczny i zamknij oczy”. Wiadomo, o jakiego „misia” z okienka wtedy chodziło.

A co do kabaretu Paragraf, który śpiewał moje teksty na strajku w Olsztyńskich Zakładach Graficznych, był to ostatni jego występ w karierze. Co prawda nie otrzymaliśmy oficjalnego zakazu występów, ale jakoś dziwnie nie chciano nas już nigdzie zapraszać — ani do domów kultury, ani do zakładów pracy, chociaż przedtem mieliśmy wiele takich propozycji. A potem chłopaki z weterynarii, którzy go od początku tworzyli, pokończyli studia i nie w głowie im były kabarety. Edek Trybała wyjechał do Szwecji, Mirek Obijalski otworzył lecznicę weterynaryjną, Staszek Chmielewski jakby zapadł się pod ziemię. Zawieszono również działalność Związku Literatów Polskich, a tym samym oddział ZLP i Koło Młodych w Olsztynie.

A potem zapanowała mroźna zima. W kilku miejscach Olsztyna ustawiono na ulicach słynne dzisiaj koksowniki. A jakiś czas później, już po stanie wojennym, nagle dorośliśmy i staliśmy się pełnoprawnymi członkami Związku Literatów Polskich. Jedni w nim zostali do dzisiaj, inni przepisali się do nowopowstałego Stowarzyszenie Pisarzy Polskich. I chociaż oba związki nie okazują sobie dzisiaj wrogości, to jednak i sympatii też nie przejawiają. To wina tego, co się wówczas zdarzyło. Zresztą wtedy takie podziały w kulturze zdarzyły się w całym kraju.
Dzisiaj, z perspektywy czasu nie podejmuję się oceny, czy wprowadzenie stanu wojennego w Polsce było słuszne, czy nie. Od tego są historycy. Wiem tylko, że ten akt podzielił wielu ludzi, że wielu skrzywdził, złamał kariery. Po latach napisałem wiersz liryczny, który kończy się tak: „I wciąż nam spać nie pozwala tamta ciemna noc grudniowa”...

Władysław Katarzyński


Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Roczna prenumerata e-wydania tylko 199 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


Komentarze (14) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Andrzej janeczko #2860987 | 79.184.*.* 3 lut 2020 01:02

    Władku! Andrzej Rojek w przeciwieństwie do Zbyszka nighdy nie śiewał w Trzecim Oddechu Kaczuchy, zwłaszcza w Gdańsku na festiwalu Piosenki Prawdziwej. Pozdrawiam.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Baca #2835768 | 195.225.*.* 15 gru 2019 09:45

    Stan wojenny zapobiegl wojnie domowej. Polsce groziła anarchia.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz

  3. pozdrowienia z Mysiej #2835764 | 46.169.*.* 15 gru 2019 09:43

    lata mijają, a praktyki cenzury rodem ze stanu wojennego. Tak, usuwacie komentarze odkłamujące opowiadane przez Władzia historie, że jest to WSTYDEM I HAŃBĄ. Nikt tutaj nikogo nie obraża, a więc nie usuwajcie krytyki wobec głupstw W.Katarzyńskiego /czy tylko?/.

    Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz

  4. M #2835531 | 46.169.*.* 14 gru 2019 16:44

    wspomnienie o Mirosławie Krupińskim - fragment Jego wiersza: Sami w milionie zagubieni tłumie, labirynt ścieżek wydeptując swoich. krązymy...Tłum nas nie rozumie, jeśli dostrzega - to pewnie się boi...

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  5. M #2835526 | 46.169.*.* 14 gru 2019 16:29

    Włodziu, dlaczego w rocznicę grudnia nie wspomnisz w swoim felietonie o ś.p. Mirosławie Krupińskim. To był największy działacz olsztyńskiej solidarności. W 1981 roku był członkiem MKZ, zastępcą przewodniczącego Wałęsy, kierował strajkiem w Gdańsku. Dlaczego jego nie wspomniałeś? Co niewygodna postać? Przykre, smutne i żałosne Włodziu.

    Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Pokaż wszystkie komentarze (14)