Posłanki w walce z końcówkami
2019-12-09 07:15:00(ost. akt: 2019-12-10 13:52:53)
Już można! Rada Języka Polskiego przy Prezydium PAN wydała oficjalne oświadczenie w sprawie żeńskich form nazw zawodów i tytułów. Zgodnie z nim większość argumentów przeciw tworzeniu nazw żeńskich jest pozbawiona podstaw.
Rada Języka Polskiego przy PAN to szacowne gremium, które decyduje, co można, a co nie w języku polskim. A nasz język jest żywy i ulega ewolucji razem ze zmianami społecznymi Polski. Już pięć lat temu językoznawcy z rady ogłosili, że żeńskie końcówki są dopuszczalne, ale możliwości ich stosowania zależy od akceptacji społecznej. Teraz poszli krok dalej. Uznali, że pięć lat zwiększyło akceptację dla żeńskich końcówek do tego stopnia, że można uznać je za obowiązujące.
— Dyskusja o formach żeńskich trwa od ponad stu lat. Na początku dwudziestego wieku zwyciężyła tendencja do regularnego tworzenia feminatywów, ale przez cały czas żywa była także przeciwna tendencja – do zaznaczania żeńskości za pomocą rzeczownika pani poprzedzającego formę męską (pani doktor) lub przez związki składniowe typu nasza dyrektor zdecydowała. Ta ostatnia tendencja w drugiej połowie XX wieku stała się zwyczajem językowym, szczególnie w odniesieniu do zawodów nowych, funkcji wysokiego prestiżu, przypominają językoznawcy
— Jednakże od lat dziewięćdziesiątych formy żeńskie rzeczowników osobowych znacznie się rozpowszechniły; w języku przyjęły się wyrazy socjolożka, polityczka czy posłanka, choć tylko ostatni z nich był obecny, a nawet powszechny w polszczyźnie I połowy XX wieku — wyjaśniają w swoim oświadczeniu.
Rada Języka Polskiego przy Prezydium PAN swoją decyzje uzasadniła tym, że w polszczyźnie potrzebna jest większa, możliwie pełna symetria nazw osobowych męskich i żeńskich w zasobie słownictwa. Warto przypomnieć, że wszystko zaczęło się od posłanek, które zaczęły domagać się nazywania swojej funkcji z żeńską końcówką. I właśnie posłanki z naszego regionu pytamy o ich zdanie w językowej łamigłówce.
Monika Falej, posłanka Lewicy:
— Dyskusja trwa od 100 lat, kiedy pierwsze posłanki wywalczyły sobie miejsce w polskim parlamencie. To dla mnie w tej sytuacji nie tyle nowy trend, ale wracanie do korzeni. Całkowicie zgadzam się z decyzją Rady Języka Polskiego. Jest uzasadniona, oddaje zarówno rozpoczętą już, jak mówiłam, 100 lat temu tradycję i oddaje trendy zgodne z tendencjami w całym świecie. Jestem kobietą i nie widzę powodu, żeby nazywać mnie posłem, a nie posłanką. Dotyczy to wszystkich zawodów. Przecież nazywanie kogoś, kto jest kobietą męską formą zawodu lub zajęcia, jest czymś niestosownym.
— Dyskusja trwa od 100 lat, kiedy pierwsze posłanki wywalczyły sobie miejsce w polskim parlamencie. To dla mnie w tej sytuacji nie tyle nowy trend, ale wracanie do korzeni. Całkowicie zgadzam się z decyzją Rady Języka Polskiego. Jest uzasadniona, oddaje zarówno rozpoczętą już, jak mówiłam, 100 lat temu tradycję i oddaje trendy zgodne z tendencjami w całym świecie. Jestem kobietą i nie widzę powodu, żeby nazywać mnie posłem, a nie posłanką. Dotyczy to wszystkich zawodów. Przecież nazywanie kogoś, kto jest kobietą męską formą zawodu lub zajęcia, jest czymś niestosownym.
Iwona Arent, posłanka PiS:
— Takie nazwy jak posłanka, ministra są dla mnie śmieszne. Może rada Języka Polskiego jako zespół fachowców analizują od innej strony, ale moje skojarzenia są zupełnie inne. Mnie określenie posłanka kojarzy się z pościelą lub ścieleniem łóżka i kiedy słyszę taką formą, to mimowolnie uśmiecham się w duchu.
Nie mogę jednak wykluczyć, że moja wyobraźnia tego zwyczajnie nie obejmuje. Może to przez nazwisko. Moje brzmi Arent i kiedy pomyślę jak miałaby brzmieć żeńska forma mojego nazwiska, to nie akceptuję jej w formie Arenta. A jeśli pójdziemy tą drogą feminizacji nazw, to przecież i do takich zmian mogą chcieć nas zachęcać językoznawcy, niezależnie od obecnych zasad gramatyki.
— Takie nazwy jak posłanka, ministra są dla mnie śmieszne. Może rada Języka Polskiego jako zespół fachowców analizują od innej strony, ale moje skojarzenia są zupełnie inne. Mnie określenie posłanka kojarzy się z pościelą lub ścieleniem łóżka i kiedy słyszę taką formą, to mimowolnie uśmiecham się w duchu.
Nie mogę jednak wykluczyć, że moja wyobraźnia tego zwyczajnie nie obejmuje. Może to przez nazwisko. Moje brzmi Arent i kiedy pomyślę jak miałaby brzmieć żeńska forma mojego nazwiska, to nie akceptuję jej w formie Arenta. A jeśli pójdziemy tą drogą feminizacji nazw, to przecież i do takich zmian mogą chcieć nas zachęcać językoznawcy, niezależnie od obecnych zasad gramatyki.
Anna Wasilewska, posłanka KO:
— Nigdy nie miałam z tym problemu. Byłam wiceprezydentem Olsztyna, wicemarszałkiem województwa, jestem posłem i nie razi mnie to w żaden sposób. Może jestem starej daty i dlatego mam takie podejście. Ja osobiście idąc na mównicę sejmową mówię: "pani marszałek", a nie "pani marszałkini". Oczywiście samo określenie posłanka, jest do przyjęcia i w tym wszystkim najmniej razi. Można nawet do niego się przyzwyczaić. Dyskusja na ten temat moim zdaniem jest tak trochę sztucznie rozdęta. Oczywiście trendy w języku się zmieniają i nie mogę wykluczyć, że młodsze pokolenie będzie używało nowych form językowych.
— Nigdy nie miałam z tym problemu. Byłam wiceprezydentem Olsztyna, wicemarszałkiem województwa, jestem posłem i nie razi mnie to w żaden sposób. Może jestem starej daty i dlatego mam takie podejście. Ja osobiście idąc na mównicę sejmową mówię: "pani marszałek", a nie "pani marszałkini". Oczywiście samo określenie posłanka, jest do przyjęcia i w tym wszystkim najmniej razi. Można nawet do niego się przyzwyczaić. Dyskusja na ten temat moim zdaniem jest tak trochę sztucznie rozdęta. Oczywiście trendy w języku się zmieniają i nie mogę wykluczyć, że młodsze pokolenie będzie używało nowych form językowych.
Urszula Pasławska, posłanka PSL:
— Śmieszy mnie to, że środowiska, które ogłaszają na około, że walczą o prawa kobiet, często skupiają się na tym, jaka jest końcówka nazwy zawodu lub tytułu. Przecież dla nas kobiet jest tak wiele innych spraw, które są dużo ważniejsze. Trzeba się skupić na takim budowaniu prawa, żeby kobieta była sprawiedliwie traktowana. Żeby nie miała mniejszej emerytury, bo zajmowała się dziećmi i musiała brać zwolnienia i urlopy. Żeby w sytuacji, kiedy musiała zająć się na przykład starszym rodzicem, nie miała zagrożenia utraty pracy. To są ważne postulaty, a nie końcówki nazw zawodów.
— Śmieszy mnie to, że środowiska, które ogłaszają na około, że walczą o prawa kobiet, często skupiają się na tym, jaka jest końcówka nazwy zawodu lub tytułu. Przecież dla nas kobiet jest tak wiele innych spraw, które są dużo ważniejsze. Trzeba się skupić na takim budowaniu prawa, żeby kobieta była sprawiedliwie traktowana. Żeby nie miała mniejszej emerytury, bo zajmowała się dziećmi i musiała brać zwolnienia i urlopy. Żeby w sytuacji, kiedy musiała zająć się na przykład starszym rodzicem, nie miała zagrożenia utraty pracy. To są ważne postulaty, a nie końcówki nazw zawodów.
Mirosława Orzechowska, senator PiS:
— To zwykła głupota. Nie ma żadnego sensu robienie takich zmian. Senatorka brzmi niepoważnie. Jestem przeciwna takim zmianom i uważam je za nie do przyjęcia. Powiem więcej, używanie takich form najzwyczajniej mnie razi. Aż uszy mnie bolą, kiedy słyszę, jak ktoś mówi na przykład do "pani marszałek, pani marszałkini". To mnie zwyczajnie irytuje i śmieszy. Ja tej tendencji się nie poddaję. Uważam, że wprowadzenie tych form jako obowiązujących do języka polskiego to poważny błąd. Takie działanie uważam za jeden z przejawów chorej mody na wykrzywiony w krzywym zwierciadle feminizm.
— To zwykła głupota. Nie ma żadnego sensu robienie takich zmian. Senatorka brzmi niepoważnie. Jestem przeciwna takim zmianom i uważam je za nie do przyjęcia. Powiem więcej, używanie takich form najzwyczajniej mnie razi. Aż uszy mnie bolą, kiedy słyszę, jak ktoś mówi na przykład do "pani marszałek, pani marszałkini". To mnie zwyczajnie irytuje i śmieszy. Ja tej tendencji się nie poddaję. Uważam, że wprowadzenie tych form jako obowiązujących do języka polskiego to poważny błąd. Takie działanie uważam za jeden z przejawów chorej mody na wykrzywiony w krzywym zwierciadle feminizm.
Stanisław Kryściński
Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Roczna prenumerata e-wydania tylko 199 zł.
Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl
Komentarze (15) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
kobieta #2832287 | 95.160.*.* 9 gru 2019 18:34
To teraz nauczycielka gry na fortepianie będzie " muzyczką"? Jak słyszę "polityczka", to wiem, że nie wielką, a szuwarowo - bagienną polityką się zajmuje. Trochę rozumu jednak by się przydało, bo moda modą, a ładny język - językiem ojczystym.
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz
mieszkaniec #2832259 | 89.228.*.* 9 gru 2019 17:41
w ramach równouprawnienia jaka jest męska forma najstarszego zawodu świata?
Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz
Adam #2832226 | 89.228.*.* 9 gru 2019 16:32
Mi się takie skracanie wyłącznie kojarzy z formą żeńską "idiot..". Zamiast zająć się sprawami naprawdę ważnymi dla obywateli to się rzeźbi w przysłowiowym g....... lub walczy o podwyżki poselskich diet. Co zrobić, jako naród takich przedstawicieli mamy na jakich zasłuzylismy
odpowiedz na ten komentarz
TADZIO #2832116 | 5.174.*.* 9 gru 2019 12:27
JA NA WYCHOWAWCZY A KOBIETY DON WOJSKA, CZOŁGÓW I NA TRAKTORY
odpowiedz na ten komentarz
Posłanki z posłania! #2832069 | 88.156.*.* 9 gru 2019 10:37
Tak to jest,jak się roboty nie ma,a za wszelką cenę chce się zaistniec!
Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz