Iławianin prosi o pomoc w bardzo poruszającym liście
2019-10-31 11:11:10(ost. akt: 2019-10-31 11:28:03)
Mieszkający w Iławie Leszek Łuczkowski w poruszającym liście prosi o pomoc w zakupie protezy nogi, która stracił w wyniku udaru i miażdżycy.
Leszek Łuczkowski to iławianin, który w wyniku udaru i miażdżycy stracił nogę. W poruszającym liście w portalu zrzutka.pl mężczyzna prosi o pomoc. Poniżej pełna treść listu.
"Nazywam się Leszek Łuczkowski, urodziłem się w miejscowości Susz w powiecie iławskim 30.03.1949 r. Zaraz po urodzeniu przeprowadziliśmy się z rodziną do Iławy, w której mieszkam do dziś. To znaczy mieszkałem do października zeszłego roku. Ale o tym zaraz.
Wykształciłem się na mechanika samochodowego i przez 7 lat pracowałem w tym zawodzie. Swoją Najukochańszą Małżonkę poznałem w 1977 i cieszyłem się Jej obecnością w moim życiu aż 38 lat. W 1980 r. pobraliśmy się i postanowiliśmy przeprowadzić się do Mysłowic, gdyż tam perspektywa otrzymania mieszkania dla nas i dla naszych dzieci, których oboje pragnęliśmy była o wiele większa niż w rodzinnej Iławie.
Na dzieci po otrzymaniu mieszkania nie czekaliśmy zbyt długo. W 1982 r. urodził się nasz syn, Maciej, a rok później w 1983 córka, Marta. Staraliśmy się, by nasze życie było możliwie jak najzgodniejsze, by zapewnić dzieciakom godną egzystencję. I tak żyliśmy długie lata. W 1998 r. wróciliśmy do Naszej ukochanej Iławy i układaliśmy sobie życie na nowo.
W 2002 r. zawalił się mój świat. Moja Najdroższa Żona, Alicja doznała udaru mózgu, czego efektem był lewostronny paraliż ciała. Z dnia na dzień, moja Żona, podpora Naszej rodziny, z energicznej i aktywnej 44-letniej kobiety stała się osoba niepełnosprawną, wymagającą całodobowej opieki. Nie poddawaliśmy się i dzięki intensywnej rehabilitacji jej stan się znacznie poprawił. Nigdy nie wróciła jednak do całkowitej sprawności. Niestety, w 2004 r. doznała kolejnego udaru niedokrwiennego mózgu. Jego następstwem były skurcze spastyczne, napady padaczkowe oraz afazja. Opiekowałem się Nią najlepiej jak umiałem, choć moje serce pękało z bólu. Nie wyobrażałem sobie, że może wydarzyć się cokolwiek gorszego. Myliłem się...
2014 r. u Żony pojawiły się dodatkowe bóle i krwawienia z narządów rodnych. Diagnoza była miażdżąca - rak szyjki macicy. Przewieźliśmy Alę do Szczecina, do córki, gdzie została poddana pilnej radiochemioterpaii. Niestety bezskutecznie...Bardzo cierpiała, a ja razem z Nią...
6 sierpnia 2015 roku musiałem pożegnać Moją Alicję na zawsze... Zmarła w cierpieniu pozostawiając mi najpiękniejsze wspomnienia z naszego wspólnego życia i dwójkę wspaniałych dzieci...
Dwa lata po śmierci Żony musiałem sam udać się do lekarza. Dopóki miałem Alicję, dbałem tylko o Nią. Odsunąłem swój stan zdrowia na dalszy plan, gdyż poświęciłem się Jej w 100%. Lecz gdy moja prawa noga zaczęła ropieć i czernieć wezwałem pomoc. Jak się okazało - za późno...Trafiłem do szpitala w Olsztynie, gdzie próbowano uratować moją nogę. Wykonano szereg badań, założono stenty udrażniające, jednak one nie pomogły. 30 września 2017 r. amputowano moją prawą nogę tuż nad kolanem. Z dnia na dzień stałem się mężczyzną niepełnosprawnym i zupełnie bezradnym. Tym razem to moje dzieci dawały z siebie wszystko, by zapewnić mi opiekę, jednak ja szanowałem ich prywatne życie, rodziny i prace i nie wymagałem od nich całodobowej opieki. Powoli starałem się zaakceptować stan, w jakim się znalazłem, co nie było łatwe. Szybko po amputacji, bo w grudniu 2017 r. znów trafiłem do szpitala z objawami udaru mózgu (jak się okazało drugiego już) tym razem pod postacią niedowładu prawej kończyny górnej. Po zastosowanej rehabilitacji mój stan się polepszył, lecz nie na długo. Mój Syn postanowił nie dać za wygraną i znalazł dla mnie najlepszy Ośrodek - "Gołębi Dwór" Centrum Neurorehabilitacji im. prof. Jana Talara pod Iławą. Przybyłem do niego w październiku 2018 r., ale jeszcze w połowie listopada 2018 trafiłem na krótki planowany pobyt do szpitala celem usprawniania. Tym razem mój stan się nie polepszył, tak wypisano mnie "do domu".
I tak zamieszkałem na stałe w Domu Seniora "Gołębi Dwór". Jestem tu nieprzerwanie od grudnia 2018 r. To wspaniałe miejsce, zadomowiłem się tu na dobre. Dzięki rehabilitacji odzyskałem sprawność na tyle, że jestem w stanie zadbać sam o siebie. I tutaj pojawiają się dwie opcje...Pierwsza - mogę mieszkać tutaj do końca mojego życia, czego bym nie chciał, gdyż bardzo tęsknię za moim domem. Do drugiej opcji potrzebni jesteście mi Wy...Gdyby udało mi się zebrać wystarczającą kwotę pieniędzy na protezę oraz wczesną rehabilitację po jej założeniu, żebym nauczył się na nowo stawać na nogi i chodzić, mógłbym jako samodzielny mężczyzna wrócić do swojego domu i na nowo cieszyć się sprawnością. Stąd moja prośba do Wszystkich, którzy zapoznali się z historią mojego, trudnego myślę życia.
Z całego serca proszę Państwa o wsparcie. Koszt protezy i wczesnej rehabilitacji zamyka się w kwocie 20 000 zł. Koszty mojego utrzymania oraz pobytu w domu opieki jest bardzo duży. Wspierają mnie w tym dzieci. Jednak tak niewyobrażalna suma jest dla Nas nieosiągalna. Wierzę jednak, że gdy złączymy siły i moc dobrych serc, jesteśmy w stanie zrobić wszystko. Dziękuję z całego serca za każdą, nawet najdrobniejszą pomoc."
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
dono #2815299 | 46.169.*.* 6 lis 2019 22:09
Piękne życie, piękne świadectwo, aż chce się pomóc!!! A nie-judymowi życzę jak najmniej niespodzianek od życia i zgłębiania tajników empatii.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
nie-judym #2813247 | 188.147.*.* 3 lis 2019 06:24
Syn nie dał za wygrali umieścił ojca w domu seniora...córeczka w Szczecinie.....tatuś szanuje prywatność i życie osobiste swoich dzieci... Proszę uszanować życie osobiste czytelników - ma Pan dzieci - i to one powinny Panu pomagać . Z całym szacunkiem do Pana sytuacji i chorób.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)