Jan Pawlik: Nie dzielmy energii na dobrą i złą

2019-10-28 12:00:00(ost. akt: 2019-10-28 13:55:27)
Jan Pawlik to bioenergoterapeuta i uzdrowiciel z Olsztyna. Pacjenci, którzy do niego trafiają najczęściej zaczęli od poszukiwania pomocy w medycynie akademickiej, ale tam jej nie znaleźli. Od lat Pan Jan działa zatem jak przysłowiowa ostatnia deska ratunku. I to deska skuteczna!
— Jak to się zatem stało, że specjalista od ochrony środowiska, fotoreporter z talentu i pasji — od prawie 35 lat pomaga olsztynianom i ludziom z całego świata wracać do zdrowia?

— Życie w biegu, ciągłym pośpiechu, stres , napięcia nerwowe i związane z tym emocje — któregoś dnia doprowadziły mnie do takiego punktu, że otarłem się o śmierć. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, zjechałem samochodem na lewy pas i przez dłuższy moment nie wiedziałem, co się ze mną działo. Wtedy zdałem sobie sprawę, że jeszcze jeden stres, jakaś sytuacja podbramkowa — i z tego zawału już mnie nie odratują. I to wtedy zacząłem szukać sposobu, by pomóc sobie, co było prawdziwym wyzwaniem, bo pomagać innym a sobie — to dwa różne działania. Chciałem poznać siebie. Zacząłem od listy cech charakteru, którą podzieliłem na dwie kolumny: po jednej stronie wpisałem te cechy własnego charakteru, które mi w życiu pomagają, a po drugiej te, które mi przeszkadzają. I okazało się, że ta druga kolumna stanowiła jakieś 90 proc. wszystkich wypisanych przez mnie cech…! Będąc w tym czasie prezesem Klubu Bioterapeutów i Radiestetów „Natura”, zacząłem szukać możliwości, by te proporcje jakoś odmienić, by liczba tych pozytywnych, pomocnych w życiu cech była choćby równa tym przeszkadzającym. I to w tym czasie nadarzyła się okazja, bym odwiedził Indie, a konkretnie mistrza znanego nie tylko z uzdrawiania czy głoszącego te same słowa, co Jezus, ale również z tego, że z niczego materializuje różne przedmioty, o których pomyślisz. Osobiście przekonałem się, że to nie były jakieś sztuczki prestidigitatorskie — ale rzetelna materializacja. Ja myślałem — a on materializował. Ale tam przede wszystkim zyskałem możliwość pracy nad sobą i dokonania wewnętrznej przemiany, bez której wiedziałem, że kolejny większy stres doprowadzi do tragedii. Indie od wieków uchodzą za kraj mistyków i kolebkę uduchowienia — nie mogłem więc trafić lepiej. Ten proces mojej przemiany trwał dobre kilka lat, bo zazwyczaj tyle trwa. Tylko bardzo dramatyczne wydarzenie, śmierć kliniczna, kataklizm, jakaś strata lub inny szok — mogą człowieka zmienić właściwie z dnia na dzień. Normalnie to wszystko wymaga jednak czasu. W Indiach byłem kilka razy. Uczyłem się więc medytacji, relaksacji, wyciszania oraz uzdrawiania metodą dalekowschodnią. Bardzo pomocna okazała się 40-dniowa głodówka, którą — prawie tak jak Chrystus swój 40-dniowy post — odbyłem właśnie w Indiach. Jeszcze jako nastoletni ministrant całkiem poważnie myślący o zostaniu księdzem — bardzo fascynowałem się tym epizodem z życia Chrystusa i oto sam mogłem zyskać podobne doświadczenie. Dopiero w czasie tej głodówki, po co najmniej 30 dniach zrozumiałem, o co chodziło w biblijnych przekazach i jaki cel miał Chrystus. To było niesamowite, mistyczne doświadczenie, dzięki któremu zrozumiałem siebie i innych ludzi. Dopiero to doświadczenie samo-poznania pozwoliło mi już od pierwszej chwili inaczej widzieć pacjenta, jego osobowość, wnętrze, przeszkody, problemy, a przede wszystkim przyczyny schorzeń. Tamta praca nad sobą procentuje do dziś. Dzięki temu skutecznie mogę pomóc innym, bo pomagam holistycznie — i na poziomie duchowym, i fizycznym, i mentalnym, i psychicznym. Tak, aby efekty terapii były trwałe, bez nawrotów choroby.

— Kto może szukać Pana pomocy?

— Gdy człowiek nie uzyskuje skutecznej pomocy ze strony medycyny akademickiej i ciągłe przyjmowanie leków nie tylko nie pomaga, ale wręcz pogarsza stan chorego — wtedy przychodzi do mnie. Tacy pacjenci są już na tyle zdeterminowani, by wyzdrowieć, że łatwo otwierają się przede mną. I to z pewnością znaczący powód tak wielu moich sukcesów w leczeniu i uzdrawianiu. A moje działania to nie tylko przekaz energii — to tak naprawdę cały proces. Psychoterapia, refleksoterapia, masaże — wiele różnych form. Skutecznie pomagam na depresje i nerwice, bezsenność, wszelkiego rodzaju choroby przewlekłe i cywilizacyjne: cukrzycę, miażdżycę, łuszczycę, choroby serca, nadciśnienie i astmę… Pomaga też nie tylko moja energia — moi pacjenci mawiają o mnie „wymagający uzdrowiciel”, bo oni też w proces leczenia i zdrowienia muszą się angażować, aktywnie włączyć. Zero bezmyślnego łykania tabletek. I to klucz do długotrwałego sukcesu. O skuteczności moich działań świadczy to, że pacjenci wracają po 10-15 latach, a nie po miesiącu. Dziękują i dziwią się czasem, że pamiętam, kiedy i z czym u mnie byli. A pragnę zaznaczyć, że wracają, by podziękować lub z jakimś innym problemem. Albo przyprowadzają kogoś bliskiego. Nigdy z powodu odnowienia tego schorzenia, z którym trafili do mnie pierwszy raz.

— A gdybym poprosiła Pana o dawkę dobrej energii…?

— Ja nie dzielę energii na dobrą i złą. Z moich doświadczeń wynika, że istnieje jedna energia. Z boskiego punktu widzenia taki podział w ogóle nie istnieje — stworzyli go ludzie na własny użytek, by różnicować i dzielić. Podobnie jeśli chodzi o dobro i zło. Oczywiście, istnieje dobro i zło jako przeciwstawne siły — elementy naszej rzeczywistości, ale na poziomie ziemskim. Na poziomie boskim takiego podziału nie ma. Przy czym potrzebujemy i jednego, i drugiego, choć ja nie oceniam z góry czegoś jako dobre lub złe. Ileż to bowiem razy coś, co dziś uznajemy za zło wcielone — później okazuje się czystym dobrem. Stąd też słynne powiedzenie: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
W czasach, gdy każdy ból leczy się przeciwbólową pastylką „od wszystkiego”, a za lekarza pierwszego kontaktu najczęściej służy nam Internet — warto się czasem zatrzymać i głębiej zastanowić nad zdrowiem swoim i swoich bliskich. Tym bardziej, że takie choroby, jak miażdżyca, arytmia, żylaki, nadciśnienie, za wysoki cholesterol, ale też depresja czy nerwica — kiedyś kojarzone wyłącznie z osobami w naprawdę podeszłym wieku — dziś skutecznie dopadają 30-, 40-latków. A do tego te suplementy diety dosłownie na wszystko…! A może lepiej zacząć od po prostu zdrowej diety? A na pewno warto umówić się na wizytę z Panem Janem.
— Ja docieram do ludzi i ich problemów różnymi metodami — nie ma jednego utartego schematu, każdy jest inny — mówi Jan Pawlik. — A tak w ogóle to ludzie są w stanie uzdrawiać się sami: muszą tylko tego nauczyć. Tak jak ja, odkąd nauczyłem uzdrawiać sam siebie, od ponad 35 lat nie choruję. Nie wiem co to jest katar, przeziębienie… Od tylu też lat nie byłem na zwolnieniu lekarskim.

Magdalena Maria Bukowiecka
Fakty

Jan Pawlik od ponad 20 lat należy do czołówki polskich uzdrowicieli. W 1998 r. w rankingu miesięcznika „Uzdrawiacz” zajął zaszczytne V miejsce wśród 55 tys. uzdrowicieli praktykujących w Polsce. Rok później w plebiscycie na „ Najlepszego Uzdrowiciela” pod względem skuteczności w przywracaniu zdrowia, został sklasyfikowany na III miejscu w kraju. Natomiast w 2000 r. za całokształt swojej pracy uzdrowicielskiej został uhonorowany najwyższym odznaczeniem — medalem „Promień Nadziei”.
Jest dyplomowanym Mistrzem Bioenergoterapii od 1988 r. Posiada certyfikaty międzynarodowych stowarzyszeń United World Institute of National Medicine of the USA oraz National Federation of Spirituals Healer.
Swoją wiedzę i doświadczenie zdobywał w różnych częściach świata, m.in. w Indonezji, Chinach, Indiach, Hawajach, Republice Południowej Afryki, Krajach Afryki Północnej, Ameryki Południowej i Środkowej.Uzdrawiał też wielokrotnie w USA i Kanadzie.
Autor książki „I ty możesz uzdrowić siebie” — skarbnicy wiedzy o tym, jak uzdrawiać siebie w oparciu o ponad 35-letnie doświadczenie. Wspólnie z Elżbietą Tomczyńską nagrał też płytę CD z utworami „ Jak uzdrawiałem siebie” oraz „Wybieram Zdrowie”. Dzięki niej pacjenci uczą się relaksować, uzdrawiać, odstresować, odprężać — uczą się korzystać z energii zakodowanej w tej płycie.
Od 10 lat Jan Pawlik ma podpisany kontrakt z NFZ na zabiegi w zakresie rehabilitacji. Posiada też jedyną w województwie komorę krioterapii — 140 st. C. Zatrudnia lekarzy i dyplomowanych magistrów rehabilitacji.

https://janpawlik.pl/


Materiał powstał we współpracy z Janem Pawlikiem

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Energetyk #2811752 | 145.253.*.* 30 paź 2019 15:54

    Bylem u niego kilka razy ale mi nie pomogl. Jego asystent depcze nogami ludzi ktorzy leza, nogami po kregoslupie.

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. emeryt #2811577 | 88.156.*.* 30 paź 2019 11:25

      ciemny lud to kupi, precz ze znachorami

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    2. juz jaselka? #2810738 | 89.228.*.* 28 paź 2019 15:02

      o qrwa cuda , cuda ida

      odpowiedz na ten komentarz