Uzdrawianie ludzi jak codzienność!
2019-10-12 09:00:00(ost. akt: 2019-10-17 14:09:54)
Do Jana Pawlika trafiłam z bólami mięśni i stawów. Bo miałam do wyboru: albo kompletnie zniszczyć żołądek tabletkami przeciwbólowymi, dodatkowo zostawiając fortunę w aptece — albo pozbyć się bólu raz na zawsze, choćby najmniej konwencjonalną metodą…
Tak, to była moja ostatnia deska ratunku. Grunt, że trafiłam i zyskałam o wiele więcej.
— Trafiają do mnie pacjenci, którzy najczęściej zaczęli od poszukiwania pomocy w medycynie akademickiej, ale tam jej nie znaleźli — mówi mgr Jan Pawlik, bioenergoterapeuta i uzdrowiciel z Olsztyna, czym potwierdza, że dla swoich problemów zdrowotnych znalazłam właściwy adres. — Tacy pacjenci są już na tyle zdeterminowani, by wyzdrowieć, że łatwo otwierają się przede mną. I to z pewnością znaczący powód tak wielu moich sukcesów w leczeniu i uzdrawianiu. A moje działania to nie tylko przekaz energii — to tak naprawdę cały proces. Psychoterapia, refleksoterapia, masaże — wiele różnych form. Czasem praca nad sobą i własnym umysłem, nierzadko zmiana stylu i trybu życia, diety, ziołoterapia. Choroba nie powstaje z dnia na dzień, rozwija się najczęściej przez wiele lat. Praktycznie nie ma znaczenia, czy w moje uzdrawianie ktoś wierzy, czy nie. Najlepszym przykładem są małe dzieci, zwierzęta…
Kim jest Jan Pawlik
— Pochodzę z rodziny uzdrowicieli — moja babcia była uzdrowicielką i zielarką, dożyła 96 lat i zmarła śmiercią naturalną, właściwie do końca zachowując energię, witalność, a choroby do ostatnich dni omijały ją szerokim łukiem. Podobnie mój tata, który zmarł w wieku lat 93 — a też uzdrawiał. Zatem dla mnie od dziecka uzdrawianie było czymś bardzo naturalnym. Zawodowo jestem absolwentem Akademii Rolniczo-Technicznej. Studiowałem na Wydziale Ochrony Wód i Rybactwa Śródlądowego. Jednak tak naprawdę ciągnęło mnie ku dziennikarstwu, od tej mojej ochrony środowiska znacznie bardziej pasjonowała mnie fotografia — po studiach współpracowałem z wieloma redakcjami jako fotoreporter: zdobyłem kolejny zawód, potwierdzony dyplomem najpierw czeladnika, potem mistrza fotografii. Ale od dziecka, idąc za przykładem babci i taty, uzdrawiałem i bardzo mnie do tego ciągnęło. Pamiętam czasy swojego ogólniaka, kiedy koleżankom pomagałem na migrenowe bóle głowy, na omdlenia i nerwobóle, na bezsenność. A jak się ktoś porządnie potłukł — to też dotykałem i przestawało boleć, a guz znikał zanim się zdążył pojawić. Podobnie było w czasie studiów — też pomagałem koleżankom, choć wychowany w środowisku uzdrowicieli i w duchu uzdrawiania — traktowałem swoje umiejętności jako coś najbardziej naturalnego. Uzdrawianie jak codzienność…!
— Kto może szukać Pana pomocy?
— Gdy człowiek nie uzyskuje skutecznej pomocy ze strony medycyny akademickiej i ciągłe przyjmowanie leków nie tylko nie pomaga, ale wręcz pogarsza stan chorego — wtedy przychodzi do mnie. Skutecznie pomagam na depresje i nerwice, bezsenność, wszelkiego rodzaju choroby przewlekłe i cywilizacyjne: cukrzycę, miażdżycę, łuszczycę, choroby serca, nadciśnienie i astmę… Pomaga też nie tylko moja energia — moi pacjenci mawiają o mnie „wymagający uzdrowiciel”, bo oni też w proces leczenia i zdrowienia muszą się angażować, aktywnie włączyć. Zero bezmyślnego łykania tabletek. I to klucz do długotrwałego sukcesu. O skuteczności moich działań świadczy to, że pacjenci wracają po 10-15 latach, a nie po miesiącu. Dziękują i dziwią się czasem, że pamiętam, kiedy i z czym u mnie byli. A pragnę zaznaczyć, że wracają, by podziękować lub z jakimś innym problemem. Albo przyprowadzają kogoś bliskiego. Nigdy z powodu odnowienia tego schorzenia, z którym trafili do mnie pierwszy raz.
Rzadko kiedy w codziennej gonitwie zajęć i myśli pamiętamy, że choroba nie wybiera: dopada biednych i bogatych. Dopada też bez względu na wykonywany zawód i zakres odpowiedzialności — wszystkich po równo. Jakby tego było mało, miażdżyca, arytmia, żylaki, nadciśnienie, za wysoki cholesterol — choroby kiedyś kojarzone wyłącznie z osobami w naprawdę podeszłym wieku — dziś skutecznie dopadają 30-, 40-latków. Coś boli? No to się bierze jakąś przeciwbólową tabletkę i po sprawie. Poza tym na wszystkie schorzenia znajdzie się jakiś suplement diety. I to nieważne, że na jedno pomaga, a na kilka innych narządów szkodzi. Co tam, żyjemy niebezpiecznie, a w razie potrzeby pod ręką jest zawsze dr Google…!
— Ja docieram do ludzi i ich problemów różnymi metodami — nie ma jednego utartego schematu , każdy jest inny— mówi Jan Pawlik. — A tak w ogóle to ludzie są w stanie uzdrawiać się sami: muszą tylko tego nauczyć. Tak jak ja, odkąd nauczyłem uzdrawiać sam siebie, od ponad 35 lat nie choruję. Nie wiem co to jest katar , przeziębienie… Od tylu też lat nie byłem na zwolnieniu lekarskim.
Czy muszę mówić, że o wszelkich stawowych bólach zdążyłam zapomnieć…?
Magdalena Maria Bukowiecka
Czy muszę mówić, że o wszelkich stawowych bólach zdążyłam zapomnieć…?
Magdalena Maria Bukowiecka
Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
xxxx #2803475 | 37.47.*.* 14 paź 2019 09:27
Jadą jadą dochtóry ludziska uciekajta
odpowiedz na ten komentarz
Czary mary #2803448 | 88.156.*.* 14 paź 2019 08:46
Naciągacz niezły.... A ludzie naiwni i głupi płacą mu...
odpowiedz na ten komentarz
gusla #2803428 | 89.228.*.* 14 paź 2019 08:12
naciaganie naiwnych, pamietam czasy z tv i butelka z woda hehe, jaja jak berety
odpowiedz na ten komentarz
ziom #2803364 | 83.21.*.* 13 paź 2019 23:53
a wiela kosztuje Pan znachor
odpowiedz na ten komentarz