Przez niedziele niehandlowe więcej oszczędzamy?

2019-07-27 14:00:00(ost. akt: 2019-07-26 14:56:43)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: pixabay.com

Zakaz handlu w niedziele spowodował lawinę promocji w dużych sieciach handlowych. Sklepy biją się o o nas i zachęcają do zakupów w soboty. Przy okazji dając nam poczucie świetnego interesu. Tylko czy naprawdę mamy się z czego cieszyć?
Zakupy robimy tylko w niektóre niedziele. Docelowo w 2020 roku zakaz obejmie prawie wszystkie niedziele. Większość z nas nie jest z tego powodu zadowolona. Tylko niespełna 20 proc. Polaków popiera zamknięte sklepy w niedziele. Każdy z nas jednak przyzwyczaił się do sobotnich promocji, jakie oferowały sieci handlowe, żeby ściągnąć do siebie klientów.

Sklepy chciały nas przyzwyczaić do tego, że kupujemy w soboty, zwłaszcza w dyskoncie. A Polak szybko przyzwyczaja się do dobrego, więc wymaga coraz niższych cen. Eksperci ze Stowarzyszenia Polska Rada Centrów Handlowych (PRCH) wskazują nawet, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Dlatego oczekujemy od handlowców częstych wyprzedaży lub oferowania im stałych rabatów. W opinii ekspertów, mimo że w Polsce nie ma uregulowanej polityki wyprzedażowej, spory wpływ na nowe zakupowe zwyczaje Polaków wprowadziła właśnie ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele.

— Kiedy rząd zaczął zamykać sklepy w niedziele, duże sieci wszczęły wojnę o Kowalskiego. Pamiętam, kiedy w reklamach pojawiły się spoty, że "u nas kupisz najtaniej", jeśli przyjdziesz w sobotę — zauważa Anna Grzegorzewska z olsztyńskiego osiedla Pojezierza. — Pojawiła się też piosenka, którą do dziś śpiewa cała Polska. Sama co i raz ją nucę, bo tak zapadła mi w pamięć. Ni stąd ni zowąd pojawia mi się w głowie i przypomina o sobotnich zakupach. Nawet jak powiem bez śpiewania, że „jak sobota to…”, każdy z nas zaczyna ją śpiewać w myślach. Prawda? I to „rampampampam” na końcu…
I dodaje: — Oczywiście nie biegnę do sklepu w soboty, ale kilka raz dałam się złapać, że jak robię zakupy w ten dzień, to szukam promocji. W mózgu włącza mi się jakiś guzik, która uruchamia aplikację: sprawdź ceny. Takie „rampampampam” właśnie. Ale czy rzeczywiście w soboty da się oszczędzić? Jeśli kupię dziesięć bułek, jedenastą dostanę za darmo. Albo przy zakupie trzech maseł, cena za każdą kostkę spadnie o kilka groszy. Wielka mi okazja.
— Wystarczy jednak spojrzeć, co ludzie mają wtedy w koszach. To działa! — dodaje pani Anna.

Ale działać może też z innego powodu. Żywność drożeje jak oszalała, a statystyczny Kowalski jednak liczy swoje pieniądze. Jeśli więc może zaoszczędzić tych kilka groszy, szuka promocji. Potwierdza to też raport KPMG, który wykazuje, że coraz częściej zwlekamy z zakupami, licząc na promocję lub wyprzedaż. I nie chodzi tu tylko o ubrania czy sprzęt AGD. Podobnie myślimy też o codziennych zakupach. Już nie tylko „black Friday”, czyli czarny piątek, jest dla nas atrakcyjny. Również "tania sobota" nas przyciąga. Jeśli rzeczywiście kupimy coś taniej niż w innych sklepach, mamy powód do satysfakcji. Bo przecież ceny rosną w oczach.

Analitycy z Banku BNP Paribas zauważają, że na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat żywność podrożała bardziej niż pozostałe produkty i usługi wchodzące w skład koszyka zakupowego. W czerwcu 2019 roku w porównaniu z czerwcem 2009 roku jedzenie zdrożało o ponad jedną czwartą (26,4 proc.), podczas gdy wskaźnik inflacji zwiększył się o 16,9 proc. Wzrosty cen żywności były najbardziej odczuwalne szczególnie od 2017 roku. W porównaniu z końcem 2016 roku wzrosły o 12,8 proc., podczas gdy ceny towarów i usług konsumpcyjnych ogółem wzrosły o 5,4 proc.

W czerwcu 2009 roku za 200-gramową kostkę masła płaciliśmy przeciętnie 3,42 zł, a w maju 2019 roku 5,97 zł, czyli aż o 75 proc. więcej.

— Robię zakupy wtedy, kiedy mam czas. Nie myślę, czy to czwartek, czy sobota — mówi Aleksander Borowik, który mieszka pod Olsztynem. — Nie zwracam też uwagi na promocję. Gdy muszę kupić masło, to po prostu je kupuję. Nie czekam do soboty, żeby kupić trzy w cenie dwóch. Po prostu kupuję to, czego brakuje mi w lodówce. Przyznam, że lubię czasami kupić czegoś więcej, ale tylko po to, żeby nie ganiać potem, gdy mi go zabraknie.

Soboty jednak mają wzięcie. Widać to chociażby po ogłoszeniach o pracę. Niedawno jedna z sieci szukała pracowników tylko na jeden dzień — właśnie na soboty. Taka praca to 20-40 proc. etatu, ale pracownicy mogą liczyć na wszystkie profity socjalne, jak zwykli pracownicy. Wynagrodzenie ma być proporcjonalnie do przepracowanych godzin względem pełnego etatu. Czyli jeśli nowy pracownik w tej sieci może liczyć na 3100 zł brutto, to za 20 proc. etatu, czyli same soboty, otrzyma 620 zł brutto.

— Wiele czynników decyduje o tym, że w sobotę robimy zakupy. Po pierwsze mamy wtedy wolne, więc nigdzie nie gonimy. Mamy czas i swobodę. Po drugie po zakupach idziemy na dobry obiad czy do kina z rodziną, więc zakupy kojarzą nam się z rozrywką. Handlowcy wyczuli tę sytuację — twierdzi dr Waldemar Kozłowski, ekonomista z UWM. — Ale my od lat lubimy robić zakupy w soboty. Ostatnio to się jednak nasiliło, bo niedzielne zakupy trzeba zrobić dzień wcześniej. Dlatego sieci handlowe proponują nam promocje, a my chodzimy jak po sznureczku — z jednego miejsca w drugie. Marketingowcy wiedzą już od dawna, że jeśli coś dostajemy za darmo, czujemy się zobligowani, żeby coś kupić. Gdy w sklepie poczęstują nas serkiem, głupio go potem nie włożyć do koszyka. Tak samo jest z promocjami. Gdy uważamy, że kupimy coś taniej i zrobiliśmy świetny interes, to z tej radości wydamy kolejne 100-200 zł na dalsze zakupy, bo mamy poczucie, że „rozbiliśmy bank” dzięki promocji. Ale gdy mowa o sobotach, mamy do czynienia też ze strategią żaby. Gdy wrzuci się ją do wrzątku, od razu wyskoczy. Ale gdy włoży ją się do zimnej wody, którą powoli będzie się podgrzewać, nie zauważy, gdy się ugotuje. Tak samo jest z z nami.

ar


* 54 proc. Polaków robi zakupy w soboty
* 49 proc. kupuje w piątek
* 42 proc. Polaków zakupy robi na bieżąco podczas codziennych zakupów
* 39 proc. robi to dwa razy w tygodniu

Zwyczaje zakupowe Polaków (wg Payback Opinion Poll):

Komentarze (14) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. maryann #2770825 | 193.126.*.* 1 sie 2019 16:49

    a ja wolalam miec wybor. moglam pracowac i dorabiac sobie w niedziele i mialam za to calkiem niezle pieniadze, teraz wlasciciel nie chce otwierac sklepu, bo musialaby sam stac za kasa..

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-4) odpowiedz na ten komentarz

  2. beata #2770178 | 194.34.*.* 31 lip 2019 13:12

    Wolę nie oszczędzać i mieć możliwość robienia zakupów w niedzielę.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz

  3. Nick #2769956 | 95.223.*.* 30 lip 2019 23:18

    W tej Polsce to z ta praca w niedziele to gorzej jak za komuny. Nawet PZPR nie odwazyl sie wprowadzic pracujace niedziele. O co walczylismy w latach 80-tych? O zap....nie na okraglo?

    odpowiedz na ten komentarz

  4. Masiub #2769799 | 46.215.*.* 30 lip 2019 17:38

    Nie ma się z czego cieszyć, zakaz handlu ma negatywne skutki i będzie miał jeszcze większe, ale ludzie wszystko łykną jak przez chwilę taniej zapłacą. Ja tam widzę wręcz odwrotnie wzrost cen.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz

  5. logo #2769769 | 77.247.*.* 30 lip 2019 16:13

    Tak, szczególnie te firmy które musiały się przez zakaz handlu musiały wycofać z biznesu.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (14)