Laweta do przewożenia łodzi wioślarskich w Jezioraku! Ktoś tu się nieźle "zabawił"
2019-07-09 10:56:31(ost. akt: 2019-07-09 13:57:14)
Ratownicy Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Iławie mieli mocno zdziwione miny, gdy w niedzielę rano (7 lipca) zobaczyli w Jezioraku, na kąpielisku miejskim przy ul. Kajki "zaparkowaną" w wodzie lawetę, na której wioślarze Wiru Iława wożą na co dzień swoje łodzie.
To musiał zrobić kretyn (być może trzeba tu użyć liczby mnogiej) — bo też jak inaczej określić kogoś, kto wpada na pomysł aby — prawdopodobnie pod osłoną nocy — przyprowadzić lawetę z parkingu przy bazie wioślarskiej i ekomarinie na dół tzw. Dzikiej Plaży, a następnie wjechać nią (na niej?) do wody? To dystans około 300 metrów.
— Różne mieliśmy przypadki na iławskich plażach. W wodzie znajdowaliśmy takie przedmioty, jak m.in. znaki z regulaminem korzystania z kąpieliska, opony czy lodówki, jednak lawety jeszcze nie było w Jezioraku — mówi Michał Świniarski z iławskiego WOPR.
Laweta znajdowała się tuż przy nadmuchiwanym przedmiocie do zabawy w wodzie — ma on kształt boiska do gry np. w siatkówkę.
Laweta znajdowała się tuż przy nadmuchiwanym przedmiocie do zabawy w wodzie — ma on kształt boiska do gry np. w siatkówkę.
Ratownicy wodni, którzy właśnie zaczynali niedzielny dyżur na plaży, najpierw za pomocą facebooka poinformowali o zdarzeniu.
"Takie niespodzianki rano. P.S. Poszukujemy właściciela owej lawety.", a do posta dołączyli zdjęcie przyczepy w wodzie. Następnie wzięli się za wyciąganie jej z Jezioraka. Okazało się szybko, że laweta należy do klubu wioślarskiego Wir Iława — jego przedstawiciele zostali poinformowani o zdarzeniu i też pojawili się na miejscu.
"Takie niespodzianki rano. P.S. Poszukujemy właściciela owej lawety.", a do posta dołączyli zdjęcie przyczepy w wodzie. Następnie wzięli się za wyciąganie jej z Jezioraka. Okazało się szybko, że laweta należy do klubu wioślarskiego Wir Iława — jego przedstawiciele zostali poinformowani o zdarzeniu i też pojawili się na miejscu.
— Początkowo dwóch ratowników WOPR chciało ręcznie wyciągnąć przyczepę z wody, jednak graniczyłoby to z cudem — mówi Krzysztof Królik, właściciel znajdującej się na Dzikiej Plaży szkoły windsurfingu, który pomógł ratownikom w wyciągnięciu przyczepy.
— Lawetę wyciągnęliśmy moim autem, za pomocą długiej liny. Następnie podjechaliśmy z nią na górę Dzikiej Plaży, gdzie przyczepę przejęli wioślarze Wiru. Cała akcja trwała jakieś 15, 20 minut — dodaje Królik, który też był zaskoczony całym zdarzeniem. Lawety w wodach Jezioraka jeszcze nie widział. — Bez dwóch zdań: to musieli zrobić kretyni! — ocenia żeglarz i windsurfingowiec.
— Lawetę wyciągnęliśmy moim autem, za pomocą długiej liny. Następnie podjechaliśmy z nią na górę Dzikiej Plaży, gdzie przyczepę przejęli wioślarze Wiru. Cała akcja trwała jakieś 15, 20 minut — dodaje Królik, który też był zaskoczony całym zdarzeniem. Lawety w wodach Jezioraka jeszcze nie widział. — Bez dwóch zdań: to musieli zrobić kretyni! — ocenia żeglarz i windsurfingowiec.
Akurat tego dnia aura na pewno nie sprzyjała wyprawie na plażę, a zwłaszcza kąpielom, jednak trzeba pamiętać, że z tego kąpieliska korzysta na co dzień mnóstwo iławian i turystów.
— Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że niestety, kamery monitoringu znajdujące się na ekomarinie i tuż przy placu zabaw na Dzikiej Plaży nie zarejestrowały niczego, co pomogłoby w odnalezieniu sprawcy lub sprawców — powiedzieli nam dziś rano (wtorek 9 lipca) trenerzy z Wiru Iława. Sprawy na policję nie zgłaszali, podobnie jak WOPR oraz zarządzające kąpieliskiem Iławskie Centrum Sportu, Turystyki i Rekreacji, więc też pewnie nie dowiemy się, kto tak się "zabawił" w nocy z soboty na niedzielę.
— Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że niestety, kamery monitoringu znajdujące się na ekomarinie i tuż przy placu zabaw na Dzikiej Plaży nie zarejestrowały niczego, co pomogłoby w odnalezieniu sprawcy lub sprawców — powiedzieli nam dziś rano (wtorek 9 lipca) trenerzy z Wiru Iława. Sprawy na policję nie zgłaszali, podobnie jak WOPR oraz zarządzające kąpieliskiem Iławskie Centrum Sportu, Turystyki i Rekreacji, więc też pewnie nie dowiemy się, kto tak się "zabawił" w nocy z soboty na niedzielę.
Laweta będzie nadawała się do dalszego użytkowania, jednak niezbędny będzie m.in. przegląd przewodów elektrycznych, a być może, także ich naprawa czy wymiana.
zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl
m.partyga@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (5) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Pawel #2760447 | 188.146.*.* 11 lip 2019 08:35
Nie ma to jak w artykule napisać, że monitoring nie działa i polucja nie wie. To jakby powiedzieć: "Zapraszamy! Zniszczcie coś jeszcze...". Się Zico rozpędziłeś troszke...
odpowiedz na ten komentarz
Nick #2759824 | 95.223.*.* 9 lip 2019 22:01
Debilem nikt sie nie rodzi, debilem sie staje.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
Swiadek #2759806 | 176.11.*.* 9 lip 2019 20:56
Widzialem to. Pelna profeska !!! Gosciu zjechal na sam dol plazy, wyskoczyl z jednego stopnia, z predkoscia 40km/h. Pelen szacunek !!!
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz
j #2759511 | 176.97.*.* 9 lip 2019 11:52
Czy laweta była należycie zabezpieczona przed możliwością użycia przez osoby niepowołane?
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
Tiiiiiiiiaaa #2759496 | 37.8.*.* 9 lip 2019 11:30
A właściwe służby miejskie zdarzenia nie odnotowały. Pewnikiem ze zmęczenia nieco się zdrzemnęły na komendach ?
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz