Trudna sprawa z tymi śmieciami...
2019-06-30 20:00:00(ost. akt: 2019-06-28 17:35:53)
Oddzielnie to, oddzielnie tamto, baterie zawieźć na pocztę, do tego pamiętać, jak segregować szkło i plastiki. — Nie, nie mam czasu, nie segreguję — mówi Karol. A Małgorzata uważa, że same się nie posegregują. Nie wyparują. To co w końcu robić?
Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąca. Karol za chwilę będzie miał czterdziestkę. Ma swoją firmę, jest kawalerem i twarde poglądy. Nie, nie segreguje śmieci. Gdy był mały, nikt nie segregował. Wszystko lądowało w jednym koszu. Gdy dojrzewał, świat zaczął wariować na punkcie ekologii. Zaczęto zauważać, że przez ludzkie lenistwo środowisko popada w ruinę.
ONZ zwróciło nawet uwagę, że co roku przez śmieci w oceanach ginie ponad milion zwierząt. Na przykład żółwie zjadają torebki foliowe, myśląc że to meduzy. Ptaki mylą cząstki plastiku z rybami. Albatrosy połykają plastikowe nakrętki. Przykładów można wymieniać bez końca.
Ale Karol nie widzi problemu. Twierdzi, że czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Że Olsztyn nie leży nad oceanem. Dlatego wrzuca wszystko do jednego kubła. Nie zwariował na punkcie troski o środowisko.
— Nie zbawię świata, a na segregację nie mam czasu — twierdzi Karol. — Pracuję po dziesięć godzin dziennie. Nie wyobrażam sobie, żebym po powrocie do domu zdzierał etykiety z butelek i szorował pojemniczki po ketchupie. Butelki i słoiki muszę myć przed wyrzuceniem. A weźmy jeszcze kartony na mleko, które mają „wtopione” plastikowe kołnierzyki od zamykania. Wypada jest wyrwać. Baterie natomiast muszę zanosić na pocztę. Innymi słowy sam mam przetwarzać śmieci i tracić na to czas. I pieniądze, bo to ja płacę za swoją wodę. Tym samym produkuję więcej ścieków. Za nie płacę podwójnie. Denerwuje mnie też wyrzucanie każdego śmiecia do innego worka. Nie mam na to miejsca w kuchni. Mam więc zmuszać się do segregacji i zawalać mieszkanie koszami na śmieci?
— Nie zbawię świata, a na segregację nie mam czasu — twierdzi Karol. — Pracuję po dziesięć godzin dziennie. Nie wyobrażam sobie, żebym po powrocie do domu zdzierał etykiety z butelek i szorował pojemniczki po ketchupie. Butelki i słoiki muszę myć przed wyrzuceniem. A weźmy jeszcze kartony na mleko, które mają „wtopione” plastikowe kołnierzyki od zamykania. Wypada jest wyrwać. Baterie natomiast muszę zanosić na pocztę. Innymi słowy sam mam przetwarzać śmieci i tracić na to czas. I pieniądze, bo to ja płacę za swoją wodę. Tym samym produkuję więcej ścieków. Za nie płacę podwójnie. Denerwuje mnie też wyrzucanie każdego śmiecia do innego worka. Nie mam na to miejsca w kuchni. Mam więc zmuszać się do segregacji i zawalać mieszkanie koszami na śmieci?
Nikt mnie nie kontroluje, więc nie będę się wysilał. Zresztą wystarczy zajrzeć do kontenera, aby zrozumieć, że wszyscy tak robią. Gdy kupiłem mieszkanie i załatwiałem urzędnicze sprawy, spytano mnie, czy będę segregował. Wtedy mniej zapłacę za wywóz. To chyba jasne, że lubię mniej płacić.
Karol postanowił przechytrzyć system. Do dziś udaje dobrego wujka i śmieje się w twarz tym, którzy oddzielają ziarno od plew. A ceny za śmieci podskoczyły na początku kwietnia, więc oszczędność jest znacznie większa. Ceny podrosły z 9,80 zł od osoby do 18 zł za śmieci segregowane i do 36 zł za śmieci niesegregowane. Oczywiście wszyscy burzyli się na podwyżki. Ale niestety sami jesteśmy temu winni. Winny, choć nieświadomy, jest też Karol. A takich jak on w Olsztynie są tysiące. Selektywne zbieranie deklaruje 90 proc. mieszkańców, a tak naprawdę robi to tylko 27 proc.
Karol ma koleżankę Gosię, która wychowywała się w takiej samej rzeczywistości jak on. Mieszka w bloku obok, więc często spotykają się przy śmietniku. Karol postrzega ją jako wariatkę, a ona sama uważa, że żyje normalnie. Jak Pan Bóg przykazał.
— Nie zaśmiecaliśmy kiedyś świata. Dziś wytwarzamy tony śmieci, za które musimy brać odpowiedzialność. Nie można wyrzucać ich byle gdzie. Same się nie posegregują. Nie wyparują — podkreśla Małgorzata, która w torebce ma wielorazowy kubek na kawę, a zęby myje szczoteczką z bambusa. — Nie mogę też znieść ludzi, którzy nie myślą o naszej planecie. Myślą, że jak wyrzucą swoje śmieci, to mają problem z głowy.
Pod względem selektywnej zbiórki śmieci jesteśmy w kraju prawie na końcu stawki. Na przykład na jednego mieszkańca województwa śląskiego przypadało w 2016 roku ponad 120 kg odpadów zebranych selektywnie, a na Warmii i Mazurach tylko 50 kg. To dane GUS. Do dziś niewiele się zmieniło. Ale za bardzo nie musi, bo nikt wyrzucającym śmieci nie zagląda w worki, które wynoszą.
Ratusz każdą kontrolę zapowiada. Zagląda wtedy do kontenerów, gdzie wrzucamy posegregowane odpady. — Jeśli po kilku kontrolach stwierdzimy, że śmieci są niewłaściwie segregowane, wówczas podwyższamy opłatę — do kwoty równiej stawce za śmieci zmieszane — przyznaje Marta Bartoszewicz, rzeczniczka olsztyńskiego Urzędu Miasta.
— Niewłaściwie posegregowane śmieci to wrzucenie papieru do kontenera z plastikiem. Albo worka ze śmieciami ogólnymi. Tak nikt nie robi — zauważa Karol. — Urzędnicy nie zajrzą do śmietnika ogólnego, gdzie znajdą wszystkie rodzaje śmieci. Nie powiedzą, że są źle segregowane, bo to przecież odpady mieszkalne. Niezależnie ile by ich było. Każdy ma prawo takie wyrzucić. Ci, którzy segregują, też takie produkują. W moim bloku mam na przykład sąsiadów, którzy też recykling mają w nosie, ale płacą za niesegregowane. W śmietniku więc nie powinny dziwić takie śmieci. Oni mają prawo je wyrzucać. Ja czuję się bezpieczny. Ratusz musiałby mnie złapać za rękę, żeby udowodnić, że płacę za jedno, a robię drugie. Nigdy się tak nie stanie, bo na straż śmietnikową nie ma pieniędzy. Ja natomiast rocznie oszczędzam 216 zł.
— Ale tu nie do końca chodzi o pieniądze. Tylko o naszą mentalność — podkreśla dr Waldemar Kozłowski, ekonomista z UWM. — Ludzie nie za bardzo wiedzą, po co segregują. Nie rozumieją tego. Nie zabierają śmieci z plaży, śmiecą też w lasach. Nie zdają sobie sprawy, jak ich zachowanie wpływa na środowisko. Częściej przywiązuje się wagę do spalarni, sortowni, a zapomina o tym, co robimy na co dzień w swoich domach. Koszty takiego zachowania niestety ponosi nasza planeta.
— Dla kontrastu powiem, że u nas najpierw obmyślono kary dla niesegregujących, potem wprowadzono ustawę śmieciową, jeszcze później pojawiły się śmietniki, a edukacja w temacie segregowania odpadów skończyła się na kawałku papieru i informacji w telewizji po 22 — dodaje Piotr Iskra, dziennikarz i społecznik, szef malecontent.pl. — Każda gmina może mieć inny kolor śmietników na te same odpady. Każda gmina w inny sposób rozwiązuje odbiór śmieci. Osoby które deklarują, że nie będą segregować śmieci, muszą dopłacić w czynszu jakąś karę. Karę! To znów ta sama sytuacja co z paleniem na przystanku. Ludzie tego nie robią, bo boją się, że dostaną mandat, a to powinien być ich świadomy wybór.
Wobec tego segregować czy nie segregować?
ADA ROMANOWSKA
Komentarze (20) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Nick #2756636 | 95.223.*.* 2 lip 2019 23:58
Bierzcie przyklad od zach. sasiadow i wszystko bedzie gralo. Sa wieksze problemy w zyciu.
odpowiedz na ten komentarz
Inż #2755651 | 37.47.*.* 1 lip 2019 14:20
Oczywiście że segregować. Pieczołowicie i z głową. Szkoda tylko, że potem podjeżdża śmieciarka i wszystkie kontenery ładuje na tę samą pakę.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
ona #2755618 | 37.128.*.* 1 lip 2019 13:02
Często spotykamy się np. przy sklepach z koszami do segregacji: papier, plastik, szkło. A co jeśli mam np. ogryzek po owocu? Gdzie mam to wyrzucić? Ponieważ w pobliżu nie ma żadnego koszta na tego typu rzeczy to ludzie wywalają gdzie popada, i z całej tej waszej segregacji nici.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
dr Hayd #2755571 | 213.73.*.* 1 lip 2019 11:11
A dlaczego nasi kolejni ministrowie ochrony środowiska potrafią tylko wycinać drzewa i odstrzeliwywać dziką zwierzynę, a nie potrafią zmusić producentów do ponownego wykorzystywania opakowań szklanych i zwracania konsumentom kaucji oraz odbierania od konsumentów pustych butelek i słoików? Po co każdy browar ma swój wzór butelek? Nie mogą mieć zunifikowanych butelek wielokrotnego użytku?
Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz
Wyron69 #2755566 | 88.199.*.* 1 lip 2019 11:02
Sortować powinno się wyłącznie na frakcje suche i mokre, resztę potrafią załatwić maszyny.
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz