Wszystkie scenariusze są dzisiaj na stole
2019-06-17 10:35:47(ost. akt: 2019-06-17 13:00:58)
Wywiad z Marcinem Kulaskiem, sekretarzem generalnym SLD.
Wybory do Parlamentu Europejskiego za nami. SLD zdobyło w nich trzeci wynik, obsadzając pięć mandatów. Mają Państwo chyba powody do satysfakcji?
Tak. 26 maja Sojusz Lewicy Demokratycznej potwierdził swoją pozycję jako trzecia siła polityczna w Polsce. Wprowadziliśmy do Parlamentu Europejskiego pięciu europosłów, a nasi kandydaci, którzy nie zdobyli mandatów, otrzymali naprawdę dobre, budzące szacunek wyniki. Mówię tu choćby o Małgorzacie Sekule-Szmajdzińskiej, której zabrakło kilkuset głosów, by znaleźć się w Brukseli. Te wyniki są dla nas bardzo ważne, ponieważ od ponad 3 lat nie jesteśmy obecni w Sejmie i Senacie, rzadziej od naszych konkurentów gościmy w mediach, a mimo tego pokonaliśmy trzy partie parlamentarne. Polskie Stronnictwo Ludowe wprowadziło tylko trzech posłów, a Nowoczesna i Kukiz’15 nie zdobyli ani jednego mandatu. To dobra prognoza na przyszłość. Wynik ten pokazuje, że Polacy potrzebują dzisiaj lewicy, potrzebują dzisiaj SLD.
Tak. 26 maja Sojusz Lewicy Demokratycznej potwierdził swoją pozycję jako trzecia siła polityczna w Polsce. Wprowadziliśmy do Parlamentu Europejskiego pięciu europosłów, a nasi kandydaci, którzy nie zdobyli mandatów, otrzymali naprawdę dobre, budzące szacunek wyniki. Mówię tu choćby o Małgorzacie Sekule-Szmajdzińskiej, której zabrakło kilkuset głosów, by znaleźć się w Brukseli. Te wyniki są dla nas bardzo ważne, ponieważ od ponad 3 lat nie jesteśmy obecni w Sejmie i Senacie, rzadziej od naszych konkurentów gościmy w mediach, a mimo tego pokonaliśmy trzy partie parlamentarne. Polskie Stronnictwo Ludowe wprowadziło tylko trzech posłów, a Nowoczesna i Kukiz’15 nie zdobyli ani jednego mandatu. To dobra prognoza na przyszłość. Wynik ten pokazuje, że Polacy potrzebują dzisiaj lewicy, potrzebują dzisiaj SLD.
A może to nie tyle siła SLD, ile bardziej kandydatów, których wystawiliście w wyborach do Parlamentu Europejskiego? Znanych nazwisk wśród nich nie brakowało.
Sojusz Lewicy Demokratycznej jest silny ludźmi, którzy go tworzą. To prawda, że wystawiliśmy mądrych, świetnie przygotowanych kandydatów. Z naszej rekomendacji mandaty zdobyli trzej byli premierzy: Leszek Miller, Marek Belka, Włodzimierz Cimoszewicz, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Bogusław Liberadzki oraz wieloletni poseł SLD i częstochowski samorządowiec, Marek Balt. Mam pełną świadomość tego, że są to politycy, z których pracy w Parlamencie Europejskim dumni będą mogli być nie tylko członkowie SLD, ale wszyscy Polacy. Nasi europosłowie przez całą kampanię wyborczą występowali jednak pod szyldem Sojuszu Lewicy Demokratycznej i deklarowali, że po wyborach przystąpią – zgodnie z uchwałą Zarządu Krajowego SLD – do frakcji Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim. Myślę więc, że wyborcy głosowali świadomie: na świetnych kandydatów rekomendowanych przez SLD.
Sojusz Lewicy Demokratycznej jest silny ludźmi, którzy go tworzą. To prawda, że wystawiliśmy mądrych, świetnie przygotowanych kandydatów. Z naszej rekomendacji mandaty zdobyli trzej byli premierzy: Leszek Miller, Marek Belka, Włodzimierz Cimoszewicz, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Bogusław Liberadzki oraz wieloletni poseł SLD i częstochowski samorządowiec, Marek Balt. Mam pełną świadomość tego, że są to politycy, z których pracy w Parlamencie Europejskim dumni będą mogli być nie tylko członkowie SLD, ale wszyscy Polacy. Nasi europosłowie przez całą kampanię wyborczą występowali jednak pod szyldem Sojuszu Lewicy Demokratycznej i deklarowali, że po wyborach przystąpią – zgodnie z uchwałą Zarządu Krajowego SLD – do frakcji Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim. Myślę więc, że wyborcy głosowali świadomie: na świetnych kandydatów rekomendowanych przez SLD.
Za cztery miesiące wybory parlamentarne. W jakiej formule planuje startować SLD? Zostajecie w Koalicji Europejskiej, startujecie samodzielnie czy może planujecie stworzyć lewicową koalicję z Wiosną i Partią Razem?
Sojusz Lewicy Demokratycznej – jak wskazuje nazwa – jest partią demokratyczną. Nie akceptujemy podejmowania decyzji jednoosobowo przez przewodniczącego czy sekretarza generalnego. Dlatego o formule, w jakiej wystartujemy w wyborach do Sejmu i do Senatu, zdecydują wszyscy członkowie SLD w referendum. Odbędzie się ono 29 czerwca. Wtedy rozstrzygniemy, czy idziemy do tych wyborów samodzielnie czy w koalicji z innymi ugrupowaniami, które szanują obowiązującą Konstytucję i demokratyczne państwo prawne.
Sojusz Lewicy Demokratycznej – jak wskazuje nazwa – jest partią demokratyczną. Nie akceptujemy podejmowania decyzji jednoosobowo przez przewodniczącego czy sekretarza generalnego. Dlatego o formule, w jakiej wystartujemy w wyborach do Sejmu i do Senatu, zdecydują wszyscy członkowie SLD w referendum. Odbędzie się ono 29 czerwca. Wtedy rozstrzygniemy, czy idziemy do tych wyborów samodzielnie czy w koalicji z innymi ugrupowaniami, które szanują obowiązującą Konstytucję i demokratyczne państwo prawne.
Jak w takim razie w referendum będzie głosował sekretarz generalny SLD?
26 maja SLD, startując w porozumieniu z innymi, prodemokratycznymi partiami politycznymi, odniósł niekwestionowany sukces. Sukces odniosła także Koalicja Europejska. Wprawdzie nie wygraliśmy z partią rządzącą, ale zdobyliśmy 38%. To więcej niż sondaże dawały wszystkim partiom tworzącym ten komitet wyborczy. To dobry punkt wyjścia w walce o wygraną w październiku. Dlatego jestem przekonany, że warto kontynuować współpracę. Platformę Obywatelską, Nowoczesną i Sojusz Lewicy Demokratycznej wiele dzieli. Łączy nas jednak szacunek dla Konstytucji, przekonanie o tym, że Polska powinna mieć silną pozycję w Unii Europejskiej i duma z 30 lat polskich przemian po 1989 r. To wystarczająco dużo, by zbudować silną listę wyborczą, walczyć o zwycięstwo w wyborach do Sejmu i Senatu, a w przyszłości – stworzyć koalicyjny rząd cieszący się poparciem większości Polaków. Z tego powodu będę namawiał koleżanki i kolegów do poparcia dalszej współpracy w ramach Koalicji Europejskiej. Zrozumiem jednak i uszanuję decyzję przeciwną.
26 maja SLD, startując w porozumieniu z innymi, prodemokratycznymi partiami politycznymi, odniósł niekwestionowany sukces. Sukces odniosła także Koalicja Europejska. Wprawdzie nie wygraliśmy z partią rządzącą, ale zdobyliśmy 38%. To więcej niż sondaże dawały wszystkim partiom tworzącym ten komitet wyborczy. To dobry punkt wyjścia w walce o wygraną w październiku. Dlatego jestem przekonany, że warto kontynuować współpracę. Platformę Obywatelską, Nowoczesną i Sojusz Lewicy Demokratycznej wiele dzieli. Łączy nas jednak szacunek dla Konstytucji, przekonanie o tym, że Polska powinna mieć silną pozycję w Unii Europejskiej i duma z 30 lat polskich przemian po 1989 r. To wystarczająco dużo, by zbudować silną listę wyborczą, walczyć o zwycięstwo w wyborach do Sejmu i Senatu, a w przyszłości – stworzyć koalicyjny rząd cieszący się poparciem większości Polaków. Z tego powodu będę namawiał koleżanki i kolegów do poparcia dalszej współpracy w ramach Koalicji Europejskiej. Zrozumiem jednak i uszanuję decyzję przeciwną.
Nie wolałby Pan budować wspólnej listy z Robertem Biedroniem i Adrianem Zandbergiem? I Wiosna, i Partia Razem deklarują chęć współpracy z SLD.
Sojusz Lewicy Demokratycznej jest największą i najsilniejszą partią lewicową w Polsce. Z tego powodu przed wyborami samorządowymi w 2018 r. zwróciliśmy się z propozycją utworzenia wspólnej listy do wszystkich sił politycznych na lewicy. Zaproszenie to skierowaliśmy także do Adriana Zandberga i Roberta Biedronia. W przeciwieństwie do naszych przyjaciół z Polskiej Partii Socjalistycznej czy Inicjatywy Feministycznej nie skorzystali oni z naszej propozycji. Pomysł utworzenia jednego, lewicowego bloku ponowiliśmy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Koncepcja ta nie odpowiadała Robertowi Biedroniowi, który był przekonany, że samodzielnie zdobędzie kilkanaście procent poparcia. Teraz lider Wiosny zmienił zdanie. Wyciągamy więc do niego rękę i zapraszamy do rozmów. W tej chwili – przed wynikami referendum w SLD – niczego nie przesądzamy. Dzisiaj wszystkie scenariusze są na stole.
Sojusz Lewicy Demokratycznej jest największą i najsilniejszą partią lewicową w Polsce. Z tego powodu przed wyborami samorządowymi w 2018 r. zwróciliśmy się z propozycją utworzenia wspólnej listy do wszystkich sił politycznych na lewicy. Zaproszenie to skierowaliśmy także do Adriana Zandberga i Roberta Biedronia. W przeciwieństwie do naszych przyjaciół z Polskiej Partii Socjalistycznej czy Inicjatywy Feministycznej nie skorzystali oni z naszej propozycji. Pomysł utworzenia jednego, lewicowego bloku ponowiliśmy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Koncepcja ta nie odpowiadała Robertowi Biedroniowi, który był przekonany, że samodzielnie zdobędzie kilkanaście procent poparcia. Teraz lider Wiosny zmienił zdanie. Wyciągamy więc do niego rękę i zapraszamy do rozmów. W tej chwili – przed wynikami referendum w SLD – niczego nie przesądzamy. Dzisiaj wszystkie scenariusze są na stole.
Dobrze ocenia Pan udział SLD w Koalicji Europejskiej. W mediach i wśród niektórych polityków Platformy, Nowoczesnej i PSL pojawia się jednak bardzo dużo głosów krytycznych wobec tego projektu i tego, jak był realizowany. Co Panu się w Koalicji Europejskiej nie podobało?
Ten projekt nie był łatwy. Pięć partii, 130 bardzo dobrych kandydatów i krótka kampania wyborcza. Zgadzam się jednak, że na pewno mogliśmy ją przeprowadzić lepiej. Mam wrażenie, że część polityków pozostałych partii koalicyjnych nie rozumiało, że kampanii wyborczej nie prowadzi się w studiach telewizyjnych, tylko w okręgach wyborczych. Wiem, o czym mówię, ponieważ przez ostatnie 3 lata, jako sekretarz generalny SLD, przejechałem razem z Włodzimierzem Czarzastym ponad 250 tysięcy kilometrów, byłem w ponad 300 powiatach. Dobre wyniki SLD dzisiaj to rezultat tego, że kierownictwo SLD częściej można spotkać w terenie, w województwach, w powiatach niż w Warszawie przy ul. Złotej, gdzie mieści się nasza centrala. Mam nadzieję, że nasi przyjaciele z PO i Nowoczesnej wezmą z nas przykład w najbliższej kampanii i wspólnie, zjednoczoną opozycją uda nam się wygrać z Prawem i Sprawiedliwością.
Ten projekt nie był łatwy. Pięć partii, 130 bardzo dobrych kandydatów i krótka kampania wyborcza. Zgadzam się jednak, że na pewno mogliśmy ją przeprowadzić lepiej. Mam wrażenie, że część polityków pozostałych partii koalicyjnych nie rozumiało, że kampanii wyborczej nie prowadzi się w studiach telewizyjnych, tylko w okręgach wyborczych. Wiem, o czym mówię, ponieważ przez ostatnie 3 lata, jako sekretarz generalny SLD, przejechałem razem z Włodzimierzem Czarzastym ponad 250 tysięcy kilometrów, byłem w ponad 300 powiatach. Dobre wyniki SLD dzisiaj to rezultat tego, że kierownictwo SLD częściej można spotkać w terenie, w województwach, w powiatach niż w Warszawie przy ul. Złotej, gdzie mieści się nasza centrala. Mam nadzieję, że nasi przyjaciele z PO i Nowoczesnej wezmą z nas przykład w najbliższej kampanii i wspólnie, zjednoczoną opozycją uda nam się wygrać z Prawem i Sprawiedliwością.