Ubrania szczęścia nam nie dają

2019-06-17 18:00:00(ost. akt: 2019-06-17 18:44:38)

Autor zdjęcia: Pixabay

Wyrzucanie ubrań w dobrym stanie to nie tylko cios dla naszego portfela, ale przede wszystkim dla gospodarki i środowiska. Jak wynika z badań, wydłużenie cyklu życia ubrań o zaledwie 10 proc. pozwoliłoby zaoszczędzić 150 milionów litrów wody rocznie i zmniejszyć o 3 miliony ton rocznie stężenie CO2 w atmosferze.
Zawsze, kiedy pokłócę się z partnerem, idę na zakupy. Duże zakupy — opowiada 29-letnia Joanna, kosmetyczka z Olsztyna. — Kupuję kolejną bluzkę, chociaż w szafie mam kilkadziesiąt, podobną do poprzednich parę butów. Do tej pory nie widziałam w tym nic złego. Stać mnie, to kupuję. Problem uświadomiła mi dopiero przyjaciółka. Któregoś dnia przyszła do mnie pożyczyć sukienkę, a z szafy wysypały się... kartony z butami. Okazało się, że w ogóle ich nie otworzyłam! Mało tego, nawet nie pamiętałam, kiedy je kupiłam! Przyjaciółka, jak to zobaczyła, złapała się za głowę.

Dla poprawienia humoru. Dla relaksu. Pod wpływem emocji albo reklamy. Bo koleżanka ma. Bo było ładne i skusiło. Powodów, dla których zaopatrujemy się w nowe ubrania, jest bardzo wiele. Nie kupujemy ubrań tylko dlatego, że się zużyły i trzeba wymienić na nowe. Bo musimy. Kupujemy, bo chcemy.

Tymczasem częste zakupy są nie tylko zgubne dla naszego portfela, to katastrofa dla całej gospodarki. Nie wszyscy wiedzą o tym, że przemysł modowy plasuje się w czołówce branż najbardziej szkodliwych branż dla środowiska naturalnego na świecie. Przed nim jest tylko budownictwo mieszkaniowe, transport i produkcja żywności.

Pranie i pielęgnacja odzieży odpowiadają za jedną trzecią naszego śladu węglowego, a ponad 25 proc. ubrań kupowanych przez gospodarstwa domowe ląduje w koszu. Tak wynika z badań przeprowadzonych przez WRAP, czyli Waste & Resources Action Programme, organizację utworzoną w 2000 roku, której celem jest promowanie zrównoważonej gospodarki odpadami.

Jak konsumenci traktują swoje ubrania? Zlecone przez Procter & Gamble badania wykazały, że chociaż 40 proc. osób planowało nosić zakupione ostatnio przez siebie ubranie przynajmniej 30 razy, to tak naprawdę ponad jedna trzecia z badanych wyrzucała je już po kilkukrotnym założeniu (mniej niż 10 razy). Jak kupujący to tłumaczą? Uważają, że pozbywają się ubrań, bo tracą one swój kształt, zaczynają blaknąć i się starzeć (70 proc. respondentów).

Według autorów badań wskazuje to na potrzebę znaczącej zmiany nawyków wśród klientów. Zmianę zapowiedziało 90 proc. badanych.

Co by to dało polskiej gospodarce? Według ekspertów, wydłużenie cyklu życia ubrań o zaledwie 10 proc. pozwoliłoby zaoszczędzić 150 milionów litrów wody rocznie i zmniejszyć o 3 miliony ton rocznie stężenie CO2 w atmosferze. Tymczasem wyniki badań przeprowadzonych na zlecenie Procter & Gamble wykazują, że jedna trzecia konsumentów wyrzuca ubrania po kilkakrotnym założeniu, przyspieszając ich drogę na wysypiska.

Gdybyśmy prali w krótkich cyklach i niskiej temperaturze, to nasze ubrania dłużej zachowałyby jakość. Aż 80 proc. zużycia energii przy praniu wykorzystywana jest bowiem na ogrzewane wody, zatem obniżając temperaturę prania, zużywa się mniej energii.


Anna Pięta na portalu noizz.pl dzieli się swoimi spostrzeżeniami.
— Co 4-5 sezonów wciska się nam to, co już mamy, tylko w innym odcieniu czy z dodatkową kokardką — uważa.

Według niej z blisko 100 mln ubrań produkowanych co roku tylko 1 proc. podlega recyklingowi.

— Jeśli liczba ludzi na ziemi będzie przyrastać w dotychczasowym tempie, to za 11 lat będziemy mieli około 18 kg tekstylnych śmieci na jednego mieszkańca/mieszkankę naszej planety. Wyprodukowanie jednego bawełnianego t-shirtu zużywa 2700 litrów pitnej wody, to równowartość tego, ile jedna osoba potrzebuje na prawie 2,5 roku. Analogicznie na powstanie pary jeansów potrzeba aż 10 000 litrów wody — wylicza.

Według niej produkcja ciuchów odpowiada za 20 proc. zanieczyszczeń wszystkich wód na świecie (co sezon widać to po rzekach, które przyjmują kolor najmodniejszego koloru sezonu) i wytwarza więcej CO2 dostającego się do atmosfery niż wszystkie linie lotnicze razem wzięte.

Zwraca też uwagę na to, że szycie ubrań dokonuje się w nieludzkich warunkach.
— Norma w fabryce „fast fashion” to 80 sztuk do uszycia w godzinę, siedzenie w pieluchach przy maszynie, praca po 14 godzin dziennie, a wynagrodzenie to czasem 26 dolarów miesięcznie w Etiopii i około 120-150 dolarów za miesiąc w Azji — mówi Anna Pięta.

I — co najważniejsze — ubrania wcale nie dają nam szczęścia. Udowodniono, że „pozakupowy high” utrzymuje się maksymalnie przez jeden dzień u około 55 proc. konsumentów i konsumentek. W portalu pomaganieprzezubranie.pl czytamy, że w ostatnich latach ilość wytwarzanych odpadów tekstylnych znacznie wzrosła.
„W ich skład w głównej mierze wchodzą ubrania, jednak znajdziemy wśród nich również obuwie, torebki, akcesoria oraz tekstylia domowe takie jak ręczniki, firanki czy obrusy. Głównym źródłem pochodzenia tego typu odpadów są gospodarstwa domowe, gdzie średnio 9 proc. wytwarzanych odpadów to tekstylia. Ponad połowa z nich nadaje się do odzysku. Poddawanie zużytych ubrań recyklingowi jest znacznie bardziej racjonalne i przyjazne dla środowiska niż ich wyrzucanie” — podkreślają specjaliści.

Aleksandra Tchórzewska



Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. ja kobieta #2748691 | 81.190.*.* 17 cze 2019 19:10

    a ja kupuję i będę kupować za swoje ....

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz