Były dzieci neostrady, są madki [ROZMOWA]

2019-05-31 20:00:41(ost. akt: 2019-06-01 13:30:30)
Alina Naruszewicz-Duchlińska: Troll czy hejter to nie jakiś mityczny potwór, z którym nikt nie może sobie poradzić, tylko ktoś skrywający siebie i swoje problemy za ekranem komputera

Alina Naruszewicz-Duchlińska: Troll czy hejter to nie jakiś mityczny potwór, z którym nikt nie może sobie poradzić, tylko ktoś skrywający siebie i swoje problemy za ekranem komputera

Autor zdjęcia: Archiwum GO

Nakładem wydawnictwa PWN ukazała się niedawno książka „Kultura zachowań językowych w internecie”. Z jej autorką, językoznawczynią dr hab. Aliną Naruszewicz-Duchlińską, prof. UWM, o blaskach i cieniach sieci rozmawia Daria Bruszewska-Przytuła.
— W jaki sposób korzysta pani z internetu?
— Do mojego zachowania w internecie pasuje określenie obserwacja współuczestnicząca. Przyglądam się temu, co się pojawia w sieci, ale też mam swoje konta w serwisach społecznościowych i prowadzę stronę poświęconą genezie nazwisk. Nie traktuję internetu jako podstawy mojego życia, ale jego ważne uzupełnienie i źródło informacji. Dzięki niemu np. dziś przy porannej kawie dowiedziałam się, że Google opracowuje projekt asystenta głosowego, przeznaczonego dla osób z zaburzeniami mowy, który dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji będzie potrafił pomóc takim ludziom. To bardzo dobra wieść na początek dnia. Unikam zaś kłótni politycznych, teorii spiskowych i „światłych” odkryć typu — ziemia jest płaska, bo gdyby była kulą, to oceany by z niej spłynęły itd.

— Unikanie kłótni to fajna wizja, ale nie mogę nie zapytać autorki książki „Kultura zachowań językowych w internecie”, dlaczego matki są jedną z grup poddawanych największej krytyce w sieci? Musimy mieć chłopca (matkę) do bicia?
— To się zmienia, kiedyś obiektem kpin i pogardy były tzw. dzieci neostrady, do niedawna janusze i grażyny (zapisywani od małej litery, bo słowa te odnoszą się do pewnych postaw, nie osób noszących to imię, nie każdy Janusz bywa januszem). Obecnie źle postrzega się „madki”, które od matek odróżnia nie tylko ortografia, ale jasno wyrażane przekonanie, że wiele się im należy z powodu posiadania dziecka. Nie mam tu na myśli pomocy finansowej ze strony państwa, ale np. darmowe porady dietetyczne, prośby o wymarzony smartfon „dla bąbelka” czy „w pełni sprawny zestaw komputerowy dla niemowlaka”. Może niedługo „madkę” zastąpi „tateł”?, może ktoś zupełnie inny. Internet jest nieprzewidywalny i to jeden z jego uroków.

— Wizerunek (czy językowy obraz) tzw. internetowej matki można opisać szeregiem słów, z których niektóre powstały właśnie w tym celu. Mamy więc „madki”, mamy kulturę „dej”, mamy „hore curki”, których rodzicami są roszczeniowe internautki. Co nam to mówi o języku i o kulturze jako takiej?
— To, że język jest niezwykłym narzędziem, zarówno opisu, jak i tworzenia rzeczywistości. „Madka” jest kimś innym od matki, a jednocześnie ma wiele jej cech, w tym podstawową — troskę o swoje dzieci. Sprzeczny z zasadami ortografii zapis pozwala na odróżnienie obu kategorii, a jednocześnie pokazuje krytyczny i humorystyczny stosunek internautów do postawy typu: „mnie praca niepotrzebna tylko pieniądze”.

— Pani książka jest nie tylko zapisem tego, jak wygląda współczesny internet, ale i poradnikiem, który przyda się i tym, którzy w sieci czują się jak w domu, jak i tym, którzy stawiają pierwsze kroki. I jednym, i drugim przypomina pani, że w internecie nic nie ginie. Czy to wystarczający argument dla hejterów?
— Każdy powód porzucenia nienawiści jest dobry. W idealnym świecie od hejtu powinno powstrzymywać przekonanie, że w żaden sposób nie powinno się krzywdzić innych, a słowa mogą ranić. Sieć skrywa wiele pułapek. Wcześniejsze media, radio czy telewizja, nie wymagały właściwie żadnej wiedzy, żeby z nich korzystać. W przypadku internetu przydałoby się przeszkolenie, np. odnośnie nieświadomego udostępniania rozlicznych informacji o sobie, które mogą być potem wykorzystane w niekorzystny dla nas sposób, umiejętności odróżniania fałszywych informacji, ale przede wszystkim uwzględniania tego, że mamy do czynienia z prawdziwymi ludźmi, których powinniśmy traktować tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani.

— Jeśli nie boimy się tego, że nasze głupie wypowiedzi zostaną wykorzystane przeciwko nam w realnym życiu, to może powinniśmy obawiać się reakcji innych internautów. Wśród nich znajdują się przecież choćby obrońcy poprawnej polszczyzny.
— Tak, tzw. gramatyczni naziści są czujni i są w stanie wyłapać i bezlitośnie wykpić każdy błąd. Lekceważąc kulturę języka, narażamy się na zlekceważenie nas samych i uznanie za jednostki mało sprawne intelektualnie. Wydaje mi się jednak, że choć lęk bywa skuteczną motywacją, to lepiej kierować się szacunkiem — wobec innych, którzy będą czytać nasze słowa, a także ustalonych przecież z istotnych powodów zasad. Jakby to patetycznie nie brzmiało, m.in. dzięki dbałości o język nasz naród przetrwał czasy rozbiorów. Kiedy wiele nas dzieli, to wspólna mowa jest tym, co łączy. Poza tym polszczyzna jest piękna, także dzięki wyjątkom, np. spośród języków słowiańskich tylko w naszym zachowały się samogłoski nosowe. Pamiętajmy więc, że np. „piszę do Ciebie, że oni mówią”, a nie „pisze do Ciebie, że oni mówio”.

— W książce przypomina pani też, z jakimi to złymi typami spotkamy się w necie: trolle, hejterzy, spamerzy... Każdy z nich w inny sposób przyczynia się do pogorszenia nie tylko komunikacji, ale i naszego samopoczucia.
— Skutecznym lekarstwem jest „oddemonizowanie” wspomnianych typów zachowań. Troll czy hejter to nie jakiś mityczny potwór, z którym nikt nie może sobie poradzić, tylko ktoś skrywający siebie i swoje problemy za ekranem komputera. Gandhi uważał, że tylko brak rozeznania albo szaleństwo sprawiają, że dokonujemy czynów niegodnych. Może pomyślmy o hejterach z współczuciem? Ludzie szczęśliwi żyją własnym życiem, nie muszą atakować innych, żeby poczuć się lepiej.

— Wiele nieporozumień w internecie wynika z tego, że nie wszyscy użytkownicy mają taką samą wiedzę o jego funkcjonowaniu...
— Wracając do punktu wyjścia naszej rozmowy, czyli obserwacji — dobrze jest przed zamieszczaniem własnych postów poczytać, co i jak piszą inni, poznać konwencję. Kiedy coś budzi nasze wątpliwości, to zanim się oburzymy, sprawdźmy czy słusznie. Niech rozum rządzi — ucisz emocje, najpierw pomyśl, potem działaj. Ta zasada sprawdza się nie tylko w internecie.


Komentarze (5) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Była studentka filologii polskiej #2741504 | 88.156.*.* 2 cze 2019 13:30

    Pani Profesor jest serdeczną osobą. Po wielu latach bardzo milo wspominam zajęcia z Panią Naruszewicz- Duchlińską. Cudowna osoba. Pozdrawiam serdecznie. Monika.

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  2. tt #2741242 | 88.156.*.* 1 cze 2019 12:00

    Ciekawy artykuł, o 'madkach ' wcześniej nie słyszałem. Jakoś tak dziwnie z madami mi się kojarzą. Ale jak czytam/słyszę: 'majom', 'robiom', 'som' - od razu wiem, że mówi/pisze to niedouczony ŁOM !.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. x #2741182 | 95.160.*.* 1 cze 2019 09:32

    Język polski okaleczony. Kto wie co to kaligrafia, wypracowanie, ortografia, ogólne zasady pisowni ? Dziś panuje internet a w nim dziwolągi językowe. poszukiwanie druku oświadczenia, podania itp.

    odpowiedz na ten komentarz

  4. Edukacja. #2741111 | 83.5.*.* 1 cze 2019 00:16

    MA( D )KI ???!!! Serio ????????????

    odpowiedz na ten komentarz

  5. Pani Alino, #2741042 | 37.30.*.* 31 maj 2019 20:29

    jak zawsze, z przyjemnością przeczytałem rozmowę z Panią.

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz