Barwne pochody, hasła, transparenty. Pamiętacie? To powspominajmy

2019-04-28 09:01:00(ost. akt: 2019-04-26 12:14:57)
To już historia. Fragmenty pierwszomajowych pochodów w Olsztynie

To już historia. Fragmenty pierwszomajowych pochodów w Olsztynie

Autor zdjęcia: archiwum

Mój znajomy, człowiek starej daty, żartuje, że kiedy nadchodzi 1 maja, odruchowo szuka szturmówki. Takie przyzwyczajenie. Te barwne pochody, hasła, transparenty, te portrety nad trybuną honorową... Pamiętacie? To powspominajmy.
Jedni zapewniają, że uczestnictwo w manifestacjach pierwszomajowe nie było obowiązkowe, niemniej „bardzo wskazane”, inni, że był to nakaz. Jak nie poszedłeś, zawsze jakiś hak na ciebie potem znaleziono. W Olsztynie trasę przemarszu wyznaczano przez lata w różnych miejscach. Manifestacje odbywały się na starówce, ulicy Dąbrowszczaków, na Kościuszki, w końcu na ulicy Zwycięstwa, dzisiaj Piłsudskiego. Z tych, jakie zapamiętałem najbardziej jako uczeń ogólniaka, jedna odbyła się przy padającym śniegu. Staliśmy cienko ubrani, bo maj przecież, uczniowie ogólniaka naprzeciwko ówczesnej DOKP, w sąsiedztwie „szubienic”, czekając na swoją kolej, żeby dołączyć do pochodu. Kiedy to w końcu nastąpiło, rozpadało się na dobre. Nazajutrz na skutek przeziębienia pół klasy nie przyszło do szkoły. Od uczniów nie wymagano nawet usprawiedliwień. Bo zachorowała także część nauczycieli.

W przeddzień święta pracy aktywiści szkolni uczyli się na pamięć pierwszomajowych haseł w rodzaju: „Naród z partią, partia z narodem”, które mieli skandować przed trybuną honorową. W szkołach pojawiały się okolicznościowe gazetki i odbywały akademie. W jednej z nich jako uczeń podstawówki nawet uczestniczyłem. Z zadaniem wygłoszenia wiersza „Lenin w Poroninie”. Sala była nabita. „Na małej stacji w wiosce Poronił... — zacząłem i czując, że popełniłem jakiś błąd, zaciąłem się na amen. Po skończonej akademii zostałem wezwany do gabinetu dyrektorki. — Jaki Poronił, Poronin, Poronin!

Na sali byli towarzysze z komitetu miejskiego! I już odtąd na żadnej akademii nie wystąpiłem. Jaka ulga!

Innym razem zaproszono do szkoły, aby uatrakcyjnić taką akademię, znanego poetę Juliana Przybosia, znanego w okresie socrealizmu z poniżania poetów kolegów z ZLP, m.in. Gałczyńskiego czy Broniewskiego ( oczywiście wtedy o tym nie wiedzieliśmy). Coś tak swojego ten poeta recytował, ale nas, siedzących w ostatnich rzędach, nie zainteresował. Po akademii zebrała się wokół niego gromadka fanów poezji. Innych, w tym mnie, rozpuszczono do domów. Dzisiaj tego żałuję, mogłem zdobyć autograf znanego twórcy.

Pierwszomajowe święto było okresem żniw dla plastyków. — Naturalnie dla tych, którzy byli przy korycie, a najlepiej, jak jeszcze należeli do partii — wspomina olsztyński artysta malarz Artur Nichthauser. — To oni dostawali intratne zlecenia na projektowanie i wykonywanie dekoracji. Ja nie byłem ani blisko koryta, ani nie należałem. Kiedyś, jak jeszcze pracowałem w przyzakładowym domu kultury elbląskiego Zamechu, próbowano mnie zapisać, ale się wymigałem: „Chyba nie chcecie w organizacji mieć jeszcze jednego pijaka?”.

Dla takich jak Artur (pozdrawiam serdecznie) pozostało malowanie haseł albo robienie tzw. wcierek, czyli wykonywanie powiększeń przywódców z portretów małych, gabinetowych na wielkie portrety. Była to żmudna robota.
— Zależy, kto komu przypadł! — prostuje mnie Artur. — Jak miałeś zrobić wcierkę Lenina, to mniejsza kasa, bo był łysy, więc i mniej pracy — wspomina Artur Nichthauser. — Większa za Marksa i Engelsa, bo ci byli w miarę owłosieni i brodaci.

Nieżyjący już dzisiaj olsztyński artysta fotograf i kamerzysta Ryszard Czerwiński współpracował wtedy z Polską Kroniką Filmową. Pewnego dnia otrzymał zlecenie nakręcenia do kroniki migawki filmowej z 1 Maja w Olsztynie. W przeddzień pojawił się w miejscu, gdzie ustawiono trybunę honorową i wybuchnął gniewem.
— Po której stronie ulicy jest trybuna? — zawołał. — Przecież słońce będzie towarzyszom świeciło w oczy! Jak oni wtedy wypadną w kronice, mrugając oczami, że niby to wszystko to jest pic?

I trybunę w nocy przeniesiono.

Inny artysta, Janusz Wierzyński, otrzymał któregoś dnia zlecenie na ustawienie dekoracji naprzeciwko domu towarowego Dukat. W przeddzień zjawili się z Rysiem, żeby sprawdzić, czy wstęgi mocno się trzymają. Kręcących się przy dekoracji zatrzymał milicyjny patrol, wietrząc dywersję. Jeden telefon do „Białego Domu” wyjaśnił nieporozumienie.

Olsztyńscy artyści zaznaczali również swoją obecność na samych pochodach. Kiedyś, jak wspominał architekt i karykaturzysta Edward Michalski, zamówiono u niego i dwóch kolegów makietę Pałacu Kultury i Nauki. Wykonali ją ze słomy wzmocnionej rusztowaniem z listew. Kiedy trzej muszkieterowie nieśli ją w pochodzie, przed trybuną honorową zerwał się wiatr i makieta wylądowała w krzakach.

— Obciach był jak cholera! — wspominał po latach Michalski. — No i oczywiście potem nam za robotę nie zapłacono.

W pochodzie pierwszomajowym, jak wszędzie w Polsce, obok uczniów szkół i studentów szli robotnicy z zakładów pracy, inteligencja pracująca, aktywiści z pegeerów. Ci ostatni chwalili się na transparentach, ile to świń i mleka u nich wyprodukowano, a robotnicy, jak to przekraczali normy. Barwnie prezentowały się szkolne orkiestry dęte, a było ich wówczas w Olsztynie kilka.

Pamiętam też, jak kiedyś olsztyńscy kolejarze jechali ciężarówką z ustawioną na platformie makietą lokomotywy, która dymiła i gwizdała, a piloci z aeroklubu holowali za nimi szybowiec. Po kilku latach obecności w pochodzie koni z podolsztyńskich stadnin z tej atrakcji z wiadomych względów zrezygnowano. Pochód kończył się pod Wysoką Bramą, po czym był rozwiązywany. Szturmówki i transparenty z hasłami składano w jedno miejsce bądź porzucano byle gdzie. I wszyscy spieszyli do stoisk z piwem i kiełbasą, bo w tym dniu wszelkiego dobra w Olsztynie nie brakowało. Potem tłumy udawały się tramwajem do wudeku, dzisiejszego CEiIK-u, gdzie pod wieżą spadochronową odbywała się w tym dniu inauguracyjna majówka z występami Miejskiej Orkiestry Dętej oraz ludowych zespołów. Takie to były te nasze pierwsze maje.

Jedni wspominają je z sentymentem, inni z przekąsem. Ale nikomu nie było do śmiechu, kiedy 1 maja 1986 roku, już po wybuchu w Czarnobylu, kiedy trująca chmura pojawiła się nad północnymi rejonami Polski i o tym fakcie już najwyższe państwowe władze wiedziały, pochód się odbył. Ale o tym dowiedziano się znacznie później.

I na zakończenie taki epizod. W 15 lat po Czarnobylu byłem jako dziennikarz w Mikołajkach, w tamtejszym obserwatorium. Jeden z pracowników opowiedział mi, że to tam jako pierwsi w Polsce zmierzyli stopień napromieniowania po przejściu radioaktywnej chmury. „Złapaliśmy się za głowy, bo był niebywale wysoki! — wspominał. — Meldunki poszły do Warszawy, a że zbliżał się 1 maja, schowano je do szuflady...

Władysław Katarzyński

Komentarze (11) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. docho #2724579 | 83.9.*.* 29 kwi 2019 21:48

    jesli chodzi o artystów to w 1986 albo w 1988 roku na Dukacie zawisły w pionie dwie flagi biało- czerwone a własciwie jedna a druga czerwono -biała żeby była równowaga w kompozycji.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. ObywatelGC #2724569 | 81.190.*.* 29 kwi 2019 21:34

    Moi sąsiedzi w całym bloku na Moniuszki to stara była komuna i byli żołnierze LWP chodzili z czerwonymi szturmówkami na pochody ... a teraz biegają do kościółka i udają świętych .

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Po co #2724532 | 91.233.*.* 29 kwi 2019 20:40

      Po co truć głupoty.ja tam lubiałem chodzic na pochody bo to była po prostu fajna impreza. orkiestra , czerwono , bialo czerwono a ludzie naprawde zadowoleni.Niech nikt nie opowiada ze tak goniono. ja jakos tego nie pamietam.poszli przeszli i zaczynałay się wesole imprezy na wolnym powietrzu.Poliytyke podobnie jak terez mieliśmy w głebokim poszanowaniu, ale impreza była fajna.Wtedy stali na trybunie czerwoni sekretarze a teraz brzuchci purpuraci jeszce bardziej nadymani.

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

    2. stefan #2724359 | 213.184.*.* 29 kwi 2019 13:19

      najlepszy był Pochód kilka dni po wybuchu elektrowni w Czarnobylu, oj nawdychali się wszyscy "rześkim" powietrzem...

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    3. Mixu #2724243 | 5.173.*.* 29 kwi 2019 07:42

      Zwolennicy pisu, gdyby nie światlejsza część narodu, to byście już teraz przykładnie maszerowali skandując hasło "jarosław, jarosław, jarosław" czego przykłady można obserwować na sławetnych parteitagach. Różnica polega na tym, że ówcześni bonzowie pzpr wyglądali poważniej od kieszonkowego dyktatorka, który gdy przemawia swoim piskliwym głosikiem, cała rodzina pęka ze śmiechu. I jeszcze memento, komuna mimo że silniej osadzona w państwie (jej mandat nie opierał się tylko na woli nierozgarniętych wyborców tak jak dzisiaj pis) to i tak pierdyknęła. Pamiętajcie o tym.

      Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (11)