Gustaw, który jest Warmiakiem

2019-04-22 07:00:00(ost. akt: 2019-04-21 23:16:33)
bocian z garzewka

bocian z garzewka

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Niezwykła historia\\\ Wychował się w ich rodzinnym domu w Garzewku. Był karmiony sercami (drobiowymi) i rybami. W 2014 roku zniknął jednak z podwórka. I nagle w niedzielę palmową po prawie pięciu latach wrócił. Gustaw Maciej Olewiński, bocian.
Wszedł do obory i zapiszczał w charakterystyczny dla bocianów sposób — opowiada Magda Olewińska. — Przestraszył mamę. Niespodziewanego gościa i jego pisku przeraziły się też krowy.

Magda Olewińska mieszka z rodziną w Garzewku na Warmii.
— Prowadzimy tu duże gospodarstwo — opowiada. — Wiosną 2012 roku z bocianiego gniazda, które znajdowało się u naszego sąsiada pana Kazia, wypadło pisklę. Spadło na daszek, potem sturlało się do wiaderka. Akurat obok przechodził mój młodszy brat Kubuś. Sąsiad dał mu ptaszka, bo — jak tłumaczył — mamy sztuczne kwoki, czyli żarówki do ogrzewania piskląt, to u nas przeżyje. Brat dał mi pisklę. Było bardzo małe. Ptak miał czarny dziobek i czarne nóżki. Nie sądziłam, że tak wygląda mały bocian. Sprawdziliśmy w internecie. To był bocian.
Gustaw ogrzał się pod żarówką.
— W sprawie jego żywienia zadzwoniliśmy do ośrodka rehabilitacji dzikich ptaków w Bukwałdzie — wspomina Magda Olewińska. — I w akcję Bocian zaangażowało się całe Garzewko.

Gustaw był bardzo żarłoczny — co godzinę, dwie był głodny. Jadł surowe mięso i robaki. Musiał jeść mięso z sierścią albo z piórami, tak jak w gnieździe. Lubił ćwiartowane kurczaki. I rósł w oczach.

Mały Gustaw w swoim koszyku

Magda dodaje, że woziła go w koszyku na rowerze.
— Gustaw był maskotką całej okolicy — wspomina. — Kiedy przychodziły do mnie koleżanki na kawę czy herbatę, towarzyszył nam siedząc w koszyku. Był cudowny. Przychodziłam do niego codziennie o 6 rano. — Dzień dobry, bocianku — witałam go, a on choć malutki, już klekotał. Coś pięknego!

Gustaw mieszkał w kuchni na oknie, ale dnie spędzał z gospodarzami. — Kiedy już nie mieścił się koszyku, wszyscy się śmieli, że jako mama muszę nauczyć Gustawa latać — opowiada Olewińska. — Na szczęście nauczył się sam.
Bocian spędził w Garzewku pierwszy rok swego życia. I jeszcze następny.

— Karmiliśmy go nawet wtedy, gdy już nauczył się latać — podkreśla Magda. — Nasz pracownik łapał mu ryby. Gustaw je uwielbia. Zjadał 25 takich mniejszych ryb dziennie! Był bardzo rozpieszczony. Nie chciał jeść innego mięsa niż kurczaki. Nie jadł też ryb ze sklepu, jeżeli uznał, że są nieświeże. Na przykład dwudniowych.
Gustaw zimował w piwnicy. O tej porze roku, gdy nie było świeżych ryb, jadł  tylko serca i żołądki drobiowe. Potrafił zjeść 30 serc.
Na moją uwagę, że utrzymanie takiego ptaka jest naprawdę kosztowne, Magda odpowiada: — Widok bociana rekompensuje wszystko.

W 2014 roku Gustaw odleciał.

Dorosły Gustaw przed odlotem

— Babcia mówiła, że razem z innymi bocianami — tłumaczy. — I słuch po nim zaginął. Aż do wczorajszego dnia! (Rozmawiałyśmy w poniedziałek.)

Mama przyleciała na górę z radosna wiadomością. Gustawa nie było 4 lata i 10 miesięcy.
— Ale czy jesteście pewni, że to Gustaw?
— Kiedy mnie zobaczył rozpostarł skrzydła i przyleciał do mnie, a mnie poleciały łzy — odpowiada Magda. — Przyszedł się przywitać. Nie przytulił się, ale i tak było to coś niesamowitego.


Gustaw chodzi po podwórku, siada na traktorach i dachach samochodów. Lata nad okolicznymi polami. U Olewińskich jest bocianie gniazdo, ale Gustaw nigdy na nim nie siedział.
Jednak czy Gustaw jest naprawdę chłopcem, nie wiadomo. Magda cytuje dowcip o rozpoznawaniu płci u bocianów. Trzeba rozsypać ziarno. Jak „zjadła” to jest ona, a jak „zjadł” to on. Na razie Gustaw jest sam.
Przed swoją długą nieobecnością bocian z Garzewka był kilka razy w telewizji — kilkakrotnie zapowiadał pogodę w TVP oraz był w Teleexpresie.

O dziejach Gustawa opowiedziałam Marianowi Szymkiewiczowi, szefowi Muzeum Przyrody w Olsztynie i ornitologowi.
— To niesamowita historia! — zawołał z zachwytem. — Zupełnie filmowa. Jednocześnie pokazująca, jak jeszcze niewiele wiemy o psychice zwierząt. Wiemy, że ptaki maja wewnętrzny kompas i wewnętrzną mapę, ale nie mamy pojęcia o ich emocjach. Gustaw wykazał też wielkie zdolności survivalowe. Co najmniej dwa razy leciał z Polski do Afryki i z powrotem. Na tym szlaku na bociany czyha wiele śmiertelnych pułapek, jak niezabezpieczone słupy wysokiego napięcia w Bułgarii i wrogów, jak strzelający do ptaków w Libanie i Syrii myśliwi.

Ewa Mazgal 
e.mazgal@gazetaolsztynska.pl




Komentarze (7) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Turbo #2720712 | 46.170.*.* 23 kwi 2019 09:08

    Brawo brawo brawo, niech Gustaw żyje długo i szczęśliwie. I ogromny szacunek dla ludzi, którzy uratowali mu życie.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Lola #2720586 | 88.156.*.* 22 kwi 2019 23:34

    Zapytanie do Pani Magdy czy można by w lato przyjechać i zobaczyć Gustawa?

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. lola #2720585 | 88.156.*.* 22 kwi 2019 23:31

    Bardzo sympatyczny artykuł. Ujął mnie moment kiedy Gustaw wrócił do swojej MAMY. Ja wychowałam porzuconego kotka i bez wątpienia byłam mu matką. Kotka reagowała na imię i robiła wszystko by ciągle być przy mnie. Wy jesteście szczęściem dla Gustawa a Gustaw dla Was ;) oby omijał te słupy wysokiego napięcia jeśli wyleci i zawsze wracał dopóki będzie żył. To niesamowite że ptak jest tak przywiązany do miejsca gdzie się wychował.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  4. Ja #2720548 | 88.156.*.* 22 kwi 2019 21:09

    Wspaniały bociek, wracaj co roku.

    odpowiedz na ten komentarz

  5. alekss #2720430 | 83.9.*.* 22 kwi 2019 09:10

    Fantastyczna historia. Kocham Bociany .

    odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (7)