Renegat zachował swój charakter

2019-03-29 09:35:10(ost. akt: 2019-03-29 14:14:50)
Miejski SUV po liftingu wizualnie praktycznie się nie zmienił, bo nie było takiej potrzeby. Doszły za to nowe silniki – mniejsze. Prawdziwych fanów Jeepa można jednak uspokoić...
Jeep to marka tak rozpoznawalna, że jej nazwa wielu z nas kojarzy się od razu z kategorią całego segmentu. W przypadku modelu Renegade można jednak przeczytać opinie tzw. „fanów marki”, że to nie jest „prawdziwy” Jeep, bo ani nie ma tutaj napędu na cztery koła (w wersji bazowej i naszej testówce, bo w wersji Trailhawk już jest), ani mocnego silnika, ani terenowego charakteru. Tyle że to najlepiej sprzedający się Jeep w gamie (ponad 70 tys. sprzedanych egzemplarzy w 2017 roku). Piąta rocznica od wejścia na rynek to dobry czas na lifting. Zacznijmy od silników, bo to właśnie one są tutaj największą nowością.




Tylko litr?

Tak. Bazowy silnik to 1,0 Turbo. Trzy cylindry i 120 KM. I ten właśnie testowaliśmy. Zdradzę już, że słabo wygląda tylko na papierze, ale o tym później. Omawiany silnik zastępuje jednostkę 1,6 z mocą 110 KM. Druga nowość to 1,3 Turbo, który zastępuje 1,4 Turbo. Może mieć albo 150 albo 180 KM i cztery cylindry (jak w ustępującej jednostce). Tak, jak wspomniałem jeździliśmy Renegadem z silnikiem 1.0 Turbo. Współpracuje tylko z manualną, 6-stopniową skrzynią biegów i napędem na przednią oś. Trochę szkoda, że nie ma w tym przypadku automatu, ale na skrzynię narzekać nie można i w zasadzie manual jest do tego silnika bardziej odpowiedni. Mamy tu 190 Nm momentu obrotowego, więc nie jest tak źle, ale nie ma co się oszukiwać — nie będzie tu zawrotnych prędkości. Poliftowy Renegade lepiej niż poprzednik reaguje jednak na dolne wartości prędkości obrotowej. Jeep swoje waży (1320 kg), więc nie spodziewajmy się bardzo szalonej jazdy z pasażerami na pokładzie, ale w trasie poradzi sobie na pewno. O wyprzedzanie tirów martwić się nie trzeba i nie będziemy żadnym „zawalidrogą”.
Renegade dobrze (a w sumie najlepiej) czuje się jednak w miejskiej dżungli. Nie musicie się martwić o krawężniki czy o widoczność. W naszym teście uzyskaliśmy zużycie paliwa na poziomie 8,7 litra, ale przy spokojnej jeździe da się zejść do 7 litrów. Całkiem nieźle.




Facelifting zwłaszcza z przodu

Generalnie Renegade'a w warstwie wizualnej nie trzeba było poprawiać, bo został bardzo dobrze narysowany. Zmiany jednak są. Ale w zasadzie kosmetyczne.
Pojawiły się zatem nowe LED-owe reflektory z okrągłą listwą diodową ze światłami dziennymi. Wizualnie są bardzo ciekawe – na pewno wyglądają lepiej niż przed liftem. Zmodyfikowane lampy z efektem 3D znalazły się też z tyłu — nawiązują swoim wyglądem do starych amerykańskich kanistrów. Nie zabrakło nowych lakierów i aluminiowych obręczy w rozmiarach od 16 do 19 cali. Uważam, że Renegade może się podobać. Kanciasty, niewielki (4,2 m) i bardzo charakterystyczny.

Poprawiono też materiały wykończeniowe w kabinie. I nie pomoże powiedzenie, że „prawdziwy Jeep powinien być twardy”, bo jest tu więcej miękkich (choć nie wszędzie) tworzyw. Renegade'a w konfiguratorze wyposażymy w nowy zestaw multimedialny z 8,4-calowym ekranem dotykowym. Nie zabrakło też akcentów terenowych — uchwytu przed pasażerem i — według mnie bardzo miłych dla oka — motywów na szybie i innych miejscach nawiązujących do marki — małego jeepa na szybie przedniej czy Willysa na lampach itd.
System multimedialny jest przejrzysty, można nim też sterować głosowo. Szkoda, że kamera cofania nadal ma słaby obraz, ale parkowanie nie powinno sprawiać problemu mimo bardzo masywnego przodu. Dobrze jest też w kwestii przestrzeni — miejsca nad głową nie zabraknie. W zasadzie jeśli chodzi o miejsce w kabinie to jest lepiej niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Z tyłu – również nie ma problemu z zajęciem miejsca. Jest odpowiednia ilość miejsca na nogi a kanapa spełnia zadanie nawet przy dłuższej trasie. Ale bagażnik jest dosyć mały — ma jedynie 350 litrów.




Przyjemnie w każdych warunkach?

Na równym asfalcie jest bardzo dobrze. Siła wspomagania jest odpowiednia, a kabina całkiem nieźle wyciszona mimo szerokich, dużych lusterek. Nadwozie nie przechyla się w zakrętach zbyt mocno, zawieszenie jest harmonijne, dobrze zestrojone, chodź na niektórych przeszkodach poprzecznych można się trochę zmartwić. Prześwit jest jednak odpowiedni — 210 mm. Mamy asystenta zjazdu ze zniesienia, więc terenowego charakteru wcale tu nie zabrakło. Cena podstawowego Renegade'a to 73 tys. 900 zł — nieźle. Nasz egzemplarz kosztuje 112 tys. 820 zł. Mamy tu m.in. asystenta pasa ruchu. Jest pomocny, ale mógłby trochę mniej ingerować podczas jazdy. Do tego monitoring martwego pola, adaptacyjny tempomat, podgrzewane fotele (dosyć szerokie) i podgrzewana kierownica, sterowanie głosowe i czujniki parkowania. Jeśli chodzi o systemy to faktycznie nie ma się czym martwić — jest to co powinno być.
W prędkościach autostradowych auto — mimo małego silnika — daje radę. Po zajęciu miejsca (swoją drogą bardzo przyjemnego, jak na wysokość auta) trochę może nas przerazić długa maska, ale po kilku przejechanych kilometrach każdy się przyzwyczai.




Czy Renegade odniesie sukces? Raczej na pewno. To ciekawy, ładny i wygodny samochód, który dowodzi, że małe silniki wcale nie są skazane na porażkę.

Więcej informacji na stronie www.resma.pl. Salon Jeep znajduje się przy alei Obrońców Tobruku 5 w Olsztynie
pj


Obrazek w tresci