Podróżujące małżeństwo zakochane w świecie

2019-02-14 12:00:00(ost. akt: 2019-02-15 11:30:22)
Podróż odzwierciedla to, co dzieje się w naszym codziennym życiu. Jeśli zgadzamy się na co dzień, to jest duża szansa, że w podróży też się uda.

Podróż odzwierciedla to, co dzieje się w naszym codziennym życiu. Jeśli zgadzamy się na co dzień, to jest duża szansa, że w podróży też się uda.

Autor zdjęcia: arch. „Zakochani w świecie”

Najlepszy przepis na żonę lub męża? Wybierzcie się razem w długą podróż. Tam wszystko wyjdzie. Zostanie sama prawda, bez żadnej ściemy. Tak mówią „Zakochani w świecie” — Joanna Grzymkowska-Podolak i Jarosław Podolak.

— Ostatnio znów podróżowaliście po Indiach. Czy „Zakochani w świecie” zapałali do Indii na tyle mocnym uczuciem, że znów musieli tam wrócić?


Joanna: — Pretekstem do naszej rozmowy jest dzień, w którym celebruje się miłość — walentynki. Powinno się przecież codziennie, ale dziś szczególnie. Na mojej podróżniczej mapie Indie są również miejscem szczególnym. To nasza trzecia wyprawa do tego kraju. Dla tej pierwszej, kilkumiesięcznej, zrezygnowałam z regularnej pracy w telewizji. Druga była już kilkutygodniowa, podobnie ta, z której właśnie wróciliśmy. Żadna inna podróż nie nauczyła mnie tak wiele o sobie, o nas, o ludziach, jak te po Indiach. To kraj szczególny — wspaniały i trudny jednocześnie. Mam do Indii osobisty, zdecydowanie nieobiektywny stosunek.
Jarek: — Nasza pierwsza podróż do Indii była jednocześnie naszą pierwszą do Azji. Wtedy trwała aż cztery miesiące. Mamy do Indii duży sentyment. To tak ogromny kraj, że można po nim podróżować miesiącami. Na pewno też jeszcze nam się nie znudził. Wróciliśmy do Indii nie po raz pierwszy i ciągle nam mało.

— Czy podróżowanie w parze jest łatwiejsze?


Joanna: — Czy podróż w parze jest łatwiejsza? Dla nas tak. Ale to nie jest jakaś ogólna zasada. Nam w podróży jest ze sobą doskonale. Rozumiemy się. Choć jesteśmy różni, chodzi nam o to samo. Ufamy sobie, możemy na siebie liczyć. Ale myślę, że podróż odzwierciedla to, co dzieje się w naszym codziennym życiu. Jeśli zgadzamy się na co dzień, to jest duża szansa, że w podróży też się uda. Nie ryzykowałabym wyprawy na koniec świata, na kilka miesięcy z osobą, z którą nie potrafię dogadać się na własnym podwórku.
Jarek: — Ciężko mi porównać, bo nigdy nie podróżowałem sam i nie wyobrażam sobie wypraw bez Asi. Nasza wspólna podróż przez życie trwa już kilkanaście lat i bardzo mi z tym dobrze. Jest pełna niespodzianek i przygód, nie ma w niej miejsca na nudę i rutynę. Ciągle jeszcze potrafię zachwycić się naszym byciem razem i Asią, która często mnie inspiruje.

— Jak postrzegano podróżujące małżeństwo w Indiach?


Joanna: — Indie są przyzwyczajone do podróżników, ale instytucja małżeństwa jest tam bardzo ważna, silna, więc może było nam łatwiej? Sama nie mam pewności. Na pewno, kiedy rozmowy się pogłębiały ciekawość Hindusów budził fakt, czy jesteśmy małżeństwem z miłości czy, tak jak większość małżeństw w Indiach, aranżowanym. Wielu młodym Hindusom i Hinduskom trudno sobie wyobrazić, jak można samemu znaleźć sobie żonę czy męża. Jak to się robi, gdzie? W ich przypadku zawsze zajmowali się tym przecież rodzice (śmiech). I wciąż wielu, jeśli nie większość, wierzy, że to najlepszy sposób. Mają do tego prawo, a my nie musimy się z tym zgadzać. W podróży inności się spotykają i to kolejna, cenna nauka. A swoją drogą dostaliśmy zaproszenie na wesele. Kiedy dopytywałam o termin usłyszałam: „Może za trzy miesiące, może za pół roku. Jak znajdziemy mojemu bratu dobrą żonę".
Jarek: — Podróżujące małżeństwo nie jest w Indiach niczym niezwykłym. Jak jednak wspomniała Asia, mieszkańcy Indii dziwili się, że nie jesteśmy małżeństwem aranżowanym. Zadawali mnóstwo pytań. To dało nam z kolei możliwość poznania ich opowieści.

— Czy po tylu latach wspólnego podróżowania nie mieliście kiedyś ochoty podróżować osobno?


Joanna: — Nie, ja nie mam ( śmiech). Podróże, wspólne wyprawy są częścią naszego wspólnego życia. Wiele rzeczy robimy osobno, ale podróże są naszym wspólnym tematem.
Jarek: — Może to zabrzmi dziwnie, ale przez te wszystkie lata nigdy nie myślałem o tym, żeby podróżować samemu. Ogromną wartością jest nasze dzielenie się z Asią emocjami, które towarzyszą w podróży. To dla mnie ważne i tego nie chciałbym stracić.

— W czasie długich wypraw utarczki są nieuniknione. Często się kłócicie?


Joanna: — Jasne, że są sprzeczki, czasem nawet afery. Właśnie dlatego, że jesteśmy. Każdy ma prawo do swojego zdania, swojej wizji, emocji czy złego dnia, zmęczenia. I my też się w tym mijamy. Niech pierwsza rzuci kamieniem para, która nie zaliczyła w podróży jakiejś kłótni. Jesteśmy zwykłymi ludźmi i to w podróżach nie znika w jakiś magiczny sposób.
Jarek: — W podróży, tak jak w życiu, nie zawsze wszystko się udaje, często trzeba improwizować , zdarzają się więc sprzeczki, kłótnie i nieporozumienia. Chyba nie można ich uniknąć. Wiemy, że są czasami pary, które nie są w stanie przetrwać wspólnej podróży. Nas podróże zdecydowanie zbliżają.

— Wspólne podróżowanie jeszcze bardziej was do siebie zbliżyło?


Joanna: — Zdecydowanie! Ciągle się siebie nawzajem uczymy, ale nasze podróże są fundamentem. Każdy związek buduje na swój sposób. Nie ma, że gorszy, czy lepszy. Nas akurat podróże zbliżyły i to wciąż się dzieje. To są miesiące, tygodnie, które spędzamy praktycznie non stop razem. Czasem w ekstremalnych warunkach, nieoczywistych sytuacjach. Z okazji walentynek mogę podać najlepszy przepis na partnera lub partnerkę, żonę lub męża. Mówiłam o tym już wiele razy: — wybierzcie się razem w długą podróż. Tam wszystko wyjdzie. Zostanie sama prawda, bez żadnej ściemy.

— Czy w czasie podróży wciąż odkrywacie siebie na nowo?


Joanna: — Jasne, że tak! Z każdą podróżą więcej doświadczamy, więcej wiemy. Pojawiają się nowe okoliczności i my się w nich sami wzajemnie poznajemy. I to wcale nie zawsze muszą być przyjemne odkrycia. Czasem, owszem, utwierdzamy się w tym, co sympatyczne, a czasem jesteśmy nieprzyjemnie zaskoczeni. Dotyczy to nas wszystkich, ale podróż jest do tego doskonałym kontekstem, bo to bardziej intensywne fragmenty życia, przynajmniej dla nas.
Jarek: — W podroży, obok poznawania ludzi i nowych miejsc, odkrywanie siebie jest jedną z najważniejszych wartości. Asia jest dla mnie najważniejszą osobą i nie wiem, czy starczy nam życia i podróży, by wciąż odkrywać siebie na nowo. Jednak zawsze to, co jeszcze nieodkryte, jest chyba najciekawsze.

— Czy będzie kolejna część opowieści z Indii?


Joanna: — Nie planuję kolejnej indyjskiej opowieści. Pracuję nad książką z Kambodży. Tym razem Indie były nam potrzebne, żeby jeszcze bardziej zakochać się w świecie, w sobie. Co zresztą polecamy. Tak naprawdę jednak każdy może to zrobić i wcale nie jest do tego potrzebna wyprawa na drugi koniec globu.

— Jak spędzicie walentynki?


Joanna: — Nawet nie spędzimy ich razem. Jarek akurat tego dnia pracuje na drugim końcu Polski, gdzie trwają zdjęcia. I zdecydowanie nie rozpaczamy, że nie będziemy celebrować walentynek. Nie musimy. Serduszka i pluszaki to tylko symbole. Miłości nie da się kupić i przynieść 14 lutego w prezencie.





Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. robić się nie chce #2686481 | 37.8.*.* 22 lut 2019 18:04

    to jeżdżą...

    odpowiedz na ten komentarz

  2. edek #2686319 | 37.47.*.* 22 lut 2019 14:31

    Pewnie bezdzietne małżeństwo.

    odpowiedz na ten komentarz

  3. Milioner #2684899 | 213.76.*.* 20 lut 2019 13:22

    Też tak sobie podróżuje, tylko kasa idzie jak woda. No ale ja mam.

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)