Rozruch idealny: owoce!
2019-02-13 08:11:46(ost. akt: 2019-02-13 08:22:12)
Moja mama całe życie powtarza mi bardzo kategorycznie, że powinnam jeść dużo owoców. Powtarza…! Pilnuje bezustannie, niczym Cerber wylicza ile dziś jabłek zjadłam, a ile zjeść powinnam! A ponieważ duch przekory urodził się razem ze mną — nasza wojna podjazdowa trwa już dobrych kilka dekad. Która z nas ma rację — ja broniąc się przed cukrem, czy mama — dbając o moje zdrowie…?
Owoce na śniadanie
I właściwie wszystko na ten temat. Wedle dietetyków owoc na poobiedni deser to już nie jest najszczęśliwszy pomysł. A owoce późnym popołudniem lub w godzinach wieczornych? Absolutny zakaz! Wszystko bowiem przez fakt, że po obiedzie nasz organizm spowalnia swój metabolizm, dostarczane mu przed snem cukry proste nie zostaną więc zużyte — za to skrzętnie zmagazynują się w naszej tkance tłuszczowej.
Dlatego dietetycy i lekarze zalecają spożywanie owoców rano, na pierwsze lub drugie śniadanie. Jeśli natomiast korci nas rumiane jabłuszko lub jędrny banan na poobiedni deser — powinniśmy odczekać przynajmniej kilka godzin. Nie wiem tylko, jak to wykonać? Skoro obiad jem o 16, a kilka godzin później jest 18 — to chyba jest to już późne popołudnie… A zatem owoc jako poobiedni deser tak, ale pod warunkiem, że ten obiad jemy w południe.
Dlatego dietetycy i lekarze zalecają spożywanie owoców rano, na pierwsze lub drugie śniadanie. Jeśli natomiast korci nas rumiane jabłuszko lub jędrny banan na poobiedni deser — powinniśmy odczekać przynajmniej kilka godzin. Nie wiem tylko, jak to wykonać? Skoro obiad jem o 16, a kilka godzin później jest 18 — to chyba jest to już późne popołudnie… A zatem owoc jako poobiedni deser tak, ale pod warunkiem, że ten obiad jemy w południe.
Tak czy siak, poranek rozpoczynany owocem oznacza szybką dawkę pozytywnej energii, która z kolei pobudza mózg do pracy i zwiększa jego wydajność. Chciałoby się zakrzyknąć: rozruch idealny! Jeszcze przed południem tempo przemiany materii jest intensywne, a enzymy trawienne najbardziej aktywne. Dlatego dostarczona wraz z owocami energia zostanie zużyta do popołudnia. Ponadto dietetycy zalecają jedzenie owoców w połączeniu z musli lub jogurtem — posiłek będzie jeszcze bardziej sycący. Nie polecają za to owoców solo między posiłkami, gdyż nagłe wahnięcie poziomu glukozy w górę, a potem w dół powoduje wzrost łaknienia i stwarza ryzyko podjadania.
Trzecia zasada głosi z kolei, że owoce i warzywa powinny stanowić nawet połowę wszystkiego, co spożywamy każdego dnia. Tu jednak znowu mamy dość ważny podpunkt: na 3 porcje warzyw przypadać powinna tylko jedna porcja owoców. Dlaczego?
Niby wszystkie słowa mamuni potwierdza pierwsza z brzegu encyklopedia zdrowia: składają się głównie z wody, mają niewiele białka i, z wyjątkiem awokado, śladową ilość tłuszczów. Obfitują w cenny błonnik, mnóstwo witamin i składników mineralnych. Jednak jedno potężne ALE grzmi na całe gardło: mają też pod dostatkiem cukru prostego, czyli fruktozy! Jeśli tej śmiertelnej dla wszystkich walczących z nadwagą trucizny nie równoważy odpowiednia ilość błonnika — bach! Nasz organizm fruktozę przyswaja w tempie nadprzyrodzonym i natychmiast upycha w boczkach! W całym procesie mocno miesza też insulina, której poziom najpierw błyskawicznie rośnie, a następnie dramatycznie spada i wywołuje atak głodu… No, zgroza…!
Najwięksi wrogowie i zdrajcy to owoce o wysokim indeksie glikemicznym (IG): banany, daktyle i winogrona. I coś w tym jest, bo do dziś pamiętam panią, która z furią żaliła mi się, jak potwornie utyła w czasie ciąży, jadąc właśnie głównie na tych zdradzieckich winogronach…! Jasny dowód na to, że objadanie się tymi trzema bezapelacyjnie nadwadze i otyłości sprzyja. Jeśli zatem całe życie mija nam na permanentnym pilnowaniu liczby kilogramów na wadze, pochłoniętych kalorii, wypróbowywaniu kolejnych cudownych diet i wymyślaniu jak tu się nie zmęczyć — ale jednak schudnąć — musimy wybierać owoce o niskim IG i trzymać się zaleceń co do ilości: nie więcej niż dwie porcje dziennie. A im indeks owocu niższy, tym czas jego trawienia dłuższy i tym mniej kalorii odkłada się w postaci tkanki tłuszczowej.
Kolejność ma znaczenie
Jeszcze jedna bardzo ważna sprawa: owoce najlepiej jeść przed posiłkiem. Już bowiem po 20-30 minutach przesuwają się one z żołądka do jelit, gdzie następuje właściwy proces ich trawienia. W przypadku mięs, tłuszczy, warzyw strączkowych lub kasz żołądek wymaga znacznie więcej czasu, by uporać się z ich wstępną obróbką. Jeśli zatem tradycyjnie lub na prośbo-żądanie-rozkaz mamuni schrupiemy po obiedzie jabłuszko — zjedzony wcześniej posiłek, który wciąż zalega w żołądku, zablokuje przesunięcie jabłuszka do dwunastnicy i sprawi, że jabłuszko zacznie fermentować. Wzdęcia i gazy to jest skutek po prostu gwarantowany. Dodatkowo zawarte w jabłuszku niewątpliwie cenne składniki nie zostaną prawidłowo strawione i przyswojone. Tyle więc naszego, że witaminki się wściekną, a nas będą nękać nieprzyjemne i krępujące dolegliwości!
Zatem nie jedzmy owoców bezpośrednio po posiłku — a raczej na kwadrans przed nim. Jeśli natomiast już naprawdę bardzo nas korci to jabłuszko po obiedzie — odczekajmy choćby godzinę lub dwie, jeśli jedliśmy warzywa; trzy — w przypadku bezmięsnego dania z dużą ilością tłuszczu i cztery godziny po posiłku mięsnym. Wtedy jest szansa, że jabłuszko wyjdzie nam w całości na zdrowie.
Owoce warto łączyć z produktami, które nie upośledzają ich trawienia, za to pozwalają uniknąć szybkiego wzrostu poziomu glukozy we krwi. A zatem z jogurtem, kefirem, płatkami zbożowymi, orzechami lub twarożkiem. Można je też dodawać do owsianki na chudym mleku, podawać w surówkach i sałatkach. Komponując sałatkę, smoothie lub sok — dobieramy owoce na zasadzie przeciwieństw: łączymy słodkie z kwaśnymi, z całej siły unikając jednocześnie połączenia słodki-słodki, które zwiększa zakwaszenie organizmu. Połączenie słodkich owoców powoduje, że nasze kubki smakowe szybko wysycają się, a my czujemy tylko dominujący, mdły posmak.
Sok jako środek zastępczy
Czasem, zamiast porcji owoców można skusić się na szklankę soku. Jednak życie byłoby zbyt pięknie, gdyby nie dwa ALE. Po pierwsze, sok najlepiej na świeżo wyciskać w wyciskarce do soków, bo ta, w porównaniu z sokowirówką, pozwala zachować więcej błonnika zawartego w cząstkach owocu. Po drugie, jeśli nie chcemy inwestować w wyciskarkę i wolimy kupić gotowy sok z kartonu — musimy najpierw dokładnie przestudiować opis jego zawartości. Bardzo często rzeczywistość żywy kłam słowu pisanemu zadaje i choć na kartonie wielkimi literami napisane jest SOK — tak naprawdę pijemy dosłodzony do granic nieprzyzwoitości napój owocowy…!
Magdalena Maria Bukowiecka
Magdalena Maria Bukowiecka
awokado (10), agrest, czarna porzeczka (15), czereśnie, wiśnie (22), maliny, poziomki, jagody, grejpfruty (25), jabłka suszone, śliwki suszone z pestką (29), brzoskwinie, morele suszone, mandarynki (30), nektarynki (35), gruszki, jabłka (38), śliwki (39), truskawki, sok jabłkowy (40), pomarańcze (42), winogrona (46), sok grejpfrutowy (48).
figi suszone (50), mango (51), banany, brzoskwinia w syropie, sok pomarańczowy (52), kiwi (53), borówki amerykańskie (55), morele (57), ananas, papaja (59), banany dojrzałe, melony (60), rodzynki suszone (64), plastry ananasa w syropie, melon (65), daktyle (70), arbuzy (75), daktyle suszone (103).
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Ona #2682181 | 88.156.*.* 15 lut 2019 17:37
Nie chce mi się czytać , za długi artykuł...
odpowiedz na ten komentarz