Siedziała pod klatką i płakała, bo... bała się obudzić sąsiada. Jak wyglądają nasze relacje sąsiedzkie?

2019-01-31 18:00:00(ost. akt: 2019-01-31 19:15:33)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Pixabay

Dobry sąsiad to skarb. Wielu Polaków jednak tego nie docenia. Jesteśmy sobie obcy, a w windzie milczymy. Mało kto też zachodzi do sąsiada po szklankę cukru. Ale jest dobra wiadomość: drobnej przysługi sobie nie odmówimy.
Marzena, mieszkanka Jarot, znów nie ma z kim zostawić dziecka. Musi załatwić sprawę, a nie chce zabierać ze sobą synka. Tym bardziej że maluch jest trochę podziębiony. Mama Marzeny, która mieszka 300 km od Olsztyna, nie może się nadziwić: „Jak ja nie miałam co z tobą zrobić, zawsze szłam do sąsiadki i prosiłam, żeby z tobą została. Jak jedna nie mogła, to drugą prosiłam. A teraz, co za czasy nastały? Żeby nie wiedzieć nawet, jak się sąsiedzi nazywają?”.

Podobno już co drugi Polak nie zna imienia swojego sąsiada. Jeszcze kilka lat temu co piąty nie wiedział, kim jest jego sąsiad.

Jakimi sąsiadami są Polacy? Na pewno nie brak im kultury i ogłady. Sąsiad zawsze „dzień dobry” powie albo starszej osobie pomoże wnieść siatki z zakupami. Z sondażu CBOS wynika, że zachowujemy poprawne stosunki sąsiedzkie. Ograniczamy się do kontaktów grzecznościowych (84 proc.) i wyświadczymy drobną przysługę (73 proc.).

O sąsiadach rozmawiamy z mieszkańcami Olsztyna.

Pani Ewa spaceruje z córką Agnieszką po Zatorzu. Zapytana o relacje sąsiedzkie, rozpromienia się. — Przez dwadzieścia lat mieszkaliśmy w jednej klatce — opowiada. — Ze wszystkimi się znaliśmy. Wszyscy nawzajem pilnowaliśmy swoje dzieci. Udało się nam nawiązać fajne relacje międzyludzkie.

Jaka jest recepta, żeby żyć dobrze z sąsiadami? — To zależy od tego, jakim samemu się jest człowiekiem — uważa pani Ewa. A jej córka dodaje: — Jak byłam dzieckiem, w bloku było takie małe przedszkole. Cztery rodziny pomagały sobie w pilnowaniu dzieci. Miło to wspominam!

Z kolei pani Katarzyna, która od roku wynajmuje stancję przy ul. Dworcowej, narzeka na anonimowość. — Rano wychodzę do pracy, a wieczorem wracam — mówi. — Ktoś się przemknie schodami po klatce i tyle. Próbowałam zagadywać, ale nie spotkałam się z żadną reakcją. Wydaje mi się, że ludzie pozamykali się w swoich domach. Nie potrzebują już wspólnych herbatek. A znajomych mają w sieci.

Nic dziwnego, że jesteśmy dla siebie coraz bardziej anonimowi. Na klatce schodowej nie ma wywieszonej listy nazwisk, a popularne kiedyś spotkania lokatorów odchodzą w niepamięć. Po cukier nie trzeba pukać do sąsiada, bo pod nosem mamy sklep, a jeśli jesteśmy chorzy, to zakupy zrobimy sobie online.
Te relacje potwierdzają badania CBOS-u.

Jako sąsiedzi zachowujemy dystans (65 proc.), choć raczej nie unikamy kontaktu z sąsiadami (89 proc.). Ale co dziesiąty z nas nie chce mieć żadnego kontaktu z sąsiadem. Co czwarty przyznaje, że typ grzecznościowej i okazjonalnej relacji charakteryzuje jego kontakty z większością sąsiadów.

Dość powszechne jest także świadczenie sobie drobnych przysług, jak np. pożyczenie czegoś, popilnowanie dziecka. Zdecydowana większość badanych (64 proc.) przyznaje jednak, że tak zażyłe stosunki łączą ich tylko z nielicznymi sąsiadami.

Zaledwie co trzeci respondent twierdzi, że utrzymuje z sąsiadami kontakty towarzyskie: odwiedzają się, bywają u siebie na imieninach i innych uroczystościach rodzinnych, z tym że i w tym przypadku są to niezbyt liczne relacje — 32 proc. twierdzi, że ma od jednego do pięciu takich sąsiadów.
Zdecydowanie rzadziej ankietowani mówią o napięciach w kontaktach z sąsiadami. Co dziesiąty badany przyznaje, że jest z nimi skonfliktowany, przy czym niemal wszyscy (9 proc.) wskazują jedynie na nieliczne tego typu relacje.
Z raportu CBOS wynika, że relacje sąsiedzkie o charakterze konwencjonalnym, świadczeniowym i towarzyskim utrzymują się od co najmniej kilku lat na w miarę zbliżonym poziomie.

Bywa też, że sąsiedzi przysparzają nam kłopotu. Dokucza nam hałas za ścianą, awantury albo szczekający pies. Nie zawsze też samodzielnie udaje się załagodzić konflikt. Niestety spraw o charakterze konfliktowym od czasu ostatnich badań CBOS dość istotnie przybyło (wzrost z 6 do 10 proc.).

Zdarza się, że sprawa kończy się w sądzie. Tak jak w przypadku mieszkańca gminy Budry, który zgłosił się w grudniu 2018 do KPP w Węgorzewie.
— Mężczyzna w obawie o swoje życie i zdrowie złożył zawiadomienie o przestępstwie. Z jego relacji wynikało, że jego 40-letni sąsiad groził mu oraz innej sąsiadce pozbawieniem życia. W trakcie awantury agresor miał się znajdować pod działaniem alkoholu. Sąsiedzi byli przerażeni, ponieważ 40-latek, wypowiadając groźby pozbawienia ich życia, wymachiwał siekierą. Ponadto wykrzykiwał, że tą siekierą potnie sąsiadowi samochód — relacjonuje Tomasz Markowski z KWP w Olsztynie.

Agresywnemu sąsiadowi zostały postawione zarzuty. Ponadto 40-latek dostał policyjny dozór i ma zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych. Grozi mu do 2 lat więzienia.

Jacy tak naprawdę jesteśmy w tych relacjach sąsiedzkich?

— Z jednej strony nadal ponad połowa osób nie potrzebuje zacieśniania więzi sąsiedzkich, ale z drugiej strony aż 37 proc. chciałoby mieć z sąsiadem lepszy kontakt i poznać się lepiej. Czyżbyśmy zaczęli tęsknić do dawnych czasów, kiedy do sąsiada przychodziło się z każdym problemem? Być może! Jednak jeszcze za wcześnie, by takie wnioski wysnuwać — uważa Dagmara Sobczak, socjolog i blogerka. — Badania mogą dać nam pewien sygnał, że brakuje nam bliskości i poczucia, że na sąsiada zawsze można liczyć, czy poprosić go o pomoc.

W swoim artykule dotyczącym relacji sąsiedzkich przekonuje, że nie powinniśmy mieć wyrzutów sumienia, jeśli denerwuje nas hałas dochodzący zza ściany. — Dom ma być naszą oazą spokoju. Kiedy we własnych czterech ścianach słyszymy kłótnie i rozmowy, to czujemy się jakby ktoś wszedł nam do mieszkania w swoich brudnych butach i zaczął się panoszyć — uważa.

Dagmara Sobczak opisuje też sytuację, której była świadkiem. — Dziewczyna nie mogła dostać się do mieszkania, bo na klatce był wyrwany domofon. Nie miała kluczy od domu ani telefonu oraz nie pamiętała numeru telefonu do męża. Zatrzymała jednego pana, który chciał jej pomóc, ale też nie do końca wiedział jak. Zasugerował dziewczynie, aby krzyczała (była godzina 23). Dziewczyna powiedziała, że boi się obudzić sąsiadów. Bała się zapukać w okno na parterze, aby jej otworzyli. Wolała siedzieć pod klatką i płakać. Tak, płakać! Na szczęście sytuacja skończyła się dobrze, ale słowa tej dziewczyny dają do myślenia. Wolała siedzieć pod klatką całą noc, niż zaryzykować (ewentualną) negatywną reakcją sąsiadów, ale poprosić ich o otworzenie klatki i spędzić noc w domu...

Aleksandra Tchórzewska

Komentarze (14) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Iga #2673382 | 91.229.*.* 1 lut 2019 10:38

    A u nas fajnie. Sąsiad robi remont łazienki. Każdy kiedyś robił jakiś remont. Wiadomo- kucie ścian, zrywanie starych płytek, kładzenie nowych. Na klatce kurz. Ekipa nawet próbuje go sprzątać, ale pogoda jest jaka jest - wszyscy mieszkańcy na butach wnoszą śnieg i piasek z zewnątrz. Sąsiadka z parteru doniosła do spółdzielni, że robotnicy tną płytki przed wejściem do klatki. Tylko zapomniała, że sama rok temu też robiła remont, że rok temu miała dwa psy, które ujadały non stop, a z jej mieszkania śmierdzi papierochami na całą klatkę schodową. Jakoś tak nie umiemy mierzyć innych tą sama miarką, którą mierzymy siebie...

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. silent #2673294 | 88.156.*.* 1 lut 2019 08:39

      Coraz więcej durniów jest na świecie,a z durniami nie da się zbudowac żadnych relacji!

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    2. emtec #2673261 | 213.184.*.* 1 lut 2019 07:27

      Jestem szczęśliwym mieszkańcem mieszkania na kredyt podczas ostatniej podroży windą z sąsiadami z piętra, chciałem zgadać o jakimś spotkaniu. Rekcja sąsiadów mnie zaskoczyła, a mianowicie spojrzeli na mnie dziwnymi minami i przemilczeli to. Na dodatek podróżując windą nie znam wszystkich mieszkańców z klatki nawet nie wiem jak wyglądają. W sumie dzień dobry mówi mi tylko samotna sąsiadka z dołu. Jestem bardzo zdziwiony, gdyż sąsiedzi moich rodziców są ich najlepszymi przyjaciółmi. A teraz nie ma nawet szans zbudowania minimalnej relacji.

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

    3. ile jeszcze inie na temat #2673256 | 37.47.*.* 1 lut 2019 07:12

      Jest tu Moderator? Mamy dosyć Aliena!

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    4. jj #2673242 | 37.47.*.* 1 lut 2019 06:02

      Ja mam nad sobą bydlaka protetyka, który bez przerwy hałasuje. Kiedyś skończy mi się cierpliwość i go za...

      odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (14)