Henryka Bochniarz: Na pewno nie będzie łatwo, jednak jestem optymistką! [ROZMOWA]
2018-12-31 13:39:20(ost. akt: 2019-01-01 17:17:47)
Ponieważ każdy nowy rok to nowe możliwości, ale też nowe zagrożenia lub niepewność właśnie, o pomoc w rozwianiu choć kilku wątpliwości zwróciliśmy się do jednego z największych ekonomicznych autorytetów – do Henryki Bochniarz.
— Nowy rok często oznacza dla Polaków podwyżki cen. Od kilku tygodni słyszymy, że zdrożeje prąd, choć rząd zapewnia o rekompensatach. Czy jednak wzrost cen prądu dla piekarni nie oznacza automatycznie podwyżki ceny chleba? I co z samorządami, które — zamiast na inwestycje — będą wydawać na prąd?
— Otrzymujemy od zdenerwowanych przedsiębiorców i samorządów mnóstwo pytań dotyczących wzrastających w ostatnich miesiącach cen energii elektrycznej. Oferowane teraz w kontraktach bywają nawet o 30 proc. wyższe niż w 2017. Przy takiej skali wzrostów waga problemów z planowaniem rosnących kosztów, a więc i cen produktów u przedsiębiorców czy z planowaniem budżetów samorządowych jest ogromna.
Obietnice rządu odnośnie możliwych rekompensat są dziś jeszcze bardzo mgliste. Podobno rekompensaty miałyby być finansowane z pieniędzy, które przekazałyby państwowe spółki energetyczne, ale czy ma to sens? To po prostu przekładanie pieniędzy z jednej kieszeni do drugiej i nie poprawi ani sytuacji firm, ani konsumentów.
Rekompensaty za wzrost ceny energii — których ostatecznego kształtu nie znamy — z pewnością nie stanowią rozwiązania systemowego, a takich rozwiązań potrzebuje nasza gospodarka. Firma dotknięta podwyżkami nie ma innego wyjścia, jak przerzucić koszty na klienta bądź zmodyfikować oferowane produkty lub usługi. W obu przypadkach oznacza to dla niej gorsze wyniki finansowe, które odbiją się również na zarobkach jej pracowników.
W niedawnym wystąpieniu sejmowym pan premier zapowiedział, że podwyżek cen prądu dla konsumentów w ogóle nie będzie, a jeśli chodzi o przedsiębiorców, dotyczyć będą tylko niektórych. Mamy do czynienia z szumem komunikacyjnym i nie wiadomo, kto tak naprawdę zapłaci więcej.
Czy Sejm powinien ad hoc poprawiać błędy regulatora rynku lub rządu? Czy to normalne, że na trzy dni przed nowym rokiem ustawą „naprawia się” podwyżkę cen energii? Taka niepewność nie służy ani przedsiębiorcom, ani konsumentom.
— Otrzymujemy od zdenerwowanych przedsiębiorców i samorządów mnóstwo pytań dotyczących wzrastających w ostatnich miesiącach cen energii elektrycznej. Oferowane teraz w kontraktach bywają nawet o 30 proc. wyższe niż w 2017. Przy takiej skali wzrostów waga problemów z planowaniem rosnących kosztów, a więc i cen produktów u przedsiębiorców czy z planowaniem budżetów samorządowych jest ogromna.
Obietnice rządu odnośnie możliwych rekompensat są dziś jeszcze bardzo mgliste. Podobno rekompensaty miałyby być finansowane z pieniędzy, które przekazałyby państwowe spółki energetyczne, ale czy ma to sens? To po prostu przekładanie pieniędzy z jednej kieszeni do drugiej i nie poprawi ani sytuacji firm, ani konsumentów.
Rekompensaty za wzrost ceny energii — których ostatecznego kształtu nie znamy — z pewnością nie stanowią rozwiązania systemowego, a takich rozwiązań potrzebuje nasza gospodarka. Firma dotknięta podwyżkami nie ma innego wyjścia, jak przerzucić koszty na klienta bądź zmodyfikować oferowane produkty lub usługi. W obu przypadkach oznacza to dla niej gorsze wyniki finansowe, które odbiją się również na zarobkach jej pracowników.
W niedawnym wystąpieniu sejmowym pan premier zapowiedział, że podwyżek cen prądu dla konsumentów w ogóle nie będzie, a jeśli chodzi o przedsiębiorców, dotyczyć będą tylko niektórych. Mamy do czynienia z szumem komunikacyjnym i nie wiadomo, kto tak naprawdę zapłaci więcej.
Czy Sejm powinien ad hoc poprawiać błędy regulatora rynku lub rządu? Czy to normalne, że na trzy dni przed nowym rokiem ustawą „naprawia się” podwyżkę cen energii? Taka niepewność nie służy ani przedsiębiorcom, ani konsumentom.
— A co 2019 rok przyniesie polskim przedsiębiorcom? Czy w naszym drzewno-meblowo-mleczarskim regionie wróży pani hossę czy bessę?
— Profil produkcji towarów, jaki dominuje na Warmii i Mazurach, jest jednocześnie błogosławieństwem i przekleństwem. Z jednej strony popyt na wyroby drewniane i meble systematycznie rośnie, bo realne dochody Polaków rosną i wielu z nich kupuje bądź remontuje mieszkania i domy, a produkty meblarskie z tego regionu szczególnie cenione są np. w Niemczech. Z drugiej jednak strony, sektor jest rozdrobniony i nie można zrealizować korzyści wynikających z dużej skali produkcji.
To samo dotyczy sektora rolno-spożywczego, który dzięki konsolidacji zyskałby mocniejszą pozycję w konkurencji z krajowymi lub zagranicznymi potentatami. Skojarzenie produktów spożywczych z marką „zielonych płuc Polski” to wielka zaleta, ale sam wizerunek lokalnej branży nie wystarczy — gospodarstwa rolne muszą szukać współpracy i konsolidować się.
Nowa ordynacja podatkowa idzie śladem dotychczasowych działań Ministerstwa Finansów. Proponowane zmiany wprowadzą istotne ryzyko biznesowe, polegające na możliwym zakwestionowaniu przez skarbówkę transakcji korzystnych podatkowo. Firmy będą zmuszone do wnikliwej analizy swoich działań pod kątem ryzyka podatkowego. Brak bezpieczeństwa transakcji może wpłynąć na wydłużenie procesu podejmowania decyzji o podjęciu inwestycji. To bardzo negatywny sygnał dla przedsiębiorców.
— Profil produkcji towarów, jaki dominuje na Warmii i Mazurach, jest jednocześnie błogosławieństwem i przekleństwem. Z jednej strony popyt na wyroby drewniane i meble systematycznie rośnie, bo realne dochody Polaków rosną i wielu z nich kupuje bądź remontuje mieszkania i domy, a produkty meblarskie z tego regionu szczególnie cenione są np. w Niemczech. Z drugiej jednak strony, sektor jest rozdrobniony i nie można zrealizować korzyści wynikających z dużej skali produkcji.
To samo dotyczy sektora rolno-spożywczego, który dzięki konsolidacji zyskałby mocniejszą pozycję w konkurencji z krajowymi lub zagranicznymi potentatami. Skojarzenie produktów spożywczych z marką „zielonych płuc Polski” to wielka zaleta, ale sam wizerunek lokalnej branży nie wystarczy — gospodarstwa rolne muszą szukać współpracy i konsolidować się.
Nowa ordynacja podatkowa idzie śladem dotychczasowych działań Ministerstwa Finansów. Proponowane zmiany wprowadzą istotne ryzyko biznesowe, polegające na możliwym zakwestionowaniu przez skarbówkę transakcji korzystnych podatkowo. Firmy będą zmuszone do wnikliwej analizy swoich działań pod kątem ryzyka podatkowego. Brak bezpieczeństwa transakcji może wpłynąć na wydłużenie procesu podejmowania decyzji o podjęciu inwestycji. To bardzo negatywny sygnał dla przedsiębiorców.
— Co to są Pracownicze Plany Kapitałowe? Czy jako pracownik mam cieszyć się z ich utworzenia?
— Głównym celem PPK jest zachęcenie nas do oszczędzania. W pierwotnym kształcie były bardzo niekorzystne dla przedsiębiorstw. Nie dość, że zakładano gwałtowne wprowadzenie planów w większości firm, to jeszcze proponowano sankcje karne dla firm za niepoinformowanie pracowników o możliwości przystąpienia do PPK.
Dzięki działaniom Konfederacji Lewiatan i otwartości strony rządowej do modyfikacji pomysłu na PPK, udało się ucywilizować przepisy. Będą one wprowadzane etapami, dla różnych typów i wielkości przedsiębiorstw. Składki będą finansowane przez podmiot zatrudniający i oszczędzającego w wysokości 2 proc. po stronie osoby zatrudnionej oraz 1,5 proc. po stronie firmy.
Ale PPK mogą zwiększyć koszty funkcjonowania firm także dlatego, że pracownicy będą wywierali presję na pracodawcach, aby zrekompensowali im udział w PPK i opłacili za nich składki. Firmy już teraz muszą pomyśleć o rosnących kosztach księgowych i administracyjnych, zatrudnić nowych pracowników, którzy będą rozliczać pracownicze plany kapitałowe.
Ostatnie wydarzenia związane z Komisją Nadzoru Finansowego, która miałaby nadzorować wprowadzanie PPK, dopisały smutne post scriptum, bo zaufanie do tej instytucji — zarówno ze strony sektora finansowego, jak i społeczeństwa — jest dziś bardzo niskie.
— Głównym celem PPK jest zachęcenie nas do oszczędzania. W pierwotnym kształcie były bardzo niekorzystne dla przedsiębiorstw. Nie dość, że zakładano gwałtowne wprowadzenie planów w większości firm, to jeszcze proponowano sankcje karne dla firm za niepoinformowanie pracowników o możliwości przystąpienia do PPK.
Dzięki działaniom Konfederacji Lewiatan i otwartości strony rządowej do modyfikacji pomysłu na PPK, udało się ucywilizować przepisy. Będą one wprowadzane etapami, dla różnych typów i wielkości przedsiębiorstw. Składki będą finansowane przez podmiot zatrudniający i oszczędzającego w wysokości 2 proc. po stronie osoby zatrudnionej oraz 1,5 proc. po stronie firmy.
Ale PPK mogą zwiększyć koszty funkcjonowania firm także dlatego, że pracownicy będą wywierali presję na pracodawcach, aby zrekompensowali im udział w PPK i opłacili za nich składki. Firmy już teraz muszą pomyśleć o rosnących kosztach księgowych i administracyjnych, zatrudnić nowych pracowników, którzy będą rozliczać pracownicze plany kapitałowe.
Ostatnie wydarzenia związane z Komisją Nadzoru Finansowego, która miałaby nadzorować wprowadzanie PPK, dopisały smutne post scriptum, bo zaufanie do tej instytucji — zarówno ze strony sektora finansowego, jak i społeczeństwa — jest dziś bardzo niskie.
— Czy, pani zdaniem, płace w Polsce rosną w tempie adekwatnym do inflacji i wzrostu cen?
— Płace w Polsce rosną w bardzo korzystnej relacji do inflacji, która rośnie dużo wolniej niż płace. Problemem polskiej gospodarki jest nie relacja wzrostu płac do wzrostu cen, a relacja wzrostu płac do wzrostu produktywności — w tym miejscu jest ogromny rozdźwięk.
W zdrowej gospodarce rosnące pensje powinny być wynikiem wzrostu produktywności, jednak u nas pensje rosną pomimo niskiego wzrostu produktywności. Wszystko przez brak wykwalifikowanych pracowników, na co narzeka ponad 90 proc. przedsiębiorców ankietowanych przez Konfederację Lewiatan.
— Płace w Polsce rosną w bardzo korzystnej relacji do inflacji, która rośnie dużo wolniej niż płace. Problemem polskiej gospodarki jest nie relacja wzrostu płac do wzrostu cen, a relacja wzrostu płac do wzrostu produktywności — w tym miejscu jest ogromny rozdźwięk.
W zdrowej gospodarce rosnące pensje powinny być wynikiem wzrostu produktywności, jednak u nas pensje rosną pomimo niskiego wzrostu produktywności. Wszystko przez brak wykwalifikowanych pracowników, na co narzeka ponad 90 proc. przedsiębiorców ankietowanych przez Konfederację Lewiatan.
— Czy jest pani za wprowadzeniem euro w Polsce?
— Niektórzy mogliby powiedzieć, że z uporem godnym lepszej sprawy nawołuję do wprowadzenia euro w Polsce. Ale to właśnie jest ta lepsza sprawa, a dla Polski ma znaczenie fundamentalne. Polska zobowiązała się do wprowadzenia wspólnej waluty w traktacie akcesyjnym. W związku z tym apelujemy do rządu o podjęcie konkretnych działań, w tym zaproponowania zmiany zapisów w Konstytucji RP, które umożliwiłyby wprowadzenie eurowaluty, a także utworzenia przez NBP specjalnego zespołu dedykowanego kwestii euro.
Jestem optymistką i mimo wszystko wciąż wierzę, że obecny rząd może zainicjować rzetelną debatę i akcję edukacyjną na temat wprowadzenia eurowaluty. Polscy przedsiębiorcy, a w szczególności eksporterzy, potrzebują stabilności, jaką daje przynależność do strefy euro. Obecnie 74 proc. dużych i średnich firm chce wprowadzenia w Polsce euro. W 2015 odsetek ten wynosił 42 proc.
— Niektórzy mogliby powiedzieć, że z uporem godnym lepszej sprawy nawołuję do wprowadzenia euro w Polsce. Ale to właśnie jest ta lepsza sprawa, a dla Polski ma znaczenie fundamentalne. Polska zobowiązała się do wprowadzenia wspólnej waluty w traktacie akcesyjnym. W związku z tym apelujemy do rządu o podjęcie konkretnych działań, w tym zaproponowania zmiany zapisów w Konstytucji RP, które umożliwiłyby wprowadzenie eurowaluty, a także utworzenia przez NBP specjalnego zespołu dedykowanego kwestii euro.
Jestem optymistką i mimo wszystko wciąż wierzę, że obecny rząd może zainicjować rzetelną debatę i akcję edukacyjną na temat wprowadzenia eurowaluty. Polscy przedsiębiorcy, a w szczególności eksporterzy, potrzebują stabilności, jaką daje przynależność do strefy euro. Obecnie 74 proc. dużych i średnich firm chce wprowadzenia w Polsce euro. W 2015 odsetek ten wynosił 42 proc.
— Brexit a sprawa polska. Z jednej strony wyższe koszty wymiany handlowej, z drugiej mniejsze wpływy do unijnego budżetu. Ale z trzeciej — także mniejszy dostęp do brytyjskiego rynku pracy i być może powrót Polaków do domu. Co to oznacza dla Warmii i Mazur, które wciąż mają najwyższe wskaźniki bezrobocia?
— Polski rząd zabiegał podczas negocjacji ws. Brexitu głównie o zachowanie praw przez naszych rodaków na Wyspach Brytyjskich — tak wynika z komunikatów rządowych. Jako szefowa Konfederacji Lewiatan obserwowałam, jak poszczególne ministerstwa dopiero w tym roku obudziły się i zaczęły również informować przedsiębiorców o skutkach Brexitu.
Wielka Brytania — państwo obecne w UE od ponad 40 lat — wystąpi z niej w marcu 2019. Do 2021 roku powinien obowiązywać okres przejściowy, ale już teraz przedsiębiorcy muszą przygotować się na podwyższenie kosztów wymiany handlowej z Wielką Brytanią, na co wpłyną cła, reorganizacja łańcuchów dostaw oraz podniesione koszty transportu towarów i logistyki.
Warmia i Mazury — jako beneficjent unijnej polityki spójności (będzie na nią mniej pieniędzy po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE) — może przede wszystkim spodziewać się mniejszego dofinansowania na drogi, kolej i budowę lub modernizację budynków użyteczności publicznej. Nie ma natomiast badań dowodzących, że czeka nas masowy powrót Polaków z Wysp Brytyjskich.
— Polski rząd zabiegał podczas negocjacji ws. Brexitu głównie o zachowanie praw przez naszych rodaków na Wyspach Brytyjskich — tak wynika z komunikatów rządowych. Jako szefowa Konfederacji Lewiatan obserwowałam, jak poszczególne ministerstwa dopiero w tym roku obudziły się i zaczęły również informować przedsiębiorców o skutkach Brexitu.
Wielka Brytania — państwo obecne w UE od ponad 40 lat — wystąpi z niej w marcu 2019. Do 2021 roku powinien obowiązywać okres przejściowy, ale już teraz przedsiębiorcy muszą przygotować się na podwyższenie kosztów wymiany handlowej z Wielką Brytanią, na co wpłyną cła, reorganizacja łańcuchów dostaw oraz podniesione koszty transportu towarów i logistyki.
Warmia i Mazury — jako beneficjent unijnej polityki spójności (będzie na nią mniej pieniędzy po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE) — może przede wszystkim spodziewać się mniejszego dofinansowania na drogi, kolej i budowę lub modernizację budynków użyteczności publicznej. Nie ma natomiast badań dowodzących, że czeka nas masowy powrót Polaków z Wysp Brytyjskich.
— Czy zbliżające się w 2019 roku wybory do parlamentu europejskiego i polskiego nie spowodują zamieszania na rynku?
— Rok 2019 będzie trudny dla gospodarki z jeszcze jednego powodu — właśnie podwójnego roku wyborczego. Proces tworzenia rządu w Polsce nie wpłynie na stabilizację nastrojów, ale ukonstytuowanie się nowej Komisji Europejskiej może po majowych wyborach ciągnąć się aż do końca 2019 roku. Będzie to źródło kolejnych niewiadomych.
Z doświadczenia wiemy, że kampanie wyborcze to nie najlepszy czas na podejmowanie racjonalnych, trudnych decyzji. To raczej okazja do spełniania kosztownych obietnic. Oby znowu nie musieli za nie płacić europejscy i polscy przedsiębiorcy. Ale jeśli nie oni, to kto?
— Rok 2019 będzie trudny dla gospodarki z jeszcze jednego powodu — właśnie podwójnego roku wyborczego. Proces tworzenia rządu w Polsce nie wpłynie na stabilizację nastrojów, ale ukonstytuowanie się nowej Komisji Europejskiej może po majowych wyborach ciągnąć się aż do końca 2019 roku. Będzie to źródło kolejnych niewiadomych.
Z doświadczenia wiemy, że kampanie wyborcze to nie najlepszy czas na podejmowanie racjonalnych, trudnych decyzji. To raczej okazja do spełniania kosztownych obietnic. Oby znowu nie musieli za nie płacić europejscy i polscy przedsiębiorcy. Ale jeśli nie oni, to kto?
— A czy ma pani dla nas jakieś pozytywne wiadomości?
— Pomimo tego, że nadchodzi spowolnienie, jesteśmy trochę lepiej przygotowani na kryzys niż w 2008 roku. To w dużej mierze zasługa mechanizmów wprowadzonych na poziomie unijnym, dotyczących banków centralnych i komercyjnych. Polska gospodarka, pomimo wspomnianych przeze mnie przeszkód, jest w dobrej kondycji i rośnie prawie dwa razy szybciej niż średni wskaźnik dla gospodarek rozwiniętych.
Nadchodzące spowolnienie czy kryzys powinniśmy traktować jak wyzwanie. Brak recesji w Polsce podczas poprzedniego kryzysu skłania do optymizmu. Oby rządzący nie wykonali żadnych nieodpowiedzialnych ruchów.
— Pomimo tego, że nadchodzi spowolnienie, jesteśmy trochę lepiej przygotowani na kryzys niż w 2008 roku. To w dużej mierze zasługa mechanizmów wprowadzonych na poziomie unijnym, dotyczących banków centralnych i komercyjnych. Polska gospodarka, pomimo wspomnianych przeze mnie przeszkód, jest w dobrej kondycji i rośnie prawie dwa razy szybciej niż średni wskaźnik dla gospodarek rozwiniętych.
Nadchodzące spowolnienie czy kryzys powinniśmy traktować jak wyzwanie. Brak recesji w Polsce podczas poprzedniego kryzysu skłania do optymizmu. Oby rządzący nie wykonali żadnych nieodpowiedzialnych ruchów.
Magdalena Maria Bukowiecka
Komentarze (10) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
X #2664899 | 87.187.*.* 17 sty 2019 18:43
Henia szczerze zatroskana losem zwykłych Polaczków wzruszające
odpowiedz na ten komentarz
hyży_ruj #2659972 | 37.47.*.* 10 sty 2019 14:42
Komentatorka spod Dywit ze swoim sąsiadem mądralą Balcerowiczem (to ten od likwidacji PGR - a sam wielki PAN - posiadacz ziemski. Ludzie widzą ludzie słyszą .......
odpowiedz na ten komentarz
louis #2655686 | 188.146.*.* 5 sty 2019 01:00
Kto ustanowił autorytet Pani Bochniarz? Świetnie się " slizga". Wypowiedż typu "przelewanie z pustego w puste".
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
OBSERWATOR #2654252 | 88.156.*.* 3 sty 2019 08:13
ZAUWAZYŁEM BYLE GOWNA , MIERNOTY NIEPOCZYTALNI MAJA ZAWSZE NAJWIECEJ DO POWIEDZENIA
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
gość #2653531 | 178.36.*.* 2 sty 2019 11:58
Jeszcze nie było takiego kraju, w którym wprowadzenie euro spowodowałoby obniżkę cen lub pozostanie na tym samym poziomie. Wszędzie euro znaczyło drożyzna.
Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz