Czy święta bardziej nas stresują niż cieszą?
2018-12-13 13:51:50(ost. akt: 2018-12-13 17:57:57)
Męczy nas świąteczny stres. Zakupy to koszmar. Wydajemy więcej, niż planowaliśmy. A nie tak powinny wyglądać przygotowania do Bożego Narodzenia. Bo zamiast się cieszyć świętami, za bardzo się denerwujemy. Inaczej nie umiemy?
Co roku jest tak samo. Obiecujemy sobie, że nie zostawimy świątecznych zakupów na ostatnią chwilę, ale większość z nas tych obietnic nie dotrzymuje.
Odkładając zakupy na drugą połowę grudnia, fundujemy sobie solidną dawkę nerwów, do tego wyjątkowo dużą na tle innych krajów. Bardziej od nas stresują się tylko Czesi. Tam aż 77 proc. społeczeństwa skarży się na dyskomfort. My jesteśmy na drugim miejscu. 66 proc. z nas twierdzi, że świąteczne zakupy przyprawiają nas o ból głowy.
Problemem są dla nas zatłoczone ulice, przepełnione sklepy, a także korki na drogach. Ponad połowa Polaków martwi się też, że nie zdąży z zakupami. I że wyda za dużo. Tak wynika z badań Kantar Millward Brown na zlecenie PayPal w Europie Środkowo-Wschodniej.
Grudzień jest najgorszym miesiącem pod względem wydatków. Dlatego BIG InfoMonitor idzie krok dalej i wylicza, że dla mieszkańców warmińsko-mazurskiego to miesiąc trudny, ale do przeżycia. U nas na wydatki skarży się 66 proc. osób. Dla porównania w świętokrzyskim aż 81 proc. Najlepiej jest w województwie lubelskim. Tam na swój portfel narzeka tylko 46 proc. mieszkańców.
— Polacy bardzo denerwują się przed świętami. Nie rozumiem dlaczego — zastanawia się Susanne Morrissey-Kozłowska, Irlandka mieszkająca w Olsztynie. — Mój mąż się denerwuje, jego rodzina również. Tylko po co? Ja na przykład nie mam jeszcze prezentów, ale pójdę do sklepu i je kupię. Jest jeszcze na to czas. Najważniejsze, że wiem, co kupić.
— Dla mnie czas przed świętami to radość! — cieszy się Nadia Bondarevska, Ukrainka mieszkająca w Olsztynie. — Też nie mam jeszcze niczego na Boże Narodzenie. Nie kupiłam nawet choinki, bo chcę prawdziwą z lasu. Gdy mieszkałam na Ukrainie, pracowałam w lesie. Byłam pomocnikiem leśniczego. I dziś tu, w Olsztynie, chcę trochę poczuć ten klimat. W ten weekend zabiorę się za wszystko. Wiem, że zdążę, że dam radę. Nie ma sensu się denerwować. Wokół przecież wszystko jest świąteczne i nastrojowe. Stres trzeba pogonić! Szkoda zdrowia!
Najmniej zestresowanym narodem przed Bożym Narodzeniem są Holendrzy. Tłumy na ulicach czy w centrach handlowych są problemem „tylko” dla 44 proc. z nich, a jedynie co trzeci Holender martwi się przekroczeniem zaplanowanego budżetu. Nic dziwnego, przeciętny Holender zarabia 12 tys. zł brutto. Statystyczny Kowalski cieszy się średnią krajową na poziomie 5 tys. zł. Na Warmii i Mazurach to 3,6 tys. zł brutto, a na rękę 2,6 tys. zł. Jak więc się nie stresować przy takich zarobkach? Nie dziwi więc, że w grudniu i w styczniu, kiedy wydamy większość oszczędności, sięgamy po kredyty i chwilówki. A nawet nie płacimy bieżących rachunków.
— A wystarczy zrobić listę zakupów i dzięki temu nie wyda się więcej pieniędzy. Sama robię taką na początku grudnia i kupuję zgodnie z planem. Dzięki temu się nie denerwuję — podkreśla Marta Berk z Olsztyna. — Dobrze jest też, gdy ma się jasno określone zasady co do kupowania prezentów. U nas w rodzinie jest losowanie i każdy kupuje jeden porządny prezent dla jednej osoby.
— Ja mam szczęście, bo przyjeżdżam na święta, już na gotowe. Nie mam kiedy się denerwować — żartuje Aleksandra Szymołon, siostra pani Marty. — Na co dzień mieszkam w Niemczech i tam nie zauważam takiego stresu, jaki ogarnia wszystkich Polaków. Niemcy nie martwią się, czy zdążą zrobić pierogi. Albo czy kapusta się nie przypali. Idą do restauracji i cieszą się chwilą.
— Nie mam jeszcze prezentów i jak co roku będę ganiał po sklepach na dzień przed wigilią — mówi Łukasz Zamyłko, kierowca z Olsztyna. — Myślę o prezentach już na miesiąc przed świętami, ale nigdy nie mogę się zebrać, żeby je kupić. I to mnie stresuje, ale nic nie robię, żeby się poprawić. Co roku nawalam.
Polacy, nawet jeśli zostawiają wszystko na ostatnią chwilę, uważają się za rozsądnych ludzi. Tak wynika z badania Maison&Partners. 36 proc. z nas twierdzi, że ma kontrolę nad swoimi decyzjami zakupowymi, a co trzeci dodaje, że jest odpowiedzialny lub oszczędny. Jedynie 13 proc. przyznaje, że potrafi na święta zaszaleć, a tylko 7 proc. uważa się za impulsywnych konsumentów. Z badania wynika jednak, że mamy skłonność do faworyzowania w tej kwestii siebie względem innych. O Polakach myślimy raczej w kategoriach zachłanności (26 proc.), rozrzutności (29 proc.) i impulsywności (21 proc.).
Takie podejście potwierdza raport Deloitte „Zakupy Świąteczne 2018”. Wynika z niego, że polska rodzina planuje przeznaczyć na tegoroczne Boże Narodzenie blisko 1170 zł. Nie oznacza to jednak, że faktycznie tyle wydamy. Rok temu deklarowaliśmy, że na zakupy świąteczne przeznaczymy średnio 882 zł. Tymczasem faktycznie było to ok. 1104 zł. To o 200 zł więcej, niż zakładaliśmy. Dlaczego aż tak dużo?
Może to wynikać m.in. z tego, że nadal pozostawiamy kwestię zakupu prezentów na ostatnią chwilę. Razem z Włochami zajęliśmy pod tym względem pierwsze miejsce spośród przebadanych krajów. Aż 27 proc. z nas nabywało w ubiegłym roku prezenty w okresie od 15 do 24 grudnia. Ale i to ma swoje wytłumaczenie.
Według danych firmy SAP Customer Experience największym bodźcem zakupowym są przeceny, co tłumaczy zostawianie zakupów na ostatnią chwilę. Bo to w ostatnim przedświątecznym tygodniu wiele firm rozpoczyna już posezonowe wyprzedaże.
— Bywa, że same przygotowania tak bardzo nas angażują, że jak już dotrwamy do wigilii, jesteśmy tak zmęczeni, że trudno nam się cieszyć świętami — przyznaje Dorota Zalepa, olsztynianka prowadząca bloga kameralna.com.pl. — Mnie też się to zdarza, a raczej zdarzało, bo od kilku lat staram się na święta zwalniać, a nie przyspieszać. Wcześniej wychodziło na wierzch moje dążenie do perfekcji i starałam się przygotować więcej niż było konieczne. Potem, totalnie zmęczona i wciąż niezadowolona z efektów, nie umiałam cieszyć się samymi świętami.
Kiedyś dom musiał błyszczeć, lodówka była wypełniona po brzegi, a po świętach jeszcze przez tydzień dojadaliśmy to, czego nie udało się zjeść. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Nowe ozdoby, piękna choinka, nowa sukienka na wigilię… Nie chcę powiedzieć, że to nie jest ważne. Dla mnie jest, ale nie najważniejsze. Nic się nie stanie, jeśli nie zdążę wysprzątać każdego kąta w domu, nie odwiedzę fryzjera przed wigilią, czy nie zrobię dwunastu potraw. Bo to, co najważniejsze, i tak będzie!
ADA ROMANOWSKA
Komentarze (16) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
somsiad #2643881 | 83.9.*.* 14 gru 2018 21:59
Wielotygodniowy nastrój swiątecznego szaleństwa zdąży sie znudzić i zniechęcić ...ledwo znicze znikną stawiaja mikołaje choinki i resztę ozdób a jak nadchodzą ostatnie 2 tyg .mam dość i myslę niech te swięta wreszcie się już skończą niech miną...wariacto kompletne!!
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
DZYŃ DZYŃ #2643525 | 37.249.*.* 14 gru 2018 13:47
JAKIE ŚWIĘTA ? LUDZIE NA WYMYŚLALI MIKOŁAJÓW , RENIFERY, CHOINKI I CAŁĄ MASĘ HISTORII. W PIŚMIE SĄ OKREŚLONE OKOLICZNOŚCI WYDARZEŃ , 27STOPNI W BETLEJEM , OSIOŁEK ŚRODEK TRANSPORTU . ALE PRZY KILKU BUTELKACH STWORZYMY NOWĄ HISTORIĘ , NP. JEZUS BYŁ CZARNY....ITP
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
Kebiz #2643471 | 88.156.*.* 14 gru 2018 12:01
W istocie bieżące święta są nad wyraz irytujące: ludzie oszaleli i kupują jakby jutro miała wybuchnąć wojna. Pod marketami od rana setki samochodów, a wewnątrz dziesiątki kupujących. Skąd ONI mają tyle pieniędzy; przecież tak "mało" zarabiamy ! Przez mglistą, senną pogodę i wszędobylskie tłumy rodaków ogarnia zniechęcenie i gaśnie zapał do świętowania.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
starsza pani #2643435 | 89.228.*.* 14 gru 2018 11:04
Apel do starszych osób! Uważajcie przy kasach kiedy płacicie gotówką.Mnie już parę razy usiłowano oszukać przy wydawaniu reszty.Dobrze że w jednym przypadku miałam świadków, a w drugim był monitoring i było nagrane, ale co przeżyłam stresu to przeżyłam.Co mi po przeprosinach.One zawsze wbijają na kase ile gotówki dajecie.Sprawdzajcie dokładnie resztę,dobrze wam radzę!
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz
mou #2643391 | 89.228.*.* 14 gru 2018 09:40
Nie ma to jak korki w weekend bo wieśniaki z np. NOS NSZ muszą jeździć i wkurwiać mieszkańców
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)