„Góry Jastrzębie, Złote i Błędne " zdobyte

2018-11-30 16:15:00(ost. akt: 2018-11-30 16:07:33)

Autor zdjęcia: Andrzej Marcjanik

Niemal na każdym wzgórzu i w gęstym lesie zaklęta jest tu historia. Mała historia zwykłych ludzi zmagających się z wielką historią, która nieproszona wdzierała się do ich skromnych domów zabierając to, co dla nich najważniejsze…
Tereny wokół Nidzicy obfitują w niezwykłe miejsca. Pociąga nie tylko ukształtowanie nacechowane licznymi pagórkami, dolinami czy bezkresną równiną.

Niemal na każdym wzgórzu i w gęstym lesie zaklęta jest tu historia. Mała historia zwykłych ludzi zmagających się z wielką historią, która nieproszona wdzierała się do ich skromnych domów zabierając to, co dla nich najważniejsze…

Reprezentanci drużyny „Nidzica Biega” wyruszyli na zaplanowaną według starych niemieckich i rosyjskich map wycieczkę biegową: „Góry Jastrzębie, Złote i Błędne”.

Pasja Grzegorza Misztal związana z poszukiwaniem, odczytywaniem starych map i wytyczaniem oryginalnych tras do treningów biegowych pozwoliła tym razem grupie przenieść się aż do przełomu XIX i XX, dotknąć lat dwudziestych XX wieku i przyjrzeć się cieniom II wojny światowej na tym terenie.

Mroźny bezwietrzny poranek w miejscowości Kot, punkcie zbornym wycieczki, prezentował się nadzwyczaj obiecująco. Nieśmiało wyłaniające się promienie słońca ukazywały piękno oszronionego rezerwatu.

Pierwszym punktem „żywej” lekcji historii była skryta w gąszczu ciemnego lasu Leśniczówka „Jastrzębia Góra”. Porośnięte mchem fragmenty murów w niczym nie przypominały czasu świetności przybytku, który podejmował dyskrecją gaulaitera Prus Wschodnich, Ericha Kocha.

Dzikie, dziewicze tereny były areną polowań nazistowskich dygnitarzy. Leśniczówka została spalona w 1945 roku prawdopodobnie przez niemiecką partyzantkę Werwolf, by wkraczająca Armia Czerwona nie rozgrabiła dobrodziejstw.

W pobliskich Jastrzębich Górach –według legendy – spoczywają ukryte przez Ericha Kocha kosztowności i dokumenty…

Dobrze zachowany cmentarz ewangelicki w pobliżu miejscowości Wały przeniósł Pomarańczowych na pogranicze XIX i XX wieku. Zachowały się tu zarówno nagrobki, jak i trzy żeliwne krzyże z czytelnymi napisami (jeden w języku polskim) .

Jeden omszały grób skrywa szczątki krewnej gajowego, którego pomnik z 1920 roku ukryty w leśnej głuszy stanowił kolejny przystanek biegowej eskapady.

Gustaw Napierski las kochał, w lesie pracował i w nim dokonał żywota za sprawą dwóch kłusujących młodzieńców. Imponujący głaz i napis świadczący o istnieniu leśniczego przetrwał wszystkie tragiczne wydarzenia naznaczające te tereny.

Opowieść Grzegorza wybrzmiała szczególnie złowrogo w tym dniu, gdy w pobliżu echo niosło odgłosy trwającego właśnie polowania…

Gdy zielony teren zaczął nagle gwałtownie fałdować był to znak, że grupa zbliża się do jednego z najwyższych w regionie pasm.

Niełatwe do pokonania wywyższenia doprowadziły biegaczy i kolarzy do królującej nad okolicą Złotej Góry (229 m n.p.m.).

Spowity woalem mgły widok zapierał dech w piersiach. Z tej perspektywy bowiem puszcza zdawała się nie mieć końca. Do dziś żywa legenda o objawieniach anioła, wskazującego zepsucie i upadek współczesnego świata oraz odsłaniającego bogactwa podziemne, osnuwa to imponujące wzniesienie.
Obecnie na szczycie znajduje się wieża obserwacyjna nadleśnictwa.

Mając w pamięci rozległość puszczy wyobraźnia nidzickich eksploratorów podpowiadała, ile jeszcze tajemnic może przekazać ten niemy świadek historii.

Fundamenty Leśniczówki „Złota Góra”, kolejnego miejsca odosobnienia zarządcy Prus Wschodnich czy wczesnośredniowieczne umocnienie obronne na pograniczu mazowiecko-pruskim, tzw. „Wał Szwedzki”, miejsce licznych starć dwóch kompletnie odmiennych ludów, robią wrażenie do dnia dzisiejszego.

Wał, choć w skromniejszej wersji przetrwał i stanowi swoisty pomost między X wiekiem i współczesnością.

Z ostatnim przystankiem – wzniesieniem o nazwie Błędne Góry z leśniczówką pobudowaną na zgliszczach innej, byłej siedziby Ericha Kocha w pobliżu której zlokalizowany jest schron Werwolfu – również związana jest legenda - przekaz o dziwnym lesie- miejscu kryjówki pobliskich mieszkańców i jeszcze dziwniejszej roślinie, „białej marchwi”, która sprawiała, że znane tubylcom do tej pory tereny stały się dla nich nierozpoznawalne…

Ponad 24 kilometry historii, legend, obrazów, które podpowiada wyobraźnia, wiedzy o dramatycznych wydarzeń dla ludzi różnych nacji – Polaków, Niemców, Rosjan, a przede wszystkim Mazurów – zbyt niemieckich dla Polaków i dla wschodniego zaborcy, zbyt polskich dla okupanta niemieckiego…

E.L.
Fot. Bożena Żbikowska, Artur Szczepkowski, Grzegorz Misztal, E.L.



Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: NidzicaBiega