Obiad al desko, czyli przy biurku. Polacy jedzą szybko i monotonnie

2018-11-27 10:38:58(ost. akt: 2018-11-27 20:07:36)
zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: pixabay.com

Daleko nam do Portugalczyków, którzy niemal godzinę przeznaczają na lunch. Polacy natomiast jedzą szybko i monotonnie. Bywa, że posiłek w pracy spożywamy przy biurku. A dopiero w domu nadrabiamy energetyczne straty. Czym to grozi?
Makaron, kanapki, sałatki — menu pracującego Polaka nie jest zbyt zróżnicowane. Prawie codziennie jemy to samo. Co trzeci Polak narzeka na monotonię swojego posiłku. Wielu z nas w ogóle nie ma czasu na lunch.
A jeśli już jemy w pracy, to przeznaczamy na to średnio 26 minut i 22 sekundy. Często jemy przy biurku, robiąc przy tym szereg innych rzeczy. Towarzyszy nam stres i pośpiech.

Dla porównania, Portugalczycy spędzają nad popołudniowym posiłkiem średnio 58 minut i 35 sekund. Celebrują przyjemność z jedzenia i nie myślą wtedy o obowiązkach zawodowych.
Takie dane płyną z raportu autorstwa YouGov i Uber Eats. W Polsce rośnie trend jedzenia „al desko”, czyli przy firmowym biurku. Tak robi 49 proc. Polaków.

A co na to prawo? Kodeks pracy gwarantuje nam 15-minutową przerwę na porządny, ciepły posiłek, jeśli pracownik w ciągu doby pracuje co najmniej sześć godzin. My jednak sięgamy po kanapkę i nie odrywamy się nawet na chwilę od pracy. Choć zwykle pracujemy znacznie więcej niż sześć godzin. Z kolei według danych Światowej Organizacji Zdrowia, regularne jedzenie w ciągu dnia może podnieść naszą efektywność nawet o 20 proc.

Jednak Polacy z większych miast, takich jak Warszawa czy Kraków, coraz chętniej wychodzą ze swoich biur na ciepły posiłek. Popularne stają się też lunchboxy, w których Polacy przynoszą jedzenie do pracy.
Z badań przeprowadzonych przez MonsterPolska.pl wynika, że 42 proc. pracowników przychodząc rano do pracy, zazwyczaj nie wie, co zje na lunch. Natomiast 15 proc. Polaków w ciągu dnia pracy nie je w ogóle. Zazwyczaj są to szczególnie zapracowane i zestresowane osoby, które o potrzebie jedzenia przypominają sobie dopiero po wyjściu z biura. Z kolei 8 proc. badanych przyznaje się, że w pracy zaspokaja głód słodkimi albo słonymi przekąskami.
Okazuje się, że jedzenie w pracy jest częstym tematem dyskusji na forach internetowych. Co jemy w pracy?
Joanna: Kanapki. Obiad to zdecydowanie w domu wolę.

Gagunia: W pracy mamy kuchnię, tzn. lodówkę, mikrofalówkę, zlew, naczynia i jadalnię. Większość ludzi coś tam sobie na ciepło robi. Ja raczej nie. Rano jem śniadanie między 9 a 10. Później, ok. 13-14 jakiś owoc, ciastko, kanapka, kisiel. Obiad jem w domu ok. 17.

Mikas73: Był okres, że nie miałam czasu zjeść w pracy albo jadłam bardzo mało, wtedy wracałam wygłodzona do domu i rzucałam się na obiad, a i tak byłam głodna. Tym sposobem przytyłam 8 kg. Zmieniłam swój system żywieniowy i nareszcie odzyskałam talię.

Drinkit: Nie potrafię sobie wyobrazić, jak można jechać 8 godzin bez jedzenia. Ja jem albo kanapki plus jogurty, plus owoce, albo mam poporcjowaną i mrożoną wcześniej zupę (w pracy wrzucam do mikrofali), albo idę na obiad do baru. Mam obok bary mleczne.

Co nam grozi, jeśli nie zmienimy przyzwyczajeń i będziemy jadać w pośpiechu?
— Przede wszystkim zaburzymy pracę układu pokarmowego — odpowiada Natalia Ulewicz, dietetyk kliniczny z Olsztyna.
I wyjaśnia: — Nie będziemy prawidłowo odbierać sygnałów uczucia sytości i głodu. Nasz organizm nie będzie wiedział, kiedy głód jest zaspokojony. Dopadną nas też dolegliwości, takie jak wzdęcia czy przelewanie się w brzuchu. Albo za pół godziny znów będziemy czuli się głodni.

Dietetyk ostrzega też, że pęd i stres towarzyszący przy lunchu może niekorzystnie wpłynąć na naszą wagę. — Często moi klienci nie potrafią sobie przypomnieć, co jedli w pośpiechu w pracy. Nie pamiętają. Wydaje im się, że prawie nic. Ale jak sobie już przypomną, to okazuje się, że w tzw. międzyczasie było tego naprawdę dużo — mówi Natalia Ulewicz.
Co możemy zrobić, żeby zmienić swoje przyzwyczajenia?

— Przede wszystkim trzeba zadbać o regularny posiłek — radzi dietetyk. — Rozumiem, że nie każdy może sobie pozwolić na długą przerwę w pracy. Niech to będzie nawet te 15 czy 20 minut, ale o stałej porze, żeby nie doprowadzić do spadku poziomu cukru we krwi. Powinniśmy odżywiać się równomiernie, a nie głodni wracać do domu i rzucać się na lodówkę.

Natalia Ulewicz mówi, że — wbrew pozorom — kanapka wcale nie jest taka zła. — Ważne jednak, z czym ją mamy — tłumaczy. — Po pierwsze, nie powinno być to białe pieczywo, tylko ciemne. Po drugie, kanapka powinna zawierać w sobie ser, warzywa i mięso.

Dobrym i energetycznym rozwiązaniem są też koktajle albo soki. Bo cały sekret dobrego odżywania tkwi w planowaniu.
— Od tego powinniśmy właściwie zacząć — mówi dietetyk. — A my działamy spontanicznie. Nie myślimy o tym, co będziemy jeść. Sięgamy po to, co się akurat nadarzy. Coś skubniemy w bufecie, zjemy batonik. Mamy problem z organizacją, boimy się, że przygotowanie lunchu będzie wymagało od nas czasu i wysiłku. A przecież wystarczy do tego wykorzystać resztki ze śniadania, chociażby warzywa z porannej jajecznicy.

Aleksandra Tchórzewska

Komentarze (10) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. sonia #2723250 | 89.64.*.* 26 kwi 2019 13:01

    niestety tak yo już jest, ja staram się jadać zdrowo i zamawiam sobie pyszne obiady z firmy kateringowej Margaret Horeca u mnie we Wrocławiu

    odpowiedz na ten komentarz

  2. aria #2648028 | 89.64.*.* 21 gru 2018 13:30

    ja zamawiam sobie obiady z firmy cateringowej Margaret, wcześniej też jadałam monotonnie ale to już za mną :D

    odpowiedz na ten komentarz

  3. nauczycielka #2633494 | 178.235.*.* 29 lis 2018 07:03

    Jako nauczycielka mam radę statystycznie raz w tygodniu (albo wywiadówkę). Pracuję wtedy średnio 10-11 godzin pod rząd i ...w ogóle nie mam czasu na jedzenie. Kanapkę na stojąco. Bez popitki. Kiedy mam 7 lekcji i dyżury, trudno nawet z toalety skorzystać. Ale jeść mogę, na dyżurze, na stojąco. Między kęsami wołam "Jasiu, nie bij Stasia", "Nie biegaj tak Marysiu, bo się zabijesz", "Przestań wyzywać Karola! To nieładnie!". A teraz mnie "shejtujcie", jak to Polacy mają w zwyczaju.

    odpowiedz na ten komentarz

  4. tamara #2632893 | 89.64.*.* 28 lis 2018 14:20

    Odkąd zamawiam sobie jedzenie z firmy cateringowej Margaret to nie jem już monotonnie i niezdrowo

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. jj #2632563 | 37.47.*.* 28 lis 2018 00:34

      Typowa dieta niewolnika. Nie ma czasu i pieniędzy na więcej...

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (10)