Jak piszą olsztyńscy pisarze?

2018-11-23 12:00:00(ost. akt: 2018-11-23 12:13:43)
Jadwiga Bryczkowska, olsztynianka, która na emeryturze zaczęła pisać kryminały

Jadwiga Bryczkowska, olsztynianka, która na emeryturze zaczęła pisać kryminały

Autor zdjęcia: Katarzyna Janków-Mazurkiewicz

Na twardym krześle, przy komputerze, a może po kolacji? Z długopisem w ręku czy przy komputerze? Do tego kawa, herbata, a może o suchych ustach? W jaki sposób powstają książki olsztyńskich pisarzy?
Julia Hartwig potrafiła pisać na biletach, Ryszard Kapuściński wypełniał notesy A4. Wisława Szymborka natomiast pisała w zadymionym od papierosów pokoju. Najlepiej, żeby panował półmrok. Potrafiła zapisywać wiersze na skrawkach papieru czy na pudełku od rajstop. Tomasz Mann najintensywniej pisał między godziną 9 a 12. Rodzina musiała wówczas cicho się zachowywać, Mann nie odbierał także żadnych telefonów i nie był dostępny dla gości. Ernest Hemingway wstawał o 5.30 lub 6, gdy tylko obudziło go światło słoneczne i od razu zabierał się za pisanie. Pisał na stojąco, na maszynie do pisania, która stała na półce z książkami. Alice Munro w latach pięćdziesiątych godziła rolę matki i pisarki, wykorzystując na pisanie krótkie chwile, gdy jej młodsza córka spała. A jak piszą olsztyńscy pisarze?

Jadwiga Bryczkowska z Olsztyna pisze właśnie trzecią książkę. W ten sam sposób, jak dwie poprzednie: „Sezam tajemnic” i „Papieski manuskrypt”.
— Najlepiej pisze mi się z rano. O godzinie piątej kot ściąga mnie z łóżka. Ale nie siadam do pisania na przykład w szlafroku. Muszę się umyć i ubrać — opowiada Jadwiga Bryczkowska. — Zawsze piszę ręcznie… I aż wstyd się przyznać, ale siadam na twardym krześle w kuchni. Robię sobie kawę i piszę. Bez papierosa, bo już od piętnastu lat nie palę. Piszę zawsze długopisem. Niebieskim. Piszę na jednej stronie formatu A4. Jeśli muszę nanieść poprawki, to zapisuję to na drugiej stronie. Potem to wszystko z wielkim trudem moja córka przepisuje na komputerze. Jest zła, bo musi odszyfrowywać mój charakter pisma. Na szczęście mamy podobny, więc sobie radzi.

Olsztyński pisarz Włodzimierz Kowalewski napisał już osiem książek — m.in. "Powrót do Breitenheide", "Bóg zapłacz!" czy "Excentrycy". W tej chwili pracuje jednocześnie nad dwiema kolejnymi. Nie jest to jednak łatwe zadanie.
— Nie nauczyłem się pracować systematycznie, nad czym ubolewam. Do pisania potrzebne mi jest maksymalne skupienie. Z trudem taki stan osiągam. Także pracuję z lwami — mówi Włodzimierz Kowalewski. — Jeśli nie muszę pisać, odkładam. To może paradoksalnie zabrzmi, ale pisarze nie lubią pisania. Jeżeli ktoś mówi o tym, że bardzo pociąga go czysta kartka i proces tworzenia zdań, to jest to podejrzane. Ja piszę od dawna na komputerze. I to od końca lat dziewięćdziesiątych, czyli od dwudziestu lat. Pierwszym olsztyńskim pisarzem, który pisał na komputerze w całości swoje książki, był Stanisław Piechocki. I to już na początku lat dziewięćdziesiątych, co było rzadko spotykaną rzeczą. Ja natomiast pierwszy komputer miałem w 1998 roku.

Dwie pierwsze książki Włodzimierz Kowalewski napisał na maszynie.
— Ale trzeba było później przepisywać całe strony, zaklejać błędy. Zdecydowanie sam proces pisania był bardziej skomplikowany — zauważa pisarz. — Kiedyś też pisałem nocami, ale wtedy pracowałem też zawodowo. Dzisiaj, w tym wieku, lepiej pisze mi się w dzień. A co piję? Kiedy mogłem, piłem kawę. Ten napój ma wielką tradycję pisarską. Balzac nie rozstawał się z kawiarką na przykład. Teraz różnie jest ze mną. Czasami nawet nie myślę o tym, żeby coś pić. To taki stan skupienia, że myśli się tylko o języku. Tym bardziej, że jestem w tej kwestii bardzo wrażliwy.

Natomiast Hanna Wieszczycka, również z Olsztyna pisze wiersze dla dzieci. Na swoim koncie ma już pięć książeczek. Nie pisze na komputerze, wierzy w swój charakter pisma.
— Piszę zawsze wieczorem, bo wtedy jest spokój. Siadam po kolacji i piszę piorunem. Jak zacznę, to piszę go tak długo aż skończę. Na szczęście mam dla kogo pisać — opowiada poetka. — Każdego wieczora potrafię napisać jeden wierszyk.

ADA ROMANOWSKA
a.romanowska@gazetaolsztynska.pl

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. n #2629851 | 31.0.*.* 23 lis 2018 14:30

    Przyznam, że ja piszę na stojąco. Kryminały. A dokładnie rzecz ujmując, jestem gotów pisać kryminały. Codziennie staję przed oknem, na parapecie stawiam laptop i czekam, aż się wydarzy jakaś kryminalna sytuacja, którą mógłbym opisać. Drugi rok tak staję przed oknem i na razie nic się nie wydarzyło, bo ja w spokojnej dzielnicy mieszkam. Ale wiadomo, zło czai się wszędzie, więc jestem pewien, że jak już się coś zdarzy przed moim oknem, to będzie to gruba sprawa, a ja stworzę kryminał dziesięciolecia! Dodam, że kiedyś widziałem, jak jeden mężczyzna szedł ulicą, przy której mieszkam, szedł, szedł i bardzo podejrzanie wyglądał. Jego chód był dziwny. Taki obcy, chwiejny, nieskoordynowany. Zacząłem nawet opisywać tę niecodzienną sytuację, byłem także gotów śledzić osobnika, ale odpuściłem. Przypomniałem sobie, że tego dnia przypadały imieniny Janusza, więc sami rozumiecie... No cóż, może w weekend coś wydarzy...

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)