Kiedy ogrodnik zamienia się w ochroniarza

2018-10-20 09:00:00(ost. akt: 2018-10-25 12:07:27)
Ogród przy Drodze

Ogród przy Drodze

Autor zdjęcia: arch. Ogród przy Drodze

Bluszcze łączą się tutaj z pięknymi odmianami hortensji, które z kolei są tłem krzewów ozdobnych. Ogród przy Drodze, choć powstał w mieście, nie ma wielkomiejskiego charakteru.
Zawsze fotografowałam moje rośliny. Zdjęć było mnóstwo. Niektóre drukowałam, inne gromadziłam na dysku — wspomina Anna Foryś, właścicielka Ogrodu przy Drodze, bo taką nazwę nosi jej profil na Facebooku. — Powstawały kolejne ujęcia, a w ubiegłym roku, dokładnie w Dzień Kobiet, założyłam specjalny profil na Facebooku, który miał stać się pewnego rodzaju kroniką mojego ogrodu. By nie zgubiły się w kolejnych folderach, a znalazły się w jednym miejscu.

Coraz większe ogrodnicze doświadczenie powoduje, że w ogrodzie pojawiają się rośliny, którym pasują panujące w nim warunki. Zdaniem właścicielki ogrodu, idealną kompozycję tworzą irga i berberys.
— W moim ogrodzie rosną tam, gdzie inne krzewy nie miałyby szans, by przetrwać — dodaje pani Anna. — Są piękne i mało wymagające. Wymagają jedynie przycinania.
Kompozycje uzupełniają też popularnie iglaki. Cis jest przepięknym, długowiecznym iglakiem, który może rosnąć zarówno w słońcu, jak i w cieniu. Jego niewątpliwą zaletą jest to, że znakomicie znosi cięcie.

— Moje starsze okazy są formowane, ale w taki sposób, żeby nie było widać ludzkiej ingerencji. Mają wyglądać tak, jakby to był naturalny pokrój — stwierdza Anna Foryś. — Bardzo je lubię i mam w ogrodzie kilka okazów.
Tutaj też znalazło się miejsce, które ma przeznaczenie czysto użytkowe. Są więc drzewa owocowe, ale również grządki, które w sezonie zapełniają się warzywami. — Moja rabata na nowalijki jest już prawie gotowa. Szykuję ją od kilku miesięcy. Łatwo nie było, ale już teraz nie mogę doczekać się młodych, wiosennych warzyw — dodaje właścicielka ogrodu.
Każdy dzień przynosi coś nowego, ale właściciele tego ogrodu dbają, by przyciągał zwierzęta. Mieszkają tu ptaki, jeże. Domownikiem przez pewien czas była nawet sarna, a obecnie jest nim lis, który uwielbia podkradać gospodarzom... buty. Jest też łąka kwietna, którą właściciele koszą może raz w sezonie, bo chcą, by latem przyciągała owady.

— Ogród stał się moją pasją — przyznaje pani Ania. — Moi rodzice byli rolnikami, z tego się utrzymywali. Ja byłam dzieckiem buntowniczym i zapowiedziałam, że nie pójdę w ich ślady. Mówiłam więc, że żadnych roślin czy kwiatów w moim domu nie będzie. Minął rok i... zmieniłam zdanie. Wychowałam się w tym i to wszystko miałam we krwi. I od lat cieszę się, że mogę zajmować się ogrodem.
W tym ogrodzie są tysiące gatunków. Są także rojniki, czyli rośliny do zadań specjalnych.
— Większość rojników mam w doniczkach i w miejscach, gdzie inne rośliny sobie nie radzą — dodaje właścicielka ogrodu. — Jakie rośliny lubię? Zakochałam się w trawach, hortensjach i jeżówkach. Lubię kolekcjonować ich różne odmiany. Idę do sklepu ogrodniczego i fantazja mnie ponosi. Moja mama zawsze miała najpiękniejszy ogród, przesiąkłam tym. Moi rodzice już nie żyją, ale wiele roślin pochodzi z ogrodu mojej mamy. Mama zawsze pytała: co z ciebie wyrośnie? Pewnie nie spodziewała się, że zostanę ogrodniczką. Mam po niej między innymi różę. Podejrzewam, że jest jeszcze poniemiecka. Czasem mówię, że moja mama jest ukryta w tej róży.

Co jest najważniejsze w zajmowaniu się ogrodem?
— Na pewno systematyczność. Trzeba, niczym ochroniarz, chodzić po działce i wypatrywać szkodników. One zawsze są — uśmiecha się pani Anna. — Oczywiście ważne jest również podlewanie. Jeśli wyjeżdżamy na urlop, to trzeba koniecznie znaleźć zastępcę. Szczególnie jeśli mamy dużo roślin w doniczkach. Trzeba też być optymistą. W dodatku ogród jest świetnym sposobem na codzienne stresy. Przychodzę, zaczynam pielić i zapominam o świecie. Nie trzeba chodzić do psychologa. Wsłuchuję się w to, co jest na działce, w śpiewające ptaki. I choć mieszkam w mieście, czuję się jakbym żyła na wsi.

Autor cytatu:

Ogród przy Drodze


kajot