Z Wojtkiem Smarzowskim jestem na ty
2018-10-14 16:04:02(ost. akt: 2018-10-14 20:25:11)
W habicie czuła się jak ryba w wodzie. Może dlatego, że w dzieciństwie chciała pomagać ludziom i wyjechać na misje? Danuta Wegen z Olsztyna zgrała epizod w filmie „Kler” Wojciecha Smarzowskiego. Dziś mówią sobie już po imieniu, a on czyta jej wiersze.
Poznali się na planie. Gdy zaczęła go wychwalać, odpowiedział: „Przestań, bo mi jeszcze palma odbije”. Drugiego dnia rano Wojtek Smarzowski podszedł do Danuśki i pocałował ją w policzek na przywitanie. — Nie wiedziałam, co mam zrobić — wspomina ze śmiechem. — Rozglądałam się dyskretnie, czy wszyscy to widzą, i pękałam z dumy. Wtedy Wojtek dał jej epizod.
O jednym z najlepszych reżyserów współczesnego kina Danuta wiedziała tyle, co mówili w telewizji. A potem pracowała u niego na planie i robiła z nim sobie zdjęcia. — Kiedy dowiedziałam się, że zakwalifikowałam się do filmu, wtedy pod roboczym tytułem „3”, spakowałam się w godzinę — wspomina ze śmiechem. — Okazało się, że zdjęcia są dzień wcześniej, niż to zaplanowano. Pojechałam do Warszawy, na Targówek. Wynajęłam hostel. W Nowym Jorku się nie zgubiłam! To co? Teraz sobie nie poradzę?
Danuta Wegen z Olsztyna jest charakterystyczna. Chustka na głowie, brak brwi i rzęs. Wiele osób podejrzewało, że ma nowotwór. — Nie wyjaśniam, nie muszę — stwierdza. Nikt z lekarzy nie wie, dlaczego Danusi brak owłosienia. Włosy wypadły i tyle. Danuta czasami sobie z tego żartuje, innym razem jest jej przykro.
Miłość do Smarzowskiego zaczęła się od „Wesela”. Zresztą każdy film, który wyszedł spod ręki tego reżysera, Danuśka uwielbia. I „Drogówkę”, i „Wołyń.” O tym, że zagra kiedyś u wielkiego twórcy nie myślała. Zresztą ma co robić w życiu. Od 23 lat jest szczęśliwą żoną, od 21 lat matką. Urodziła się w Olsztynie, skończyła ekonomię na UWM. Zawsze coś ciągnęło ją jednak do czegoś innego. Aktorstwo? — Nie dążyłam do tego — przyznaje szczerze. — Chciałam pracować z ludźmi, pomagać im, robić coś dobrego. Zostałam więc dyplomowaną masażystką i coraz mocniej rozwijam swoje zainteresowania bioenergoterapią, terapię dźwiękiem, medycyną naturalną i ludową. I z tymi rzeczami chciałabym związać swoją przyszłość — deklaruje. O sobie mówi: człowiek renesansu.
Jak to się stało, że zaczęła pojawiać się na planie? Kiedyś kolega Danuśki znalazł informacje, że szukają statystów do filmu „Cicha noc” w reżyserii Piotra Domalewskiego. Chyba jako jedynej udało jej się sfotografować z Dawidem Ogrodnikiem, głównym bohaterem tego filmu. Pomyślała: czemu by nie spróbować? — Statysta jest gdzieś w tłumie, z tyłu, nie otwiera buzi — tłumaczy — z epizodystą już jest inaczej.
W najnowszym filmie Smarzowskiego „Kler” Danusia gra zakonnicę. — Jestem bezimienna — mówi. — Ale wszyscy twierdzą, że wyglądam jak prawdziwa. Nawet udało mi się niektórych nabrać. Spojrzę na kogoś i słyszę: „Ale siostro, co ja takiego zrobiłem”? Albo patrzą i od razu mówią: „Szczęść Boże”. Niektórzy pytali, czy jestem prawdziwa, czy nie.
W habicie Danuśka czuła się dobrze. — Sióstr było wiele — opowiada o swoich koleżankach z planu. — Mnie żartem okrzyknięto „siostrą przełożoną”.
Ze śmiechem wspomina anegdotę: — Gdy szłyśmy z koleżanką, ktoś zapytał, czy może sobie zrobić zdjęcie z nami. Odpowiedziałam, że nasza siostra przełożona się nie zgadza (czyli ja). Z szacunkiem powiedział: „No tak, skoro klauzula nie pozwala, to przepraszam”. Zwijałyśmy się ze śmiechu w drodze do wolnostojącej toalety. Poza tym skorzystanie z niebieskiej kabinki w habicie to jednak wyższa szkoła jazdy!
Ze śmiechem wspomina anegdotę: — Gdy szłyśmy z koleżanką, ktoś zapytał, czy może sobie zrobić zdjęcie z nami. Odpowiedziałam, że nasza siostra przełożona się nie zgadza (czyli ja). Z szacunkiem powiedział: „No tak, skoro klauzula nie pozwala, to przepraszam”. Zwijałyśmy się ze śmiechu w drodze do wolnostojącej toalety. Poza tym skorzystanie z niebieskiej kabinki w habicie to jednak wyższa szkoła jazdy!
O tym, że zagra zakonnicę, dowiedziała się w pociągu. O korzyściach z roli nie myślała. — Nawet gdybym to ja miała dopłacać, to bym pojechała — żartuje. — Poleciałabym na skrzydłach!
Dzień zdjęciowy na planie „Kleru” zaczynał się bladym świtem i trwał 12 godzin. — Moja zakonnica ma odgrywać przerażenie. Więcej nie mogę powiedzieć. Zdradziłabym fabułę filmu, a tego nie mogę zrobić. Wiele osób nie widziało jeszcze filmu. A zakończenie jest zaskakujące — zarzeka się. — Niestety scena z epizodem nie została wykorzystana. Ale i tak mnie widać.
Danuta od sześciu lat pisze wiersze. Kiedyś spod jej pióra wyszło „Misterium”. — Zależało mi, żeby Smarzowski ten wiersz przeczytał. I dzięki dziewczynie z garderoby, oczywiście za jego zgodą, udało mi się go wysłać. Podpowiedziała mi jego adres mailowy. Na planie powiedziałam o tym reżyserowi. I następnego dnia dostałam od niego sms-a. Napisał, że wiersz jest dobry i że chce więcej — opowiada Danuta.— Numer telefonu mam do dziś. Czasem coś do siebie napiszemy.
Garść swoich wierszy przesłała reżyserowi. — I przeszliśmy na „ty” — uśmiecha się.
Danuta od lat walczy z depresją. — Zaczęło się od tego, że nie mogłam poradzić sobie z emocjami, które się we mnie nagromadziły — wspomina. — Formą terapii jest dla mnie pisanie wierszy. Wyrzucam w nich to, czego od lat nie mogłam wyrazić.
Danuta ma na koncie wiele sukcesów literackich. Kolejną jej pasją jest pływanie. — Pływam od 4 roku życia — opowiada. — W szkole też byłam w klasie pływackiej. Ale do pływania wróciłam całkiem niedawno.
Niedawno i od razu z sukcesami. Gdzie Danusia nie pojedzie, to zaraz zdobędzie medal. — Trochę tych pucharów uzbierało się — mówi skromnie, choć niejeden raz stanęła na podium.
Mówi, że marzenia się spełniają. — Pomagam innym, no i założyłam habit!
Z pracy na planie pamięta spotkanie z aktorem Arkadiuszem Jakubikiem. — Widziałam, jak bardzo jest zmęczony. Po prostu padał ze zmęczenia. A jednak na moją prośbę wstał i ustawił się ze mną do zdjęcia. To było niesamowite — podkreśla.
Z pracy na planie pamięta spotkanie z aktorem Arkadiuszem Jakubikiem. — Widziałam, jak bardzo jest zmęczony. Po prostu padał ze zmęczenia. A jednak na moją prośbę wstał i ustawił się ze mną do zdjęcia. To było niesamowite — podkreśla.
Swoimi wspomnieniami z pracy na planie dzieli się ze wszystkimi. — Wreszcie po premierze filmu „Kler” mogę oficjalnie wstawiać zdjęcia — pisze Danuta Wegen na swoim Facebooku. — Będzie mnie widać w ostatnich minutach filmu. Taka niezbyt szczupła zakonnica w ciemnobrązowym habicie, w czarnym welonie i białej otoczce wokół twarzy, mocno gestykulująca.
at
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
tekla #2602363 | 83.14.*.* 15 paź 2018 12:58
gratulacje !!! co to znaczy mieć marzenia, pasję i wiarę w to, że może kiedyś się uda. No i brawa za odwagę. :))
odpowiedz na ten komentarz