Mam mopa z dziurawych skarpet
2018-10-12 07:15:15(ost. akt: 2018-10-11 16:27:17)
Zamiast coś wyrzucać, tworzysz z tego nową jakość. Zamiast kupować nowego mopa, robisz go z dziurawych skarpet. Dlaczego? Bo jesteś „zero waste” i ograniczasz produkcję śmieci. Z dnia na dzień przybywa zwolenników tego rozwiązania.
Wyspa śmieci na Pacyfiku jest już pięć razy większa od Polski. Kilka lat temu światu świat obiegło wstrząsające zdjęcie konika morskiego trzymającego w ogonie patyczek do uszu. We wrześniu w Parku Narodowym Yellowstone w Stanach Zjednoczonych doszło do wybuchu gejzeru Ear Spring. Oprócz skał i wody gejzer wyrzucił jednak nietypowe elementy — śmieci.
Aktywiści alarmują: nasza planeta jest w fatalnej kondycji. Jeśli teraz znacząco nie ograniczymy liczby produkowanych przez nas odpadów, to wkrótce w nich utoniemy. W 2016 roku na jednego mieszkańca Polski przypadało średnio 303 kg zebranych odpadów komunalnych, czyli o 20 kg więcej niż rok wcześniej — podał Główny Urząd Statystyczny.
Niektórzy twierdzą, że już na to za późno, że tej rozpędzonej machiny konsumpcjonizmu nie da się zatrzymać, że wygoda ponad wszystko. Inni, że jednak da się jeszcze wiele naprawić i żetrzeba walczyć do końca. Czy ratunkiem okaże się ruch „zero waste” („zero odpadów”, „brak śmieci”), z którym identyfikuje się coraz więcej osób? Co to jest?
Ruch „zero waste” polega na tym, żeby w życiu codziennym starać się do maksimum ograniczyć liczbę produkowanych przez nas śmieci. Na samym Instagramie hashtag #zerowaste użyto już ponad 1,5 mln razy. Jedni uważają, że to chwilowa moda, by się wypromować (Kasia Tusk wrzuca na swojego bloga wielkie poparcie dla ekologicznego ruchu, a czy za miesiąc nie będzie promować zapakowanych po zęby nikomu tak naprawdę niepotrzebnych gadżetów w ramach świątecznych prezentów? — ironizują internauci.)
Inni uważają, że każda wzmianka o ekologicznym ruchu jest dobra i jeśli na sto osób, choć jedną skłoni to do przyjrzenia się swojemu stylowi życia, to takie wpisy są potrzebne. Choćby osobiście Kasia Tusk nigdy nie miała postawić stopy w second handzie i całe życie miała jeść z plastikowych talerzy. Jak wszędzie — u zerowastowców nie brakuje też radykałów wytykających błędy każdemu i na każdym kroku. I tego nie lubimy najbardziej, ty budzi to nasz sprzeciw.
Niektórzy twierdzą, że już na to za późno, że tej rozpędzonej machiny konsumpcjonizmu nie da się zatrzymać, że wygoda ponad wszystko. Inni, że jednak da się jeszcze wiele naprawić i żetrzeba walczyć do końca. Czy ratunkiem okaże się ruch „zero waste” („zero odpadów”, „brak śmieci”), z którym identyfikuje się coraz więcej osób? Co to jest?
Ruch „zero waste” polega na tym, żeby w życiu codziennym starać się do maksimum ograniczyć liczbę produkowanych przez nas śmieci. Na samym Instagramie hashtag #zerowaste użyto już ponad 1,5 mln razy. Jedni uważają, że to chwilowa moda, by się wypromować (Kasia Tusk wrzuca na swojego bloga wielkie poparcie dla ekologicznego ruchu, a czy za miesiąc nie będzie promować zapakowanych po zęby nikomu tak naprawdę niepotrzebnych gadżetów w ramach świątecznych prezentów? — ironizują internauci.)
Inni uważają, że każda wzmianka o ekologicznym ruchu jest dobra i jeśli na sto osób, choć jedną skłoni to do przyjrzenia się swojemu stylowi życia, to takie wpisy są potrzebne. Choćby osobiście Kasia Tusk nigdy nie miała postawić stopy w second handzie i całe życie miała jeść z plastikowych talerzy. Jak wszędzie — u zerowastowców nie brakuje też radykałów wytykających błędy każdemu i na każdym kroku. I tego nie lubimy najbardziej, ty budzi to nasz sprzeciw.
— Dlatego po prostu trzeba samemu dawać dobry przykład, nie nagabując nikogo. Sama wiem, jak reaguję, gdy mi ktoś coś narzuca. Dlatego gdy rezygnuję ze słomki w pubie lub nie biorę na zapas ze sobą z restauracji dziesięciu torebek z cukrem (które niby mam zamiar wykorzystać przy najbliższym wyjeździe, ale potem tygodniami przewracają się i gniotą w jakiejś torbie i w końcu lądują w śmieciach), to być może wrzucę to na mojego Facebooka i otaguję, żeby pokazać, że tak też można, ale nie będę latać jak nawiedzona po osiedlu i sprawdzać, czy sąsiadka nie pakuje bułek do plastikowej torby — śmieje się Joanna Jasińska.
Stuprocentowym zerowestowcem trudno zostać, nie popadając w ascezę — raczej nie jest to jest możliwe. Jednak szczypta konsekwencji, odwagi i samozaparcia nikomu nie zaszkodzi.
Stuprocentowym zerowestowcem trudno zostać, nie popadając w ascezę — raczej nie jest to jest możliwe. Jednak szczypta konsekwencji, odwagi i samozaparcia nikomu nie zaszkodzi.
— Ekspedientki które ważą warzywa, kiedyś się obrażały, że skoro nie pakuję ich do torebki, to gdzie mają przykleić kod?! Wystarczyło im powiedzieć, że bezpośrednio na jedno z warzyw i teraz nikt już nie ma do mnie pretensji. Kiedyś spotkałam się z zabawną, choć również smutną i świadczącą o braku świadomości sytuacją. Poprosiłam o zapakowanie serka na wagę od razu do wielorazowego pudełka z plastiku. Sprzedawczyni najpierw zaczęła marudzić, że będzie musiała to „starować”, że nie wie czy to zgodne z przepisami, ale potem się zgodziła, wzięła pudełko i poszła nakładać ser. Jakie było moje zdumienie, gdy wróciła, pokazując, że zapakowała mi serek jeszcze w folię, żeby mi się pudełeczko nie pobrudziło — wspomina dziewczyna.
Ale — jak mówią — nie o od razu Rzym zbudowano. Kiedyś wielu ludzi nie wyobrażało sobie, żeby na zakupy chodzić ze swoimi torbami z materiału. Dziś posiadanie takiej torby stało się normą. Zwłaszcza że ich różnorodne wzory kuszą każdego, kto do estetyki i mody przykłada chociaż minimalne znaczenie. Coraz popularniejszy staje się także trend, by nie kupować wody butelkowanej w plastiku, tylko za pomocą szklanych dzbanków filtrować ją w domu. Niektórzy decydują się iść dalej. Popularne jednorazówki do golenia, pieluchy czy podpaski starają się zastąpić ich wielorazowymi odpowiednikami.
— Większość ludzi, nawet w rodzinie, uważa mnie, co najmniej za dziwaczkę. Najgorzej było, gdy urodziłam dziecko i postanowiłam, że choćby z powodów ekologicznych chcę postawić na długie karmienie piersią, aby ominęło mnie całe to kupowanie plastikowych butelek, gumowych smoczków, nie wspominając o zapakowanym w plastik mleku modyfikowanym. Dziecko też przeważnie myłam po prostu pod strumienie wody, zamiast wycierać je chemicznymi chusteczkami z paczki. Nieraz od koleżanek słyszałam, że nie po to mamy tyle zdobyczy cywilizacyjnych, żeby pogrążać się w średniowieczu. Ale nie uległam presji. Jestem z siebie dumna — podkreśla pani Kamila.
Agata Ołówko, olsztynianka, od 7 lat prowadzi firmę z produktami wielorazowego użytku. Zaczęła wraz z urodzeniem pierwszego syna.
— Gdy rodzi się dziecko, to człowiek zaczyna zwracać uwagę na to, żeby wszytko było zdrowsze i bardziej ekologiczne. Choćby sam do tej pory żywił się półproduktami, nagle zaczyna zwracać uwagę na produkty bio. Chce piękniejszego, zdrowszego świata dla swojego potomstwa. Ja pewnego dnia zobaczyłam gdzieś grafikę, gdzie mały bobas siedzi koło wielkiej sterty zużytych przez siebie pieluch. I podpis mówiący o tym, że dziecko przez pierwsze lata swego życia „produkuje” około tony jednorazowych pieluch. Przeraziło mnie to nie na żarty — opowiada pani Agata.
I dodaje: — Kilka pierwszych pieluch uszyłam sama, a potem zleciłam to komuś innemu. I tak ruszyła produkcja. „Moje pieluchy” ruszyły w świat.
Jej trójka dzieci wychowała się na takich produktach, choć ona sama przyznaje, że czasem przy natłoku zajęć bywa z nimi ciężej niż z jednorazowymi, bo choć wykonane ze wspaniałych, nowoczesnych tkanin, to jednak trzeba je prać.
— Ale gdy się pomyśli o tych tonach walających się po świecie śmieci, to od razu wraca siła do wrzucenia ich do pralki — śmieje się potrójna mama.
Agata Ołówko, olsztynianka, od 7 lat prowadzi firmę z produktami wielorazowego użytku. Zaczęła wraz z urodzeniem pierwszego syna.
— Gdy rodzi się dziecko, to człowiek zaczyna zwracać uwagę na to, żeby wszytko było zdrowsze i bardziej ekologiczne. Choćby sam do tej pory żywił się półproduktami, nagle zaczyna zwracać uwagę na produkty bio. Chce piękniejszego, zdrowszego świata dla swojego potomstwa. Ja pewnego dnia zobaczyłam gdzieś grafikę, gdzie mały bobas siedzi koło wielkiej sterty zużytych przez siebie pieluch. I podpis mówiący o tym, że dziecko przez pierwsze lata swego życia „produkuje” około tony jednorazowych pieluch. Przeraziło mnie to nie na żarty — opowiada pani Agata.
I dodaje: — Kilka pierwszych pieluch uszyłam sama, a potem zleciłam to komuś innemu. I tak ruszyła produkcja. „Moje pieluchy” ruszyły w świat.
Jej trójka dzieci wychowała się na takich produktach, choć ona sama przyznaje, że czasem przy natłoku zajęć bywa z nimi ciężej niż z jednorazowymi, bo choć wykonane ze wspaniałych, nowoczesnych tkanin, to jednak trzeba je prać.
— Ale gdy się pomyśli o tych tonach walających się po świecie śmieci, to od razu wraca siła do wrzucenia ich do pralki — śmieje się potrójna mama.
Poza tym w grę wchodzi aspekt ekonomiczny. Wielorazowe pieluchy kosztują mniej niż jednorazowe.
— No i jeszcze mamy poczucie, że chociaż w jakimś stopniu ograniczamy szkodzenie naszej planecie — zauważa Agata Ołówko.
Z biegiem czasu jej firma rozszerzyła działalność o wielorazowe podpaski, wkładki higieniczne i laktacyjne.
— Na te pierwsze produkty nie ma jeszcze zbyt dużego popytu. Jeszcze wiele czasu upłynie, zanim do tego dojrzejemy, zanim gruntownie zaczniemy zmieniać nasze nawyki, co nie znaczy, że takie produkty są na straconej pozycji. Powolutku, ale konsekwentnie trzeba zmieniać ten świat — zachęca pani Agata.
— No i jeszcze mamy poczucie, że chociaż w jakimś stopniu ograniczamy szkodzenie naszej planecie — zauważa Agata Ołówko.
Z biegiem czasu jej firma rozszerzyła działalność o wielorazowe podpaski, wkładki higieniczne i laktacyjne.
— Na te pierwsze produkty nie ma jeszcze zbyt dużego popytu. Jeszcze wiele czasu upłynie, zanim do tego dojrzejemy, zanim gruntownie zaczniemy zmieniać nasze nawyki, co nie znaczy, że takie produkty są na straconej pozycji. Powolutku, ale konsekwentnie trzeba zmieniać ten świat — zachęca pani Agata.
Komentarze (9) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
ciekawski #2603691 | 31.0.*.* 16 paź 2018 22:31
Czy używanie samochodu aż do jego naturalnego rozpadu to ekologia czy oszczędzanie ?
odpowiedz na ten komentarz
babcia #2600710 | 88.156.*.* 12 paź 2018 22:23
Kiedyś z konieczności chowałam dzieci w tetrowych pieluchach i obecne naprawdę pomagają w opiece, ale jeśli ktoś wymyślił wielokrotne, a nie tak uciążliwe jak tetrowe, to super. Mojej córce wybiłam z głowy różne "wynalazki", gdy urodziły się moje wnuki. Tacy jesteśmy zdziwieni, skąd tyle uczuleń, a po licho podcieramy dziecko nasączoną szmatką? Nasączoną czym? Nie lepiej podmyć ciepłą wodą? Po co dziecku tyle kosmetyków, nie lepiej umyć w wodzie z odrobiną naturalnego mydła? Oczywiście mówię o zdrowych bobasach i rodzicach, bo czasem coś trzeba zastosować. Natura zawsze odpłaca się tym samym - jak my ją tak ona nas traktuje.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
jaga #2600525 | 5.172.*.* 12 paź 2018 17:54
A w czym te pieluchy prać żeby było ekologicznie? W occie,sodzie,w czym? Ale te podpaski wielokrotnego użytku to chyba trochę przegięcie.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
JONKOWO KOLEJNA- PROWIZORKA GOSPODARZU DZIĘKI #2600489 | 188.147.*.* 12 paź 2018 16:44
https://gazetaolsztynska.pl/530793,Gdy-le je-woda-wplywa-nam-do-domu-VIDEO.html
odpowiedz na ten komentarz
Synek tej mamy #2600401 | 89.228.*.* 12 paź 2018 14:47
super, rób tak dalej, - koniec i nara, żyj sobie w swoim ciasteczkowym świecie mamo
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz