W upalny dzień zamknęli psa na balkonie. W sprawie cierpiącego zwierzęcia interweniowała kobieta

2018-08-12 08:43:53(ost. akt: 2018-08-12 11:29:53)
labrador na balkonie

labrador na balkonie

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Przez gapiostwo nastolatka pies kilka godzin siedział w prażącym słońcu zamknięty na balkonie. Wył, piszczał i szczekał. Na osiedlu pełnym ludzi do wieczora nikt nie zareagował.
Nadia Majchrzak mieszka w pobliżu ul. Janowicza. Tego dnia jak zwykle poszła do pracy. Nie było jej do godz. 16.30. Wróciła do domu, zakręciła się przy posiłku. Coś ciągle nie dawało jej jednak spokoju.

— To był pies. Słyszałam, że gdzieś w oddali pies skamle, piszczy i szczeka. Sama miałam zwierzęta, w tym psa. Potrafię odróżnić zwykłe dźwięki od tych alarmujących. Chwyciłam tylko telefon, wyszłam z domu i poszłam sprawdzić co się dzieje — opowiada.

Nietrudno było zlokalizować skąd dobiega psie wołanie o pomoc. Dochodziło z jednego z pobliskich bloków na ul. Janowicza. Nadia Majchrzak pokręciła się pod blokiem i bez trudu zorientowała się, o co chodzi. Na balkonie mieszkania na trzecim piętrze zamknięty był pies, piękny labrador.

— Dowiedziałam się, że szczeka tak od godziny 11. To oznaczało, że siedzi na prażącym słońcu od co najmniej sześciu godzin. Mało mi serce nie pękło — opowiada kobieta.
Postanowiła, że nie zostawi tak tej sprawy. Zaczęła pukać i dzwonić do mieszkania, do którego przynależy balkon. Nikt nie otwierał. Przeszła się więc po sąsiadach.

— Miałam nadzieję, że uda się ustalić numer telefonu do opiekunów psa albo chociaż miejsce ich pobytu. Chciałam dotrzeć do nich jak najszybciej, bo pies był już wycieńczony. Proszę sobie wyobrazić, że w całym bloku nikt nie znał tych ludzi. Nikt nie wiedział, kto tam mieszka, gdzie pracuje, nie mówiąc o numerze telefonu do nich. Zszokowało mnie to, bo ja swoich sąsiadów znam świetnie i oni mnie też. W takiej sytuacji, gdyby komuś coś się przytrafiło, wszyscy wiedzielibyśmy, co robić. A tutaj zero punktów zaczepienia — mówi pani Nadia.
Jedna z sąsiadek poprosiła o to, żeby przynajmniej spuścili psu wodę w wiaderku.
— W mgnieniu oka wypił wszystko — mówi nasza czytelniczka.
W tym czasie losem psa zainteresowały się także inne osoby. Ktoś wezwał straż miejską, strażnicy wezwali policję.

— Ale policjantom dużo czasu zajęło podjęcie decyzji o tym, żeby zadzwonić po straż pożarną i tego psa prostu z balkonu ściągnąć. W końcu to zrobili. Strażacy, owszem, przyjechali ale bez wysięgnika. Nie mieli jak dostać się do labradora, więc zawrócili — opowiada rozgoryczona olsztynianka. — W tym czasie pies ciągle siedział na tym słońcu na balkonie. Na szczęście po pewnym czasie pojawił się właściciel mieszkania i wpuścił go do domu.

Prawda o tym, dlaczego pies znalazł się sam na balkonie i musiał przetrwać tam cały dzień, okazała się banalna. Właściciel wytłumaczył, że niechcący zamknął go tam nastoletni syn. Po prostu wychodził z domu, więc zamknął drzwi prowadzące na balkon i nie zauważył, że zamyka tym samym labradora. Mieszkańcy zapewnili, że to był jedyny taki przypadek, a pies ma dobre warunki i jest kochany.
— Zdarzyło się, mam nadzieję, że ten nastolatek będzie miał nauczkę na przyszłość, żeby o psie nie zapominać. Zastanawia mnie w tym wszystkim jeszcze jedno. Jak to możliwe, że przez cały dzień żaden z najbliższych sąsiadów nie zawiadomił służb, że zwierzak cierpi. Przecież ja mieszkam dalej i słyszałam ten straszny jęk i skowyt, więc oni tym bardziej musieli słyszeć — irytuje się Nadia Majchrzak.

Policjanci przypominają, że zamknięcie psa bez jedzenia i wody w tak potężnym upale może być uznane za znęcanie się nad zwierzęciem. Grozi za to kara do trzech lat więzienia (w przypadku znęcania się ze szczególnym okrucieństwem — do pięciu).

mk

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Po co powtarzać #2554195 | 188.146.*.* 12 sie 2018 12:49

    Artykuł sprzed iluś tam dni....

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz