Albo rybka, albo... krewetki, czyli luksus na naszym stole
2018-06-18 20:14:56(ost. akt: 2018-06-18 19:52:41)
Kawior z jesiotra, ostrygi czy krewetki — luksusowe dania weszły na dobre do kuchni Polaków. Sięgają po nie także średniozamożni konsumenci. Takie produkty można kupić w dyskontach. I lubimy też to, co zdrowe i ekologiczne.
Jeszcze kilka lat temu owoce morza były rzadkością w menu Polaka. A jeśli już, kosztowaliśmy ich raczej podczas wykwintnej kolacji w restauracji niż w trakcie codziennego obiadu. Egzotyczne dania napawały nas zakłopotaniem. Sięgały po nie osoby zamożne. Krewetki na talerzu były kojarzone z luksusem, a nawet bufonadą.
Warto wiedzieć, że w wielu krajach morskie stworzenia przez setki lat były podstawą codziennej diety. I tam podziału nie ma. Owoce morza łechtają podniebienia i pospólstwa, i arystokracji. Z kolei w krajach śródziemnomorskich są one powszechne jak nasze ziemniaki. Nie są towarem luksusowym i zarezerwowanym dla snobów. U nas, na szczęście, też już nie.
— Pierwsi sięgnęli po nie biedacy, którzy jedli to, co dało im morze. Mnóstwo potraw — uchodzących dzisiaj za wykwintne — korzenie ma właśnie w niedostatku — tłumaczył niedawno w rozmowie z „Gazetą Olsztyńską” Robert Makłowicz, jeden z najbardziej znanych kucharzy w Polsce.
Polacy coraz więcej podróżują i poznają nowe smaki. A później chcą mieć je u siebie w domu. Dyskonty też idą nam na rękę, oferując przystępne ceny i promocje. Dzięki temu nawet w małych polskich miasteczkach pojawiają się w domach ośmiornice, raki czy krewetki. Każdy konsument może posmakować egzotycznych dań.
— Na półkach dzisiaj można znaleźć dużo światowych produktów. Sprzedają się, więc schabowy nie jest dobrem objawionym. Młodzi ludzie podróżują. Studiują w różnych zakątkach świata — nie tylko w tych oklepanych, czyli w Londynie, Paryżu czy Rzymie. Wybierają Stany Zjednoczone, Australię, nawet Pekin. Lidzie jeżdżą, egzotyka nie jest już obca. W kuchni przede wszystkim. W Polsce bez problemów można kupić mleczko kokosowe albo kolendrę. Skoro to jest w asortymencie, więc ktoś to kupuje. Oczywiście nie o to chodzi, że nagle mamy wprowadzić kokosy do polskiej kuchni. Zresztą to nie ta strefa klimatyczna. Jednak świat się skurczył. Doceniają to ludzie w większych miastach, wsie jeszcze nie są tak otwarte. Ale ten proces postępuje — mówił Robert Makłowicz w rozmowie z nami.
Olbrzymią popularnością w ostatnich latach cieszy się także żywność ekologiczna. To najszybciej rosnąca gałąź żywności sprzedawanej w sklepach — wzrost szacuje się na około 20 procent rocznie. Coraz częściej produkty bio można kupić w dyskontach i supermarketach. Dostęp do zdrowej żywności zyskują więc nawet mieszkańcy prowincji. Polacy przywiązują coraz większą wagę do zdrowego odżywiania, stąd szybko rosnąca popularność żywności ekologicznej.
Dzisiejszy konsument jest bardziej świadomy niż kilka lat temu. Czytamy etykiety i analizujemy skład produktów. Staramy się unikać konserwantów i barwników, i dbamy o sylwetkę.
Czy nowy trend kulinarny wyjdzie nam na zdrowie?
— Jak najbardziej. Owoce morza mają bardzo dużo wartościowych składników. Są bogate w selen, cynk, jod. A nasze tradycyjne polskie menu nie obfituje w cenne pierwiastki — odpowiada Natalia Ulewicz, dietetyk kliniczny z Olsztyna. — Dzięki temu, że po nie po sięgniemy, ograniczymy konsumpcję wysoko przetworzonego mięsa — dodaje.
— Jak najbardziej. Owoce morza mają bardzo dużo wartościowych składników. Są bogate w selen, cynk, jod. A nasze tradycyjne polskie menu nie obfituje w cenne pierwiastki — odpowiada Natalia Ulewicz, dietetyk kliniczny z Olsztyna. — Dzięki temu, że po nie po sięgniemy, ograniczymy konsumpcję wysoko przetworzonego mięsa — dodaje.
Nawyki żywieniowe Polaków zmieniają się jak w kalejdoskopie. W latach 1999-2014 spożycie ziemniaków i pieczywa spadło blisko o 50 procent. Rośnie za to popularność produktów luksusowych, m.in. owoców morza. Tak wynika z raportu „Zmiany preferencji Polaków w zakresie konsumpcji żywności”, który przygotowały wspólnie Bank BGŻ BNP Paribas i firma badawcza GfK.
Czy nie musimy się martwić, że krewetki z dyskontu nie są najlepszej jakości?
— Lepiej zjeść krewetkę z marketu, niż w ogóle nie jeść — twierdzi dietetyczka. — Lepiej wybrać surową i zamrożoną niż wstępnie obgotowaną. Poza tym dyskonty też mają wymagania odnośnie jakości produktów.
A ryby? — Całe szczęście klient może sprawdzić na opakowaniu miejsce połowu i pochodzenie. A selen chroni przed toksycznością metali ciężkich — zaznacza Natalia Ulewicz.
— Lepiej zjeść krewetkę z marketu, niż w ogóle nie jeść — twierdzi dietetyczka. — Lepiej wybrać surową i zamrożoną niż wstępnie obgotowaną. Poza tym dyskonty też mają wymagania odnośnie jakości produktów.
A ryby? — Całe szczęście klient może sprawdzić na opakowaniu miejsce połowu i pochodzenie. A selen chroni przed toksycznością metali ciężkich — zaznacza Natalia Ulewicz.
Dietetyczkę cieszy to, że sięgamy też po produkty ekologiczne. — To znaczy, że zwracamy uwagę na jakość jedzenia. Że chcemy kupować produkty, które pochodzą z dobrego źródła — podkreśla.
at
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
myk #2521691 | 89.230.*.* 19 cze 2018 12:46
A teraz biedacy jedzą chleb ze smalcem a nowobogaccy krewetki i kawior, ot co :/
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz
... #2521494 | 188.146.*.* 19 cze 2018 07:21
W dyskoncie to można kupić kawior co najwyżej z capelina i do tego farbowany. Ten z jesiotra w zależności od gatunku kosztuje minimum 250zł/50g. Dobrze, że nie zachwalają małży- te skorupiaki filtrują wodę i pochłaniają wraz z pokarmem całą tablicę Mendelejewa- można się nieźle struć.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)