Chcemy zobaczyć Paryż? A więc lecimy!

2018-06-13 14:04:40(ost. akt: 2018-06-13 14:26:48)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Podróż za tańszym masłem na drugi koniec miasta, czy za dobrym sushi na drugi koniec świata? Jak grzyby po deszczu na popularności zyskują emeryci, którzy piszą blogi podróżnicze. To pokolenie baby boomers. Polak też tak potrafi?
W USA i bogatszych krajach europejskich podróżnicze blogi 50+ cieszą się coraz większą popularnością. Ich autorów socjolodzy zaliczają do pokolenia tzw. baby boomers. Urodzeni w czasie powojennego wyżu demograficznego (ang. baby boom) w latach 1940-1960, mieli dużo więcej szczęścia niż ich rodzice czy dziadkowie. Trafiło im się życie w najlepszych możliwych czasach — pokój i dynamiczny wzrost gospodarczy umożliwiły im szybkie wzbogacenie.

Polski emeryt nie zawsze może cieszyć się grubym portfelem. Przeciętna emerytura w przypadku mężczyzn wynosi ok. 2675 zł, a kobiet 1610 zł. Szału nie ma… Ale czy pieniądze są zawsze przeszkodą? Niestety przeciętny emeryt kojarzy wakacje głównie z wyjazdem do sanatorium… po 3 latach oczekiwania. Ale są też tacy, którzy łapią wiatr w żagle, nie patrząc na wiek.

Niech za przykład posłuży 71-letni Aleksander Doba. To pierwszy człowiek, który przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki. Bloga co prawda nie pisze, ale chętnie opowiada o swoich wyczynach. Albo para Walczaków z Krakowa, która kamperem jeździ po świecie. Ich emerytura to 5 tys. łącznie, ale nie narzekają. Bo chcieć to móc.

Pisać bloga można, zwłaszcza gdy jest o czym. Dlatego i w Polsce nie brakuje blogerów — to na przykład Mariola Wójtowicz, która zjechała cały świat. Jej ostatnia podróż — od Atlantyku po Pacyfik, od Amazonki do Cieśniny Magellana — trwała 113 dni. W tym czasie leciała, płynęła, łapała stopa i szła. Piechotą przebyła 1448 km — to w przybliżeniu jak z Olsztyna do Wenecji. Od 2007 roku jest emerytką i podróżuje dookoła świata. Podobnie Jagoda Pawełkiewicz, która zakochała się w podróżach też na emeryturze. Od 10 lat w sieci opisuje swoje wrażenia. Ma 68 lat i nazywa się „motylkiem”. Ostatnio wróciła z Turcji.


— Z  przykrością zauważam, że osoby dojrzałe są dyskryminowane przez otoczenie — smuci się pani Jagoda z Warszawy. — Emerytura to czas, który mamy dla siebie. Dzieci odchowane, wyfrunęły z rodzinnego gniazda, a my? Czy mamy siedzieć przed telewizorem, z kotem czy psem na kolanach, oglądać seriale i myśleć o swoich schorzeniach, wizytach lekarskich? Od lat próbuję w swoim blogu udowodnić, że emeryt to człowiek mądry, mający swoje pasje, zainteresowania czego dowodem jest moja aktywność w podróżach, poznawanie świata, fitness czy aqua aerobik.


— Przez długie lata chciałam zwiedzić Paryż — opowiada Ewa Kaleta z Olsztyna.— Ale nigdy nie było czasu albo były ważniejsze rzeczy. A to edukacja dzieci, a to potem wnuki, choroby na stare lata. W końcu z mężem powiedzieliśmy: dość takiego życia! Chcemy zobaczyć Paryż! Zaplanowaliśmy wyjazd na wrzesień. Wstyd powiedzieć, ale to będzie pierwsza nasza zagraniczna wycieczka. A małżeństwem jesteśmy czterdzieści lat…

Zofia Bartkiewicz
Fot. Przemysław Getka
Zofia Bartkiewicz

— Mam działkę rekreacyjną koło Dobrego Miasta. Nad najczyściejszym i najpiękniejszym jeziorem Limajno — cieszy się Zofia Bartkiewicz z Olsztyna. — Tam bardzo chętnie spędzam czas, ale nie tylko. W tym roku na wyjazd zagraniczny się nie skuszę, bo już mi się znudziły. Sporo się najeździłam. Byłam w Hiszpanii, w Gruzji, w Petersburgu… Teraz wolę zwiedzać Polskę, bo cudze chwalicie, swego nie znacie. W sobotę na przykład z przyjaciółmi emerytami jadę do Kąt Rybackich na jeden dzień. Należę do kółka emerytów, z którymi wymyślamy różne wyjazdy. Na przykład chcemy polecieć samolotem do Krakowa z Szyman. Załatwimy sobie hotel i pozwiedzamy. Byliśmy w Warszawie w teatrze. Korzystamy ze wszystkiego, co się da. Ale nie planujemy, lubimy spontaniczne wypady. Bo jak się planuje z dużym wyprzedzeniem, nie zawsze wyjazd się udaje. Trzeba cieszyć się życiem tu i teraz!

Henryk Sobaczewski
Fot. Przemysław Getka
Henryk Sobaczewski

— Wakacje mam już od dwudziestu lat — mówi Henryk Sobaczewski z Olsztyna. — Za granicę jednak nie wyjeżdżam, po Polsce też za wiele nie podróżuję. Może już w taki wieku jestem, że raczej siedzę w domu. Jak człowiek młodszy był, więcej go interesowało. Teraz nawet działki nie mam, bo nie chce mi się na niej nic robić. W ogóle na słońcu za bardzo nie mogę przebywać. Kiedyś plażowałem i to chętnie! A dziś jakiś marazm przyszedł i nie mam chęci na urlopowanie. Czas jest, ale chęci brak. Sąsiedzi natomiast wyjeżdżają na działkę nad jeziorem w Tomaszkowie. Całe lato tam przesiadują i cieszą się z tego. Faktycznie, siedzieć w domu to żadna radość. Jestem tylko z żoną, synowie się wyprowadzili… Jakie wakacje przed nami? Pożyjemy, zobaczymy…

ar