Buty zakłada tylko na pogrzeby
2018-05-23 21:32:33(ost. akt: 2018-05-28 22:06:16)
Jacek Gryszkiewicz z Dobrego Miasta chodzi boso. Buty zakłada tylko na pogrzeby i to z szacunku dla zmarłego. Mówi, że świat na bosaka smakuje dużo lepiej, tak jak obiad bez mięsa.
Jest jak obcy z kosmosu, bo kto widział, żeby chodzić po Ziemi boso. Nic dziwnego, że na jego widok ludzie przystają i przecierają oczy ze zdumienia, szczególnie zimą, kiedy na dworze mróz ściska. Potem niektórzy sięgają do portfeli, chcą kupić biedakowi buty. Kiedy słyszą, że nie trzeba, że buty są mu w niczym niepotrzebne, są zdziwieni, zaskoczeni.
I ci, którzy go nie znają, biorą go pewnie za dziwaka, a może nawet, delikatnie mówiąc, za ekscentryka. Kto wie?
— Może? — uśmiecha 70-letni Jacek Gryszkiewicz z Dobrego Miasta. — A to już ich problem. Każdy ma prawo do swoich sądów.
— Może? — uśmiecha 70-letni Jacek Gryszkiewicz z Dobrego Miasta. — A to już ich problem. Każdy ma prawo do swoich sądów.
Bo Gryszkiewicz milionerem może nie jest, ale też nie jest biedny. Ma dom, niewielką emeryturę, kochającą rodzinę. A jego nazwisko sporo znaczy w świecie sztuki. To znany w Polsce konserwator, renowator mebli. Wykształcił wielu uczniów. Prawdziwy mistrz, tyle że bez butów. Chodzi boso, czy to piątek, czy świątek, czy pada, czy mróz trzaska. Ile to już lat chodzi na bosaka?
— Chyba osiemnaście, nie liczę, nie zapisałem daty — mówi.
Kiedyś chodził w butach, jak wszyscy. Dlaczego zrzucił pantofle, tak go uwierały?
— Zdjąłem buty, bo zobaczyłem, że to jest fajne. Nie ma powodów, żeby chodzić w butach. I nie był to żaden protest przeciwko komuś czy czemuś — mówi. — Po prostu jest przyjemnie, bardzo.
I chodzi boso cały rok. Nawet zimą, choć stara się nie przebywać zbyt długo ma mrozie, bo, jak się okazuje odczuwa zimno jak każdy, nogi mu też marzną. Mówi, że to jest właśnie smak życia, wolność i nikt nie może zmusić go do niczego, nawet do włożenia butów. No, może poza żoną. Czasem jej ulega.
— Kiedy trzeba iść na pogrzeb, ale robię to też z szacunku dla zmarłego — broni jakby swojej wolności Gryszkiewicz. — Czasem zakładam też na ślub.
Cóż, każdy ma prawo do swoich myśli, poglądów. Jednak życie na bosaka bywa bolesne.
Wprawdzie stara się patrzeć pod nogi jak idzie, ale raz w Olsztynie nie dostrzegł szkła na chodniku. Boleśnie się skaleczył.
Powiada, że życie jest piękne.
— Dlaczego więc to psuć, dlaczego zabijać, przysparzać cierpienia zwierzętom?— pyta Gryszkiewicz. Dlatego jest wegetarianinem. Już od 32 lat. I każdego dnia chwali dzień, w którym odstawił mięso, bo chodzi nie tylko o mięso, ale pewną też filozofię życia, żeby jeść jak najmniej artykułów pochodzenia zwierzęcego i jak najmniej przetworzone.
— Skończyły się moje kłopoty z astmą, choroba zniknęła, jak ręką odjął. Od ponad 30 lat nie byłem u lekarza, no poza wizytami u okulisty — prostuje. — Nie choruję, nie przeziębiam się.
Tłumaczy, że wegetarianizm nie cieszy się tak dużą popularnością, bo ludzie nie potrafią przyrządzać smacznie wegetariańskich potraw. No i o wiele prościej jest usmażyć kawałek mięsa. Sam je owoce, warzywa, różne kasze, orzechy, chleb.
Czasem jajko. To jego menu. No i samopsza.
Czasem jajko. To jego menu. No i samopsza.
— Zna pan? — pyta Gryszkiewicz.
Nie znam, ale szybko poznaję smak tej pszenicy, bo Gryszkiewicz prowadzi do kuchni. Kroi kromkę chleba, który upiekła żona. Smaruje masłem i posypuje czymś tajemniczym ze słoiczka.
— To prażone na patelni ziarna dyni i słonecznika, które potem się mieli, z dodatkiem płatków drożdżowych i odrobiną soli — uspokaja.
Słyszę, że samopsza to gatunek pszenicy, najstarsze zboże znane człowiekowi. Już 9 tysięcy lat temu ludzie spożywali samopszę. Ma tylko 14 chromosomów. I dlatego zboże jest bardzo zdrowe. Rzeczywiście chleb smakuje wybornie. Może się przerzucę, a tym bardziej że — jak podkreśla gospodarz — w życiu nigdy nie jest za późno na zmiany.
— Bo kto pomyślałby, że będę śpiewał w chórze? — śmieje się. — Ja? To niemożliwe, z moim głosem.
A już od kilku lat śpiewa w miejskim chórze, nawet gra na bębnach w małej kapeli. Nazywają się „Kapelą na każda okazję”, bo grają wszystko, ale ponoć ludzie najlepiej bawią się przy starych kawałkach, tak do czasów rocka. Mówi, że każdy jest artystą, jeśli tylko ma pasję.
Inni w okolicy idą śladem Gryszkiewicza, też chodzą już bez butów. Nawet razem założyli Stowarzyszenie Warmińskich Chłopów Bosych, które propaguje chodzenie bez butów. Gryszkiewicz przetarł szlaki wszystkim bosym w Polsce, bo trzeba sporej odwagi, by w XXI wieku być jak ten tolkienowski Hobbit, który przemierzył świat bez butów.
Powtarza jak mantrę, że trzeba się ruszać, bo nie ma nic lepszego dla zdrowia niż wysiłek fizyczny. Czuje się młodo. Bo wiek to tylko program umysłu, że jak ma się, ileś tam lat, to tak i tak. Choć ma już siedemdziesiątkę na karku, to sylwetki może mu pozazdrościć niejeden dwudziestolatek. Szczupły, zero brzuszka. Ale biega, swoje robi dieta.
— I joga — zaskakuje pan Jacek, bo jak się okazuje też ćwiczy, medytuje.
Całe życie Gryszkiewicz coś ratował. Najpierw zawodowo meble, żeby antyków nie zjadły korniki i dalej pięknie błyszczały. Teraz naprawia stare radia. Stare lampowe odbiorniki. Kupuje, remontuje. Czasem coś sprzeda. — Robię to, co chcę, co mi sprawia radość — podkreśla.
Całe życie Gryszkiewicz coś ratował. Najpierw zawodowo meble, żeby antyków nie zjadły korniki i dalej pięknie błyszczały. Teraz naprawia stare radia. Stare lampowe odbiorniki. Kupuje, remontuje. Czasem coś sprzeda. — Robię to, co chcę, co mi sprawia radość — podkreśla.
Lubi usiąść sobie choćby przy Beethovenie — to enerdowski odbiornik najwyższej klasy — i posłuchać głosu starego radia. Tak jak kiedyś robił jego dziadek czy jeszcze ojciec. Słuchali radia niemal z uchem przy drewnianym pudle. Wtedy jeszcze nie rozumiałem, dlaczego słuchając Radia Wolna Europa, nie można nastawiać odbiornika głośniej.
Pan Jacek podkręca radio, Beethoven rozbrzmiewa całą swoją mocą. A dźwięk przy tym jest czysty, żadnych szumów.
Na koniec dostaję od gospodarza kawałek bochenka i bułeczkę z samopszy — to dla żony, jak zaznacza Jacek Gryszkiewicz — oraz słoiczek posypki na chleb. Kto wie, może to znak, że czas zacząć żyć zdrowo? Ale butów nie oddam.
am
Komentarze (9) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
nina #2506950 | 83.9.*.* 24 maj 2018 09:45
super czlowiek, bardzo pozytywnie nastawiony do zycia,
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
Premnathan #2506926 | 91.216.*.* 24 maj 2018 09:07
Mam w domu książeczki o ukraińskim mistrzu, który zawsze, nawet zimą, chodził boso i w samych gaciach. NIe wiem, jak dziś, ale w latach 90 jeszcze były koła żyjące zgodnie z jego naukami. Fajnie to wyglądało na zdjęciu - on idzie boso i prawie nago po śniegu, a za nim stado ludzi w pełnym rynsztunku.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz
Filip #2506877 | 89.228.*.* 24 maj 2018 08:11
Owszem można sobie chodzić boso , tylko jak takie osoby są traktowane w urzędach lub bankach, na pewno nie poważnie
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
www.skupaut-olsztyn.pl #2506807 | 94.254.*.* 24 maj 2018 06:25
moze nie wiele chodzi
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
walonki #2506781 | 86.154.*.* 24 maj 2018 00:14
Nie miałbym cierpliwości uważać na każde szkło.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz