Przez Bajkał do... Mongolii. Niesamowita wyprawa Jerzego Zubelewicza

2018-04-28 18:31:58(ost. akt: 2018-04-28 17:28:11)
Chwila oddechu w podróży

Chwila oddechu w podróży

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Jerzy Zubelewicz był m.in. dyrektorem domu kultury w Barczewie. Po przejściu na emeryturę spełnił swoje marzenie — pojechał kamperem nad Bajkał. A przy okazji, żeby nie wracać do Polski tą sama drogą, zahaczył o Mongolię.
Jerzy Zubelewicz na emeryturze jest od dwóch lat. Nie leży jednak na kanapie. Za odprawę kupił sobie starego volkswagena t3 i go wyremontował. — Zrobiłem go na kampera — tłumaczy. — Miałem kuchnię, miałem spanie. Był ze mną pies Feta i też miał swoje miejsce. 


Przejechał około 20 tys. km. W podróży był 63 dni.


Ale to wszystko jest mało! Nie miałem żadnej porządnej mapy. Niby drogi były zaznaczone i opracowałem sobie trasę. Tymczasem przy tych drogach nie było żadnych znaków. Nic! Zero! Drogi się rozjeżdżają i bądź tu mądry... I jeszcze jest tak, że obok rozjeżdżonej szutrówki biegnie równolegle druga albo i trzecia. I czasem bywa, że one się rozjeżdżają, gdy omijają jakąś przeszkodę, potem się zjeżdżają, ale czasem nie. Jednak ani razu się nie bałem, że coś mi się stanie. Miałem czas, miałem swobodę, jechałem, choć nigdy nie wiedziałem, czy w dobrym kierunku. 
Pan Jerzy z mieszkańcami Mongolii rozmawiał tylko na migi. — Nie dało się ani po angielsku, ani po rosyjsku — dodaje.


Taka dwumiesięczna podróż byłaby możliwa tylko dzięki emeryturze. Czy była bardzo kosztowna? — Nie — odpowiada Zubelewicz. — Największy koszt to paliwo. Za olej napędowy płaciłem od 2 zł do 2,5 zł za litr. Cała wyprawa kosztowała mnie około 8 tys. zł. Ale trwała, jak wakacje, dwa miesiące. I wspomnienia mam do końca życia.


Czy to koniec podróżowania? — Absolutnie nie — mówi pan Jerzy. — Choć w tym roku nie wybieram się nigdzie daleko. Wymyśliłem sobie taki projekt, żeby pojechać w podróż śladami moich rodziców. Pochodzą z Wilna. Chcę odwiedzić miejsca, gdzie spędzili dzieciństwo, gdzie chodzili do szkoły, ale też te gdzie jako dzieci jeździliśmy z nimi na wakacje. Sfotografuję te miejsca i założę album. Pamiątkę, którą zostawię przyszłym pokoleniom. A w przyszłym roku być może wybiorę się na północ Rosji. Tam mnie ciągnie, bo żyją tam wspaniali ludzie, życzliwi i uczynni. Bardzo łatwo nawiązuje się z nimi kontakt. Tego na Zachodzie już nie ma i w Polsce już też taka serdeczność i gościnność zanika. Dlatego chętnie jeżdżę na Wschód. 



MZG