Dziękuję, że są poeci, bo mogę posłużyć się ich wierszami

2018-05-08 12:00:00(ost. akt: 2018-05-07 13:10:04)
Irena Telesz, aktorka

Irena Telesz, aktorka

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Irenę Telesz wyjaśnia, po co pisać i czytać wiersze w czasach, kiedy nikt ich nie czyta:

— Czyta się prozę, mówi się prozą, ale czasami coś jeszcze się czuje, czego nie potrafimy powiedzieć, nie znajdujemy na to słów. Często dziękuję, że są poeci, bo mogę posłużyć się ich wierszami. I to nie tylko jako aktorka czy polityk, kiedy mogę podeprzeć się poezją. Ale proszę sobie wyobrazić, że gdyby nie było wierszy, ile osób nie umiałoby się oświadczyć?! Albo powiedzieć komuś czegoś miłego, albo podzielić się emocjami?!

Z drugiej strony każdy z nas jest poetą, bo dostrzega piękno świata w subtelnych szczegółach, ale nie potrafimy tego opowiedzieć. Poeci to naznaczone przez Pana Boga osoby. On patrzy na ludzi i mówi: — A ty to będziesz poetą... I coś mówi mu na ucho, on to pisze, a potem my to czytamy.

Tak było w przypadku naszego poety Erwina Kruka. Jest to poeta nasz z Mazur, opowiadający o losach tutejszej ludności, a z drugiej strony bardzo uniwersalny. I to chciałam pokazać, czytając jego wiersze (miało to miejsce w poniedziałek w amfiteatrze na wieczorze zorganizowanym przez Miejski Ośrodek Kultury – red.). Jest to też mój poeta... Kobiety, przesiedlonej z innych terenów. Ale ja tego nie potrafiłabym tego opowiedzieć tak, jak to zrobił Erwin Kruk. On czuł to samo co ja i był tak samo jak ja dzieckiem, które utraciło rodzinny dom. I dzisiaj dziecko w Syrii czuje to samo, co Erwin Kruk w 1945 roku. Ale coś się zmieniło. Na nasze ziemie zawsze przyjmowano wygnańców. Mnie jest bardzo ciężko, że teraz do Polski nie wpuszcza się potrzebujących.

W scenografii przygotowanej na poniedziałkowego spotkania z poezją Kruka specjalnie pokazaliśmy fragmenty domowego gospodarstwa — miskę i dzbanek. To zostaje po ludziach. Domy się burzy, książki płoną, zostają pojedynczy niemi świadkowie czyjegoś życia. Resztę dopowiada poeta.