100 Twarzy Niepodległej: Michał Kajka, Maria Kensbok, August Kiwicki

2018-04-19 16:19:30(ost. akt: 2018-04-19 16:28:35)
Michał Kajka

Michał Kajka

Autor zdjęcia: archiwum OBN

W tym roku obchodzimy 100. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę. Choć sytuacja na przełomie wieków na Warmii, Mazurach i Powiślu, była inna niż w Polsce, też mieliśmy swoją historię niepodległości. W naszym cyklu w każdą środę w Gazecie przedstawiamy wielką historię poprzez biografie zwykłych, niezwykłych ludzi: działaczy, nauczycieli, księży, pisarzy, redaktorów.
Michał Kajka Michał Kajka 1858-1940

Twardy Mazur, który był poetą przyrody
Michał Kajka urodził się w Skomacku, cały dorosłe życie związany był jednak z Ogródkiem koło Orzysza, gdzie dziś jest jego muzeum. Kajka był cieślą, stawiał domy, zaliczył tylko szkołę powszechną, w której, przynajmniej w młodszych klasach, do 1872 roku uczył się po polsku. Prawdziwą szkołą języka były jednak dla Kajki ewangelickie kancjonały i kalendarze. Właśnie w piśmie wydawcy takich kalendarzy, „Mazurze” J.K.Sembrzyckiego, Kajka w 1884 roku debiutował, pisząc m.in. „Uczym się rozumu z tego /Co w książkach pożytecznego”.

Na opinię Stokpole (zatwardziałego Polaka) cieśla z Ogródka zapracował sobie u władz pruskich jeszcze pod koniec XIX wieku, gdy był członkiem Mazurskiej Partii Ludowej. W okresie plebiscytu 1920 r. nie krył swoich poglądów. Pisał na przykład „Toć my musiem głosić za tym narodem, co nam będzie naszą narodowość i naszą ojczystą mowę obraniać”, dziwiąc się, że chęć głosowania za Polską może być powodem szykan. Charakterystyczne jednak, że w Ogródku, podczas plebiscytu, żaden głos za Polską nie padł.

Krótki okres sławy miał Kajka na przełomie lat 20 i 30. Kiedy zaangażował się działania Związku Polskich Towarzystw Szkolnych i o Komisji Szkolnej na Mazurach w Szczytnie. Jeździł na zjazdy, uczestniczył w spotkaniach z młodzieżą. W 1927 r., staraniem m.in. Emilii Sukertowej-Biedrawiny, która i wcześnie drukowała Kajkę w kalendarzach dla Mazurów wydawanych w Działdowie, w nakładzie 3000 egzemplarzy ukazał się, jedyny wydany za życia poety, zbiór jego wierszy „Pieśni Mazurskie”. Wtedy, w 1930 roku, miał jedyną okazję udziału w zorganizowanej dla autochtonów wycieczce do Polski, ostatecznie jednak zwyciężyły obawy przed reakcją lokalnych władz, landrat (starosta) i tak zresztą gnębił Kajkę jak mógł, np. odmawiając zgody na zakup gospodarstwa dla syna.

Najsłynniejsza zwrotka z obszernej twórczości Michała Kajki znana jest powszechnie.
„O ojczysta nasza mowo
Coś kwitnę la nam przed laty
Zakwitnijże nam na nowo
Jako kwitną w lecie kwiaty"

Kajka, Mazur, swoją tożsamość pojmujący lokalnie, nie narodowo, przede wszystkim był poetą przyrody, zmieniających się pór roku i odpowiadającemu im rytmowi kalendarza kościelnego. — Twórczość Michała Kajki to jest pieśń, śpiew zanoszony Bogu, to jest modlitwa w duchu ewangelickim, luterańskim — uważa profesor Zbigniew Chojnowski, autor biografii i znawca twórczości Kajki, który dziesięć lat temu zebrał jego wiersze w „Mały kancjonał mazurski i opowieści ucieszne”.

W politykę Michał Kajka został uwikłany bez własnej woli. Pisał w 1936 r. do redakcji „Mazura”: "Szanowna Redakcjo, donoszę iż mam gotowe poematy 4 świeżych, które miałem posłać, lecz spotkało mnie zmartwienie. Otóż mój syn, Adolf, pozbawiony jest roboty za to, iż moje nazwisko w Mazurze jest umieszczone (…) „Ojciec twój trzyma z Polakami to niech Polacy dadzą m robotę”. Skarżył się, dobiegający osiemdziesiątki, poeta. Prosił, żeby polskie auta już do niego nie zajeżdżały, choć z zaufanymi osobami np. Sewerynem Pieniężnym czy Karolem Małłkiem kontakt utrzymywał. Kiedy Melchior Wańkowicz, zbierając materiał do „Na tropach Smętka”, odwiedził Ogródek, Kajka odnaleziony w sąsiedniej wsi przy stawianiu domu, zbył go mówiąc, że ma robotę i nie będzie rozmawiać.

bs

Maria Kensbok Maria Kensbok 1917-2013

Prawdziwą jej pasją było harcerstwo
Działaczka narodowa na przedwojennej Warmii, instruktorka harcerska, przedszkolanka, bibliotekarka.

Urodziła się w Purdzie. W 1930 roku rodzice przenieśli ją w 1930 roku ze szkoły niemieckiej do powstałej wówczas katolickiej szkoły polskiej. Wstąpiła do Towarzystwa Młodzieży i brała udział w amatorskim zespole śpiewaczym. Jako nastolatka wysłana została do Polski, gdzie skończyła w 1935 roku Państwowe Seminarium Ochroniarek (przedszkolanek – red.) w Warszawie.

Ciekawostką jest, że uczestniczyła w pogrzebie zmarłego wówczas Józefa Piłsudskiego. Po powrocie na Warmię objęła polskie przedszkole w Skajbotach, pomagała też w szkole, prowadziła świetlicę i biblioteczkę, często sama roznosząc polskie książki czytelnikom.

Prawdziwą jej pasją było harcerstwo. Jeszcze ucząc się w Polsce bardzo zaangażowała się w ruch harcerski, brała udział w zlocie ZHP w Spale (1935) a potem w wielu innych obozach harcerskich, zarówno w Polsce jak i na terenie Niemiec. W 1936 roku zorganizowała w Skajbotach i została jej opiekunką. Drużyna nosiła imię Stefana Batorego, a Maria Kensbok została instruktorką Hufca Wschodniopruskiego. Była również członkiem Związku Polaków w Niemczech (koło w Skajbotach liczyło około 50 osób). W marcu 1938 roku w Berlinie, w delegacji z Warmii, uczestniczyła w I Kongresie Polaków w Niemczech

Po wybuchu wojny, gdy rozpoczęły się aresztowania działaczy polskich, ukrywała się, pracowała jako pomoc domowa w Barczewie. Od 1948 roku prowadziła przedszkole w Gutkowie. Zmarła w olsztyńskim Domu Pomocy Kombatant, mając 97 lat.


August Kiwicki 1879-1950

Morderca brata straszył pod oknami
August Kiwicki jest jednym z bohaterów „Na tropach Smętka” Melchiora Wańkowicza. Mazur z Dłużka był nękany przez władze niemieckie. Wańkowicz opisał tragedię rodziny i wzmożone ataki organizacji hitlerowskich. Kiwicki mocno odcierpiał swoją obecność w reporterskiej książce, która w przedwojennej Polsce miała wielki rozgłos. Rodzina z obawy przed represjami musiała uciekać z rodzinnych stron. W Działdowie, gdzie się schronili się, jako rekompensatę dostali od rządu polskiego sklep kolonialny.

Wańkowicz napisał, że 10 tysięcy złotych na jego zakup przeznaczyła Liga Morska i Kolonialna. Mieszkająca wówczas w Działdowie Emilia Sukertowa-Biedrawina podaje, że „ratowali się więc oni uciecz­ką przez zieloną granicę (…) Pierwszy w nocy przybył Paweł Kiwicki z bratem, reszta rodziny zbiegła ich śladem, pozostawiając cały dobytek na pastwę hitlerowców. Znaleźli się w ciężkiej sytuacji, bez pieniędzy, bez ubrania i bielizny na zmianę, a rodzina była liczna. Kierownictwo Muzeum Mazurskiego udzieliło im dwóch pokoi, prze­znaczonych na zbiory”.

Urodzony w Tylkowie pod Szczytnem Kiwicki kupił przed I wojną światową karczmę nad jeziorem w Dłużku. W okresie plebiscytu był po stronie polskiej, został mężem zaufania Mazurskiego Komitetu Plebiscytowego, przyjmował agitatorów. We wsi ostatecznie padło kilkanaście głosów za Polską, ale postawa Kiwickich skończyła się dla nich rodziną tragedią, kiedy sąsiad — Stenzel — zastrzelił brata Augusta Kiwickiego. Został za to skazany, ale prędko wrócił do wsi, odgrażając się Kiwickim. Przenieśli się pod Olsztyn, pospiesznie wydzierżawiając gospodę, stale zresztą mieli kłopoty z uzyskaniem od władz niemieckich koncesji na jej prowadzenie.

Dla Wańkowicza historia Kiwickich stała się ilustracją poniżenia Mazurów. Gdy pojawił się w Dłużku, pierwszym, z którym rozmawiał, był przebywający na wakacjach syn Kiwickiego, Paweł, wówczas student seminarium nauczycielskiego w Polsce. Kiwiccy przyjęli gościa z Warszawy z wielką obawą, postawili jednak kolację, rano syn zabrał pisarza na ryby. Sam August Kiwicki w książce nawet nie jest cytowany. Wystarczy jednak przeczytać, że morderca jego brata ciągle chodzi pod jego oknami, zaś on sam, z obawy przed represjami, nie prenumeruje polskich gazet.

Po wrześniu 1939 r. Kiwiccy stracili także swoją nową własność w Działdowie i ukrywali się w Generalnej Guberni. Po wojnie August Kiwicki wrócił do Dłużka. Jak oceniał Polskę, którą na Mazurach wprowadzali komuniści, nie wiemy.

bs

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Mazur #2524669 | 79.124.*.* 24 cze 2018 10:14

    największą tragedią dla działaczy mazurskich było to że wcale lub bardzo słabą pomoc otrzymywali od ówczesnych władz polskich , polskie władze bardzo słabo angażowały się w czasie plebiscytu na terenie dawnych Prus Wschodnich dając do zrozumienia że nie za bardzo im zależało na powrocie tych ziem do Macierzy

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz