100 Twarzy Niepodległej: Jan Hanowski i Władysław Herz
2018-04-10 15:48:56(ost. akt: 2018-04-10 16:33:56)
W tym roku obchodzimy 100. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę. Choć sytuacja na przełomie wieków na Warmii, Mazurach i Powiślu, była inna niż w Polsce, też mieliśmy swoją historię niepodległości. W naszym cyklu w każdą środę w Gazecie przedstawiamy wielką historię poprzez biografie zwykłych, niezwykłych ludzi: działaczy, nauczycieli, księży, pisarzy, redaktorów.
Z każdym się rozmówi i jego życzeń z ochotą wysłucha
Jan Hanowski (1873-1968) Jan Hanowski
Jan Hanowski (1873-1968) Jan Hanowski
Był synem rolników Jana Hanowskiego i Elżbiety z domu Bludau z Mątek w parafii Jonkowo na Warmii. W domu rodzina mówiła po polsku. Ojciec nauczył go pisać i czytać po polsku. Jan był najstarszym z sześciorga rodzeństwa i pomagał w gospodarstwie, ale nie chciał być rolnikiem. Chodził do szkoły w Jonkowie, potem do gimnazjum w Olsztynie, skończył seminarium duchowne w Braniewie. 28 stycznia 1900 roku przyjął święcenia kapłańskie. Jako wikary pracował w Postolinie i Barczewie. Kazania głosił po polsku, uczył religii. Swoje pierwsze probostwo objął w Straszewie na Powiślu.
Pod koniec 1913 roku spotkało go wielkie wyróżnienie: został proboszczem w Gietrzwałdzie. Odprawiał nabożeństwa w języku polskim, co nie było po myśli władz nieniemieckich. Hanowski zainicjował w znacznym stopniu rozbudowę miejscowego sanktuarium, odnowił obraz Matki Boskiej Gietrzwałdzkiej. Spotykał się z polskimi pielgrzymami. Działacze niemieckiego Heimatdienstu zarzucali mu propolską postawę, choć nie angażował się zbytnio w działania ruchu polskiego, ale był wśród uczestników zjazdu kół śpiewaczych w 1920 r. w Gietrzwałdzie.
W 1924 roku został proboszczem parafii pw. św. Jakuba w Olsztynie i był nim przez 24 lata.
W 1924 roku został proboszczem parafii pw. św. Jakuba w Olsztynie i był nim przez 24 lata.
Wprowadził zasadę odprawiania co niedzielę (i w każde święto) mszy z kazaniem w języku polskim, a polskie chóry śpiewały na nabożeństwie. Msza rozpoczynała się o godzinie 10.50 w każdą niedzielę aż do wybuchu drugiej wojny światowej. Był proboszczem zarówno polskich, jak i niemieckich parafian. Nie ukrywał polskich sympatii, utrzymywał bliskie kontakty z rodziną Pieniężnych. Czytał "Gazetę Olsztyńską". Codziennie odbierał ją w księgarni na ulicy Młyńskiej (dziś Targ Rybny), wracając, trzymał ją w ręku, by tytuł był widoczny.
Na 25-lecie posługi kapłańskiej „Gazeta Olsztyńska” napisała: "W trudnych warunkach zaskarbił sobie jako duszpasterz zaufanie wszystkich Polaków i Niemców. Rozumie dobrze i odczuwa życzenia parafian polskich. (...) Nie odpycha nikogo, z każdym się rozmówi i jego życzeń z ochotą wysłucha". Był udział w obchodach 50-lecia istnienia Gazety w 1936 roku.
W roku 1939 został mianowany kanonikiem honorowym kapituły warmińskiej. Nie opuścił Olsztyna w czasie wojny. W styczniu 1945 roku uchronił olsztyńskie kościoły przed spaleniem i grabieżą przez Armię Czerwoną. Uprzedził fakty. Po wkroczeniu Rosjan do Olsztyna zdołał uzyskać zaświadczenie: „Kościoła nie palić, zamieszani w podpalenie będą pociągnięci do odpowiedzialności zgodnie z prawem wojny”.
28 lipca 1945 roku we Fromborku został wybrany wikariuszem kapitulnym. Duchowny dwukrotnie pełnił tymczasowo funkcję rządcy diecezji. Był także członkiem Polskiego Komitetu Narodowościowego na Okręg Mazurski. W 1951 roku został obdarzony godnością prałata.
Wszyscy go szanowali. Żył 96 lat. Został pochowany w Jonkowie, przy grobach rodziców. W kościele św. Jakuba ma pamiątkową tablicę. Jest patronem ulicy na olsztyńskich Jarotach.
bb
na podstawie: S. Achremczyk, "Ksiądz Jan Hanowski"
na podstawie: S. Achremczyk, "Ksiądz Jan Hanowski"
To wielkopolski działacz robotniczo-narodowy, w 1919 roku poseł na Sejm Ustawodawczy, wśród polityków odradzającej się Polski najbardziej chyba zaangażował się w sprawy Polaków z Powiśla, Warmii i Mazur. W latach 1919-1920 sprawował funkcję naczelnika Wydziału Agitacyjnego w Komitecie Mazurskim w Warszawie. Wiele razy apelował o poważniejsze zaangażowanie kolejnych polskich rządów, zwłaszcza w okresie poprzedzającym plebiscyt. W marcu 1920 roku odnosząc się m.in. do wiadomości o rozbiciu przez niemieckie bojówki polskich wieców w Malborku i Iławie mówił z sejmowej trybuny: „…nie dziw, że ludność ta zamiast mieć otuchę, jest zrozpaczona i nie wie, co począć. Zrozpaczona jest i nieufna wobec Polski, bo powiada «Jeżeli Polska nie ma tyle siły, ażeby u Ententy wymóc rzeczywiste równouprawnienie, to jakże możemy się spodziewać opieki od tej Polski»”.
Po przegranym plebiscycie Władysław Herz przygotował raport „Plebiscyt na Mazurach i Warmii w świetle faktów". Uważał, że: „Stanowisko rządu polskiego wobec plebiscytu na Mazurach i Warmii nie było dość stanowcze i odporne. Ze wszystkich plebiscytów, ten ostatni najmniej interesował sfery rządowe i opinię publiczną”.
Po plebiscycie Herz został dyrektorem Biura Centralnego Poznańskiego Komitetu Reemigracyjnego zajmującego się pomocą osobom optującym za Polską, które zdecydowały się lub zmuszone zostały do wyjazdu z terenu głosowania.
Tragiczny los czekał Władysława Herza po wrześniu 1939 roku. Zachowany przez rodzinę jego dziennik z pierwszych miesięcy wojny kończy się wpisem jego małżonki: „Dnia 21.4.40 nasz kochany Dziadzia został zabrany przez Gestapo rano, w niedzielę o 4 godz. Po 2 godz. tego okropnego dnia wyrzucono nas z mieszkania po raz drugi.” Herz do 1941 roku był więziony w KL Dachau. Zwolniony, pracował jako zwykły robotnik, w poznańskiej „Centrze”. Niemcy przypomnieli sobie o nim o odkryciu grobów katyńskich. 17 kwietnia 1943 roku wraz z trzema innymi osobami z Poznania został samolotem zawieziony do Smoleńska. Niemiecka propaganda chciała wykorzystać uczestników wyjazdu, organizując im spotkania w Poznaniu, Gnieźnie. Władysław Herz wypowiadał się na nich, że był, widział, ale, nie wie, kto jest sprawcą śmierci polskich oficerów, bo go przy tym nie było. Być może to zadecydowało o jego ponownym aresztowaniu. Zginął w lipcu 1944 roku w obozie koncentracyjnym Gross-Rosen.
bs
Na podstawie m.in. Piotr Stawecki, Stanowisko Sejmu Ustawodawczego… KW-M 1971/4
Fot. Władysław Herz (pierwszy z prawej) z rodziną, lata 30.
Fot. archiwum prywatne
Po przegranym plebiscycie Władysław Herz przygotował raport „Plebiscyt na Mazurach i Warmii w świetle faktów". Uważał, że: „Stanowisko rządu polskiego wobec plebiscytu na Mazurach i Warmii nie było dość stanowcze i odporne. Ze wszystkich plebiscytów, ten ostatni najmniej interesował sfery rządowe i opinię publiczną”.
Po plebiscycie Herz został dyrektorem Biura Centralnego Poznańskiego Komitetu Reemigracyjnego zajmującego się pomocą osobom optującym za Polską, które zdecydowały się lub zmuszone zostały do wyjazdu z terenu głosowania.
Tragiczny los czekał Władysława Herza po wrześniu 1939 roku. Zachowany przez rodzinę jego dziennik z pierwszych miesięcy wojny kończy się wpisem jego małżonki: „Dnia 21.4.40 nasz kochany Dziadzia został zabrany przez Gestapo rano, w niedzielę o 4 godz. Po 2 godz. tego okropnego dnia wyrzucono nas z mieszkania po raz drugi.” Herz do 1941 roku był więziony w KL Dachau. Zwolniony, pracował jako zwykły robotnik, w poznańskiej „Centrze”. Niemcy przypomnieli sobie o nim o odkryciu grobów katyńskich. 17 kwietnia 1943 roku wraz z trzema innymi osobami z Poznania został samolotem zawieziony do Smoleńska. Niemiecka propaganda chciała wykorzystać uczestników wyjazdu, organizując im spotkania w Poznaniu, Gnieźnie. Władysław Herz wypowiadał się na nich, że był, widział, ale, nie wie, kto jest sprawcą śmierci polskich oficerów, bo go przy tym nie było. Być może to zadecydowało o jego ponownym aresztowaniu. Zginął w lipcu 1944 roku w obozie koncentracyjnym Gross-Rosen.
bs
Na podstawie m.in. Piotr Stawecki, Stanowisko Sejmu Ustawodawczego… KW-M 1971/4
Fot. Władysław Herz (pierwszy z prawej) z rodziną, lata 30.
Fot. archiwum prywatne
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez