Kominiarz z Iławy prawdę ci powie

2018-04-07 13:00:00(ost. akt: 2018-04-07 13:47:33)
Kominiarze z Iławy na dachu kamienicy przy ul. Niepodległości w Iławie, skąd rozpościera się piękny widok. Od lewej Adam Patalon, Wojciech Jaworowski i Robert Tomaszewski

Kominiarze z Iławy na dachu kamienicy przy ul. Niepodległości w Iławie, skąd rozpościera się piękny widok. Od lewej Adam Patalon, Wojciech Jaworowski i Robert Tomaszewski

Autor zdjęcia: Zbigniew Tomaszewski/TOMCOLOR

IŁAWA\\\ To nie jest robota dla oszołomów, dzikusów. Dla rutyniarzy też nie, ta potrafi doprowadzić do wypadku, nawet śmiertelnego. To robota dla ludzi odważnych, ale rozsądnych, bo "spacerowanie" po stromym dachu wysokiego budynku wymaga przede wszystkim myślenia.

Adam Patalon to jeden z trzech mistrzów kominiarskich w Iławie. Dwaj kolejni to Robert Tomaszewski i Wojciech Jaworowski. Adam i Robert to akurat przypadki dziedziczenia fachu, ich ojcowie także dbali o stan mnóstwa kominów itp. w Iławie i okolicach. Do ich zadań należy czyszczenie przewodów kominowych, wentylacyjnych i dymowych, odbiory nowopowstałych budynków, wydawanie ekspertyz i opinii kominiarskich, przeglądy okresowe.

Zima to okres wytężonej pracy kominiarzy i przez kilka ostatnich tygodni nie było czasu, aby się spotkać i porozmawiać o tym ciekawym zawodzie. W końcu jednak, tuż przed świętami, Adam Patalon znalazł czas na spotkanie. A do redakcji przyszedł w pełnym umundurowaniu, z szapoklakiem na głowie.

••• Szapoklak to nic innego, jak cylinder z którym kojarzeni są kominiarze. Może go nosić tylko i wyłącznie mistrz kominiarski, natomiast czeladnik kominiarski na głowę zakłada keplik, małą czapkę przypominającą trochę myckę.
— Po trzech latach pracy pod okiem mistrza możesz przystąpić do egzaminu czeladniczego. Po kolejnych trzech możesz już ubiegać się o tytuł mistrza. Egzamin przeprowadzany jest w cechu rzemiosł, ja akurat zdawałem go w Olsztynie a jedno z pytań brzmiało: czy kominiarz ma wpływ na stan środowiska naturalnego? Oczywiście, że ma — mówi Adam Patalon, kominiarz, który bardzo nie lubi... brudu.

— Od dziecka jestem pedantem, lubię porządek a przede wszystkim czystość — Adam wymienia cechy, które — zdawałoby się — eliminowałyby go z pracy w tym zawodzie. Kurzu czy pyłu nie lubi do tej pory, jednak ojciec Roman potrafił przekonać go do pracy kominiarza.
— To było w momencie, gdy właśnie ukończyłem szkołę średnią. Mnóstwo moich znajomych wyjeżdżało wówczas za granicę, ja nie chciałem — wspomina 30-latek, który już od 10 lat jest kominiarzem.

— Nie miałem też jednak pomysłu na swoją przyszłość. Tata przekonywał mnie argumentami pracy "na swoim". No i w końcu przekonał. Ja, podobnie jak Robert Tomaszewski, kontynuujemy rodzinne tradycje zawodowe, jednak nie można stwierdzić, że jest to jakaś kominiarska norma, aby syn przejmował firmę po ojcu. Po prostu zbieg okoliczności sprawił, że taka sytuacja ma miejsce w Iławie. No więc jestem kominiarzem, ale uwierzcie mi: ciągle nienawidzę brudu, kurzu, swędzenia — opowiada Adam, który — jak przyznaje — od małego uwielbiał chodzić po wysokich drzewach czy budynkach. — Gdy piłka wpadała na dach sąsiadującej z moim blokiem szkoły podstawowej nr 5, ja pierwszy zgłaszałem chęć wejścia po nią — mówi kominiarz.

••• To ciężki kawałek chleba, do tego niebezpieczny. Adam przyznaje, że jego dziewczyna denerwuje się, gdy słyszy jadącą do wezwania karetkę pogotowia, bo zdaje sobie sprawę, że może właśnie jej chłopak uległ wypadkowi.
— W tej pracy nie ma miejsca na rutynę. Musisz zachować czujność i uważać na każdym kroku. Nie tylko na wysokich budynkach, ale na wszystkich. Twoja własna linka może okazać się niebezpieczną przeszkodą, która spowoduje upadek z wysokości — zauważa iławianin, który nie ma większego problemu z wymienieniem najgroźniejszych — jego zdaniem — dachów w Iławie. Są to kamienice przy ul. Kościuszki, zwłaszcza ta spod numeru 31, a także dwa nowe bloki przy ul. Ostródzkiej, w okolicach Europa Center. Oczywiście, mowa o dachach o dużym kącie nachylenia.

— Na stromym dachu jednego z nich mój kolega po fachu mógł zginąć. Zarwała się pod nim stopka, która przecież po to jest zamontowana, aby po niej chodzić. Widocznie jednak dekarz dał o kilka wkrętów za mało. Skończyło się na szczęście tylko na strachu, bo kominiarz w ostatniej chwili zdołał się czegoś złapać i w ten sposób pewnie uratował swoje życie — wspomina Patalon, który sam, odpukać, żadnemu poważnemu wypadkowi nie uległ, choć kilka razy z dachu już zjechał — zawsze kończyło się tylko na drobnych urazach.

Ale miał na przykład kontuzję łokcia, której nabawił się podczas meczu piłki ręcznej (jest w kadrze II-ligowego Jezioraka). Już ją wyleczył, ale do tej pory nie wystąpił w meczu ligowym, bo też jej odnowienie mogłoby spowodować, że nie będzie mógł wykonywać swojej pracy.

Kominiarz musi też być człowiekiem uczciwym i budzącym zaufanie, bo często jest wpuszczany do obcych domów. Kominiarska brać nie dopuszcza zatem do siebie podejrzanych typków. A jak to jest z handlowaniem kalendarzami? Okazuje się, że nie zajmują się tym prawdziwi kominiarze tylko... oszuści, przynajmniej tak jest na terenie Iławy.
— Wielokrotnie słyszeliśmy od naszych klientów o takich przebierańcach, którzy chcąc sprzedać kalendarz udawali prawdziwych kominiarzy. Problemem jest fakt, że często mają oni zarejestrowaną działalność, jako handel obnośny i gdy ktoś już wezwie policję, to taki przebieraniec powie, że to strój karnawałowy którego używa w pracy. Dobrą metodą na sprawdzenie takiego delikwenta jest zadanie mu pytania, z której firmy kominiarskiej konkretnie jest. To często ucina dalszą dyskusję — radzi Adam.

••• Gdy umawialiśmy się na rozmowę, zakładaliśmy, że artykuł przede wszystkim będzie traktował o samym zawodzie kominiarza, o jego historii i (wciąż przestrzeganych) tradycjach, jednak nie sposób nie poruszyć tematu zagrożeń, jakie związane są z nieumiejętnym korzystaniem z pieców i innych domowych urządzeń. Kominiarze, jak mało kto, potrafią wymienić litanię grzechów popełnianych przez domorosłych palaczy, zwłaszcza w okresie zimowym.

— Prawo prawem, jednak w rzeczywistości wygląda to tak jak w powiedzeniu "Wolność Tomku w swoim domku". Zdarzają się mandaty nakładane przez policję na osoby, które palą na przykład śmieciami i z naszego doświadczenia wynika, że właśnie kary finansowe są najbardziej skuteczną formą walki z tym zjawiskiem — uważa kominiarz, który wymienia obowiązki wynikające z prawa budowlanego.

Jak się okazuje, w budynku, gdzie za ogrzewanie odpowiada piec na opał stały (drewno, węgiel, pelet) w ciągu roku musi nastąpić czterokrotne czyszczenie przewodów dymowych. W przypadku pieców na paliwo ciekłe (olej opałowy, gaz), czyszczenie musi nastąpić dwa razy w roku.
— Ta liczba kontroli wynika z prawa budowlanego. W rzeczywistości jednak z naszych szacunkowych obliczeń wynika, że około 1/3 kominów na terenie Iławy jest źle lub w ogóle nieoczyszczona, za co oczywiście odpowiadają ich właściciele — podaje dane mistrz kominiarski, który dla opornych na tę wiedzę ma informację: jeśli dom jest ubezpieczony na wypadek pożaru, ale jego właściciel nie ma ważnego protokołu z przeglądu rocznego, to ewentualne ubezpieczenie nie zostanie prawdopodobnie wypłacone. Może zaboleć podwójnie, prawda?

••• Adam Patalon to ciekawy człowiek lubiący ludzi, więc rozmawia się kapitalnie. Nie brakuje ciekawostek, takich jak na przykład fakt, że prawdziwy mundur kominiarza ma 13 guzików. Podpytujemy także o nasze własne małe problemy domowe związane m.in. z brakiem odpowiedniej cyrkulacji powietrza w mieszkaniach.
— Mieszkania i domy, w których zamontowane są okna plastikowe, są po prostu zbyt szczelne. Przez to też źle działa wentylacja, bo nie ma odpowiedniej cyrkulacji powietrza. Zdarzają się więc takie sytuacje, że na przykład czujemy co właśnie gotuje nasz sąsiad mieszkający piętro wyżej. Są różnego rodzaju nawietrzniki, które po części załatwią sprawę, jednak najlepszą metodą na wprowadzenie odpowiednie wentylacji, a co za tym idzie, świeżego powietrza do mieszkania, jest pozostawianie okna w pozycji rozszczelnienia. To powinno załatwić sprawę — tłumaczy Adam, a my potwierdzamy skuteczność tych działań, bo już wcześniej wprowadziliśmy je w życie. Kominiarz przecież ma przynosić szczęście.

zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl