Edward Bojko wspomina Antoniego Gierszewskiego. Był jego wiernym druhem
2018-03-18 12:00:00(ost. akt: 2018-03-15 14:42:23)
WSPOMNIENIA\\\ Zapraszamy do lektury wspomnień emerytowanego dyrektora iławskiej „Budowlanki” Edwarda Bojko o panu Antonim Gierszewskim. A jest co wspominać... — Pana Antoniego poznałem w 1971 r., w trzecim roku mojej pracy zawodowej - mówi Edward Bojko.
Byłem wówczas nauczycielem w Szkole Podstawowej nr 2 w Iławie, a dodatkowo miałem 6 godzin tygodniowo w Liceum Wieczorowym na ul. Sienkiewicza w Iławie. Po zajęciach spotkałem pana Gierszewskiego, który zobaczył, że wychodzę z „wieczorówki”, zatrzymał się (wcześniej nie znaliśmy się), poruszył wąsem niczym pan Wołodyjowski, coś mruknął i powiedział: „Pamiętam pana z konferencji pedagogicznych, czy ma pan tu zajęcia?” Odpowiedziałem, że dyrektor Hertel zaproponował mi kilka godzin zajęć, na co chętnie się zgodziłem…
Nasza dalsza rozmowa przebiegała mniej więcej tak:
Antoni Gierszewski - Teraz pan idzie do domu?
Edward Bojko - Chyba tak.
A.G. - W „Czapli” (jedna z trzech funkcjonujących wtedy restauracji w mieście, położona nad brzegiem Jezioraka, rozebrana po 1990 roku) podają dobre flaczki, nie wstąpiłby pan ze mną?
E.B. - Z przyjemnością, panie profesorze – zawołałem, stojąc na baczność (o wojskowych manierach pana Antoniego wiedziałem od kolegów – byłych uczniów profesora, m.in. Zenka Sendlewskiego, z którym razem pracowaliśmy w Szkole Podstawowej nr 2 oraz Heńka Zabłotnego – kolegi z plutonu w Studium Wojskowym.
W „Czapli” nie było wolnych stolików, ale jak spod ziemi wyrósł pan Henio, kelner (były uczeń pana Antoniego) w białym fartuszku, z ręcznikiem przewieszonym przez rękę. Ukłonił się i powiedział „Panowie, stolik się znalazł, proszę za mną” i zaprowadził nas do tak zwanej sali „bankietowej. Następnie zwrócił się do pana Antoniego „Panie Profesorze, dla pana i pana gości zawsze stolik się znajdzie”. Podczas konsumpcji pan Antoni „przeegzaminował” mnie wszechstronnie:
A.G. - Naszego liceum nie kończyłeś?
E.B. - Nie, do Iławy trafiłem po ukończeniu Szkoły Pedagogicznej, szkołę średnią kończyłem w Elblągu – II Liceum Ogólnokształcące im. Kazimierza Jagiellończyka.
A.G. - Z której części Polski pochodzisz?
E.B. - Urodziłem się na terenie dzisiejszej Białorusi, między Grodnem a Wołkowyskiem.
A.G. - Znam Wołkowysk, przed wojną uczyłem się tam w szkole chorążych.
Antoni Gierszewski - Teraz pan idzie do domu?
Edward Bojko - Chyba tak.
A.G. - W „Czapli” (jedna z trzech funkcjonujących wtedy restauracji w mieście, położona nad brzegiem Jezioraka, rozebrana po 1990 roku) podają dobre flaczki, nie wstąpiłby pan ze mną?
E.B. - Z przyjemnością, panie profesorze – zawołałem, stojąc na baczność (o wojskowych manierach pana Antoniego wiedziałem od kolegów – byłych uczniów profesora, m.in. Zenka Sendlewskiego, z którym razem pracowaliśmy w Szkole Podstawowej nr 2 oraz Heńka Zabłotnego – kolegi z plutonu w Studium Wojskowym.
W „Czapli” nie było wolnych stolików, ale jak spod ziemi wyrósł pan Henio, kelner (były uczeń pana Antoniego) w białym fartuszku, z ręcznikiem przewieszonym przez rękę. Ukłonił się i powiedział „Panowie, stolik się znalazł, proszę za mną” i zaprowadził nas do tak zwanej sali „bankietowej. Następnie zwrócił się do pana Antoniego „Panie Profesorze, dla pana i pana gości zawsze stolik się znajdzie”. Podczas konsumpcji pan Antoni „przeegzaminował” mnie wszechstronnie:
A.G. - Naszego liceum nie kończyłeś?
E.B. - Nie, do Iławy trafiłem po ukończeniu Szkoły Pedagogicznej, szkołę średnią kończyłem w Elblągu – II Liceum Ogólnokształcące im. Kazimierza Jagiellończyka.
A.G. - Z której części Polski pochodzisz?
E.B. - Urodziłem się na terenie dzisiejszej Białorusi, między Grodnem a Wołkowyskiem.
A.G. - Znam Wołkowysk, przed wojną uczyłem się tam w szkole chorążych.
Następnie opowiedział szereg wspomnień z tamtego okresu, dotyczących wymienionych miejscowości. Na pytanie o poglądy polityczne i wzorce osobowe wymieniłem kilka postaci, w tym Marszałka Józefa Piłsudskiego i tu pan Antoni wstał… ja też. Powiedział: „Kolego! gratuluję, widzę, że jesteś prawdziwym Polakiem”. Gdy już wychodziliśmy z restauracji, dodał, że po lekcjach na „wieczorówce” mogę go zawsze odwiedzać w internacie. Tak oto poznałem jedną z barwnych i znanych postaci w Iławie.
Profesor Gierszewski przeszedł na emeryturę z tytułem i medalem „Zasłużony Nauczyciel Polski” – było to najwyższe odznaczenie w oświacie, w naszym województwie otrzymało je tylko kilku nauczycieli. Dodatkowo podjął pracę w „Budowlance” jako nauczyciel wychowania fizycznego. W tym czasie pełniłem funkcję zastępcy dyrektora i w zakresie moich obowiązków było hospitowanie zajęć wychowania fizycznego.
Wtedy poznałem pana Antoniego bliżej: chód miał sprężysty, sylwetkę wyprostowaną, był punktualny, zdyscyplinowany i wymagający od uczniów. Mniej czasu poświęcał grom zespołowym, więcej biegom, gimnastyce i tańcom (polonez, mazur, krakowiak, ale i tango). Zwracający się do pana Gierszewskiego uczniowie musieli być schludnie ubrani, przyjmować postawę zasadniczą i wyrażać swoją prośbę w ściśle określonej formie. Inaczej nie mieli co liczyć na wysłuchanie; a nie daj Boże - ręka w kieszeni … na ten brak elementarnej kultury profesor miał swoje określenie, które przemilczę.
Wspomniałem wcześniej, że uczył tańca. Bardzo dobrze tańczył, w tym i tańce towarzyskie: polkę, walca czy fokstrota. Od połowy lat 80 – tych „Budowlanka” organizowała Dzień Niepodległości z okazji 11 – tego listopada. Pomimo, że w tym czasie pracowałem w Urzędzie Miejskim, zawsze w tych spotkaniach uczestniczyłem. Były to uroczyste posiedzenia rady pedagogicznej z tematycznymi prelekcjami i wyjazdem do Jażdżówek. Tam śpiewano pieśni historyczne i patriotyczne - w tym obowiązkowo "Pierwszą Brygadę”, a następnie odbywały się wieczorki integracyjne. Jednym z inicjatorów tych spotkań był pan Antoni Gierszewski obok ówczesnego dyrektora pana Stanisława Kumórka i nauczyciela historii (później zastępcy dyrektora) pana Witolda Koprowskiego, który przygotowywał program i prowadził spotkanie. Od roku 1991, kiedy objąłem funkcję dyrektora, spotkania rozszerzyliśmy o nowe formy. Zapraszaliśmy pracowników naukowych, np. z Uniwersytetu Warszawskiego. W części rozrywkowo – konsumpcyjnej przy muzyce akordeonowej (w gronie było kilku grających kolegów: Zygmunt Marciniak, Sławek Radziszewski, Bogdan Olkowski, Zdzisław Kwiatkowski…) pan Antoni pierwszy porywał do tańca swoje dawne uczennice: Jadwigę Krajewską (polonistka i wicedyrektorka) czy Marię Kieloch (nauczycielka wychowania fizycznego), która poszła w ślady profesora. Mazur czy walc były tańczone profesjonalnie. Spotkania w Jażdżówkach, potem w Gardzieniu, odbywały się systematycznie, ale niestety już bez profesora Gierszewskiego.
Marszałek Józef Piłsudski był dla pana Gierszewskiego wzorem patrioty i największego Polaka w historii. Jego portret wisiał na czołowym miejscu obok portretu Jana Pawła II. Jak wiadomo pan Antoni był kawalerem i dlatego chętnie gościł w swoim domu kolegów. Spotkania te były okazją do burzliwych dyskusji na tematy publiczne. Byłem na tych nietypowych wieczorach kilka razy. Każdy, kto pierwszy raz wszedł do mieszkania pana Antoniego, musiał oddać cześć Marszałkowi, gospodarz nie informował w jakiej formie. Jedni zaczynali śpiewać jakąś pieśń patriotyczną lub coś recytowali. Pod koniec lat osiemdziesiątych po uroczystościach z okazji Dnia Nauczyciela pan Antoni zaprosił do siebie około 10 osób. Byli w tym gronie dwaj koledzy, którzy dotychczas nie brali udziału w spotkaniach. Po wejściu gospodarz prowadzi ich przed portrety Marszałka i Papieża, i poleca oddanie honoru. Zdezorientowani koledzy nie wiedzieli, co maja zrobić i poprosili mnie o pomoc. Ja też nie znałem „regulaminowej formy”, zaproponowałem: proszę przyklęknąć, przeżegnać się, wstać, zasalutować i zaśpiewać „Pierwszą Brygadę”. Gospodarz to zaakceptował, uścisnął dłonie nowych kolegów. Na drugi dzień w pokoju nauczycielskim nowi koledzy powiedzieli, że im się podobało i chętnie będą uczestniczyć w następnych spotkaniach.
Wtedy poznałem pana Antoniego bliżej: chód miał sprężysty, sylwetkę wyprostowaną, był punktualny, zdyscyplinowany i wymagający od uczniów. Mniej czasu poświęcał grom zespołowym, więcej biegom, gimnastyce i tańcom (polonez, mazur, krakowiak, ale i tango). Zwracający się do pana Gierszewskiego uczniowie musieli być schludnie ubrani, przyjmować postawę zasadniczą i wyrażać swoją prośbę w ściśle określonej formie. Inaczej nie mieli co liczyć na wysłuchanie; a nie daj Boże - ręka w kieszeni … na ten brak elementarnej kultury profesor miał swoje określenie, które przemilczę.
Wspomniałem wcześniej, że uczył tańca. Bardzo dobrze tańczył, w tym i tańce towarzyskie: polkę, walca czy fokstrota. Od połowy lat 80 – tych „Budowlanka” organizowała Dzień Niepodległości z okazji 11 – tego listopada. Pomimo, że w tym czasie pracowałem w Urzędzie Miejskim, zawsze w tych spotkaniach uczestniczyłem. Były to uroczyste posiedzenia rady pedagogicznej z tematycznymi prelekcjami i wyjazdem do Jażdżówek. Tam śpiewano pieśni historyczne i patriotyczne - w tym obowiązkowo "Pierwszą Brygadę”, a następnie odbywały się wieczorki integracyjne. Jednym z inicjatorów tych spotkań był pan Antoni Gierszewski obok ówczesnego dyrektora pana Stanisława Kumórka i nauczyciela historii (później zastępcy dyrektora) pana Witolda Koprowskiego, który przygotowywał program i prowadził spotkanie. Od roku 1991, kiedy objąłem funkcję dyrektora, spotkania rozszerzyliśmy o nowe formy. Zapraszaliśmy pracowników naukowych, np. z Uniwersytetu Warszawskiego. W części rozrywkowo – konsumpcyjnej przy muzyce akordeonowej (w gronie było kilku grających kolegów: Zygmunt Marciniak, Sławek Radziszewski, Bogdan Olkowski, Zdzisław Kwiatkowski…) pan Antoni pierwszy porywał do tańca swoje dawne uczennice: Jadwigę Krajewską (polonistka i wicedyrektorka) czy Marię Kieloch (nauczycielka wychowania fizycznego), która poszła w ślady profesora. Mazur czy walc były tańczone profesjonalnie. Spotkania w Jażdżówkach, potem w Gardzieniu, odbywały się systematycznie, ale niestety już bez profesora Gierszewskiego.
Marszałek Józef Piłsudski był dla pana Gierszewskiego wzorem patrioty i największego Polaka w historii. Jego portret wisiał na czołowym miejscu obok portretu Jana Pawła II. Jak wiadomo pan Antoni był kawalerem i dlatego chętnie gościł w swoim domu kolegów. Spotkania te były okazją do burzliwych dyskusji na tematy publiczne. Byłem na tych nietypowych wieczorach kilka razy. Każdy, kto pierwszy raz wszedł do mieszkania pana Antoniego, musiał oddać cześć Marszałkowi, gospodarz nie informował w jakiej formie. Jedni zaczynali śpiewać jakąś pieśń patriotyczną lub coś recytowali. Pod koniec lat osiemdziesiątych po uroczystościach z okazji Dnia Nauczyciela pan Antoni zaprosił do siebie około 10 osób. Byli w tym gronie dwaj koledzy, którzy dotychczas nie brali udziału w spotkaniach. Po wejściu gospodarz prowadzi ich przed portrety Marszałka i Papieża, i poleca oddanie honoru. Zdezorientowani koledzy nie wiedzieli, co maja zrobić i poprosili mnie o pomoc. Ja też nie znałem „regulaminowej formy”, zaproponowałem: proszę przyklęknąć, przeżegnać się, wstać, zasalutować i zaśpiewać „Pierwszą Brygadę”. Gospodarz to zaakceptował, uścisnął dłonie nowych kolegów. Na drugi dzień w pokoju nauczycielskim nowi koledzy powiedzieli, że im się podobało i chętnie będą uczestniczyć w następnych spotkaniach.
Pan Antoni Gierszewski często odwiedzał mnie w Wydziale Oświaty w Urzędzie Miejskim. Ostatni raz spotkaliśmy się w kwietniu 1990 roku przed jego wyjazdem do szpitala w Olsztynie, gdzie miał poddać się operacji. Niestety okazało się, że na operację jest już za późno, choroba nowotworowa była mocno zaawansowana.
Antoni Gierszewski zmarł 12 maja 1990 roku, ta data to swoisty symbol: Marszałek Józef Piłsudski, który dla Antoniego był absolutnym wzorcem, w dniu 12 maja 1926 roku dokonał przewrotu politycznego, a 12 maja 1935 roku Marszałek zmarł.
Profesor Antoni Gierszewski został pochowany w rodzinnym grobowcu w Żalnie koło Tucholi, w miejscu urodzenia. Jako grono kolegów odwiedzaliśmy grób Antoniego w Żalnie przez 25 lat. Były to historyczne wyjazdowe seminaria, na których nie sposób było pominąć aktualnych spraw publicznych. We wszystkich wyjazdach uczestniczyli panowie: Stanisław Kumórek, Witold Koprowski, Zdzisław Kwiatkowski oraz inni koledzy Antoniego, nie tylko z naszej szkoły.
Pogrzeb Antoniego utkwił mi mocno w pamięci. Kondukt idący polną drogą wśród pachnących zbóż pełnych chabrów, na czele nasza orkiestra w pełnym składzie. Za trumną bardzo dużo odprowadzających, w tym Iławianie, absolwenci z całej Polski i z zagranicy. Widok był niezwykle romantyczny i podniosły. Przy grobie słowa pożegnania wygłosili Pan Mieczysław Zach i Witold Koprowski, a orkiestra zagrała, między innymi „Pierwsza Brygadę”.
Antoni Gierszewski zmarł 12 maja 1990 roku, ta data to swoisty symbol: Marszałek Józef Piłsudski, który dla Antoniego był absolutnym wzorcem, w dniu 12 maja 1926 roku dokonał przewrotu politycznego, a 12 maja 1935 roku Marszałek zmarł.
Profesor Antoni Gierszewski został pochowany w rodzinnym grobowcu w Żalnie koło Tucholi, w miejscu urodzenia. Jako grono kolegów odwiedzaliśmy grób Antoniego w Żalnie przez 25 lat. Były to historyczne wyjazdowe seminaria, na których nie sposób było pominąć aktualnych spraw publicznych. We wszystkich wyjazdach uczestniczyli panowie: Stanisław Kumórek, Witold Koprowski, Zdzisław Kwiatkowski oraz inni koledzy Antoniego, nie tylko z naszej szkoły.
Pogrzeb Antoniego utkwił mi mocno w pamięci. Kondukt idący polną drogą wśród pachnących zbóż pełnych chabrów, na czele nasza orkiestra w pełnym składzie. Za trumną bardzo dużo odprowadzających, w tym Iławianie, absolwenci z całej Polski i z zagranicy. Widok był niezwykle romantyczny i podniosły. Przy grobie słowa pożegnania wygłosili Pan Mieczysław Zach i Witold Koprowski, a orkiestra zagrała, między innymi „Pierwsza Brygadę”.
Przy bramie cmentarza, gdzie pochowano Antoniego Gierszewskiego: od lewej Wojciech Tarnowski, Mirosław Szczypski, Edward Bojko, Jerzy Krakos oraz Zygmunt Dunajski
Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
a gdzie zdjęcie #2480642 | 212.160.*.* 9 kwi 2018 11:39
CZŁOWIEKA o którym mowa? Dramatyczne niedopatrzenie redakcjo.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
Postronny #2467291 | 91.216.*.* 21 mar 2018 09:10
Gdybym przed wizytą miał oddawać hołd komukolwiek na jakimkolwiek portrecie czy zdjęciu, to chyba bym na tym wizytę zakończył.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz
Absolwent LO Iława #2465547 | 176.221.*.* 18 mar 2018 17:40
Dodawanie hołdu dla trójki najważniejszych ludzi z życiu Antoniego polegało na wypiciu za każdego z osobna po małej wodze - 25 g. Pierwszy kilonek za Rodziców, drugi z Jana Pawła II a trzeci za Marszałka Piłsudskiego. Tak się zaczynała każda z gościn
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz