Zawsze uważaj na zakupach, w sklepie mogą cię oszukać
2018-02-28 15:24:45(ost. akt: 2018-02-28 15:29:59)
Obowiązkiem sklepu jest wyraźne oznaczenie ceny produktu i pobranie takiej samej kwoty przy kasie. Ale większość skontrolowanych sklepów ma klientów za nic. Powód? Niewiedza, braki w zatrudnieniu i bałagan. A klient za to płaci...
Czy cena na półce różni się od tej przy kasie? Czasem jest to kilka groszy, a czasem nawet kilkadziesiąt złotych. Trzeba mieć więc oczy dookoła głowy, zwłaszcza w sklepie spożywczym. Tym bardziej, że nieprawidłowości zdarzają się i to dosyć często. To najczęściej oszustwa na wadze i doliczanie towaru do zakupów, których nie kupujemy. Dlatego, gdy robimy duże zakupy, trudno się połapać. Każdy z nas pewnie się kiedyś „naciął”. I w dużym sklepie, i w tym mniejszym, osiedlowym.
Na Warmii i Mazurach w marketach Inspekcja Handlowa na zlecenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przebadała 12 tys. partii wyrobów, a uchybienia zauważono w 75 proc. towarów. W mniejszych sklepach inspektorzy wzięli pod lupę 2640 produktów. Tu wykazali 60 proc. pomyłek. Te dane to odwrotność tego, co dzieje się w Polsce. Kontrola wykazała, że małe sklepy w skali kraju notują 80 proc. nieprawidłowości, a wielkie 62,5 proc.
— Zdecydowanie w dużych sklepach jest gorzej. Ale myślę, że takie rzeczy wynikają z nieuwagi. Ludzie mają masę pracy i może to być przeoczenie. Ale może się zdarzyć, że ktoś celowo nabija inne ceny — twierdzi Natalia Woźniak z Ornety. — Moja babcia często trafia na pomyłki. Przychodzi do domu i sprawdza rachunek. Wychodzi, że na paragonie ma nabite coś, czego nie kupiła, a czego nie ma nawet w torbie. Często też waga się nie zgadza. Na przykład gdy kupuje kilogram warzyw w opakowaniu, a w torbie jest znacznie mniej… Babcia wraca do sklepu, ale niczego nie może udowodnić. Jeśli komuś nie zależy na pieniądzach, machnie ręką na taką sytuację. Ten, który liczy każdy grosz, powinien walczyć o swoje. Ale często nie ma możliwości.
— Najczęściej cena na półce jest inna, a przy kasie wyższa — dodaje Michał Krajewski z Olsztyna. — Może sprzedawcy zapominają przecenić towar... Sprawdzam najczęściej ceny na czytnikach, potem jeszcze czytam rachunki, żeby nie dać się oszukać. Trzeba się pilnować.
Niektórzy jednak mają zaufanie do sprzedawców. Lubią swoje sklepy przy domu, te większe i te mniejsze. — My ze swoich sklepów, jakie mamy w swojej okolicy, jesteśmy bardzo zadowoleni. I z obsługi, i z cen. Nigdy nie byliśmy oszukana
— opowiada Genowefa Błaszczak z Olsztyna. — Sprawdzamy paragony i wszystko się zgadza. Mamy szczęście.
— opowiada Genowefa Błaszczak z Olsztyna. — Sprawdzamy paragony i wszystko się zgadza. Mamy szczęście.
— Ale kiedyś na Jarotach trafiliśmy na sklep, który oszukiwał — dodaje Kazimierz Błaszczak, mąż pani Genowefy. — Kupowaliśmy wędlinę. Chcieliśmy parę deko, a policzono nam za kilogram. Jak się okazało, sprzedawczyni często tak robiła. Wielu klientów dało się oszukać. Ja na szczęście nie. Dzisiaj tego sklepu już nie ma.
Kontrola pokazała jasno — sklepy z tradycyjną obsługą, mają największy problem z podawaniem informacji o cenach, zwłaszcza jednostkowych, czyli za kilogram lub litr. Zdarzają się też przypadki niedowagi, czy naliczania w kasie wyższej ceny niż na półce. To nas boli najbardziej. Zdarza się też, że wagi nie mają legalizacji, więc mogą warzyć nieprawidłowo. Tego nawet nie mamy jak sprawdzić.
— W mniejszych sklepach błędy mogą wynikać z niewiedzy, w większych z braków kadrowych lub bałaganu. Raczej nie jest to chęć zysku — twierdzi Krzysztof Wojciechowski, Warmińsko-Mazurski Wojewódzki Inspektor Inspekcji Handlowej. — Sam, gdy idę na zakupy, zawsze sprawdzam ceny przed podejściem do kasy. I radzę, żeby robił to każdy — na wywieszkach. Czytajmy też etykiety, żeby znać skład produktu i wiedzieć, ile on jest wart. W jednej margarynie może być 80 proc. tłuszczu, a w drugiej zaledwie 20 proc. Reszta to woda i emulgatory. Cena może być podobna. Sprawdzajmy też paragony. Przecież może nastąpić ludzka pomyłka. Towar może być dwa razy nabity na kasę, przez przypadek — dodaje Wojciechowski.
Sklepy, które kontroluje Inspekcja Handlowa, starają się natychmiast naprawiać błędy. — Mimo tego sankcje za nieprawidłowości obowiązują — podkreśla Krzysztof Wojciechowski. — Przy pierwszej kontroli kara może sięgać 20 tys. zł. Czy to dużo? Dla małego sklepu to katastrofa. Sieci natomiast mogą dostać więcej — na przykład 40 tys. zł. Chcę jednak powiedzieć, że my nie walczymy z przedsiębiorcami. Chcemy naprawiać rynek. Naszym zadaniem jest ochrona praw konsumenta oraz interesów gospodarczych państwa, czyli żeby przedsiębiorstwa zarabiały i płaciły podatki. I oczywiście żeby nie oszukiwały. Na Warmii i Mazurach przeprowadzamy około tysiąca kontroli rocznie. Uchybienia cały czas maleją. Przykładem może być jakość paliw. Kiedyś większość stacji sprzedawała wadliwe paliwa, dzisiaj się już to nie zdarza — stwierdza Krzysztof Wojciechowski.
W efekcie kontroli w całej Polsce Inspekcja Handlowa wydała 52 decyzje o ukaraniu sprzedawców za błędne informowanie o cenach. Łączna kwota tych kar to 17,5 tysiąca złotych. Do ogólnego rachunku trzeba zaliczyć 22 mandaty za mniejsze występki, do których kontrolerzy zaliczają brak legalizacji wagi czy brak informacji o tym, że alkohol szkodzi. Kary z tego tytułu wyniosły w sumie 3100 zł.
Komentarze (25) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
klient #2451001 | 176.221.*.* 1 mar 2018 09:53
faktycznie różnice zdarzają się w wadze towaru ważonego na hali sklepowej i na wadze przy kasie, nie zmienionej cenie towaru (np. promocja przy towarze, a przy kasie brak promocji) lub błędnym ustawieniu ceny przy towarze. Mylący jest też brak uwzględnienia podatku dotyczącego danego towaru, potem na paragonie mamy dodatkowe opodatkowani A, B, D - trudno w tym się połapać! Gdyby opodatkowanie od razu było uwzględnione w cenie byłoby przejrzyściej
odpowiedz na ten komentarz
POLAK #2450994 | 213.76.*.* 1 mar 2018 09:34
Ciekawe, że jak klient się pomyli to w sklepie go oskarżą o oszustwo, natomiast jak sklep świadomie naciąga nas klientów to nie ma sprawy !!! Dlatego kupuje w małych rodzinnych sklepikach. Kupujmy u siebie !!!
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
stara baba #2450921 | 88.156.*.* 1 mar 2018 08:37
" To nas boli najbardziej. Zdarza się też, że wagi nie mają legalizacji, więc mogą warzyć nieprawidłowo." To jest cytat z powyższego artykułu. Kto jest autorem tych wypocin? Nie wiem. Wiem natomiast,że od zawsze wagi mogą ważyć, nie mogą warzyć. jak taki analfabeta może być zatrudniony w redakcji? Proszę mnie za to nie zablokować,ale wymienić "pisarza" a może wg Was to "pisaża", ha ha ha ?
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz
Xyz #2450915 | 188.146.*.* 1 mar 2018 08:30
Akurat kasjerki nie mają interesu w marketach by oszukiwać , nie myląc z pomyłką która się zdarza bo to tylko człowiek a klienci też potrafią zestresować . Kasjer w kasie zazwyczaj może mieć mieć trochę mniej kasy którą musi dołożyć z własnej kieszeni , ale gdy ma więcej to grozi dyscyplinarką bo oszukała klienta.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
emerytka #2450853 | 89.228.*.* 1 mar 2018 07:38
Ale się tu branża sklepowa oburzyła na mój wpis ,że sklepowe "uwzięły si"ę na oszukiwanie akurat starszych ludzi.Ciekawe ,że moim dorosłym dzieciom sie to nie przytrafia.I jeszcze raz napiszę,że nigdy nie zdarzyło mi sie żeby sklepowa pomyliła się na moją korzyść.Jeśli chodzi o wydawanie reszty zamiast ze 100 zl to z 50 zł ,to przytrafiło mi sie 3 razy. Dwa razy panie poszły do kantorka sprawdzać kase i uznały moją racje .A raz pomógł monitoring w Biedronce.Teraz jestem bardzo ,ale to bardzo uczulona kiedy płacę stówą.Radzę wam też
Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)