Kasjer ma dziś więcej niż pielęgniarka
2018-02-26 07:11:00(ost. akt: 2018-02-25 19:40:37)
Kiedyś to był obciach, dziś powód do dumy. W markecie można zarobić więcej niż na niejednym stanowisku w budżetówce. Kasjer po rocznym stażu zarabia lepiej od nauczyciela czy księgowego. A może prawa rynku wymuszą podwyżki w innych branżach?
Przyszły nowe czasy i większe pieniądze. I walka o pracowników, bo tych — w wielu branżach — brakuje. Zwłaszcza w handlu. Nie ma rąk do pracy, więc sklepy dwoją się i troją, żeby zdobyć pracowników. Zachętą mają być wysokie pensje.
Warunki zaczął dyktować Lidl, który zatrudnia obecnie 15 tys. pracowników, a na terenie kraju posiada ponad 600 sklepów. W samym Olsztynie jest ich pięć. Od przyszłego miesiąca stawki płac pracowników Lidla wzrosną o 9,3 proc w stosunku do poziomu wynagrodzeń z zeszłego roku. Dla porównania nauczyciele mają dostać podwyżki sięgające 5 procent. Pielęgniarki natomiast planują kolejny protest.
"Z początkiem marca pracownicy sklepów będą zarabiać od 2800 zł brutto do 3550 zł brutto na początku zatrudnienia. Już po roku pracy pracodawca gwarantuje wzrost płacy do poziomu 2 950 zł brutto do 3750 zł brutto, a po dwóch latach stażu pracy od 3150 zł brutto do 4050 zł brutto. Poziom wynagrodzenia różni się w zależności od lokalizacji sklepu oraz związanych z nią kosztów życia" — czytamy w komunikacie firmy. Wzrosną też wynagrodzenia menedżerów sklepów. Dla osób rozpoczynających karierę na tym stanowisko stawka wynosi 4400-5000 zł brutto. Po roku pracy — analogicznie jak w przypadku pracownika sklepu — wzrost wynagrodzenia jest gwarantowany i kształtuje się na poziomie 5000-5500 zł brutto. Natomiast po dwóch latach jest to już 6300–6800 zł brutto. Pracownicy sieci sklepów mogą też liczyć na bezpłatną prywatną opiekę medyczną, bony czy wyprawki dla pierwszoklasistów.
Od stycznia pracownicy również Biedronki dostali podwyżki. Tu sprzedawca-kasjer dostaje średnio 3250 zł brutto i 550 zł dodatku za 100 proc. obecności w pracy. To już czwarta podwyżka w ciągu dwóch lat. Tesco również doceniło pracowników. Miesięczna płaca na stanowiskach niekierowniczych w sklepach i centrach dystrybucji wzrosła o 50 zł. Sieć wprowadziła też nowy system miesięcznej premii sprzedażowej w wysokości do 150 zł. Po podwyżkach najniższa miesięczna wypłata dla osób z co najmniej sześciomiesięcznym stażem wynosi 2345 zł brutto, bez uwzględnienia premii.
Kolejna podwyżka, jaka jest w planach, to dodatkowe 100 zł do pensji. Również Kaufland podniósł wynagrodzenia. Na początek zaproponował pracownikom 2600 zł brutto miesięcznie. Po dwóch latach zatrudniony może liczyć na wzrost pensji o kolejne 300 zł.
Podwyżki są znaczące i pensje w sklepach będą rosły. Jak wyliczyła firma Sedlak&Sedlak średnia wypłata sprzedawców i kasjerów w sieci handlowej w 2017 roku wynosiła 2450 zł brutto, w naszym regionie 2300 zł brutto. Idą więc nowe czasy i „siedzenie na kasie” nie będzie już wstydem. Mało tego, zawód kasjera będzie lepiej płatny od innych specjalizacji. Nawet od tych, które wymagają dyplomu i predyspozycji.
Na przykład nauczyciel zarabia dziś średnio 3251 zł brutto. Co czwarty ma jednak wypłatę niższą niż 2574 zł brutto. Urzędnik dostaje średnio ok. 2700 zł, pielęgniarka 2775 zł, technik farmacji 2840 zł, kierowca kategorii B. 2900 zł, a księgowy 3000 zł. Czy zatem podwyżki w sieciówkach wpłyną też na lepsze pensje w innych branżach?
— Może tak być. Jeżeli część pracowników zdecyduje, że ich kluczowym celem są większe zarobki, a nie spełnianie się w jakiejś służbie, mogą się przebranżowić — uważa dr Tomasz Wierzejski, ekonomista z UWM. — Gdy tak zacznie się dziać, rynek będzie musiał zareagować. Przykładowo: zawód pielęgniarki dla wszystkich jest zawodem istotnym. Z roku na rok jest jednak coraz bardziej deficytowy, a cały czas kiepsko opłacany. A przecież w naszym porządku prawnym, państwo musi zapewnić nam opiekę medyczną. Jeśli więc tu zabraknie rąk do pracy, państwo będzie musiało rozwiązać ten problem. Bez pieniędzy nie da się tego zrobić. Można mieć misję, można pracować ku chwale ojczyzny, ale w pewnym momencie wysokość wypłaty ma znaczenie. A dziś jesteśmy w przededniu drugiej fali zmian w wynagrodzeniach. Pierwsza miała miejsce zaraz po wejściu do Unii, gdy rozpoczęła się migracja zarobkowa. Teraz mamy rozpędzoną gospodarkę, która potrzebuje więcej pracowników. Dlatego sektor prywatny podnosi stawki. Pytanie teraz, jak się zachowa państwo.
— To mydlenie oczu ludziom. Jedni może i zarobią więcej, ale to nie przełoży się na inne zawody, zwłaszcza w budżetówce — odpowiada Monika Neumüller, pedagog diagnosta z Olsztyna. — Praca na w sklepie jest ciężka, ale czy można ją porównywać na przykład z zawodem nauczyciela? W sklepie może pracować każdy, w szkole niestety nie. Jestem po studiach pedagogicznych i wiem, że ważne są predyspozycje, a przede wszystkim cały czas trzeba się doszkalać. Nauczyciel, poza pracą z uczniami, ma jeszcze dużo pracy papierkowej. Nie bez powodu nauczyciele czy pielęgniarki co i raz strajkują. Do tej pory niewiele się zmieniło, więc nie liczmy na poprawę.
— Niech każdy zarabia jak najwięcej. Nikomu nie żałuję. Każda praca jest ciężka i nie można wartościować ludzi względem wykonywanego zajęcia — podkreśla Sławomir Łagocki z Iławy. — Kiedyś, owszem, zawód kasjera był uważany za jeden z gorszych. Teraz może się to zmieni i dobrze.
— Powinien być premiowany fach w ręku — mówi Ewa Nowakowska z Nidzicy. — Ja akurat przyjechałam do Olsztyna, żeby znaleźć pracę. W Nidzicy na stronie z ogłoszeniami jest tylko dziewięć ofert, a w Olsztynie jest kilkadziesiąt stron. Rąk do pracy brakuje, to pewne. Mam nadzieję, że znajdę coś ciekawego i za niezłe pieniądze. Wcześniej pracowałam w biurze i wiem, że zarobki w tej branży nie zachwycają. Ale czy zdecyduję się na pracę w sklepie? Chyba nie…
ar
ar
Komentarze (60) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
W Lidlu #2449612 | 89.228.*.* 27 lut 2018 20:34
3/4 etatu potrafi się latami ciągnąć, podane zarobki to może w Warszawie
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
po studiach #2449180 | 185.170.*.* 27 lut 2018 12:23
Mam skavzone dwa kierunki studi nie była jakich gdzie składała papiery wszędzie brak miejsca a żyć trzeba opłaty też należy zrobić bo sąsiad nie zapłaci przyjęłam pracę wsklepie jest ciężko moja mama leżała w szpitalu widziałam jakie było zainteresowanie pielęgniarek siedziały piły kawę a jak zapytałam dlaczego nie zwracają uwagi czy śniadanie jest zjedzone to usłyszałam opryskliwa odpowiedź są nie miłe miny Maja jak by za karę tam siedzialy
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
KC PZPRPiS #2449024 | 213.184.*.* 27 lut 2018 08:33
A tymczasem pani Szydło przyznała sobie 65 tys zł nagrody
odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)
E tam #2448942 | 81.190.*.* 26 lut 2018 23:37
Miałam być nauczycielką, studia, praktyki... A potem nie było żadnych wolnych miejsc w promieniu kilkudziesięciu km. Bez znajomości to nikt się dziś nie dostanie nigdzie. A z czegoś trzeba żyć. Zostałam kasjerką, na chwilę, na rok, dwa, pracuję już kilkanaście lat w zawodzie kasjera. Spotkałam parę lat temu kilka koleżanek ze studiów- w zasadzie to u większości było tak: dojazdy do pracy kilkanaście kilometrów, niańka do dziecka i cała pensja szła na niańkę, na dojazdy do pracy brakowało, mąż dokładał z własnej pensji- i ciągle nadzieja, że na miejscu zwolni się jakiś etat. To ja wolę być kasjerką, wszystko, co zarobię, zostaje w domu, ponieważ z grafikiem nie ma problemu, dobry pracownik zawsze jest doceniany, obca kobieta z moim dzieckiem nie siedziała. Mówicie, że kasjerem może być każdy? Może i tak- miesiąc, dwa, rok. Dłużej się nie utrzyma, jeśli się nie nadaje. Kasjer to też człowiek, który musi mieć aparycję, kulturę osobistą, elokwencję- wymagania są duże, po zawodówce ze znajomością polskiego na poziomie drugiej klasy szkoły podstawowej nikt długo nie utrzyma się w zawodzie kasjera. Dziś jest, jutro go nie ma. Słyszałam ostatnio w tramwaju rozmowę dwóch młodych kobiet, jedna narzekała, że nie chcą jej dać wychowawstwa i ledwo 1500zł do domu przynosi, korepetycjami dorabia. A jak chciała wziąć opiekę, to i tak nie dostała, bo koleżanki dyrektorki już sobie zaplanowały w tym samym czasie. Cóż, ja mam trochę więcej niż 1500zł. I nie mam całego etatu. Nie narzekam na zarobki, chociaż tendencja w Olsztynie jest na narzekanie, każdemu za mało. Pracuję w weekendy, ale za to mam wolne w tygodniu, zgłaszam się więc chętnie na wycieczki jako opiekun i jeżdżę razem z dzieckiem. Jeśli ktoś uważa, że za mało zarabia względem tego, co robi- niech zmieni pracę, nikt nikomu nie broni. Ja lubię swoją pracę. Nie żałuję, że nie pracuję jako nauczycielka, chociaż z początku spotykałam się z negatywnym nastawieniem moich znajomych ze studiów- "kasjer?! tylko kasjer?!" Tak, kasjer, kasjer wykształcony, elokwentny, z wyższą kulturą osobistą, z ogładą, zawsze uśmiechnięty. Do mojej pracy również trzeba mieć predyspozycje, pomógł mi na pewno kurs pedagogiczny- do klientów również trzeba mieć podejście. A nie każdy nauczyciel nadaje się do pracy z naszymi dziećmi. Pomimo wykształcenia...
Ocena komentarza: warty uwagi (16) odpowiedz na ten komentarz
sprzedawca #2448859 | 88.156.*.* 26 lut 2018 20:19
Osoba która napisała ten artykuł to naprawdę nic nie wie. Niech się zatrudni jako kasjer ( nie siedzący tylko stojący 8-9 h ) w sklepie spożywczym ..i tak dostanie 1800.00 zł na rękę lub mniej, mając w miesiącu np.177 h . Niech przy takich zarobkach próbuje utrzymać dwoje dzieci . Jeżeli chodzi o zarobki pielęgniarek i nauczycieli to też się z tym nie zgadzam te Panie i Panowie zarabiają dużo więcej. Ale... proszę mieć na uwadze że te osoby cały czas muszą pogłębiać swoją wiedzę aby skutecznie uczyć nasze dzieci czy profesjonalnie opiekować się nami ( w szpitalu ) a to też wiąże się z kosztami.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)